Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Esej O Duszy Polskiej Z Posłowiem A.D. 2012

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Esej O Duszy Polskiej Z Posłowiem A.D. 2012 | Autor: Ryszard Legutko

Wybierz opinię:

Patrycja Dorabialska

Jak często zadajemy sobie pytanie: co to znaczy być Polakiem? Polakiem..., czyli kim? Pytanie o tożsamość polską jest osią, wokół której profesor filozofii, senator, europarlamentarzysta i były minister edukacji – Ryszard Legutko buduje narrację swojej książki pt. „Esej o duszy polskiej". W siedemnastu rozdziałach opatrzonych posłowiem stara się on udzielić odpowiedzi na pytanie o kondycję „duszy polskiej". Diagnozę swą opatruje wyjaśnieniami sięgającymi historii Polski, ze szczególnym uwzględnieniem dwudziestolecia międzywojennego, które zestawia z powojennymi rządami komunistycznymi. Zadając pytania o przyszły kształt „duszy polskiej", Legutko konfrontuje swe nadzieje z rzeczywistością, czego efektem jest wspomniane już posłowie.

 

Autor porusza wiele ważkich tematów w bezkompromisowy sposób, co jest niewątpliwą zaletą. Będąc jednak przez szesnaście rozdziałów w podobny sposób bezkompromisowy, staje się przewidywalny. Rozdział – „Naród przykościelny", w którym krytyczny pazur profesora Legutko wyraźnie słabnie, jest tu zdaje się jedynym wyjątkiem.

 

Książka wyróżnia się, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, językiem charakteryzującym się dbałością i finezyjną nostalgią. Czytelnik może się momentami poczuć jak na kozetce, bo autor obnaża jego „duszę narodową" na tyle przekonywająco, że można uwierzyć, że coś takiego istnieje. Osobiście poczułam się do jej istnienia przekonana, choć nie mogę powiedzieć, że bez momentów wewnętrznego sprzeciwu. Sprzeciw ten, zgodnie z ogólną wymową książki Pana Legutko, może być uznany za symptom dokonanego przez władze komunistyczne udanego zabiegu, polegającego na pozbawieniu Polaków ważnych elementów świadomości narodowej, wraz z zaszczepieniem niechęci właściwie do wszystkiego, co opatrzone jest tym przymiotnikiem. Podczas lektury uświadomiłam sobie, że faktycznie niechęć do tego, co narodowe, którą w sobie odnalazłam, jest czymś więcej niż kosmopolitycznym przejawem ducha czasów; że na przykład Francuzi, czy Włosi, o Amerykanach nie wspominając, nawet Niemcy, którzy zapisali najczarniejsze karty współczesnej historii, odczuwają dumę narodową. Polak natomiast na ogół odczuwa z powodu swojej przynależności narodowej specyficzny rodzaj dyskomfortu. Autor „Eseju o duszy polskiej" przekonuje, że Polacy mają elementarny problem ze swoją tożsamością narodową: „[s.7] [...] określają się nie wobec tego czym są, lecz czym mają się stać, przyjmując bezrefleksyjnie, że osiągnięcie tego przyszłego celu nie może się udać bez zrzucenia ciężaru przeszłości." Innymi słowy wciąż „[...] wyczekujemy tęsknie ponownych narodzin, by żyć życiem innym niż dotychczasowe, wreszcie wolni od dawnych urazów, kompleksów i słabości" [s.7]. To poczucie niepełności, chronicznego nieprzystosowania, owocującego koniecznością określania stale na nowo swojej tożsamości sprawia, że nie tylko czujemy się wciąż intruzami we własnym kraju, ale też nie czujemy się powołani do tego, by wnosić jakikolwiek oryginalny wkład w rozwój ludzkości w ogóle.

 

„Esej o duszy polskiej" zawiera rozdział zatytułowany „Rzeczpospolita kibiców", w którym nie o sporcie jednak mowa. Nie opowiada on nawet o sportowo traktowanej polityce, lecz o polityczności poczucia sprawczości oraz o fatalnych skutkach jego braku, który w polskim przypadku jest głęboko historycznie uwarunkowany. Zdaniem autora „Polska dusza przez dziesięciolecia została zdyscyplinowana tak mocno i tak boleśnie, że nadmiernie rozciągnęła obszar tego, co konieczne i nadmiernie zmniejszyła obszar możliwości" [s.182]. Powyższa diagnoza wydaje się stać w jawnej sprzeczności z przyjmowanym szeroko poglądem na temat polskiej megalomanii. Skuteczność komunistycznej propagandy, która z oczywistych powodów „[...] przez dziesięciolecia wkładała [nam] do głowy walkę z bohaterszczyzną i z nacjonalistycznymi odchyleniami [...]" [s.186] to jedno, ale dla autora Eseju wciąż niewyjaśnione pozostaje „[...] jak możliwe jest, że coś tak jawnie sprzecznego z doświadczeniem jak ów stereotyp może trwać tak długo i tkwić tak głęboko w umysłach ludzkich" [s.186]. Sądzę, że wyjaśnienie może tkwić, w nerwicy „duszy polskiej", utrzymującej polskie kompleksy i megalomanię w dynamicznym, paradoksalnie wzmacniającym się układzie.

 

Całość książki przesiąknięta jest smutkiem i nostalgią za zmitologizowaną
II Rzeczpospolitą, wraz z jej wysokimi standardami estetycznymi i etycznymi, których nośnikami były, zdaniem autora, zdziesiątkowane później przez II Wojnę Światową i komunistyczny terror klasy wyższe. Jeśli zaś chodzi o polityczne standardy, autor pisze kilkakrotnie, że powojenna, komunistyczna, jak i postkomunistyczna krytyka II RP ufundowana jest na jej błędnym utożsamieniu ze skrajną ideologią endecką. Twierdzi ponadto, że „Polska przedwojenna, mimo wszystkich słabości, była Polską odrodzoną, to znaczy krajem, który wchłaniał swoje dziedzictwo i doświadczenia obywatelskie, który był budowany przez pokolenia posiadające poczucie ciągłości z wcześniejszymi generacjami rodaków [...]" [s.20], a jej celem było zjednoczenie Polaków w odrodzonej ojczyźnie. Intencją Polski powojennej było stworzenie zupełnie nowych Polaków" [s.20]. Autor nie rozwiewa jednak mogących się na podstawie lektury Eseju nasuwać wątpliwości co do jego stosunku do programu Endecji wraz z jego jawnie antysemicką wymową. Wskazuje jedynie, że pod tym względem władze komunistyczne nie były wcale lepsze, przez co zyskują negatywną notę nie tylko za antysemityzm, ale i za hipokryzję, w której wszakże kwestia stosunku do ludności pochodzenia żydowskiego nie stanowiła szczególnego wyjątku.

 

Godnym uwagi zabiegiem, który w rozdziale pod tytułem „Polskie opowieści" zastosował Legutko, jest prezentacja najważniejszych aspektów „duszy polskiej" przez pryzmat trzech historycznie ważnych dla Polski miast: utraconego Lwowa, zniszczonej i pokracznie modernizowanej Warszawy i żyjącego złudzeniami Krakowa. Opisy relacji pomiędzy architektoniczno-historycznymi perypetiami miast i ich estetyczno-etycznymi ważnymi dla tożsamości Polaków konsekwencjami przeprowadzone są oszczędnie, ale przejmująco. Autor wskazuje na zgubne skutki sytuacji, w której „przejściowość jest trwałością" [s.19] i brakuje „zobowiązań estetycznych wobec przeszłości" [s.16]. Katastrofalny dla „duszy polskiej" brak ciągłości historycznej spowodowany jest nie tylko wyrwaną przez wojny i okupacje substancją społeczną, ale w nie mniejszym stopniu rezonansem propagandy, której efektem jest to, że Polacy nie czują swojej wartości i bez jakichkolwiek oporów, bezrefleksyjnie poddają się obniżającym loty współczesnym wpływom kulturowym. Autor Eseju uważa, że związane jest to z tym, że „Polacy zaakceptowali skutki komunistycznej rewolucji egalitarnej i dlatego dobrze się czują w świecie pospolitości, jaki właściwymi sobie mechanizmami wygenerowała liberalna demokracja" [s.177].

 

Profesor Legutko jest bezlitosnym krytykiem PRL-u. Nie oszczędza on jednak również opozycji antykomunistycznej, którą z pewnym dystansem nazywa polskimi elitami. Trudno nie zgodzić się z wieloma jego spostrzeżeniami. Wśród nich pojawia się zarzut powszechnego wśród opozycji pomieszania wartości, które doprowadziło do wytworzenia się swoistej patriotyczno-katolicko-buntowniczej zupy. Mieszanka ta wprawdzie systemowi komunistycznemu przez wiele lat odbijała się czkawką, aż stała się jednym z czynników jego upadku, ale jak przekonuje Legutko, postkomunistycznej Polsce również nie wyszła na zdrowie. Strajkujący i protestujący przeciwko systemowi komunistycznemu robotnicy i wspierający ich inteligenci nie wiedzieli, o co im tak naprawdę chodzi: czy mianowicie protestują bardziej ze względów ekonomicznych, czy chcą walczyć z cenzurą, czy wreszcie stają w obronie kościoła katolickiego i jego wartości. Autor z goryczą stwierdza, że w wolnej Polsce wartości katolickie zostały przez nowe elity zmarginalizowane, cenzura natomiast objęła bezkompromisowe wypowiedzi na temat znienawidzonego do niedawna systemu i jego emisariuszy.

 

Generalnie rzecz ujmując nie podzielam konserwatywno-prawicowej optyki profesora Legutko, paradoksalnie dzięki temu mogę jednak zarekomendować lekturę jego książki. Pobudziła mnie ona bowiem do refleksji na tematy, którym nie poświęcałam wcześniej uwagi, a które są dla mnie ważniejsze niż przypuszczałam. Pomimo pewnej tendencyjności, wiele aspektów oceny kondycji „duszy polskiej" jest trafnych. Niektóre fragmenty sadzają wręcz Polaka na kozetkę, co w moim przypadku doprowadziło do pewnego oczyszczenia. Wstając z niej nie wiem już, czy patrzę na świat prawym, czy lewym okiem. Zastanawiam się zarazem, czy do wyboru mam mentalny cyklopizm i nijakość. Czy patrząc obojgiem oczu coś ważnego przeoczam? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, sądzę, że „Esej o duszy polskiej" to książka, którą warto z uwagą przeczytać, niezależnie od wyznawanych poglądów. Można wówczas twórczo nie zgodzić się z hasłem „niezgoda rujnuje". Muszę się bowiem przyznać do tego, że pomimo pesymizmu, którym przepełniona jest niemalże każda strona tej książki, po jej lekturze czuję się w pewien sposób podbudowana.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial