Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Luther Tom 1 Luther Odcinek Zero

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Luther Tom 1 Luther Odcinek Zero | Autor: Neil Cross

Wybierz opinię:

Dosiak

Lambertowie byli szczęśliwą i spokojną rodziną. Oboje osiągnęli spełnienie zawodowe, stabilizację finansową, a co najważniejsze, od lat kochali się tak samo mocno, jak na początku związku. Z niecierpliwością oczekiwali narodzin pierwszego dziecka, które lada dzień mogło pojawić się na świecie. Jednak w ciągu jednej nocy sielankowe życie Lambertów zostało brutalnie przerwane. Morderca zakradł się do ich domu i bez cienia litości torturował bezbronnych ludzi. Nie zrobił tego tylko po to, by zaspokoić swoje chore fantazje. Miał niezwykle silną motywację, ponieważ dążył do celu, który wyznaczył sobie lata temu. I wreszcie mógł go zrealizować, a do tego potrzebne było mu dziecko Lambertów. Sprawą brutalnego morderstwa zajmuje się John Luther – skuteczny i ceniony wśród kolegów detektyw z wydziału zabójstw. Mężczyzna nie może znieść kolejnej dawki bezsensownej przemocy. Zaczyna działać chaotycznie i porywczo, robi co może, by ująć sprawcę, ale nie dostrzega, że jego działania mają autodestrukcyjny charakter.

 

John Luther narodził się jako bohater serialu emitowanego przez stację BBC. Nie widziałam żadnego odcinka tej produkcji, więc ucieszyłam się, że na książkę będę mogła spojrzeć świeżym okiem, bez skojarzeń z historiami z ekranu. Po lekturze uważam jednak, że w tym przypadku kolejność poznawania tekstów z cenionym inspektorem brytyjskiej policji w roli głównej nie ma dużego znaczenia. Jeśli znacie i lubicie serial, to koniecznie sięgnijcie po książkę Neila Crossa. A co jeśli hasło „Luther" nie budzi żadnych konotacji? Odpowiedź również jest jednoznaczna – nie wahajcie się ani chwili, ponieważ recenzowana powieść jest jedną z lepszych w swoim gatunku i mam nadzieję, że jej autor nie każe czytelnikom zbyt długo czekać na kolejne śledztwo prowadzone przez nietypowego policjanta.

 

Luther. Odcinek zero to bardzo dynamiczny, intrygujący i mroczny kryminał, który angażuje uwagę i wzbudza ciekawość już od pierwszego zdania. Z jednej strony nie mogłam oderwać się od czytania tej książki, a z drugiej czasami wręcz musiałam zrobić przerwę, ponieważ natężenie makabry i okrucieństwa stawało się nie do zniesienia. Neil Cross nie bawi się z odbiorcą w subtelności, nie martwi się, że ktoś może uznać pewne opisy za zbędne i przesadzone. I ma całkowitą rację. Swoją konsekwencją w kreowaniu przerażających zdarzeń wytwarza ogromne napięcie i bardzo wiarygodnie nakreśla postać zabójcy. Zdaję sobie sprawę, że dla każdego czytelnika inna jest granica tolerancji wulgaryzmów i dosadności w opisach obrażeń ofiar, miejsc zbrodni i chorych pragnień przestępców. Jednak u Crossa natężenie przemocy jest uzasadnione i nie ma nic wspólnego z tandeciarstwem czy przykrywaniem jakichś niedociągnięć fabularnych, więc nawet nieprzepadający za drastycznymi wtrąceniami czytelnicy powinni docenić zamysł autora. W trakcie lektury czułam, że pisarz dokładnie sobie wszystko zaplanował, przemyślał i przewidział jaki efekt wywoła konkretna scena, jeszcze zanim zabrał się do przelewania słów na papier. Dzięki temu stworzył powieść dopracowaną w każdym szczególe.

 

Kryminał musi budzić emocje, trzymać w napięciu i fundować zaskakujące zwroty akcji. Powinien także zawierać wyróżniającego się i zapadającego w pamięć głównego bohatera, który miałby w sobie to „coś", co sprawia, że nie można doczekać się spotkania z nim w kolejnej powieści. Luther. Odcinek zero posiada wszystkie te elementy. Tożsamość mordercy nie stanowi wielkiej zagadki, ale w tej książce nie chodzi o to, by dowiedzieć się, kto zabija, ale dlaczego to robi i jak reaguje w pewnych okolicznościach. Nazwisko zabójcy nie jest ważne, ono nic tak naprawdę nie wnosi do historii. Istotne jest natomiast zrozumienie, do czego zdolny może być drugi człowiek; jakie myśli kłębią się w głowie spokojnego sąsiada, przemiłej ekspedientki z pobliskiego sklepu czy znanej z widzenia osoby. Cross pokazuje jak niewiele potrzeba, by stać się ofiarą jakiegoś szaleńca. Nie można się przed tym uchronić, nie można udawać, że przerażające rzeczy dzieją się tylko w filmach i książkach. Dotarcie do takich wniosków było dla mnie o wiele bardziej szokujące i potworne niż śledzenie najokrutniejszych wydarzeń.

 

John Luther to bardzo interesująca postać. Poważny, oddany pracy detektyw, który ma coraz większy problem z pogodzeniem się z tym, że przestępcom często wiele rzeczy uchodzi na sucho. Nie lubi, gdy koledzy żartują na temat ofiar, ponieważ dla niego to brak szacunku dla zmarłych, nie umie odciąć się od pracy nawet na chwilę, przez co zaniedbuje swoje małżeństwo. Mężczyzna poświęca całą swoją energię i uwagę prowadzonej sprawie. Dzięki temu jest tak skuteczny w tym, co robi. Ale cechy pomagające w pracy stanowią problem w życiu prywatnym. Luther traci dystans i powoli upodabnia się do znienawidzonych przez siebie bandytów, ponieważ na przemoc zaczyna odpowiadać przemocą. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej czytała o policjancie łamiącym tak wiele przepisów w trakcie prowadzenia śledztwa. Neil Cross wykreował niejednoznacznego bohatera. Trudno osądzać czyny detektywa, ale niezaprzeczalnie czasami są one niegodne policjanta. Inne postaci również zostały przedstawione w interesujący sposób. Irytująca i wiecznie niezadowolona żona inspektora Zoe, staruszek zastraszany przez kilku zbirów, detektyw współpracujący z przestępcami – wszyscy ci bohaterowie, choć drugoplanowi stanowią dużą wartość powieści i świadczą o talencie pisarskim Crossa.

 

Luther. Odcinek zero to historia, którą powinien poznać każdy miłośnik kryminałów i thrillerów. Autor w bardzo sugestywny sposób oddał atmosferę grozy i przybliżył portret bestii ukrytej w ludzkiej skórze. Ponadto wykreował protagonistę z masą osobistych problemów, wątpliwości i wad, zmieniających postrzeganie pewnych czynów i znoszących opozycję między dobrem a złem. Neil Cross wykonał kawał dobrej roboty, ale nie ustrzegł się przed małymi błędami. W moich oczach niezbyt interesująco i wiarygodnie wypadł niepotrzebnie wydłużany motyw pościgu za mordercą. Również tolerancja przełożonych względem wybryków Johna mnie zaskoczyła. Nie sądzę, żeby pewne rzeczy mogły ujść na sucho nawet świetnemu detektywowi, a próby zatuszowania nieregulaminowego działania powinny raczej przysporzyć mu dodatkowych problemów, niż rozwiązać już istniejące. Niemniej to są drobnostki, które spokojnie można zignorować. Gorąco polecam powieść Neila Cross i niecierpliwie wyczekuję kolejnej jego książki. Zwłaszcza, że zakończenie Odcinka zero stawia głównego bohatera w bardzo niewygodnej i budzącej wątpliwości sytuacji.

AnnRK

Na okładkach wielu powieści kryminalnych, widnieją informacje o tym, jaki to prowadzący śledztwo główny bohater, jest męski, bezkompromisowy, twardy i dla dobra śledztwa balansujący na granicy prawa. Czytelnik ma być przekonany, że oto trzyma w rękach historię człowieka, który choć działa z ramienia prawa, ma też swoją własną moralność i jeśli uzna, że przestępca zasługuje na potraktowanie go lewym sierpowym, tak właśnie zrobi. Taki typ nie boi się wejść do siedliska zła bez nakazu, odwróci wzrok, gdy ulica wymierza sprawiedliwość podłej kreaturze, a gdy ma uratować dziecko z rąk szaleńca, za nic ma paragrafy i zasady. Grzeczny policjant jest nudny, stąd też niesłabnąca popularność Brudnego Harry'ego czy jego imiennika Harry'ego Hole, bohatera wielotomowego cyklu powieści kryminalnych Jo Nesbø.

 

Biorąc do ręki kryminał Luther. Odcinek zero Neila Crossa, nie musiałam nawet zerkać na tył okładki, bo już od frontu tytułowy inspektor Luther, charakteryzowany jest jako błyskotliwy umysł, pełen pasji i gwałtowności mężczyzna, którego zachowanie z jednej strony służy walce o dobro, z drugiej nosi znamiona autodestrukcji. Na wszelki wypadek nie uwierzyłam opisowi z okładki, wychodząc z założenia, że lepiej mile się dać zaskoczyć niż srodze rozczarować.

 

W szeregach brytyjskiej policji, inspektor John Luther jest jednym z najbardziej cenionych detektywów. Jeśli ma przed sobą jakiś cel, nie spocznie póki go nie osiągnie. Jedni go za to podziwiają, inni widzą w nim szalonego faceta, którego napędza zwierzęca wściekłość. Racja tkwi pewnie gdzieś pośrodku, bo trudno Lutherowi odmówić skuteczności, choć metody, którymi się posługuje, niekoniecznie zasługują na pochwałę.

 

W powieści Luther. Odcinek zero, czarnoskóry policjant prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa Lambertów. Rodzina została zamordowana we własnym domu. Czas nagli, bo choć znalezionym tam członkom rodziny nic już nie pomoże, Luther błyskawicznie rozwiązując zagadkę ma szansę ochronić czyjeś życie. Sara Lambert była w dziewiątym miesiącu ciąży. Morderca rozpruł jej ciało, zabierając ze sobą dziecko. Według specjalistów maleństwo miało szansę przeżyć, więc inspektor przystępuje do natychmiastowych działań mających na celu schwytanie mordercy i porywacza. Za wszelką cenę chce odnaleźć maleństwo żywe.

 

Neil Cross nie szczędzi brutalnych opisów z miejsc zbrodni. Rzeźnia[1] - tym sugestywnym słowem określa widok, jaki zastaje policja po wkroczeniu do sypialni zamordowanych Lambertów. Dalszy opis ujawnia makabryczne szczegóły.

 

Tom Lambert leży nagi na macie z trawy morskiej. Rozpłatano go od gardła po kość łonową. Luther omiata wzrokiem gmatwaninę wilgotnych wnętrzności.
Oczy pana Lamberta są otwarte. Na martwe dłonie założono mu torebki dowodowe. Odcięty penis i jądra morderca wepchnął mu do ust.
Luther czuje, jak porusza się pod nim ziemia. Patrzy na rozbryzganą krew, na zalany krwią dywan.
(...)
Sara Lambert była w połowie dziewiątego miesiąca ciąży. Przebito ją i opróżniono jak wsypę[2].

 

Na podłodze leży łożysko Sary. Co stało się z dzieckiem? Nie wiadomo.

 

Śledztwo do łatwych nie należy, po drugiej stronie barykady, tej ciemnej, złowieszczej, mamy bowiem człowieka o rysach szaleńca, któremu przyświeca jemu tylko znany cel, a mord dokonany na Lambertach, jest tylko jednym z ogniw okrutnego planu. Luther nie odniesie sukcesu tak łatwo, jakby tego pragnął, a poniesione porażki dodatkowo podkręcą jego złość i agresję. Gdy dojdzie do kolejnych makabrycznych wydarzeń, inspektor nie cofnie się przed niczym. I chyba trudno mu się dziwić zważywszy na to, iż znów stanie przed zadaniem uratowania niewinnego dziecka z rąk szaleńcy.

 

Neil Cross jest nie tylko pisarzem, ale przede wszystkim scenarzystą. Luther zaś debiutował nie jak bohater powieści, a serialu, do którego scenariusz napisał właśnie Cross. Czytając kryminał trudno nie mieć przed oczami genialnego Idrisa Elby, wcielającego się w postać inspektora równie mrocznego i groźnego, jak przestępcy, z którymi przychodzi mu się zmierzyć. Powieść można potraktować jako wstęp do serialu, gdyż akcja kończy się w miejscu, w którym rozpoczyna się produkcja BBC.

 

Luther. Odcinek zero trzyma w napięciu, jego bohater mimo swej niewątpliwej kontrowersyjności (a może dzięki niej?) wzbudza sympatię. Dręczony przez demony przeszłości pracoholik, nie ma świadomości tego, jak negatywny wpływ na jego małżeństwo ma wykonywany zawód. Kocha żonę, ale pierwsze skrzypce gra praca. Brak czasu dla małżonki, nieustająca presja oraz stale buzujące emocje sprawiają, rzutują na niestabilność życia inspektora, jakby poruszał się wciąż po krawędzi, nie zdając sobie sprawy jak niewiele dzieli go od upadku.

 

Dwa momenty szczególnie mnie poruszyły. Pierwszy, gdy zgodnie z zasadą "chcesz dokuczyć człowiekowi, zabij jego ukochane zwierzątko", w bestialski sposób ginie bogu ducha winna psina. Ten motyw często przewija się w książkach i filmach, co za każdym razem przeraża mnie równie mocno. Drugim momentem jest rozmowa Luthera z Savą, handlarzem dzieci. Handel żywym towarem to zło i nie powinno być co do tego żadnych wątpliwości. A jednak...

 

"Dwanaście lat temu wiadomości w Anglii pokazały straszliwe warunki panujące w rumuńskich sierocińcach. Dzieci siedziały nagie, zagłodzone, pokryte gównem. Umierały. Więc tysiące rodzin na Zachodzie postanowiły adoptować te dzieci, tak? Wybawić je od tego straszliwego zasranego życia.[3] Niestety oprócz oficjalnych adopcji, pojawiły się też te czarnorynkowe, skorumpowane, których istnienie postanowiła ukrócić Unia Europejska. Wstrzymane zostały zarówno adopcje nielegalne, jak i te zgodne z prawem. Te wszystkie niemowlęta, te dzieciaki... Zostały zakwalifikowane do adopcji w bogatych zachodnich rodzinach! Oficjalnie zakwalifikowane! Formalności były dopięte! Mieszkały w brudzie i nędzy, jak psy, ale niedługo miały się wydostać, przenieść do Brighton, Amsterdamu, Madrytu. Ale nie. Ten zakaz oznaczał, że musiały zostać w Rumunii. Nie dostały rodziny. Nic nie dostały. Zostały tam, żeby umierać z głodu i mrozu, ruchane w dupę i buzię[4]. Skoro nie było możliwości przeprowadzania legalnych adopcji, rozkwitł nielegalny handel. Jeśli jest coś gorszego od złego domu w bogatym kraju to brak domu w biednym kraju[5]" - mówi Sava i... daje do myślenia.

 

Luther. Odcinek zero to wciągająca intryga, intrygująca rozgrywka pomiędzy szalonym zwyrodnialcem a ambitnym, niejednoznacznym przedstawicielem policji. Opisy dalekie są od subtelności, słownictwo dosadnie opisuje rzeczywistość a charaktery bohaterów nakreślone są sprawnie i wiarygodnie. Dobry, sprawnie napisany kryminał nie powinien zawieść fanów gatunku, choć trochę zabrakło mi mocnego, ścinającego z nóg zakończenia. Dłuższą chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym, ale w miarę postępu akcji, przestała mi ona przeszkadzać. Sam Luther z pewnością trafi do zacnego grona detektywów z charakterem, a jego postać dodaje tej historii pazura.

 

---

 

Książkę polecam
miłośnikom kryminałów i thrillerów
wielbicielom serialu "Luther"
fanom niepokornych i niejednoznacznych bohaterów
spragnionym odrobiny adrenaliny
niewrażliwym na brutalne opisy

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial