LadyBoleyn
-
Zawsze, gdy czytam książki o tematyce wojennej, przeraża mnie terror, jaki jest opisywany przez autorów. Często nawet przedstawienie spraw, o których doskonale czytelnik wie – takich jak krwawe bitwy, szaleńcze powstania czy obozy zagłady – potrafią ponownie wstrząsnąć i spowodować, że na chwilę zastygamy w bezruchu, wspominając tych, którzy zginęli, walcząc o wolność w pełnym tego słowa znaczeniu i o możliwość życia według własnych zasad. Ostatnimi czasy mam szczęście do natrafiania na lektury, poświęconych właśnie wojennym wojażom, co przyznam – coraz bardziej zaczyna mnie przerażać. „Więzienie NKWD" to niepozornie wyglądająca książka małego formatu, która liczy niespełna pięćset stron. Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się po niej niewielkich wrażeń – pomyliłam się jednak, bowiem lektura jest wstrząsającym ukazaniem egzystencji walczących o nieswoje ideały i nie całkiem swój świat...
Autorem „Więzienia NKWD" jest Sven Hassel to Duńczyk z niemieckim rodowodem, który był żołnierzem armii niemieckiej podczas II wojny światowej. Walczył niemal na wszystkich frontach, wyłączając Afrykę Północną, a za swoje działania otrzymał niejedno wyróżnienie. Po zakończeniu kadencji Hitlera, trafił do obozu jenieckiego, zaczynając pisać książki o tematyce wojennej. Po czterech latach przebywania w niewoli, w końcu wyszedł na wolność, planując wstąpić do Legii Cudzoziemskiej, lecz zawarcie małżeństwa sprawiło, że postanowił rozpocząć pracę w fabryce samochodów. Jego żona namówiła go na wydanie pierwszej powieści – „Legion potępieńców", która jest zapisem wspomnień i wrażeń Hassela. Dotychczas stworzył czternaście książek o tematyce wojennej, w której występuje fikcja literacka wraz z wątkami biograficznymi autora.
Książki Svena Hassela połączone są ze sobą osobą bohaterów, jak i też istotą wydarzeń, które akurat dotknęły nieszczęsnych niewolników wojennych. Takim sposobem wyróżniamy dowódcę drużyny – Starego, weterana wojny domowej w Hiszpanii – Barcelonę, gawędziarza, będącym „mózgiem całego przedsięwzięcia" – Portę, olbrzyma, żartobliwie nazywanego Małym, czarnoskórego kierowcę czołgu Alberta i wielu innych żołnierzy, którzy starają się wyciskać z życia jak najwięcej. Zgranej ekipie udaje się uciec z pierwszej linii frontu do berlińskiego szpitala, głównie dzięki cwaniactwu, znajomościom i odniesionym ranom, co nie było łatwym zadaniem, bowiem w tych czasach zwykły szeregowy nie mógł liczyć na zrozumienie i pomoc personelu medycznego. Rekonwalescencja nie trwa jednak długo, gdyż Porta i Mały ponownie zostają zmuszeni do wyjazdu na wschód, gdzie rozgrywa się prawdziwe wojenne piekło. Czytelnik razem z nimi może wziąć udział w prawdziwej bitwie pancernej, ze strachem czytając o zdarzeniach, jakie rozgrywają się na coraz bardziej krwawych polach. Postacie, będące marionetkami w rękach szaleńczych dowódców, nastawionych tylko na to, aby wojnę zwyciężyć jakimkolwiek kosztem, muszą nieraz walczyć o własną godność. Jednak wśród chwil, gdy stają na polu walki, znajdują się też i takie, kiedy mogą delektować się widokiem i smakiem ciała pięknych panien i możliwością zasmakowania uwielbianych trunków, które zawsze są pod ręką. Jak stwierdził autor – humor i alkohol pozwalały zapomnieć o brutalnej wojnie, na której nie było żadnych praw. Armia zabijała ludzi tylko po to, aby oni nie zabili ich. Szaleńcza walka o przetrwanie i o chwałę Niemiec niejednego zgubiła, lecz akurat ta kampania starała się nie myśleć nieustannie o otaczającym nieszczęściu, pragnąc oddychać pełną piersią.
„Więzienie NKWD" nie jest książką ani lekką, ani przyjemną. Sven Hassel, opierając się o własne przeżycia, stworzył książkę, w której na białych kartkach papieru można dostrzec delikatne krople czerwonej niczym wino krwi. W lekturze nie brakuje opisu wstrząsających scen morderczych walk i rozmów bohaterów, którzy pod sarkazmem i ironią starają się ukryć strach przed zbliżającymi się wydarzeniami. Autor w sposób fenomenalny ukazał walki na froncie wschodnim, które czyta się wręcz z przerażeniem i ogromnym zdziwieniem. Sven Hassel nie posiada stylu, który zapada w pamięć bądź też takiego, którego można byłoby nazwać lekkim. Przedstawione przez niego zdarzenia opisywane są ciężkim piórem, co zapewne związane jest z tematyką tego utworu – na wojnie nie ma ani grama wolności, dlatego też może i lepiej, że czytelnik z trudem czyta o szalonych samobójczych akcjach. Widać, że pisarz przedstawił swoje wspomnienia z ogromną pasją, pokazując, że o przeszłości nie można szybko zapomnieć. Opisy przeżyć postaci chwytają za serce. Niekiedy odnosiłam, że większość z nich na siłę próbowała ukazać swoją męskość, choć tak naprawdę tęsknili za normalnym, ustabilizowanym życiem. Dialogi zaskakują, głównie tym, że dowódcy nie zwracali uwagi na zachowanie szeregowych, ale też i rozbawiają, gdy kilkoro mężczyzn postanawia ze sobą porozmawiać tak, jakby siedzieli w barze, mogąc robić, co tylko zamarzą...
Osobiście nigdy więcej nie chcę przeczytać książek Svena Hassela, ponieważ pisarz opisuje wszystkie zbrodnie i potyczki w sposób bardzo realny, powodujący, że w głowie czytelnika pojawia się ogromny chaos. Niewątpliwie, „Więzienie NKWD" jest lekturą bardzo wstrząsającą i pozostawiającą trwałe piętno w odczuciach odbiorcy względem niemieckiego terroru. Cóż, polecam osobom o silnych nerwach i miłośnikom lektur o tematyce II wojny światowej.
Kasiek
-
Książka która miała być opisem więzień NKWD, tak sugerował mi tytuł i chociaż tej książki się obawiałam to liczyłam na zwiedzenie Łubianki i makabryczne opisy. Tymczasem dostałam świetną, trzymającą w napięciu książę wojenną z bitwami i pełnym lęku oczekiwaniem na następną stronę. Będziemy świadkami walk o tytułowe więzienie NKWD, snajperzy i ciągła walka o życie opisana z realizmem, dbałością o szczegóły, pokazująca całe okrucieństwo wojny. Coś co zainteresuje każdego miłośnika literatury wojennej.
Gdyby ktoś mnie poprosił o przepis na idealną książkę wojenną, powiedziałabym, aby brał przykład z tej. Wszystko jest wyważone, dialogi nie są nużące, wciągają. Są autentyczne a przy tym zajmujące. Opisy są plastyczne, działają na wyobraźnię i są doskonałym uzupełnieniem akcji.
Są książki w których mimo że życie bohatera stale wisi na włosku czytelnik nie jest zaangażowany, ta zaś angażuje czytelnia, przynajmniej mi działała na wyobraźnię wciągała mnie bez reszty w świat opisywany. Zdaję sobie sprawę, że czasy II wojny światowej są bardzo krwawe naładowane przemocą, brutalnością co niektórych może odpychać, wielu z nas szuka w lekturze ucieczki od problemów codzienności, relaksu po ciężkim dniu pracy. Oczywiście szanuję to w pełni, jednak uważam że literatury wojennej skreślać lekką ręka nie należy bo tu opisywana książka jest przykładem, że nadmiar stresów i lektura książek wojennych mogą iść w parze a wręcz pozwalają sobie uświadamiać jak dobrze żyć jest teraz. Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Tradycyjnie książkę polecam historykom z zawodu, lub z pasji, ja już się z nią pożegnałam bo powędrowała na nocna szafkę Ojczulka, który na wszystko co ma w tytule NKWD, GUŁAG się rzuca