Isadora
-
Dom przy ulicy Zwyczajnej nawet na pierwszy rzut oka nie wygląda niepozornie ani banalnie. To stary budynek opatrzony witrażowymi oknami i stromym dachem, porośnięty bluszczem i winoroślą, który zdaje się skrywać niejedną tajemnicę.
Najlepiej wiedzą o tym Kubuś i Małgosia - rodzeństwo, które po tragicznej śmierci ojca trafia pod opiekę swojego dziadka - ekscentrycznego staruszka oraz jego kuzynki, sztywnej i dystyngowanej ciotki Matyldy. Choć początkowo czują się w wielkim i starym domu dość nieswojo, to w krótkim czasie przekonują się, że zarówno budynek, jak i cała ulica zwyczajne są tylko z nazwy. Domostwo i jego mieszkańcy zdają się przyciągać magię i czarować rzeczywistość wedle własnych upodobań, z wielką swobodą przekraczając granice szarej codzienności.
Dzięki swoim opiekunom dzieci przeżywają całą masę fantastycznych przygód oraz poznają nowych, niezwykłych przyjaciół. Kubuś i Małgosia będą musieli także stawić czoło własnym lękom i koszmarom - tu na nic zda się magia, lecz hart ducha, siła charakteru oraz... pewien czarny kot.
"Dom przy ulicy Zwyczajnej" to opowieść z gatunku tych, które cenię sobie najbardziej. Przesiąknięta niezwykłym ciepłem i subtelnym humorem oraz atmosferą magii historia rozwija wyobraźnię i wrażliwość pozwalając zrozumieć, że pierwiastek niesamowitości można dostrzec w rzeczach zwykłych, powszednich, na pozór niegodnych uwagi.
Zwraca uwagę na wartość i piękno otaczającego nas świata; uświadamia, jak niewiele trzeba, by przenieść się do krainy wyobraźni oraz móc tworzyć własną, baśniową rzeczywistość.Najbardziej zauroczył mnie swojski, nostalgiczny klimat powieści oraz sposób, w jaki autorka splata ze sobą wątki dramatyczne i komiczne pozostawiając miejsce zarówno na zadumę, jak i na śmiech.
Umiejętnie buduje napięcie i atmosferę niesamowitości tak spowijającą stary dom, jak i emanującą od jego mieszkańców co sprawia, że powieść czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem i jednym tchem.Autorka w fascynujący sposób ukazuje przenikanie się rzeczywistości magicznej i realnej; następuje to naturalnie, płynnie, niemal niepostrzeżenie - chciałoby się rzec: magicznie. Jest to jeden z powodów, dla których książka przywodzi mi na myśl moją ukochaną baśń z dzieciństwa - "Mary Poppins" autorstwa Pameli Travers, co - nie ukrywam - w dużym stopniu wpłynęło na moją pozytywną ocenę.
Gorąco polecam "Dom przy ulicy Zwyczajnej" młodym czytelnikom gotowym zwiedzać nawet najbardziej odległe zakamarki wyobraźni. To spokojna, relaksująca lektura niepozbawiona elementów nadprzyrodzonych i aury niesamowitości. Napisana prostym, ale sugestywnym językiem pozwala z łatwością wczuć się w tę nadzwyczajną atmosferę, dostrzec w otaczającej nas rzeczywistości magię i piękno.
To niezwykle klimatyczna i wzruszająca książka, z którą naprawdę warto zapoznać się bliżej i odszukać własny, porośnięty bluszczem dom na końcu ulicy Zwyczajnej.