Kasiek
-
Jakiś czas temu przeczytałam świetną książkę, osoby którą znam osobiście a która odwiedziła wiele krajów bardzo muzułmańskich obserwując i opisując później jak żyje się katolikom w takich miejscach. Tamta książka mnie wzruszyła, zaciekawił i chciałam więcej.
Natrafiła się okazja, gdy przeczytałam opis „Z krzyżem w kraju półksiężyca" poczułam, ze muszę to przeczytać.
Książka to zbiór krótkich opowiadań, które łączy miejsce i osoba autora. Książka jest napisana przez księdza, jest więc przesiąknięta specyficzną atmosferą, która zapewne wielu osobom nie będzie odpowiadała. Jaka atmosfera, ktoś zapyta. Nie chciałabym użyć określenia moralizatorstwo, chociaż to pierwsze co mi się nasuwa, jednak ma ono tak pejoratywny wydźwięk, że chciałam za wszelką cenę go uniknąć. Autorem jest ksiądz, który uważa ze to co go spotyka jest okazją do zgłębiania miłosierdzia, do lepszego poznania Boga. Zapewne wiele osób przeczytawszy powyższe zdanie pomyśli „dzięki nie dla mnie". Prawda jest taka, że na fali są tematy o prześladowaniu wszystkich religii poza katolicyzmu, katolicyzm jest tematem dla nas tak oczywistym, że nie zdajemy sobie sprawy z siły wiary innych. Osób które żyją w małych wspólnotach, spotykając się regularnie, aby „przeżywać". Opowiadania są krótkie, za krótkie czasami. Każde jest inne a jednocześnie wszystkie łączą się w spójną całość, opowieści o życiu, śmierci i wierze. Miałam momentami łzy w oczach, czasami uśmiechałam się pod nosem.
Ta książka nie zostanie bestsellerem, nie będzie o niej głośno. Pisanie o takich tematach i w taki sposób nie jest modne.
Dla mnie książka napisana jest fenomenalnym gawędziarskim językiem, lekkim i prostym. To nie jest traktat teologiczny, to tak jakby przyjaciel wpadł do nas na filiżankę herbaty i opowiadał o „wakacjach".
To dla mnie druga książka o takiej tematyce i powiem Wam jedno: Absolutnie NIE mam dość!