Scathach
-
Przepięknie wydana została ta książka! Każda stronica jest gładka, szaro-biała z białą ilustracją, będącą imitacją oszronionych gałązek. Całość prezentuje się doskonale, ale... to właściwie jedyne hurraoptymistyczne słowa, jakie mogę odnieść do owego woluminu.
Autor dokonuje w swoich tekstach ciekawych podziałów – wersy są separowane, część określeń sprawia wrażenie wtrąconych, dodatkowych, o niepewnym statusie.
Poeta konsekwentnie gra słowem, wykorzystuje wyrazową łączliwość, podobieństwo znaczeń, kontrasty. Bawi się znakami interpunkcyjnymi, wstawiając je niby niedbale w wybrane miejsca. Często są one znakiem stopu, wskazówką namawiającą do chwilowego zatrzymania się.
Teksty zawarte w tym tomiku charakteryzują się nieregularnością – brak w nich linii melodycznej, rytmiki, brak rymów. Konsekwencja i pewna żelazna reguła, to właśnie owo niedbałe, acz stałe wersowe podziały.
I choć utwory te czyta się zaskakującą szybko – nie pozostawiły one we mnie żadnego trwałego pierwiastka, nie wypełniły żadnej luki, nie poruszyły na dłużej. Stały się tekstami do przeczytania na teraz, na już – i na zapomnienie.