Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Żona Tygrysa

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Żona Tygrysa | Autor: Téa Obreht

Wybierz opinię:

Scathach

Żona tygrysa, to książka, która wyszła spod pióra młodziutkiej pisarki – Téi Obrecht.

 

Autorka dzieciństwo spędziła w Egipcie i na Cyprze, a od roku 1997 w Stanach Zjednoczonych. Jej debiutem literackim był fragment wyżej wymienionej powieści, opublikowany na łamach „New Yorkera". Zdobył on pierwsze miejsce na liście Najlepszych Amerykańskich Lektur Nadobowiązkowych, otwierając tym samym Obrecht drogę do pisarskiej kariery.

 

Dzięki Żonie tygrysa, młoda autorka stała się laureatką nagrody Orange Prize for Fiction.

 

Opis wydawcy przywołał mi na myśl skojarzenia z epoką romantyzmu przedlistopadowego– folklor, aura tajemniczości, wewnętrzna przemiana bohatera.

 

Niech nie boją się jednak ci, którzy nie pałają do okresu tego szczególnej sympatii – tak naprawdę to przepiękna powieść, która nie pozwala przejść obok siebie obojętnym i która na długo zapada w pamięć. To historia o śmierci i o życiu, o lękach i radościach, o stagnacji i przemianie, to wreszcie doskonałe studium rodziny.

 

Wstęp do opowiedzianej historii stanowi wspomnienie dziadka bohaterki – postaci niezwykłej i barwnej, tak samo, jak barwna jest ta narracja.

 

Taki początek wydaje się nie być przypadkowy – stanowi bowiem doskonałe preludium do dalszych wydarzeń, jest idealnym wprowadzeniem i szansą na zakosztowanie słowa Obrecht już w kilku pierwszych zdaniach. Porównania do Marqueza staje się w tym kontekście wcale nie nadużyciem – jak na swój wiek bowiem, osiągnęła już to, czego wielu nie udaje się zdobyć nawet po wielu latach pisarskiej praktyki, a jej proza mogłaby stać się doskonałą kontynuacją realizmu magicznego uprawianego przez tego wielkiego autora.

 

Obrecht w swojej historii łączy bowiem baśniową fantastykę, z realizmem i posępnością wojny domowej. Kontaminuje w sobie wiele przeciwieństw, mających w dalszym etapie posłużyć za przemyślane wyjaskrawienie pewnych postaw i wydarzeń.

 

Żona tygrysa to opowieść o człowieku, który pod wpływem upływającego czasu i dokonujących się przemian, staje się osobą zupełnie inną – zachodzą w nim zmiany, których naocznym świadkiem staje się czytelnik. Odbiorca zostaje sprowadzony do roli obserwatora, wyczulonego na wszelkie innowacje, na odejście od dotychczasowych prawideł i zdolnego do spostrzegania nawet najdrobniejszych różnic w zachowaniu bohatera. To z kolei zjawisko typowe dla prozy współczesnej, angażującej czytelnika.

 

Obrecht dzięki swej książcedaje odbiorcy wielką lekcję pokory i poszanowania dla przeszłości swojej rodziny. Cokolwiek wpłynęło na jej obecny kształt – nieważne czy były to wydarzenia pozytywne, czy negatywne – to właśnie one sprawiły, że znajdujesz się tu i teraz, w takiej a nie innej rzeczywistości, z takim zapleczem i takim duchowym spadkiem.

 

Książkę polecam wszystkim, bez względu na wiek czy przekonania. Na przeszkodzie przyjemnej lekturze może stanąć jedynie momentami toporny język, do którego jednak czytelnik szybko się przyzwyczaja i który zaświadcza o wartości tego utworu, stanowiąc jedną z jego najmocniejszych stron.
W tym wypadku, nagrody jakimi została uhonorowana autorka mówią same za siebie – właśnie tego potrzebuje współczesna proza.
Mam szczerą nadzieję, że na Żonie tygrysa w Polsce się nie skończy – żywię głębokie przekonanie o talencie tej młodej pisarki, któremu nie można pozwolić się zmarnować.

 

Téa Obrecht – zapamiętajcie to nazwisko – jeszcze nie raz o nim usłyszycie!

Violy

Tea Obreht jest postacią wyjątkową. Urodzona w Jugosławii, wychowywała się w Egipcie, na Cyprze, w USA. W wieku zaledwie 25 lat otrzymała Orange Prize (najbardziej prestiżową nagrodę literacką!) i została okrzyknięta następczynią Marqueza. Czy słusznie? O tym możecie się przekonać już po przeczytaniu pierwszych słów "Żony tygrysa" - powieści pełnej magii i tajemniczości, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością. W której wszystko jest możliwe.

 

Utwór ten opowiada nam historię o Bałkanach, wojnie, śmierci, poświęceniu. Natalia wyrusza wraz ze swoją przyjaciółką Zórą, pragnąc udzielić pomocy medycznej dzieciom z sierocińca. Podczas dalekiej podróży dowiaduje się, że zmarł jej ukochany dziadek. Wyprawa wolontariuszki przerodziła się w odkrywanie historii rodzinnej oraz własnej tożsamości...

 

Z każdym bohaterem, którego wykreowała autorka, poznajemy się bliżej. Wszyscy mają swoją historię, która jest ukazywana w odpowiednim momencie. Obok palety uczuć autorka otoczyła swe postaci aurą tajemniczości i magii. Sprawia to, że za każdym razem, gdy jesteśmy już blisko zidentyfikowania danego bohatera, wątek się w efektowny sposób urywa.

 

Narracja jest pierwszoosobowa. Natalia opowiada nam historię swoją, swojej rodziny, a w szczególności dziadka. Według mnie, było to trafnym wyborem. Nadia przybliża nam świat widziany swoimi oczami, jednak jest w tym obiektywna. Mi dziadek kojarzy się z ciepłem, zimowymi nocami, czytaniem bajek. Dziadek Nadii był niezwykły pod każdym względem. Wykazywał się brawurą, odwagą i zdolnością wyjścia z sytuacji trudnych. Kiedy zabroniono mu leczyć w szpitalu, nie opuścił swoich pacjentów. Skryty, zamknięty w sobie, miał swoje rytuały, które zbliżały go z wnuczką. Nigdy jednak nie wspominał o swoim dzieciństwie, miejscu, w którym się wychował, rodzicach. Historię dziadka zaczynamy poznawać fragmentarycznie od momentu jego śmierci. Niezwykłe, prawda? Dopiero ta katastrofa sprawiła, że Natalia zaczęła poznawać świat osoby jej najbliższej. Opowiadając nam historię jego życia raz ukazuje nam dzieciństwo, innym razem okres, który pamięta sama Nadia. Sposób, w jaki to łączy jest wręcz niezwykły. Z pewnością nigdy nie spodziewałabym się takiego kunsztu literackiego u zaledwie 25letniej dziewczyny.

 

Obok postaci dziadka niezmiennie krążą dwie opowieści: o nieśmiertelniku oraz tytułowej żonie tygrysa. Z początku byłam przekona, że obie odegrały w życiu tego człowieka niezaprzeczalnie dużą rolę, jednak są odrębnymi historiami. Nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia, kiedy okazało się, że w pewnym momencie autorka połączyła obie opowieści tak, jak układa się puzzle. Po tym czułam jak w mojej głowie przesuwają się trybiki, pragnąc jak najszybciej ocenić wydarzenia, o których przeczytałam."Żona tygrysa" jest opowieścią dla wszystkich, jednak należy do niej podejść w szczególny sposób, nie nastawiając się na lekturę szybką, łatwą i przyjemną. Trzeba się w niej doszukiwać podwójnego dna, czegoś więcej niż słowa.

 

Ogromnym atutem utworu jest fabuła i wielowątkowość. Jestem pozytywnie zaskoczona sposobem, w jaki Obreht przeplatała przeszłość z teraźniejszością. Nie ominęła w tym żadnego szczegółu, pozostawiając jednak niedosyt. Książka ta przeniosła mnie w magiczne, tajemnicze miejsce, które otula niezliczoną ilością doznań.

 

W „Żonie tygrysa" jest wszechobecna jedna postać, o której nie mówi się otwarcie. Śmierć. Widzimy ją w oczach dziadka, kopaczy w winnicy, rozgorączkowanej dziewczynki, starego kelnera, młodych studentach. Jest wszechobecna i daje o sobie znać, pozostawiając smutek i melancholię w każdym miejscu, w którym się pojawi.

 

Język i styl, jakim posługuje się autorka jest niesamowity. Prosty, a jednak efektowny. Aby w całości przeżyć doznania, jakie proponuje nam książka, musimy zapomnieć o wszystkim i zatopić się bez pamięci w „Żonie tygrysa", przenosić się od ciepłych rejonów nadmorskich, po lodowate góry... Trwać.

 

Bez wątpienia "Żona tygrysa" wzbudziła we mnie wiele emocji i na długo zapisze się w mojej pamięci. Kiedy zaczęłam czytać historię nieśmiertelnika i żony tygrysa zapomniałam o wszystkim. Kończąc, byłam pewna, że to dopiero początek. Tajemniczość i napięcie, jakie poprzez opisy i dialogi budowała Obreht wprowadzały w aurę niezwykłości i magii. Gdy już odłożyłam „Żonę tygrysa" przez kilkanaście minut chodziłam jak w amoku, próbując zebrać myśli. Autorka do perfekcji opanowała poruszanie się pod labiryntach ludzkich emocji i w lekturze zgrabnie to wykorzystała. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie, bądź o sobie w tej ciepłej opowieści, która pozostawia po sobie nieopisane wrażenia - satysfakcji, a równocześnie niedosytu. Jestem pewna, że nie napisałam o wszystkim, o czym bym chciała, jednak to jest chyba niewykonalne. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz usłyszę o Tei Obreht i będę miała możliwość przeczytać jej utworów, bo naprawdę warto.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial