Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Trylogia Czasu Tom 1 Czerwień Rubinu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Kerstin Gier
  • Tytuł Oryginału: Ruby Red
  • Seria: Trylogia Czasu
  • Gatunek: Powieści i OpowiadaniaPrzygodowe
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Agata Janiszewska
  • Liczba Stron: 344
  • Rok Wydania: 2011
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 140 x 210 mm
  • ISBN: 9788323734383
  • Wydawca: Egmont
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5.5/6

    6/6

    6/6

    6/6

    4/6

    5/6

    6/6

    6/6

    6/6

    5/6

    6/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 98.13% - 8 votes
Akcja: 100% - 6 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 8 votes
Styl: 100% - 7 votes
Klimat: 100% - 11 votes
Okładka: 100% - 8 votes
Polecam: 100% - 5 votes

Polecam:


Podziel się!

Trylogia Czasu Tom 1 Czerwień Rubinu | Autor: Kerstin Gier

Wybierz opinię:

MirandaKorner

Wyobraźcie sobie, że całe Wasze życie zależy od obliczeń wykonanych przez nieżyjącego naukowca. I choć pomyłka nie powinna mieć tu miejsca, może się jednak zdarzyć. Co, jeśli do przeliczeń wkradł się jakiś błąd? Jeśli cały czas trwaliście w błogiej nieświadomości, zupełnie nieprzygotowani do przeznaczonej Wam misji, a dotychczas znane Wam życie obróci się o 180 stopni?

 

Gwendolyn Sheperd jest nastolatką pochodzącą z dość nietypowej rodziny. Raz na jakiś czas pojawia się w niej osoba ze specjalnym genem, który umożliwia podróże w czasie. Taki człowiek jest od dziecka przygotowywany do przenoszenia się w czasoprzestrzeni: uczy się walki dawną bronią, etyki, gry na instrumencie... Można dowiedzieć się, kto będzie posiadał oryginalny dar na podstawie obliczeń Izaaka Newtona, który połączył genetykę z datą urodzenia. Ten wyjątkowy gen posiada Charlotta, kuzynka Gwen. Jej umiejętności powinny ujawnić się lada chwila, dlatego też dziewczyna z niecierpliwością czeka na swoją pierwszą podróż. Jednakże wyczekiwany moment nie nadchodzi. To Gwenny cofa się parę wieków wstecz. Nikt się tego nie spodziewał, wszyscy są zaskoczeni tą niespodziewaną sytuacją. W końcu wychodzi na jaw, iż matka Gwendolyn sfałszowała datę urodzenia córki, by uchronić ją przed tym, przez co przechodziła Charlotta: ciągłym brakiem czasu, męczącymi zajęciami i ogromnym niebezpieczeństwem czyhającym w dawnych latach. W jaki sposób Gwen ma nadrobić to, czego nauczenie się zajęło jej kuzynce kilkanaście lat? Wydaje się to prawie niemożliwe! A zważywszy na obecność aroganckiego i sarkastycznego Gideona oraz coraz mniej czasu, staje się praktycznie niewykonalne. Jednak Gwenny nie jest zwyczajną dziewczyną, a jej ponadprzeciętne umiejętności zaskoczą jeszcze niejednego.

 

„Czerwień rubinu" jest historią, od której nie sposób się oderwać. Cały czas coś się dzieje, akcja gna do przodu, a niewyjaśnione tajemnice i zagadki kryją się wszędzie. Humor panujący w opowieści bardzo umila czas, a pomysłowość autorki dostarcza kilku godzin wspaniałej rozrywki.

 

Główną bohaterkę od razu obdarzyłam sympatią. Jej odwaga i fakt, że potrafiła szukać alternatywnych rozwiązań, zamiast tych podsuniętych przez jej opiekunów na pewno zagrały tu sporą rolę.

 

Kerstin Gier stworzyła niezwykłą mieszankę, która wciąga czytelników tak, jak Gwen cofa się w czasie – nagle, bez ostrzeżenia, tak, że nie sposób się wyrwać. Z każdą kolejną stroną fabuła staje się coraz bardziej interesująca, a zwrotów akcji wręcz nie sposób przewidzieć. Kiedy przekręciłam ostatnią kartkę, byłam niepomiernie zdziwiona. Miałam ochotę zapytać: „A gdzie ciąg dalszy?" Na szczęście napis na okładce obiecuje, że kolejna część ukaże się już niebawem. Czuję niedosyt po czasie spędzonym z Gwendolyn i Gideonem, których zdążyłam już polubić. Mam nadzieję, że nasza rozłąka nie potrwa zbyt długo i już niebawem wybiorę się z nimi w kolejną podróż – mam nadzieję, że równie ekscytującą, jak poprzednia.

 

Już teraz wróćcie do dawnych lat, odkryjcie mroczne sekrety i dokonajcie trudnych wyborów. Poznajcie historię na nowo, doświadczcie jej sami – a wszystko to w doborowym towarzystwie. Przeszłość czeka właśnie na Was.

Sihhinne

Czy chcielibyście podróżować w czasie? Choć raz cofnąć się w przeszłość? Mieć możliwość zmiany biegu historii? Mieć możliwość poznania kogoś, kto was intryguje? Zobaczenia, tego co naprawdę się kiedyś działo? Ja bym chciała. Ale mnie nie jest to dane. Taką szansę ma Gwendolyn, główna bohaterka ,,Czerwieni Rubinu", książki pełnej tajemnic, autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier.

 

Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić... Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.

 

Podróże w czasie... To coś nowego. Tym bardziej pośród nawału stworzeń paranormalnych. Ale autorka tak zafascynowała mnie podróżami w przeszłość, że teraz będę wyszukiwać książki o takiej tematyce. Sam pomysł na przedstawienie podróży jest niesamowity. Mianowicie, tylko 12 osób posiada taką zdolność, a każdemu z nich przypisany jest dany kamień. Gwendolyn jest rubinem, jednocześnie rozpoczyna i kończy. Podróże umożliwia chronograf, tajemnicza maszyna, która ujawni wielką tajemnicę, gdy zbierze się krew każdego z podróżników. Niestety, pierwszy chronograf z krwią 10 podróżników został wykradziony, a w drugim nie ma wystarczając dużo próbek.

 

Nie jest to zwykła książka, którą można przeczytać, a potem o niej zapomnieć. Sama się nie spodziewałam ilości zagadek i tajemnic zawartych w ,,Czerwieni Rubinu". To aż nieprawdopodobne, co autorka wymyśliła. Cała historia jest zagmatwana i wszystko okazuje się inne, niż się wydaje. Mam nadzieję, że wiele rzeczy wyjaśni się w ,,Błękicie Szafiru" i ,,Zieleni Szmaragdu", następnych częściach ,,Trylogii Czasu".

 

Książka jest jedyna w swoim rodzaju. Język jest przewspaniały. Sam warsztat autorki Kerstin Gier jest godny podziwu. Zaczynam żałować, że wcześniej nie natrafiłam na tę książkę i nie zagłębiłam się we wspaniały świat stworzony przez autorkę. Wszystko jest opisane bardzo ciekawie i zachęcająco. Narracja jest prowadzona z perspektywy głównej bohaterki, co doskonale pozwala poznać jej myśli.

 

Bohaterowie są niepowtarzalni. Doskonale stworzeni Gwendolyn i Gideon bardzo dobrze do siebie pasują i się równoważą. Nie ma przewagi wątku miłosnego, występuje na równi z przygodowym. Wszystko jest owiane, jak się można domyślić, aurą tajemniczości i grozy. Gideon oczywiście stał się moim ulubionym bohaterem za jego arogancję, humor i podejście do życia.

 

Jeśli się zastanawiacie, czy warto przeczytać ,,Czerwień Rubinu", powiem wam: WARTO! Bo grzechem by było nie tknąć tak genialnej książki. Autorka podbiła moje serce sposobem pisania, pomysłem, wartką akcją, a także wspaniałymi bohaterami. Książka jest tak dobra jak ,,Żelazny Król" i inne książki, które wcześniej pokochałam. Stawiam 6/6, choć z chęcią zawyżyłabym dla niej skalę. Nie pozostaje mi nic innego, jak dobrać się do ,,Błękitu Szafiru", który dotarł do mnie wraz z ,,Czerwienią Rubinu" w wersji bezokładkowej. Ukaże się najprawdopodobniej 12 października. Postaram się w najbliższym czasie zrecenzować drugą część trylogii.

Kala

Do przeczytania "Czerwieni rubinu", tak jak i wielu innych książek, przekonały mnie pozytywne recenzje na blogach. Poza tym, pomysł autorki na podróże w czasie, wydał mi się ciekawy, a i okładka zdecydowanie zachęcała do zakupu. Dlatego, kiedy tylko nadarzyła się okazja, dałam się skusić.

 

Gwendolyn większość swojego życia spędziła ukryta w cieniu swojej kuzynki. Przeciętna szesnastolatka, która uparcie twierdzi, że widzi duchy, w oczach większości rodziny nie mogła równać się z Charlotte - świetną, wszechstronnie uzdolnioną uczennicą a na dodatek potencjalną dziedziczką genu podróży w czasie. Kiedy więc to ona - Gwen, a nie Charlotte odbywa podróż w przeszłość, wszyscy zarzucają jej kłamstwo. Zadowolony z takiego obrotu spraw nie wydaje się również Gideon - jedenasty z dwunastu podróżników, który według wszelkiego podobieństwa zapałał głębszym uczuciem do Charlotte. Wbrew pozorom Gwen nie uzyskuje też żadnych odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Wręcz przeciwnie, tajemnice Strażników wydają się wręcz mnożyć. Na domiar złego w trudnej sytuacji Gwendolyn nie może zaufać nikomu oprócz Leslie - swojej najlepszej przyjaciółce, która jako jedna z niewielu wydaje się wierzyć w każde słowo Gwen.

 

Kerstin Gier stworzyła cudowną, magiczną powieść rozgrywającą się we współczesnym Londynie. "Czerwień rubinu" to połączenie thrillera, romansu paranormalnego i science fiction z dodatkową porcją humoru. Co zadziwiające, mimo iż pierwszy tom Trylogii Czasu jest jedynie wstępem do całej historii i z pozoru nie dzieje się tam za wiele, każdą stronę czytałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Kerstin Gier nie ciągnie akcji na siłę. W jej powieści wszystko jest delikatne i subtelne - włącznie z wątkiem romantycznym w powieści.

 

Autorka w ciekawy sposób wykreowała swoje postacie. Po przeczytaniu książki, trudno rozstrzygnąć kto odgrywa rolę czarnego bohatera. Każda z postaci jest inna i oryginalna, a ich skomplikowane charaktery zawierają zarówno wady jak i zalety. Jestem również pozytywnie zaskoczona zakończeniem. To wprost nieprawdopodobne, ale można stworzyć epilog, który wszystko wyjaśnia i równocześnie wszystko komplikuje.

 

Sięgając po "Czerwień rubinu" obawiałam się wielu rzeczy. Przede wszystkim jednak bałam się, że mnie zawiedzie. Z przyjemnością jednak stwierdzam, że moje obawy były bezpodstawne. "Czerwień rubinu" to wprost idealny początek trylogii, nie tylko dla nastolatków, ale i doroślejszych czytelników, którzy pragną na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Z przyjemnością sięgnę po kolejną część cyklu pani Kerstin Gier.

Agnesja

Czy miewasz często mdłości, niekiedy drżenie nóg i migrenowe bóle głowy? Czy masz 16-17 lat? Jeśli tak, uważaj, bo lada chwila możesz znaleźć się w zupełnie innej epoce, a niebezpieczeństwa czyhające w przeszłości mogą dotknąć również Ciebie. Z optymistycznym podejściem, wygodnie rozsiadłam się w fotelu trzymając w rękach dzieło niemieckiej pisarki Kerstin Gier, pod tytułem „Czerwień rubinu". Podróże w czasie to ostatnio rzadko spotykany temat powieści dla młodzieży, dlatego spodziewałam się czegoś nowego i świeżego. Oczywiście, w powieści znalazłam nie tylko to...

 

Charlotta już od jakiegoś czasu ma mdłości. Cała rodzina z niecierpliwością czeka na jej pierwszą podróż w przeszłość, bo to z pewnością ona odziedziczy gen, który pozwala na czasami niekontrolowane cofanie się w czasie. Tym bardziej, że sam Isaac Newton obliczył datę urodzin Charlotty. Tymczasem jej kuzynka, Gwendolyn Shepherd żyje normalnym życiem. No, może jeśli nie brać pod uwagę tego, że widzi duchy. Nie są to straszne potwory, ale sympatyczne stworzenia nadal przekonane, że żyją. Dziewczyna wraz z ogromną rodziną mieszka w trzej-piętrowym domu nazywanym przez przyjaciółkę, Leslie, pałacem.
Pewnego dnia Gwendolyn w jednej chwili zmierza do sklepu po cukierki, a w drugiej znajduje się w tym samym miejscu ale o wiele wiele wcześniej. Zdaje sobie sprawę, że to ona otrzymała gen podróży w czasie, a nie Charlotta. Rodzina nie wieży, że Gwendolyn, nieprzygotowana i nierozumiejąca sytuacji, zdoła wypełnić ważną misję. Dziewczyna jest ostatnim, dwunastym podróżnikiem w czasie. Każdy podróżnik reprezentuje jakiś kamień. Gwendolyn jest rubinem. Jej misja polega na odnalezieniu ukradzionego chronografu, bo tylko dzięki niemu i próbkach krwi podróżników można odkryć Tajemnicę Dwanaściorga. W wypełnieniu zadania pomaga jej Gideon de Villiers, dumny i arogancki, ale za to jaki przystojny...

 

„Czerwień rubinu", pierwszą część Trylogii Czasu, odebrałam jako wstęp przedstawiający nam postacie, świat i sytuację, z jaką muszą się zmierzyć bohaterowie. Po skończeniu książki miałam takie wrażenie, jakbym oglądała film, który szybko się zaczął i skończył. Zdecydowanie za szybko. Mimo tego, że Gwendolyn i Gideon mało co posunęli się do przodu ze spełnieniem misji, to samo poznawanie świata stworzonego przez autorkę i tajemnic Podróżników było bardzo interesujące. To był tak jakby ekscytujący sen, z którego nie chciałam się budzić. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki, która z łatwością potrafiła unieść moją duszę wysoko ponad szarą rzeczywistość.

 

Styl pisania pani Kerstin Gier bardzo przypadł mi do gustu. Autorka lekko, zwiewnie, interesująco i z humorem snuje swoją opowieść. Stworzyła idealnie zarysowane postacie, a dzięki pierwszoosobowej narracji pisanej z punktu widzenia głównej bohaterki, Gwendolyn, możemy poznać jej charakter, myśli i uczucia. Muszę przyznać, że gdyby była realistyczną osobą, chętnie zawarłabym z nią przyjaźń. Gwendolyn to osóbka inteligentna, wyrozumiała i umiejąca się postawić. Była bardzo realistyczna i czasami miałam uczucie, jakbym to ja sama znajdowała się na jej miejscu. To absolutnie udana i wywołująca u Czytelnika sympatię postać. Grzech nie wspomnieć też o Gideonie, towarzyszu Gwendolyn w wypełnieniu misji. Od początku zwrócił uwagę dziewczyny, a także i moją. Autorka przedstawiła go jako bezczelnego, pysznego i aroganckiego dzieciaka, który z czasem okazał się być odważnym, uprzejmym chłopakiem. Podejrzewam, że powodem tej ogromnej zmiany była bliższa relacja z Gwendolyn, ponieważ Gideon na początku uważał ją za jedną z wielu nastolatek lubiących plotki i SMS-owanie. Tymczasem okazała się być odważną dziewczyną z charakterem. Gideon również wzbudził moją sympatię. Nie jest on z pewnością jednym z idealnych niebezpiecznych twardzieli, ale odpowiedzialnym, mającym uczucia i chwile słabości dziewiętnastolatkiem.

 

Czy w książce występuje wątek miłosny? Tak, ale jest on bardzo delikatny, uroczy i rozwija się powoli. Nie jest przesłodzony, a uczucie nie rozwija się nagle pod wpływem buzujących hormonów. Autorka również tę kwestię dokładnie przemyślała i zaplanowała.

 

„Czerwień rubinu" był jak orzeźwiający powiew delikatnego wiatru. Ta książka jest niezwykle czarująca, przyjemna i lekka, do „spałaszowania" na kilka godzin, które pod jej wpływem zamienią się w chwile niezapomnianej rozrywki. Bardzo polecam i już nie mogę się doczekać następnych części. Mam nadzieję, że będą tak ciekawe, jak „Czerwień rubinu".

Vivi22

Na tę książkę trafiłam niechcący na targu z książkami. Wcześniej ani słowa o książce nie słyszałam ani nie czytałam. A że była okazja do wymiany z Bujaczkiem to do niej przystąpiłam.

 

Książka "Czerwień Rubinu" należy do młodzieżowych. Coś często ostatnio młodzieżową lekturę czytam... Chyba się starzeję i moje wymagania książkowe spadają...

 

Wracając do tematu. Młodzieżowa lektura wcale nie znaczy gorsza od lektury dla dorosłych.

 

Dzieło niemieckiej autorki nie należy do wybitnych czy też wysokich lotów. Ot łatwa w odbiorze, napisana potocznym językiem ale wciągająca. Jak dla mnie nie ma tam wartkiej akcji i można się domyślić pewnych rzeczy ale książkę czyta się szybko. Ja byłam po lekturze w ciągu jednego wieczora.

 

Na rynku coraz więcej jest opowieści, które czyta się lekko i przyjemnie i nie trzeba się nadto zastanawiać nad przesłaniem autora. A szkoda...

 

Rubin to główna bohaterka, która będzie miała misję do zrealizowania. Jak dla mnie za mało się dowiedziałam z pierwszej części o misji ale liczę, że większość odpowiedzi na pytania znajdę w drugiej części trylogii czasu.

 

Zastanawiam się też, dlaczego w wielu miejscach w internecie jest napisane, że to trylogia kamienia... Na książce napisane jak byk, że to trylogia czasu...

 

Reasumując. Jeśli szukasz lektury lekkiej, która Cię wciągnie a nie będziesz musiała wytężać szarych komórek to książka w sam raz na jeden wieczór. Bo faktycznie tylko tyle potrzeba, żeby mieć ją za sobą. Jeśli lubisz przemyśleć, co autor chciał nam przekazać przez swoje dzieło to Kerstin Gier nie napisała opowiadania dla Ciebie. Książka nie należy do złych czy bardzo złych ale według mnie nie należy też do rewelacyjnych.

 

Czasem warto oderwać się od romansów i kryminałów, gdzie na zmianę albo się całują, przytulają i kochają albo biją, zabijają a krew leje się strumieniami.

 

Mi się "Czerwień rubinu" podobał mimo kilku minusów jak dla mnie. Ale jeśli nasza młodzież takie książki czyta to ja jestem o nich spokojna.

 

Miłej lektury życzę i czekam na drugą część trylogii czasu.

Grafogirl

Kerstin Gier to autorka powieści dla kobiet. Jej Trylogia czasu odniosła wielki sukces, a wydana 2011 roku w Polsce "Czerwień rubinu" uzyskała wiele pozytywnych recenzji. Właśnie ze względu na opinie i interesujący opis zdecydowałam się zakupić tę pozycję. Jeśli wierzyć tym wszystkim rewelacjom, nabyłam wyjątkowo wciągającą powieść dla młodzieży.

 

Główną bohaterką jest szesnastoletnia Gwendolyn, która prowadziła życie typowej nastolatki. Od zwykłych dziewczyn odróżniała ją tylko dość nietypowa rodzina, w której od wieków krąży gen podróży w czasie. Dzieckiem, które podobno posiadało tę osobliwość miała być idealna, piękna, mądra Charlotta – od małego przygotowywana do swojej pierwszej podróży. Zwrócone są na niej oczy całej rodziny, a każde mdłości traktowane z ekscytacją. Wszyscy czekają na jej pierwszą podróż. Jednak okazuje się, że to nie jej dane jest przenosić się do innych czasów – osobliwa umiejętność trafiła się kompletnie nieprzygotowanej i uważanej za głupszą Gewendolyn. Od tej pory życie bohaterki zmienia się. Wraz z przystojnym i aroganckim Gideonem muszą wypełnić tajną i bardzo niebezpieczną misję.

 

Podróże w czasie to temat nieczęsto poruszany w książkach. W "Czerwieni rubinu" autorka bardzo dobrze połączyła pomysł na takie wyprawy z bardzo ciekawą osobą hrabiego de Saint Germain, dzięki czemu powstała oryginalna powieść. Przyjemnie sięgnąć po coś osobliwego pośród morza historyjek o wampirach, wilkołakach, upadłych aniołach i rzadziej duchach oraz miłości między zwykłą dziewczyną a niebezpiecznym stworem.

 

Akcja mknie bardzo szybko, ale czytelnicy są wprowadzani w historię rodów i tajemnice genu podróży stopniowo, więc nie sposób się pogubić. Odrobina humoru, nutka romansu i wartka akcja powodują, że książka bardzo wciąga, a tajemnicze zadania i dawne epoki wchłaniają czytelnika. Ciekawe opisy pozwalają sobie wszystko dokładnie wyobrazić i poczuć klimat dawnych czasów. Początkowo bałam się, że wątek miłosny będzie przesłodzony i tylko zniechęci mnie do dalszego czytania. Jakże mile się rozczarowałam! Wszelkie sprawy sercowe nie odwracają uwagi, są delikatne, subtelne i tylko dodają całości smaku.

 

Historię poznajemy z punktu widzenia bohaterki, nastolatki niekoniecznie interesującej się pozyskiwaniem wiedzy, więc język jest prosty. W książce aż roi się od ironicznych, często dowcipnych komentarzy, co sprawia, że czyta się szybko, lekko i przyjemnie, niekiedy wybuchając śmiechem. Szczególnie bawiły mnie rozmowy Gewen z jej rówieśnikami ze szkoły.

 

Bohaterowie są bardzo dobrze przedstawieni i wyraźnie podzieleni na dobrych oraz złych. Ich zachowanie wielokrotnie mnie irytowało – są przeważnie zarozumiali albo głupi. Jednak kilkoro z nich przypadło mi do gustu, między innymi sympatyczny George, nieco szalona, ale oddana przyjaciółka Leslie i miłe rodzeństwo. Denerwowała mnie arogancja Gideona oraz wywyższanie się Charlotte nad Gwendolyn, głupota jej ciotki i surowość babki – Lady Aristy.

 

"Czerwień rubinu" początkowo bardzo mnie irytowała i nudziła, jednak po połowie rozkręciła się oraz wciągnęła mnie do tego stopnia, że nie mogłam się nawet na chwilę oderwać i przeczytałam całość w mgnieniu oka. Do gustu przypadł mi styl pisania oraz język, dzięki czemu czytało mi się bardzo przyjemnie. Szczególnie zaintrygowała mnie tajemnicza końcówka, która zadecydowała o tym, że z pewnością sięgnę po następną cześć Trylogii Czasu – "Błękit szafiru".

 

Wypadałoby też zwrócić uwagę na czarującą okładkę, która z pewnością przyciąga wzrok i, oprócz opisu, zachęca do kupienia tej książki.

 

Powieść ta jest z pewnością skierowana dla młodzieży. Świadczy o tym chociażby wiek bohaterki i Gideona oraz język. Myślę, że będzie się przy niej dobrze bawił każdy czytelnik, które lubi ciekawe, oryginalne, ale też lekkie powieści, idealne na długie podróże i deszczowe dni. "Czerwień rubinu" nie zniechęca prostota, ale też stanowi miłą odskocznię od trudniejszych powieści. Uważam, że jest to pozycja godna polecenia.

Beatrice

Kiedy czas przestaje mieć znaczenie (a może wręcz przeciwnie?)...

 

Trylogia czasu, pochłonie każdą sekundę, każdą minutę, każdą godzinę. Zaplącze myśli, te teraźniejsze, oraz te które już dawno minęły. Nigdy nie wiadomo, czy żyjemy w teraźniejszości, czy może przyszłość została już zaplanowana, a my tylko powtarzamy pewne „stare" schematy?
Czerwień Rubinu wciąga całą sobą i pozostawia po sobie wiele pytań, bez odpowiedzi. Odpowiedzi na które musimy poczekać, aż do następnych części trylogii.

 

Charlotta miała odziedziczyć gen podróży w czasie, wobec tego dlaczego kompletnie nieprzygotowana Gwendolin nagle dostaje mdłości i przenosi się do innego wieku? Charlottę przygotowywano od dziecka do tego poważnego zadania, wszystko wydawało się być jasne i przemyślane, czyżby więc dokonano pomyłki? Pomyłki tak karygodnej, że może zmienić wszystko, co do tej pory zostało przygotowane?
Szesnastoletnia Gwendolyn staje przed poważnym zadaniem i w ciągu kilku godzin musi poradzić sobie z tym do czego podobni ludzie byli przygotowywani latami. W dodatku poznaje niesamowicie przystojnego, ale przemądrzałego i aroganckiego Gideona, który jest drugim podróżnikiem i z którym będzie musiała współpracować. Wkrótce okazuje się, że nie wszystko jest czarno-białe, a dziewczyna nie wie której stronie może ufać. Nie, ona nie ufa nikomu, co dodatkowo komplikuje zadanie.

 

W powieści występują postacie fikcyjne, jak np. Gwendolyn, czy Gideon, oraz historyczne, np. hrabia de Saint Germain. Są one zróżnicowane i choć na pierwszy rzut oka wydają nam się oczywiste, w rzeczywistości okazuję się o wiele bardziej skomplikowane. Sama Gwendolyn jest na pozór zwyczajną nastolatką, chodzi do szkoły, spotyka się z przyjaciółm, rozgląda za chłopakami, jednak zgłębiając się w jej postać widzimy silniejsze uczucia oraz tajemnice, których nie może ujrzeć świat dzienny. Książka pisana jest prostym, ale barwnym językiem, co doskonale wprowadza nas w rolę głównej postaci. Pisanie w pierwszej osobie, pozwala nam lepiej zrozumieć rozterki i lęki dziewczyny, ale równocześnie pozostawia posmak tajemnicy, bowiem autor nie jest wszechwiedzący, a my razem z Gwendolyn dowiadujemy się o kolejnych skrywanych faktach i powoli układamy układankę, którą położyła przed nami Kerstin Gier. Jeśli raz zaczęło się czytać tę lekturę, nie można się od niej oderwać. Cieszę się, że zabrałam się za to dopiero w wakacje, kiedy nie muszę pilnować czasu, ponieważ ta książka dogłębnie go pochłania i po przeczytaniu pierwszego zdania kończy się na ostatnim. Niesamowita i poruszająca lektura, wzbogacona często o mroczne i tajemnicze opisy miejsc, oraz przeżyć. Otwiera przed nami mnóstwo tajemnic, które nierozwiązane czekają na nas w następnych częściach. Ogromnie spodobała mi się szata graficzna książki, nie tylko przepiękna okładka, ale również pomysł, że przed rozpoczęciem nowego rozdziału zamieszczone były cytaty lub drzewa genealogiczne podróżników w czasie. Uważam że był on bardzo ciekawy i na pewno wzbogacał książkę o kolejne szczegóły i tajemnicze wątki.

 

Czerwień Rubinu jest piękną i na pewno świeżą powieścią. Jest miłą odmianą po niekończących się opowieściach o wampirach, czy wilkołakach. Zachwyca czytelników pewnego rodzaju magią i stylem. Akcja toczy się dosyć szybko, a nawet początkowe rozdziały, które były dopiero wprowadzeniem, emanują dobrym humorem i porywają czytelnika w odległy świat.

 

Nie chcę wchodzić w szczegóły, dajcie się sami zaskoczyć oryginalnym pomysłem Kerstin Gier. Dajcie się ponieść wirowi opowieści Trylogii Czasu. Naprawdę warto!

Leanne

Opis Wydawcy:
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić...

 

Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.

 

"Rubin to początek, lecz i zakończenie."

 

Rubiny są niezaprzeczalnie piękne. Każdy, kto choć przez ułamek sekundy miał okazję je oglądać, niejednokrotnie przywoływał wspomnienie jego niezwykłego blasku. To tylko najzwyklejszy kamień szlachetny. Piękny, acz zwyczajny. Rubin jest Dwunastką. Rubin zamyka Krąg... warto to wiedzieć. Bo może Ty też jesteś Rubinem. Tylko jeszcze o tym nie wiesz.

 

O szesnastoletniej Charlotte Montrose wszystko można powiedzieć, ale nie to, że jest typową nastolatką. Pomijając, zajęcia zdecydowanie nietypowe które wypełniają jej wolny czas, dziewczyna jest nosicielką genu Podróży w Czasie. Od maleńkości, przygotowywana jest do odbycia swojej pierwszej podróży w głąb innego stulecia. Ma wszelkie niezbędne umiejętności, by poradzić sobie nawet w innej epoce. Cała wielopokoleniowa rodzina, czeka na to podniosłe wydarzenie. A gdyby się okazało, że nosicielem genu jest ktoś inny? Na przykład przeciętna i niczym nie wyróżniająca się, kuzynka Gwendolyn? Dziewczyna zupełnie nagle i bez żadnego przygotowania odbywa swoją pierwszą czasową podróż. Tą na którą tak czekała Charlotte. Nikt nie chce uwierzyć, że ta niepozorna szesnastolatka, może okazać się Rubinem. A kiedy okaże się, że matka dziewczyny sfałszowała jej datę urodzenia i podstępem trzymała ją z dala od Kręgu, a sama Gwen ma do spełnienia misję u boku bosko przystojnego i aroganckiego młodzieńca, który najchętniej trzymałby się ode niej z daleka, wtedy dopiero zaczną się kłopoty. Tak naprawdę zaczęły się już dawno. Dół jest górą, góra jest dołem.

 

Każdy gatunek i każda konwencja posiada swoje Perełki, takie które z dumą reprezentują dany gatunek. Ja takie swoje sztandarowe pozycje z każdej konwencji, w szczególności Paranormalnej znalazłam już dawno i naprawdę nie czułam potrzeby by dalej ich szukać. Po pierwszej części Trylogii Czasu, autorstwa uznanej pisarki Kerstin Gier, nie spodziewałam się w zasadzie niczego nowego. "Czerwień Rubinu" była dla mnie tylko kolejną Paranormalną opowiastką, w istnym ich morzu zalewającym rynek literacki. Właściwie, dalej podtrzymuję tą opinię, bo książka zdecydowanie nie jest Perłą konwencji Paranormalnej. Bardzo krzywdzącym zabiegiem, byłoby przypisanie ją do niej. Paranormale mają bowiem utarte, powoli wyczerpujące się schematy. Nieśmiałą nastolatkę i olśniewającego wampira/ wilkołaka/ zombie/elfa czy Bóg wie kogo jeszcze. Złego brata demona/ anioła/ kusiciela do kompletu. Są wykonania lepsze i gorsze. Więc jak przypisać tak wspaniałą, genialną i nietuzinkową powieść jak "Czerwień Rubinu" jednemu gatunkowi? Jeżeli Wy, potraficie ją jednoznacznie sklasyfikować, to gratuluję. Dla mnie to zbyt trudne zadanie.

 

Brak mi słów, by opisać nawet w setkach zdań wspaniałość tej książki. Każdy element był do samego końca perfekcyjnie dopracowany tak bardzo, że nawet pozornymi bzdurami mogłam zachwycać się w nieskończoność - jak choćby pierwszoosobową narracją, z perspektywy głównej bohaterki, czy niespieszną, niezwykle umiejętnie prowadzoną akcją dzięki której mogłam powoli zatopić się w Rubinową historię i odpłynąć razem z bohaterami. Na fali coraz to nowszych, dziwniejszych i co tu kryć - głupszych pomysłów na konstrukcję Paranormalnego świata, "Czerwień Rubinu" wyróżnia się w ogromnym stopniu i oczarowuje kolejne miliony Czytelników. Mnie także, w każdym calu uwiodła i rozkochała w sobie. Tak wspaniałej powieści jeszcze nie było. Autorka od pierwszej strony zachwyca nas swoim pięknym i czarującym stylem pisania, a także wizją i rozmachem wykreowanego przez nią świata podróżników w czasie. Na próżno szukać tu wampirów, wilkołaków aniołów, czy nawet elfów lub smoków. Mamy do czynienia z na pozór zupełnie normalnymi ludźmi. Tylko czy można być normalnym, w porze obiadu odwiedzając XIX wiek, by za dwie godzinki ucinać sobie pogawędkę z baronową w XVIII ? Trzeba przyznać, że tak niezwykłej wizji jeszcze nie było.

 

To książka przesycona nie tylko wartką, a jednocześnie spokojną akcją, ale także przyprawiająca o zawrót głowy emocjami jakie odczuwamy podczas czytania. Napisana lekko i dowcipnie, gwarantuje dzikie wybuchy niepohamowanego chichotu, a także napady szaleńczego śmiechu, podczas których rodzina rozważa wezwanie pogotowia i rozpaczliwie szuka telefonu do jakiegoś dobrego psychiatry. Powieść trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, którą miałam ochotę wręcz podrzeć wraz z zakończeniem lektury, bo nie wyjaśniło się absolutnie nic co odgrywało znaczącą rolę w tej historii. "Czerwień Rubinu" pochłania nasze myśli w całości i wciąga w swój świat już na zawsze. Po jej skończeniu nie sposób myśleć o niczym innym; za dużo jest pytań, emocji i wahań.

 

Bohaterowie to jeden z największych plusów tej książki. Znakomicie skonstruowani, plastyczni i pomimo całej swojej wyjątkowości, na wskroś realistyczni. Tak bardzo, że momentami odczuwałam wręcz fizyczny ból, że nie istnieją. No bo jak to, czy osoba która tak pochłonęła mnie swoją historią i która wzbudziła we mnie całą gamę odczuć, może tak po prostu być przez kogoś wymyślona? Główna żeńska bohaterka, Gwen niebiosom dzięki, nie jest kolejną mało inteligentną i bezbarwną postacią czekającą na swojego wyśnionego, obowiązkowo nadnaturalnego ukochanego - wręcz przeciwnie! To dziewczyna z charakterem, która umie i nie boi się postawić na swoim. Jest też zdrowo świadoma własnych zalet, co trzeba przyznać u bohaterek podobnej literatury zdarza się nieczęsto. Bez zabójczego amanta byłoby nudno, dlatego i tutaj taki się pojawia - jednak wątek miłosny jest tylko pięknym dodatkiem do fabuły, nie zajmuje całego miejsca ani nawet części. Został uroczo wpleciony i wszystko wszystkim, ale cieszę się, że jest - spośród wszystkich tych cudownych i nadzwyczajnych literackich mężczyzn, Gideon cieszy się chyba moją największą sympatią. Odważny, obowiązkowo arogancki, jakżeby inaczej olśniewająco przystojny i dowcipny - te cechy sprawiają, że zachwycam się wszystkim co powie lub zrobi. Moje Panie, odtąd ten młody podróżnik w czasie wypchnie z Waszej świadomości Edwarda, Dymitra, czy nawet (niech stracę!) Adriana bądź Lucjusza. W Waszych snach będzie gościć tylko Gideon. I przyznam, że mi taka wersja odpowiada bardzo.

 

"Czerwieni Rubinu" po prostu nie wypada nie znać. Gorąco zachęcam do zanurzenia się w tą niezwykle oryginalną, przekraczającą granice konwencji i po prostu piękną historię, gdy kartki wręcz skrzą się czerwonym blaskiem rubinu. Gdy czas przestaje mieć znaczenie.

Tala

Często życie płata nam figla

 

Kerstin Gier to niemiecka autorka, która pisze także pod pseudonimem Jule Brand i Sophie Bérard. Jej książki utrzymują się na najwyższych miejscach list bestsellerów. Studiowała edukację biznesową i psychologię komunikacji, aby później próbować swoich sił w wielu miejscach pracy. Jednak odnalazła się dopiero w pisarstwie, gdy w 1995 roku zacząć pisać powieści dla kobiet. Największy sukces osiągnęła dzięki „Trylogii czasu". „Czerwień rubinu" jest jej pierwszym tomem.

 

Główną bohaterką jest szesnastoletnia Gwendolyn Shepherd, która mieszka ze swoją mamą i młodszym rodzeństwem na najwyższym piętrze rodzinnej rezydencji swojej babki. Razem z nimi mieszka także ciotka Gwendolyn ze swoją córką, oraz rodzona siostra ich dziadka. Pewnego dnia dziewczyna z zaskoczeniem odkrywa, że to ona jest nosicielką genu pozwalającego na podróżowanie w czasie, a nie jej kuzynka Charlotta. Również cała rodzina jest tym faktem zaskoczona i skonsternowana. Wszyscy jednogłośnie uważali, że to właśnie jej kuzynka jest przepowiedzianą dziewczynką, a nikt nie wziął pod uwagę, iż rodzice Gwen mogli sfałszować datę porodu, tym bardziej, że odbywał się on w domu.

 

Tak więc Gwendolyn musi podjąć się nowego zadania, bez uprzedniego przygotowania, które przeszła Charlotta. Jednak szybko się okazuje, że jest jeszcze jeden podróżnik w czasie – Gideon de Villiers. Jest on arogancki i zarozumiały względem Gwen, uważa, iż sam sobie poradzi z misją. Z tego też powodu traktuje dziewczynę bardzo protekcjonalnie. W Gwendolyn zaczyna rodzić się przekora i bardzo szybko udowadnia chłopakowi, że doskonale sobie poradzi z wypełnianiem powierzanych ima zadani, pomimo swoich braków w wyszkoleniu. Między dwóją bohaterów, pod koniec powieści, zaczyna rodzić się odwzajemnione uczucie.

 

Ich misja, gdy zostanie zakończona, pozwoli Strażnikom Czasu na odszyfrowanie prastarej przepowiedni.

 

Pierwsze co się rzuca w oczy w trakcie czytania to narracja pierwszoosobowa prowadzona przez główną bohaterkę. Musze się przyznać, że nigdy nie przepadałam za historiami opowiadanymi w ten sposób, jednak w „Czerwieni rubinu" jest to zrobione naprawdę doskonale i w ogóle nie ma to wpływu na emocjonalny odbiór powieści. Dużym plusem jest tu spora ilość dialogów, dzięki którym poznajemy uczucia także innych bohaterów, a i sama Gwendolyn bardzo często bierze je pod uwagę.
Jeżeli chodzi o akcję to rozwija się ona bardzo szybko, więc czytelnik nie ma nawet chwili wytchnienia i dzięki temu w ogóle się nie nudzi. Nie znajdzie się tu żadnych nudnych i przydługich opisów, które by ją hamowały, a nawet jest wręcz odwrotnie. Wszystko przedstawione jest w ciekawy i zaskakujący sposób, pomimo niewielkiej objętości tekstu. Co do fabuły, to po prostu nie można jej nic zarzucić. Wszystko jest płynne i nic nie „zgrzyta" w czasie czytania, nawet przeskoki w czasie.

 

Bohaterowie są bardzo realni i naturalni, więc nie ma najmniejszych trudności w wyobrażeniu sobie, iż takie osoby mogłyby istnieć naprawdę. Najbardziej przypadła mi do gustu główna bohaterka, która nawet w najtrudniejszych chwilach odnajduje w sobie odwagę i potrafi walczyć o swoje zdanie. Nie jest typowa bohaterką, jakie znamy z innych książek typu fantasy. Nie potrzebuje ciągłej ochrony Gideona, którego nawiasem mówiąc nie polubiłam, no może pod koniec, gdy wreszcie zmienił swoje podejście do Gwen.

 

Powiedzieć, że książkę czyta się szybko to niewystarczające określenie. Tę powieść po prostu „połyka się" w całości. Mi jej przeczytanie zajęło zaledwie cztery godziny i musze powiedzieć, że jej zakończenie pozostawiło wielki niedosyt i wiele ciekawych tajemnic, które domagają się rozwiązania. Dodatkowym plusem jest idealna oprawa graficzna, dawno nie spotkałam się z tak klimatyczną okładką, która doskonale pasowałaby do treści książki.

 

Podsumowując, autorka bardzo dobrze połączyła ze sobą kilka różnych gatunków literackich, które z pozoru nie mają ze sobą niczego wspólnego. Tak więc w „Czerwieni rubinu" natkniemy się na elementy thilleru, romansu oraz fantasy, a wszystko to tworzy spójną całość. Dlatego z czystym sumieniem polecam tę książkę każdemu, niezależnie od wieku.

Cinnamon

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna Trylogii Czasu autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier? Na pewno rzuciły się Wam w oczy piękne okładki, które na długo zapadają w pamięć i nękają, dokupi osobiście nie sięgnie się po książkę. I na pewno przeczytaliście mnóstwo recenzji dotyczących Trylogii, dlatego postaram się streścić najważniejsze rzeczy i zrelacjonować moje wrażenia po lekturze pierwszej części tej trzytomowej historii.

 

„Czerwień rubinu" to zaledwie początek niesamowitej przygody, jaka czeka czytelników. Wiąże się ona z dwunastoma ludźmi, którym przyporządkowane są odpowiednie kamienie szlachetne, oraz osobliwym, niebywale rzadkim darem – genem podróży w czasie. Jedną z tych niesamowitych osób jest główna bohaterka, szesnastoletnia Gwendolyn, która niespodziewanie okazuje się być spadkobierczynią tego daru. Nieprzygotowana do przyjęcia nowej roli musi pogodzić współczesność i życie normalnej nastolatki z przeszłością, która staje się teraz integralną częścią jej świata. Zostaje wcielona do tajnej organizacji, która ma za zadanie zebrać krew wszystkich podróżników w czasie w celu zamknięcia kręgu przeznaczonych, uruchomienia chronografu i odkrycia tajemnicy, której on strzeże. Misją Gwendolyn jest podróż w czasie w poszukiwaniu poprzednich podróżników w celu zdobycia od nich próbki krwi. Pierwszy chronograf, który zawierał cenne informacje, został skradziony przez jej kuzynkę i teraz całe zadanie należy wykonać od nowa przeskakując do przeszłości. Towarzyszem i przewodnikiem po zawiłościach historii staje się jedenasty przeznaczony, osiemnastoletni i arogancki Gideon, w którym Gwen się zakochuje...

 

Tak przedstawia się powieść w ogólnym zarysie, ale prawda jest taka, że kryje ona w sobie o wiele więcej ciekawych aspektów. Jest to powieść młodzieżowa, którą spokojnie mogą czytać osoby starsze, a przede wszystkim powinna ona znaleźć odbiorców zarówno u płci żeńskiej, jak i męskiej. Mamy tu mieszankę romansu – to chyba nikogo nie dziwi – historii, którą osobiście bardzo lubię, oraz tajemnicę, rosnące napięcie i niebanalną, świeżą fabułę. Niekontrolowane skoki w przeszłość, sceny walki na szable, powozy, pogonie, czarne charaktery – wszystko tu jest! A przede wszystkim: postacie nie są płaskie. Każda ma swoją historię, tajemnicę, usposobienie.

 

„Czerwień rubinu" to pozycja, od której trudno się oderwać. Raz zaczęta lektura książki nie daje spokoju i wymaga, by jak najszybciej ją przeczytać. A robi się to z wielką przyjemnością! Jednak, jak to bywa w dobrych pozycjach, koniec nadchodzi szybko i nagle, i nie pozostaje nic innego, jak udać się na poszukiwanie kolejnego tomu Trylogii. Trzeba przyznać, że Kirsten Gier zastosowała cios poniżej pasa kończąc tom w najciekawszym momencie, rozniecając tym samym ciekawość czytelników.

 

Pierwszy tom Trylogii Czasu oceniam na piątkę z plusem. Dostałam to, czego oczekiwałam, a ciąg dalszy zapowiada się jeszcze lepiej. Muszę jak najszybciej zdobyć kolejne tomy – „Błękit szafiru" oraz „Zieleń szmaragdu"!

Versatile

Pojawiam się i znikam, i znikam, i znikam. A gdzie konkretnie znajduje się Gwendolyn, w czasie gdy w tajemniczy sposób rozpływa się w powietrzu? Tego nie wiadomo. Zupełnie nieprzygotowana do podróży pomiędzy epokami nastolatka może cofnąć się zarówno do wieku dwudziestego jak i znacznie dalej. Dlatego, aby zapobiec wszelkiego typu niespodziankom, dziewczyna musi poddawać się zabiegowi elapsji, dzięki czemu w swobodny sposób może kontrolować lata, w których przyjdzie się jej znaleźć.

 

Początkowo wszyscy wierzą, że gen podróżowania w czasie nosi Charlotta. Dziewczyna od najmłodszych lat jest przygotowywana do pełnienia swojej przyszłej misji. Pobiera lekcje zarówno z języków obcych, sztuk walki jak i dobrego obycia. Oczywiście już od pierwszych stron książki bardzo łatwo można się domyślić, że to nie Charlotta a niczego nieświadoma Gwen będzie zapowiadaną podróżniczką w czasie. Właśnie dlatego przesadne i sztuczne zachowanie jej rudowłosej kuzynki niezwykle mnie bawiło. Aczkolwiek Gwen nie widzi nic zabawnego w sytuacji, której musi stawić czoła. Nie dość, że szesnastolatce brakuje podstawowych wiadomości z zakresu chociażby historii, to ponadto dziewczyna wraz z jednym z przedstawicieli rodu de Villiers musi podjąć się trudnego zadania, które należy wykonać w przeszłości.

 

Należy podkreślić, że pisarce w znakomity sposób udało się przedstawić cały proces podróżowania w czasie. W książce nie znajdziemy żadnych błędów logistycznych czy dziwnych sprzeczności. Ponadto, czytając Trylogię Czasu trudno o nudę. W powieści akcja toczy się w mgnieniu oka. Aż trudno uwierzyć, że od chwili kiedy Gwen odkryła swoje zdolności minęło zaledwie kilka dni. Ku uldze niektórym czytelnikom, nadmienię też, że akcja powieści nie toczy się w Niemczech (skąd pochodzi Kerstin Gier) lecz w Anglii. Jak dla mnie stanowiło to niewątpliwy plus.

 

Byłabym zaskoczona, gdyby Gwen nie zakochała się w przystojnym Gideonie. W końcu co to za literatura młodzieżowa bez wątku miłosnego? Tak więc, ku wielkiemu „niezdziwieniu", szesnastolatka zadurza się w nowo poznanym chłopaku. Wydawało mi się to wielce zastanawiające, biorąc pod uwagę fakt jak opryskliwie i arogancko nastolatek zachowywał się w stosunku do głównej bohaterki. Jednak, jak mówią, miłość jest ślepa, więc biorąc pod uwagę to powiedzenie jak i inne zalety książki, mogę częściowo wybaczyć autorce ten paradoks.

 

Jestem przekonana, że dzieło Kerstin Gier przypadnie do gustu nie tylko młodzieży, ale i starszym czytelnikom. Przedstawiona w powieści fabuła, wciąga od pierwszych stron i nie daje od siebie odpocząć. W dosłownym tego zdania znaczeniu. Nie dość, że książkę pochłonęłam w jeden dzień to jeszcze moje myśli w każdy momencie wolnym od czytania, nieustannie płynęły w kierunku mających się zdarzyć sytuacji.

 

„Czerwień rubinu" jest swego rodzaju fenomenem. Ja jednak miałabym pewne trudności ze stwierdzeniem, czemu konkretnie ta książka zawdzięcza swoją popularność? Tego, że historia Gwendolyn jest niezwykle wciągająca, chyba nie muszę nikomu powtarzać. Aczkolwiek co jeszcze sprawia, że tak wiele osób wychwala wręcz pod niebiosa utwór niemieckiej pisarki? Przecież wątek podróżników w czasie nie jest ani innowacyjny ani rzadki. Co więcej charakter głównej bohaterki raczej nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym na tle innych nastolatek.

 

Uciechą dla fanów Trylogii Czasu z pewnością będzie fakt, że „Czerwień rubinu" została już zekranizowana i wejdzie na ekrany niemieckich kin już 14 marca. Jednak ja z tego faktu nie jestem jakoś szczególnie zadowolona, ponieważ odtwórcy głównych ról raczej nie przypominają wyglądem postaci z moich wyobrażeń. Dodatkowo jakoś nie mogę się przemóc do produkcji naszych zachodnich sąsiadów. Już samo słuchanie języka niemieckiego nieco mnie męczy. Jednak mimo wszystko skuszę się na obejrzenie ekranizacji, choćby dla zaspokojenia ciekawości.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial