Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Coś Pożyczonego

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Emily Giffin
  • Tytuł Oryginału: Something Borrowed
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Anna Gralak
  • Liczba Stron: 400
  • Rok Wydania: 2011
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 135 x 205 mm
  • ISBN: 9788375151633
  • Wydawca: Otwarte
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Kraków
  • Ocena:

    5.5/6

    3/6

    3/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Coś Pożyczonego | Autor: Emily Giffin

Wybierz opinię:

Kala

Emily Giffin to amerykańska autorka, która dla pisarstwa porzuciła swoją karierę prawniczą. Po wyprowadzce z Nowego Jorku do Londynu udało jej się podpisać kontrakt z wydawcą na dwie książki ("Something Borrowed" oraz "Something Blue"), które odniosły zaskakujący sukces i wkrótce znalazły się na szczycie listy bestsellerów „The New York Times". W Polsce wszystkie powieści autorki ukazały się pod nakładem wydawnictwa Otwartego. W 2011 roku na ekrany kin weszła również ekranizacja książki Giffin "Pożyczony narzeczony", w której główne role grają Ginnifer Goodwin i Kate Hudson.

 

Rachel i Darcy przyjaźniły się od dziecka. Ich relacje nigdy nie były idealne, ale wbrew wszelkim przeciwnością, mimo upływu lat, wciąż są sobie równie bliskie i zawsze mogą na sobie polegać. Racjonalna, odpowiedzialna Rachel pragnąca nade wszystko stabilizacji i pełna życia, tryskająca energią Darcy, uwielbiająca smak nowości. Przeciętność i doskonałość. W dniu swoich trzydziestych urodzin Rachel dostrzega jak bardzo jej życie różni się od tego, które sobie wymarzyła. W przeciwieństwie do przyjaciółki nie czerpie satysfakcji z wykonywanej pracy, nie ma też dwójki dzieci ani męża, a co gorsza, żadnej perspektywy na to, aby obecny stan uległ zmianie. Jedyne co posiada to silne poczucie stabilizacji i spokój, a i to zostaje jej odebrane.

 

Po przyjęciu z okazji swoich urodzin, Rachel budzi się u boku narzeczonego Darcy - Deksa. Zrozpaczona stara się jak najszybciej zapomnieć o feralnej nocy, zrzucając winę na alkohol. Niestety, wbrew samej sobie zaczyna żywić do Deksa gorętsze uczucie, wkrótce wikła się również z mężczyzną w romans. Znalazłszy się w nowej sytuacji, nękana wyrzutami sumienia Rachel spogląda na swoje życie z boku i odkrywa zaskakującą prawdę. Prawdę, która zaważy nie tylko na jej związku z Deksem, ale także na wieloletniej przyjaźni z Darcy.

 

„Nauczyłam się jednak, że sami tworzymy własne szczęście i że sięgnięcie po coś, czego pragniemy, oznacza również utratę czegoś innego. A kiedy gra toczy się o wysoką stawkę, strata może być bardzo dotkliwa."

 

Zdrada to wbrew pozorom pojęcie o szerokim znaczeniu. Dla jednych jest ona jedynie niedochowaniem wierności partnerskiej, dla innych odstąpieniem od swoich wartości. Trudno jednoznacznie stwierdzić czy aby dopuścić się zdrady potrzebne są czyny, jeszcze gorsze jest jednak jej "stopniowanie" i ustalenie górnej granicy, której przekroczenie równoznaczne jest z brakiem wybaczenia. Bez względu na to nie da się jednak zaprzeczyć, że Rachel zdradziła Darcy. Jest to równie oczywiste jak fakt, że niebo jest niebieskie, a wierzenie, że podczas ślubu powinno się posiadać coś pożyczonego wcale nie ma na myśli narzeczonego. Mimo wszystko jednak, zagłębiając się w historię, doprawdy trudno mi myśleć o postępku Rachel jako o czymś niewybaczalnym.

 

Rachel to bohaterka, w której każdy z nas chciałby widzieć przyjaciółkę. Lojalna, zorganizowana osoba, która bez względu na wszystko jest zawsze obok gdy się tego potrzebuje. Choć sama się sobie dziwię, moje poglądy nie zmieniły się w chwili, gdy skończyłam czytać "Coś pożyczonego". Owszem zdradziła Darcy, ale jej występek jakoś blednie w oczach porównując go do tego ile przeżyła u boku swojej najlepszej przyjaciółki.

 

„Te obrazy pamiętam najlepiej. Są jak zdjęcia byłych chłopaków, które rozpaczliwie pragniesz wyrzucić, lecz nie możesz się na to zdobyć. Więc zamiast tego przechowujesz je w starym pudełku po butach w głębi szafy, dochodząc do wniosku, że nie zaszkodzi je mieć. Po prostu na wypadek gdybyś pewnego dnia zapragnęła otworzyć to pudełko i przypomnieć sobie stare dobre czasy."

 

Darcy jest bowiem jej totalnym przeciwieństwem. To osoba, którą w normalnym życiu pozornie otaczają dziesiątki ludzi, ale która w najtrudniejszym momencie zostaje pozostawiona sama sobie. Dążąca do wyznaczonych sobie celów po trupach, wiecznie pragnąca znajdować się w centrum zainteresowania. Najpiękniejsza, najmądrzejsza, najlepsza... Idealna. Mimo że początkowo starałam się wykrzesać współczucie do jej osoby, w końcu się poddałam. Darcy to postać, której prawdziwa twarz nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Pod powłoką idealności, kryje się osoba egoistyczna, zapatrzona w czubek własnego nosa, a przez to niezwykle irytująca.

 

"Coś pożyczonego" wbrew pozorom nie jest kolejną opowieścią o trudnej miłości, której finał znajduje się przed ołtarzem. Nie jest to również historia o zdradzie, choć zdecydowanie jest już to stwierdzenie bliższe prawdy. "Coś pożyczonego" to napisana lekkim, przyjemnym językiem, z nutką humoru powieść o toksycznej przyjaźni. Historia Rachel i Darcy pokazuje, że drobne wydarzenia z przeszłości, kształtują naszą przyszłość, także to kim się staniemy. Jestem usatysfakcjonowana lekturą. Zachwycił mnie styl autorki, a także jej zdolność do zawierania w prostych słowach istotnych prawd.

 

"Coś pożyczonego" to lektura dla każdego. Bo kto z nas nie znał w swoim życiu Darcy? Kto nie znalazł się nigdy w położeniu podobnym do tego Rachel? Tak jak już pisałam jestem zachwycona powieścią pani Giffin i nie żałuję czasu, który jej poświęciłam. Z przyjemnością zanurzę się również po raz kolejny w twórczości autorki.

Fonin

Długo broniłam się przed sięgnięciem po książki tej autorki. Miałam kiedyś w ręku pozycję "Siedem lat później" i motyw w niej zawarty bardzo mnie zniechęcił. W naszym miasteczkowym kinie jednak wyświetlają film oparty na powieści pani Giffin, "Pożyczony narzeczony". Znajoma chce mnie na niego wyciągnąć więc stwierdziłam, że najpierw wypada przeczytać książkę.

 

Rachel kończy właśnie trzydzieści lat. Przyjaciółka Darcy organizuje jej przyjęcie niespodziankę. Nasza bohaterka uświadamia sobie właśnie, że nie jest tak jak kiedyś planowała. Będąc młodą dziewczyną Rachel marzyła, ze w dniu swoich trzydziestych urodzin, pójdzie wraz ze swoim ukochanym mężem na uroczystą kolację do jakiejś wytwornej restauracji, a w tym czasie wynajęta opiekunka zostanie w domu z dwójką ich dzieci. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Kobieta jest sama, bez żadnych perspektyw na trwały związek i nienawidzi swojej pracy.

 

Za to Darcy życie ułożyło się wspaniale. Ma ciekawą i interesująca pracę, wspaniałego narzeczonego, z którym jesienią bierze ślub oraz ciągle należny do grona dwudziestoparolatek (czego nie da się powiedzieć o trzydziestoletniej Rachel).
Wspomniana wyżej impreza urodzinowa, ma nieprzewidziane zakończenie. Lekko wstawiona Rachel, wraca do domu z mężczyzną, z którym następnie spędza upojna noc. Na nieszczęście jest to Dex, jej przyjaciel ze studiów oraz... narzeczony Darcy.

 

Następnego dnia, po pierwszej fali paniki, dziewczyna uświadamia sobie, ze wcale nie żałuje tego co się stało. Zaczyna analizować swoje życie i wieloletnią przyjaźń z Darcy. Sytuacja skomplikowana, a potem będzie jeszcze gorzej. Rachel musi wybrać między przyjaźnią, a miłością. I mimo wszystko, całego jej postępowania nie da jej się nie polubić. Książka jest lekko tendencyjna. Autorka sprawiła, ze od początku jednym bohaterom kibicujemy, a drugim wręcz przeciwnie.

 

Przyjaźń między Darcy a Rachel jest zdecydowanie toksyczna i tu pojawia się pytanie jak one wytrwały ze sobą tyle lat. Darcy zawsze była tą lepsza, główną prowodyrką zabaw, musiała ciągle wygrywać, nawet jeśli zwycięstwo zdobywała omijając zasady fair play. Egoistyczna, zapatrzona w siebie. Rachel, zaś pozostawała w cieniu, skromna, lojalna, kierująca się bardziej rozumem niż sercem, ciągle ustępowała charyzmatycznej koleżance.

 

Książka napisana językiem prostym. Lekko się ją czyta. Bardziej rozrywkowa niż moralizatorska. Na uwagę zasługuje jednak mnogość uczuć które targają bohaterkę. Z jednej strony przywiązanie i lojalność do najlepszej przyjaciółki, z drugiej chęć osiągnięcia własnego szczęścia z ukochanym mężczyzną.

 

"Coś pożyczonego" to pozycja, którą się czyta dla zabicia czasu. Można ją odhaczyć i już więcej się po nią nie sięgnie. Osobiście darowała bym sobie już tą autorkę. Postaram się jednak o "Coś niebieskiego" w której opisane są losy Darcy i jej rzekomo wielka wewnętrzna przemiana.

Natula

Na pewno większość osób zna bajkę o Kopciuszku. Jeśli tak, to nie zaskoczy nikogo podrasowana wersja tej opowieści, taką historyjkę po tuningu możemy spotkać w książce „Coś pożyczonego" Emily Giffin.

 

Rachel jest zakompleksioną trzydziestoletnią kobietą, żyjącą w cieniu swojej egocentrycznej przyjaciółki Darcy. W dniu swojej imprezy urodzinowej – zorganizowanych oczywiście przez Darcy - Rachel nie ma najlepszego samopoczucia, jej życie nie ułożyło się tak jak planowała, jest zdołowana i rozgoryczona. Smutki zatapia w alkoholu, a w maratonie tym towarzyszy narzeczony jej najlepszej przyjaciółki, boski Dex Tak się składa, że przystojniak Dex jest też przyjacielem Rachel, znają się z czasów studiów i to ona poznała go z trzpiotką Darcy. Urodzinowy wieczór kończy się dość niefortunnie dla tej pary, gdyż następnego ranka oboje budzą się w tym samym łóżku, co gorsze odkrywają, że łączy ich coś więcej niż tylko przyjaźń.
Jak potoczą się dalsze losy Rachel i Deksa? Czy wygra miłość? Czy też zwycięży babska solidarność?

 

Sprawa wydaje się bardzo poważna, zachwiane zostaje zaufanie i przyjaźń. Coś, co wydawało się stabilne ulega nagłemu upadkowi. Logicznym wydaje się, że ta powieść powinna poruszać czytelnika, zmuszać go do refleksji i wyciągania wniosków. Niestety tak nie jest, nad czym szczerze ubolewam, bo książki Emily Giffin - „Coś niebieskiego", „Sto dni po ślubie", „Siedem lat po ślubie"- zazwyczaj dostarczają mi pełnego wachlarza emocji, w tym przypadku dostałam płyciutką historyjkę z płyciutkimi bohaterami.

 

Już na starcie idzie z rozpaczy załamać ręce, postacie książkowe są przewidywalne, z wyraźnym podziałem na charaktery. Autorka robi wszystko żeby przedstawić Darcy w niekorzystnym świetle, ciągle dowiadujemy się o niej podłych rzeczy, które mają spowodować, że odbieramy ją jako nieczułą, głupiutką, wiecznie grymaszącą, zapatrzona w siebie nimfę z IQ kałuży. Zaś Rachel jest bierną, szarą myszka, niedoceniającą swoich walorów, mało tego ta słodka kobieta daje się wykorzystywać drapieżnej Darcy, gdyż tak naprawdę ich przyjaźń jest mocno naciągana. Mam wrażenie, że wszystko to ma służyć temu, żeby czytelnik bez wyrzutów sumienie mógł kibicować romansowi Deksa z Rachel, bo w końcu jest na to idealne usprawiedliwienie: przecież wredna Darcy nie może dostawać wszystkiego o czym sobie tylko zamarzy, a już na pewno nie należy się jej przystojny, cierpliwy i inteligenty Dex. Nasi bohaterzy emocjonalnie zatrzymali się na poziomie liceum, są niedojrzali i za żadne skarby nie da się ich lubić. To dorośli ludzie którzy nie wyrośli z nastoletniej złośliwości, są nudni, apatyczni i najczęściej bierni.

 

W książce momentami pojawiają się stwierdzenia zmuszające do polemiki nad tematem zdrady, ale tak naprawdę jest to zrobione na marnym poziomie. W powieści zaskakujące jest to, że nie spotkamy się z bezpośrednią krytyka zjawiska jakim jest zdrada. Nie oszukujmy się jest to niemoralne zachowanie, wydawałoby się że Rachel powinna dostawać baty za to co robi, a jest całkiem inaczej. Mam wrażenie, że takie działanie jest top trendy w amerykańskim snobistycznym świadku, w końcu jest tajemnica, przystojny narzeczony i pierwsza druhna która sypia z przyszłym małżonkiem swojej najlepszej przyjaciółki. Tak gorszące, że aż rewelacyjne. Gdyby nie kilka zdań, błądzących gdzieś w myślach naszej niepokornej Rachel, to można by powiedzieć, że „Coś pożyczonego" to pochwała zdrady, szczególnie tej z wielkim skandalem w tle i prawdziwą miłością w zanadrzu.

 

Pomimo że książka jest taka jaka jest, czyli płyciutka, banalna, a zarazem bardzo przewidywalna, to na szczęście zawiera w sobie sporą dawkę humoru, poza tym styl pisania Emily Giffin jest lekki i subtelny dzięki czemu książkę czyta się w miarę przyjemnie. „Coś pożyczonego" nie jest wymagającą lekturą. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to pozycja literacka nadająca się na niezobowiązującą chwile relaksu, nie czyta się jej z wypiekami na twarzy, ale dostarcza miłej rozrywki na szare, deszczowe dni. Ot takie czytadełko.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial