Doti
-
Są katastrofy, o których pamięta się długo, aż w końcu stają się legendą i zaczyna wokół nich narastać cała masa teorii spiskowych. Taki właśnie mit towarzyszy zatonięciu niemieckiego statku szpitalnego MS Wilhelm Gustloff. W 1945 roku woda pochłonęła 10 tysięcy osób. Zagadka wiąże się jednak z czymś jeszcze, co mocno porusza wyobraźnię.
Na pokładzie Gustloffa znajdowała się ponoć słynna Bursztynowa Komnata, czyli kompletny wystrój XVIII wiecznej komnaty (rzecz jasna całej w bursztynie) zamówiony przez Fryderyka I Hohenzollerna u gdańskich rzemieślników. Podarowana zachwyconemu nią Piotrowi Wielkiemu, przez długie lata stanowiła przedmiot dumy Rosji sowieckiej, aż w końcu, w czasie II wojny światowej, zniknęła bez śladu. Skradli ją Niemcy? A może została ukryta? Ta niewiadoma od dawna rozpala umysły pisarzy i twórców filmowych. Nie oparł się jej także Krzysztof Piersa i wątek ów uczynił wiodącym w kryminale „Gustloff. Tajemnica Bursztynowej Komnaty”.
Powieść zgrabnie łączy elementy historii i współczesności, Gdańsk w końcówce wojny i ten współczesny. Autor potrafi umiejętnie rozkładać napięcie, nie zdradzając niczego przedwcześnie, trzymając nas w niepewności i tylko od czasu do czasu zarzucając zręczną przynętę.
Co wspólnego z tragicznym rejsem Gustloffa sprzed 80 lat mogą mieć zabójstwa starszych mężczyzn, jakie ostatnio odnotowano w Gdańsku? Policja znajduje miedzy tymi zabójstwami sporo punktów stycznych: wiek ofiar, ich status weteranów wojennych, całkowicie splądrowane mieszkania oraz fakt, że najprawdopodobniej musieli oni znać napastnika, gdyż sami wpuścili go do domu. I w końcu najważniejszy trop – zaszyfrowana Enigmą notatka, jaką zostawił wnukowi jeden z denatów, Ryszard Ginlet, zanim rozgryzł ampułkę z cyjankiem. Tomasz Ginlet łączy więc siły ze znawcą teorii spiskowych i z policjantką, osobami kompetentnymi, by pomóc mu dojść prawdy.
Przeskoki w czasie, narracja wykorzystująca przeszłe wydarzenia, tajemnicze i inspirujące, by zaznaczyć ich wpływ na teraźniejszość, są nam dobrze znane. Bazują na nich twórcy literatury przygodowo-sensacyjnej, ale też fantasy i thrillerów. Powieść Krzysztofa Piersy najsilniejszą wspólnotę wykazuje z cyklem Indiana Jones, podobieństw jest tu wiele. I choć nie dorównuje jeszcze słynnemu cyklowi, to autor jest na najlepszej do tego drodze. Wykorzystując to, co wiemy, ale też wszystkie pojawiające się wątpliwości, które zdążyły już przekształcić się w bogata teorię spiskowych, tworzy wciągającą fabułę z niepodrabialnym dreszczem emocji. Czyżby statek nie zatonął wskutek nieszczęsnego zbiegu okoliczności? Czyżby było to zaplanowane z premedytacją działanie? I co z Bursztynową Komnatą? Mamy tu historię i sensację, codzienne tajemnice, powoli wynurzające się na światło dnia. Fikcję i prawdę, mistrzowsko zamotane, by zaintrygować czytelnika. Ważne, iż przy tym nie brakuje autorowi poczucia humoru, którym hojnie nas obdarza, głównie w prowadzonych przez bohaterów rozmowach, co czyni lekturę, dotyczącą wszak dramatu ludzkiego i śmierci, lżejszą o parę kilo smutku. Zachęcam więc amatorów wrażeń, historycznych zagadek i przygody do sięgnięcia po „Gustloffa” w te długie jesienne wieczory.