Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bóg, Kasa I Rock'n'roll

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Bóg, Kasa I Rock'n'roll | Autor: Szymon HołowniaMarcin Prokop

Wybierz opinię:

Natula

Szymon Hołownia i Marcin Prokop, to ostatnio bardzo gorące nazwiska, większość osób zapewne kojarzy tych Panów z telewizji np. z programu „Mam talent", medialnie są niebywale interesujący, a ich ironiczny dowcip wzbudza często niemałe poruszenie. Należy jednak pamiętać, że autorzy tejże książki czy też właściwiej – rozmowy to utalentowani dziennikarze i publicyści, pełniący eksponowane stanowiska w prasie i radiu.

 

Ze wspólnej współpracy i przyjaźni narodził się projekt książki „Bóg, kasa i rock'n'roll".

 

Podejrzewam, że niektórzy czytelnicy spodziewają się po tej pozycji, przyjemnej rozrywki okraszonej dowcipami, przepychankami słownymi... krótko i na temat, lekkiej, łatwej i przyjemnej. W tym momencie może nastąpić zgrzyt, chociaż niekoniecznie. Przyznam, że książka była dla mnie lekkim zaskoczeniem, ale nie, nie przeglądałam jej z wypiekami na twarzy, czekając aż pojawi się temat gwiazdorskich zarobków – ten kto czytał, będzie wiedział do czego piję.

 

Autorzy jak sami wspominają, przedstawiają swój punkt widzenia na wiele spraw, z czego najistotniejsza jest kwestia wiary w życiu człowieka. Można powiedzieć, że wiara to prosta sprawa, w końcu wierzymy w miłość, w stałość podatków czy zmienność pór roku, więc samo przez się, dlaczego tak trudno przychodzi nam uwierzyć w Słowo Boże?. Wydaje się, że we współczesnym świecie, gdzie zapędzeni za kasą i wkręceni w popkulturowy szał, na religię nie ma miejsca. Idolów szukamy w ulubionych zespołach, a nie w Jezusie, który podsuwa nam prostą drogę do szczęścia i życia wiecznego.

 

Nie mnie oceniać, która ze stron w tej dyskusji ma rację – na pewno nie o to biega - czy zdystansowany agnostyk, czy zagorzały chrześcijanin. Zderzenie różnych poglądów i przemyśleń jest niebywale interesujące. Ważne jest to, że nie spotkamy się w tej rozmowie z narzucaniem woli i gotowymi odpowiedziami. Czytelnik zagłębiający się w lekturze ma okazję do refleksji, zadumy i do własnych osądów.

 

W tekście znajdziemy interesujące fakty z życia obu Panów, ich rozmowy podszyte są lekkim humorem, poparte interesującymi cytatami, doświadczeniami i prywatnymi refleksjami. Na pewno nie można zarzucić autorom barku oczytania, cóż... wiedzą co mówią i wierzą w to co mówią. W tym momencie być może wykażę się barkiem elokwencji, ale język książki momentami jest tak zdobny, że bez słownika wyrazów obcych, ani rusz. Jednak jakkolwiek by na to nie patrzeć te dywagacje wypadają całkiem nieźle, dobrze jest od czasu do czasu ruszyć głową i zobaczyć coś więcej niż tylko czubek własnego nosa.

 

Lektura książki „Bóg, kasa i rock'n'roll" to wciągająca rozmowa, która nie pozwoli obojętnie przejść obok stawianych pytań dotyczących sensu życia. Bez względu czy nam się to będzie podobało czy też nie, wiara to istotny element naszego życia. Jestem pewna, że nawet zatwardziali ateiści mają chwile w których zadają sobie pytanie dotyczące istnienia, gdyż naturalną rzeczą jest poszukiwanie odpowiedzi na tego typu zagadnienia. Książka nie jest łatwa, wymaga od czytelnika skupienia i elastycznego umysłu, jednak gra jest warta świeczki. Gorąco polecam tę pozycję, wiedzy nigdy dość, wahanie i poszukiwanie prawdy jest wpisane w nasz kod genetyczny, nie bójmy się zaryzykować, zachęcając do książki posłużę się słowami Michela de Montaigre „Jednomyślność jest rzeczą bardzo nudną w rozmowie". Polecam.

Scathach

Gdy spotyka się agnostyk z teistą, może dojść do prawdziwej burdy światopoglądowej. Sytuacja jednak zmienia się, gdy są to osoby dojrzałe, mądre i co najważniejsze – posiadające wiedzę praktyczną na temat umiejętnego przeprowadzania zdrowej rozmowy oraz zdolności podstawowej: daru wsłuchiwania się w to, co ma druga osoba do przekazania. Jeśli dodatkowo są to znani prezenterzy telewizyjni, którzy od dobrych kilku lat zachwycają widzów stacji TVN swoim zgranym duetem, biorący sobie pod lupę Boga i wszelkie okoliczne podtematy – konwersacja taka musi się skończyć niezwykłymi wnioskami.

 

Panowie Szymon Hołownia oraz Marcin Prokop, postanowili podzielić się swoją osobistą rozmową z ludźmi o różnych zapatrywaniach religijnych. We wstępie napisanym przez drugiego z panów, zgrabnie zostaniemy wprowadzeni w temat. Parafrazując Prokopa: doświadczymy skutków spotkania dwumetrowego profanum z nieco niższym sacrum. Książka nie powstała po to, by kogokolwiek burzyć czy narzucać jedyną prawdę. Stanowi jedynie zapis pasjonujący konwersacji mającej zaspokoić ciekawość każdej ze stron, przeprowadzonej na wysokim poziomie, bez niepotrzebnych uprzedzeń czy kłótni.

 

Obaj Panowie wykazują się niezwykłym taktem, choć niejednokrotnie używają skrajnych metafor do opisania tego, co zrodziło się w ich głowach. Swoją książką otwierają pole do dyskusji o wierze i jej braku, w której każdy może wziąć udział. Dostarczają tematów do rozważań, odpowiadają na pytania wydawać by się mogło oczywiste, jednak już zakurzone i zapomniane.

 

Co stanowi o walorach tej pozycji, to przede wszystkim odwoływanie się autorów do rzeczywistości, szukanie rozwiązań w świecie dostępnym każdemu czytelnikowi, stąd też częste porównania religii do elementów popkultury. Metafory te mają na celu ułatwić zrozumienie wielu trudnych zagadnień, które mogą wydawać się niezrozumiałe dopóki nie zostaną poddane transkrypcji na język dzisiejszej kultury.

 

Hołownia i Prokop poruszają się w sferze religijności, dyskutują na tematy fundamentalne, takie jak dusza, boskość i człowieczeństwo Jezusa, teoretyczna skostniałość Kościoła i staromodność niektórych poglądów przez niego głoszonych. Wszystko to oprawione jest w ciekawe połączenie języka ewidentnie naukowego ze skrajnie kolokwialnym. Całe „danie" podane nam zostaje na tacy wraz z deserem, jakim jest próba zastanowienia się między innymi nad tym, jakich metod promocji używałby Jezus, gdyby to dziś przyszło mu zejść na ziemię i nawoływać to pójścia za Nim oraz szeroka paleta zagadnień z zakresu popkultury. Nie braknie także i tematyki szatana oraz całej pseudodiabolicznej estetyki oraz satanistycznej poetyki na ogromną skalę stosowanej w szeroko rozumianych mediach.

 

Bóg, kasa i rock'n'roll to arcyciekawa polemika bez skakania sobie do gardeł. Nie myślcie jednak, że brakuje w niej emocji! Co rusz dało się wyczuć narastającą irytację czy wzbieranie emocji. Na szczęście żaden z autorów nie pozwolił się ponieść ich fali, lecz do końca wytrwał broniąc swojego stanowiska bez zbędnych słownych przepychanek. Gratulacje Panowie!

 

Okładka książki głosi, że jest „zaskakująca konfrontacja". Nie zgodziłabym się z tym stwierdzeniem – prędzej czy później musiało do niej dojść, była jedynie kwestią czasu, a nie sprawą zaskakującą. Dobrze, że powstała teraz. Mam również cichą nadzieję, ze doczeka się także kontynuacji, również przedstawionej w formie książkowej.

 

Komu polecam? Absolutnie każdemu! Nie jest to traktat naukowy, manifest religijny ani żadnego rodzaju forma nawracania czy narzucania jedynej rozstrzygającej prawdy. Pozwala jednak spojrzeć na ludzi o innym życiu duchowym niż nasz w sposób pełen akceptacji, zrozumienia i szacunku. A tego niestety coraz częściej nam brakuje. Dlatego warto się uczyć.

Alina

Długie rozmowy przy herbacie i ciasteczkach. Wymiana zdań. Roztrząsanie jakiegoś problemu. Kłótnia. Rzeczy tak ludzkie, tak zwyczajne. Lubię ludzi, z którymi mogę porozmawiać (choć to ze mną się podobno nie da). Lubię też skomplikowane dyskusje, które nigdy nie będą miały końca, ponieważ dotyczą rzeczy, które należy roztrząsnąć w sobie, a żadne argumenty nic nie dadzą. Dlatego zdecydowałam się na tę książkę. Dwoje rozmówców, którzy przedstawiają całkiem odmienne stanowiska.

 

Hołownia i Prokop są dla mnie jak ogień i woda – jeden przystojny, drugi niespecjalnie, jeden bardzo religijny, drugi preferuje rocka niż psalmy, jeden się częściej denerwuje na brak zrozumienia tego drugiego, a ten drugi dalej spokojnie wyraża wątpliwości. To sprawia, że książka ta nie ma prawa być nudna.

 

„Bóg, kasa i rock'n'roll" opowiada o..., nie, źle, jest opowieścią, rozmową o Bogu, pieniądzach, muzyce, kościele. I o wszystkim na raz, wymieszanym, przedyskutowanym. W dodatku na całkiem przyzwoitym poziomie, ba!, nawet dość wysokim, mieszanym w odpowiednich proporcjach z niskim, żeby przypadkiem nie było przez cały czas zbyt poważnie.

 

I choć książka jest naprawdę fascynująca, nie będzie odpowiednia dla każdego czytelnika. Zyt duża ilość religii może przytłoczyć nawet takiego ateistę, który się interesuje, choć nie wierzy, zaś pewne niezbyt chrześcijańskie stanowiska mogą zniesmaczyć osobę religijną. Należy się dobrze przyjrzeć tej książce, zanim podejmie się decyzję, ponieważ może być różnie. Nie nadaje się ona też do przeczytania „na raz", wymaga trochę zastanowienia, ustalenia własnego stanowiska i odnalezienia się w jej rzeczywistości.

 

Bardzo miło spędziłam czas z oboma panami i jeśli wiecie, czego się spodziewać i czy możecie temu podołać, polecam.

Meme

Każda pozycja jest dla czytelnika swoistą wyprawą do innego świata. Raz podróżujemy dzięki autorom mniej znanym, kiedy indziej wycieczkę umożliwiają Nam ikony literatury. Jednak co zrobić, gdy do podróży zapraszają Nas ikony telewizji rozrywkowej, którzy co niedzielę gwarantują Nam dawkę dobrej zabawy i śmiechu? Odsuwając medialną otoczkę, wybieramy się w poszukiwania odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące naszej wiary, kościoła, in vitro, idoli, modlitwy i pieniędzy. A co zyskujemy?

 

Dwoje autorów i dwa odmienne spojrzenia. Z jednej strony Marcin Prokop - dziennikarz, redaktor naczelny czasopisma „Stuff", który w TVN prowadzi programy Mam talent!, Dzień dobry TVN oraz Milion w minutę. Ponadto redaktor naczelny „Filmu" oraz „Machiny". Autor cyklu Radia Zet Duży wywiad. Z drugiej - Szymon Hołownia - dziennikarz i publicysta, dyrektor programowy kanału Religia.tv, współpracuje z telewizją TVN, felietonista „Newsweek Polska". Autor wielu publikacji, które poruszają podstawowe problemy ludzkiej egzystencji. Dwukrotny laureat nagrody „Grand Press" - w kategorii wywiadu za rozmowę ks. prof. Jerzym Szymikiem Niebo dla gołębi (2006) oraz w kategorii dziennikarstwa specjalistycznego za wywiad z etykiem i filozofem dr Kazimierzem Szałatą Pamięta Pan Hioba?(2007). Na dodatek trzykrotnie nominowany do Nagrody Dziennikarskiej „Ślad" im. ks. bpa Jana Chrapka, którą otrzymał w 2007 roku za „nowatorski sposób prezentowania i komentowania spraw religijnych: atrakcyjny, a przy tym głęboki, otwarty na nowe prądy umysłowe i wrażliwość młodego pokolenia". Pan Szymon jest także laureatem wielu innych nagród i wyróżnień.

 

W publikacji dwóch sprzecznych charakterów spotykamy się z elektryzującą rozmową na temat Boga, Kościoła, pieniędzy, modlitwy, idoli, a nawet zakonów. Pozycja, będąca zderzeniem odmiennych spojrzeń na otaczającą Nas rzeczywistość i kulturę, pokazuje Nam różne oblicza Chrystusa i przekonuje, że Kościół to nie tylko to co złe, ale również co dobre.

 

Spoglądając na leżącą obok mnie książkę, cały czas czuję masę emocji, które towarzyszyły mi przy czytaniu. Muszę przyznać, że było ich mnóstwo. Przede wszystkim lektura wręcz zmusiła mnie do rozmyślań nad własną wiarą i tym co sądzę na poszczególne tematy z nią związane. Na dodatek miejscami rozmowa dwóch popularnych prezenterów, kojarzyła mi się z rozważaniami mojego Polonisty na temat religijności człowieka i istoty końca świata. Przyznaję, kiedy tylko dowiedziałam się, że moi ulubieni prezenterzy wydają wspólnie publikacje, o tak wnikliwym temacie, nie omieszkałam się wpisać ją na moją listę: PRZECZYTAĆ KONIECZNE. Ku mojemu zadowoleniu szybko nadarzyła się takowa okazja. Pod koniec grudnia wyruszyłam w podróż z dwoma Panami, by wrócić z niej nie tylko pełna przemyśleń, ale również nieco zmieniona. Po prostu inna....

 

Co najbardziej spodobało mi się w publikacji ? Kiedy pod koniec listopada usłyszałam o zbliżającej się premierze owej pozycji, długo zastanawiałam się w jakiej formie zostanie przedstawiona rozmowa Panów. Przyznaję, że zaintrygował mnie ich pomysł na pozycję, a tak ubrane słowa dwóch ogniw, czytałam z wielką ochotą ;) Choć wydawałoby się, że od tak zwykła rozmowa dwóch przyjaciół, może nie do końca idealnie przedstawić znaczące problemy dotyczące wiary i jej pojmowania przez współczesnych ludzi, Panu Hołowni i Panu Prokopowi wyszło to bardzo ciekawie ;)

 

„H: Benedykt XVI też mówi: "Drodzy moi, ja wcale was nie chcę nawrócić na chrześcijaństwo. Jesteśmy, jacy jesteśmy. Nazywajcie nas, jak chcecie. My się nie zmienimy, choć chętnie przy użyciu wszystkich narzędzi, które mamy, wytłumaczymy wam dlaczego".
P: I to jest uczciwe podejście, to kupuję. Benedykt jest spoko."

 

Muszę przyznać, że bardzo cieszyłam się z faktu, że lektura okazała się nie tylko ot tak lekka i przyjemna, ale wręcz odwrotnie – wymagająca. Według mnie, również takowe pozycje warto czytać. Dlaczego? Moim zdaniem kształtują one naszą osobowość i uporządkowują nasze, często „rozsypane", wyobrażenie na temat otaczającego Nas świata. Gdybym miała określić wiek czytelnika, któremu spodoba się lektura, nie sprostałabym temu zadaniu. Myślę, że zarówno młody człowiek może chwycić za pozycję – będzie to dla niego nie tylko dawka „materiału" do rozmyślań, ale również zetknięcie się z dorosłym światem. Z kolei osoby nieco starsze – z pewnością rozsmakują się w nader elokwentnym, a nawet powiedziałabym, że miejscami patetycznym języku lektury. Stwierdzenia „Drogi Marcinie zauważ, że..." czy „Szanowny Szymonie, z całym szacunkiem, ale jednak przeoczyłeś fakt..." nie tylko wprowadzą Nas czasami w osłupienie, ale również pokażą, że spierać można się nie tylko na zasadzie „ja mam rację" tylko inteligentnie zaznaczając niewłaściwą odpowiedź rozmówcy.

 

„H: Potrzebuję Kościoła, Kościół mnie zachwyca, przy wszystkich swoich słabościach wydaje mi się tak prawdziwy, realny, żywy, że nie wyobrażam sobie żeby mógł wybrać coś innego."

 

Zastanawiający się, już po lekturze, jak „wyszła" Panom książka, chciałam określić ją jednym słowem. Jednak co tu powiedzieć? Przez przeczytaniem, wiele osób pewnie myśli, że będzie albo nudno, albo po prostu „na wesoło". A jak jest naprawdę? Nudno? Nie, na pewno nie. Śmiesznie? Tak też nie można określić pozycji. Dwójka dorosłych mężczyzn przyciąga czytelnika pozwalając każdemu odnaleźć swoje miejsce w układzie Bóg – człowiek i przekonać się o sensie własnego życia. Muszę powiedzieć, ze jako praktykująca katoliczka, z każdą stroną zastanawiałam się, jak odpowiedziałabym na pytania Pana Marcina. Czy poradziłabym sobie z nimi tak, jak Pan Szymon? Myślę, że pozycja nie tylko dała mi do myślenia, ale również pokazała, że katolik, katolikowi nie równy, a żeby uwierzyć, nie zawsze trzeba wszystko dokładnie wiedzieć. Czytając ostatnie zdanie mojej wypowiedzi, już wiem, jak określić lekturę. Publikacja jest napisana po prostu mądrze ;)

 

Reasumując, myślę, że obu Panom należy pogratulować nie tylko oczytania, ale również swobody słów i umiejętności migrowania między skrajnymi tematami. Moim skromnym zdaniem książkę warto przeczytać nie tylko dlatego, żeby sprawdzić „Co Ci znów wymyślili", ale również znaleźć sens człowieczeństwa oraz zastanowić się nad własnym życiem. Jeszcze raz polecając pozycję muszę powiedzieć, że nie warto zrażać się trudnościami, związanymi z tempem czytania, lecz cieszyć się każdym zapisanym słowem, które da Nam do myślenia.

 

Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak literanova

A_psik

Początkowo słuchałam tej książki w formie audiobooka. Jednak złapałam się na tym, że nie do końca nadążam za tokiem myślenia autorów i że jednak „Bóg, kasa i rock'n'roll" to typ lektury, nad którą muszę się pochylić, wczytać, zastanowić nad poszczególnymi zdaniami, żeby ją pełni zrozumieć.

 

Szymona Hołownię i Marcina Prokopa znamy wszyscy, a przynajmniej większość z nas, z telewizji. Hołownię miałam okazję widzieć kiedyś „z bliska", kiedy to odwiedził moją mieścinę, reklamując swoją twórczość i podpisywał mi egzemplarz „Monopolu na zbawienie". Przyjemny z niego, do tego mówiący całkiem sensownie o Bogu, facet. Obydwu panów lubię i z przyjemnością oglądam na ekranie, zdając jednak sobie sprawę, że częściej jest to ich kreacja niż prawdziwi oni sami. Do rzeczy jednak.

 

Ta książka to nieustanny dialog między człowiekiem głęboko wierzącym, a takim, któremu z Panem Bogiem nie do końca po drodze.

 

W wielu kwestiach panowie mieli całkiem inne poglądy, jednak potrafili prowadzić dyskusję „na poziomie". Ich argumentacje bywały czasem zaskakujące, ich porównania – genialne (żółte karteczki do oznaczania ciekawych fragmentów poszły w ruch). Z lektury tej książki wyłania się obraz dwóch naprawdę oczytanych facetów, którzy pomimo różnic w poglądach, najprawdopodobniej się przyjaźnią (co w świecie mediów bywa trudne). O ile pana Szymona już nieco „rozpracowałam" i wiedziałam, czego się po nim spodziewać, o tyle pan Marcin mile mnie tu zaskoczył. Z jego słów można wywnioskować, że ma całkiem zdrowe podejście do pieniędzy, swojej pracy czy popularności.

 

Muszę zauważyć, że początkowa część książki najbardziej ujęła moje serce. Blisko mi było do niektórych poglądów Marcina Prokopa (co nie znaczy, że utożsamiam się z nimi wszystkimi). Po prostu im „głębiej w las", tym bardziej dawało odczuć się, że prym wiedzie Szymon Hołownia. To on zasypywał Prokopa argumentami, on tłumaczył rzeczy, których niejednokrotnie ksiądz na ambonie wytłumaczyć „owieczkom" nie potrafi. Jednak zdarzało mu się wielokrotnie „popłynąć" – mówił z pasją, odwołując się coraz głębiej do różnych kontekstów i czasem odnosiłam wrażenie, że odbiegał od tematu danego rozdziału. Co się jednak chwali, obaj panowie mówiąc nawet o swoich uprzedzeniach, potrafili robić to kulturalnie. Nie było widać tam jakiejś manipulacji drugim rozmówcą, co w dzisiejszych czasach jest rzadko spotykane (wystarczy popatrzeć na panią Pieńkowską w pewnej telewizji śniadaniowej czy Monikę Olejnik w wieczornym paśmie). Ciekawość Prokopa Szymon Hołownia zaspokaja naprawdę interesującymi wywodami. Podczas czytania wielu fragmentów utożsamiałam się z Prokopem. Tak samo jak on pewnych kwestii pojąć nie potrafię i chciałabym dociekać (a nie mam przy sobie kogoś takiego, jak Hołownia). O ile pan Szymon chętniej poruszał kwestie fundamentalne, dotykające transcendencji, o tyle panu Marcinowi bliżej było do „tu i teraz", chciał wiedzieć, jak to, co zapisane w Piśmie Świętym należałoby stosować tu, na Ziemi. Warto tę książkę czytać etapami, nie na raz, po to, by móc zagłębić się w czytane fragmenty.

 

Jest to błyskotliwa lektura, która niewątpliwie zmusza nasze szare komórki do myślenia. W pewien sposób otwiera drzwi do dialogu. Wydaje mi się, że gdyby takich facetów jak Szymon Hołownia, więcej chodziło po naszej ziemi (a już szczególnie po szkolnych parkietach w salach katechetycznych), to nie mielibyśmy dzisiaj kryzysu wiary w naszym państwie. To tylko taka moja refleksja.

 

Teraz czas na cytat:

„Bóg jest sumą całej ludzkiej niewiedzy w danym momencie historii. Jest zbiorem białych plam na mapie naszego poznania. Można powiedzieć, że kiedyś Boga było „więcej", bo musiał służyć jako wytrych do wyjaśniania i opisania większej ilości zjawisk i tajemnic, których natury nie potrafiliśmy inaczej zrozumieć. Rozwój nauki sprawił, że tego miejsca na Boga robi się coraz mniej."*

 

To książka dla wątpiących, chcących zrozumieć wiele teologicznych kwestii. Sądzę jednak, że nawet ateista mógłby z tej książki „wyciągnąć coś" dla siebie.

 

Polecam;-)

 

*S.Hołownia, M.Prokop, Bóg, kasa i rock'n'roll, Kraków 2011, s. 26

Hadzia

„Bóg nie może stworzyć zła, bo zło jest niczym, jest dziurą w której mogło być dobro. Bóg tworzy wolną wolę. Zło tworzy ten, kto źle jej używa. Bóg dopuścił istnienie zła jako konsekwencję, efekt uboczny dania człowiekowi wolnej woli w procesie tworzenia."

 

Jak wyobrażacie sobie rozmowę agnostyka z wierzącym i praktykującym katolikiem? A jak może wyglądać taka rozmowa, kiedy obydwoje twardo obstają w tym, w co wierzą? Przykładem, że taki dialog nie musi zakończyć się kłótnią, jest to jak zwracając się do siebie Szymon Hołownia i Marcin Prokop.

 

„Bóg, kasa i rock'n'roll" jest książką, będącą zapisem rozmowy wyżej wymienionych autorów, którzy podejmują w niej ważne dla siebie tematy. Jakie? Ile w niej jest o Kościele? O czym będzie ich dyskusja i na czym się ona opiera? Jak każdy z nich będzie bronił swojego stanowiska? Jakie argumenty będzie miał każdy z autorów? Co wyniknie z ich rozmowy? W jakiej przebiegnie atmosferze? Jak się zakończy?

 

„Bóg, kasa i rock'n'roll" to książka zdecydowanie warta przeczytana. Bo któż nie zna tego duetu redaktorów z programu „Mam talent"? W bycie konferansjerami wkładają sporą dozę humoru i pozytywnego samopoczucia. A jak jest w tej książce? Jest to poważna i dogłębna rozmowa agnostyka i katolika, ale także pełna wzajemnego szacunku i zawiązanej pomiędzy autorami przyjaźni. Choć tematy zawarte w książce mogą być drażliwe dla obu stron owej dyskusji, to jednak nie przeradza się ona w zaciekłą kłótnię, bez żadnych argumentów. Nie jest to zawzięta i agresywna walka filozofów, to tylko przyjacielska rozmowa na ważne dla autorów tematy Jeżeli ktoś ma wątpliwości w swojej wierze, ma problem z obroną swojej wiary czy stawia mnóstwo pytań dotyczących tego jaki jest Kościół co w nim jest tak jakie być powinno czy niekoniecznie – jest to książka dla niego. Jest to pozycja, która skłania do myślenia, przy której można się uśmiechnąć, poznać bliżej poglądy autorów. Książka, a w zasadzie tylko jej dział (chyba najobszerniejszy) dotyczący Kościoła i Pana Boga którą może podsumować zdanie Szymona Hołowni: Ja nigdy nie dostarczę ci rozstrzygających naukowych dowodów, że Bóg istnieje, ty nie udowodnisz mi, że Go nie ma. Niektórzy mogą powiedzieć, że jest to książka, w której Szymon Hołownia „błyszczy" i wychodzi na pierwszy plan. Przy temacie związanym z religią rzeczywiście pokrywa się to z prawdą, jednak już przy innych tematach już nie do końca, bo w końcu showbiznes czy pieniądze to działy w których Marcin Prokop czuje się jak ryba w wodzie. Momentami miałam wrażenie, że książka, choć ciekawa, napisana była niejako w pośpiechu, na przysłowiowym kolanie. Zamierzony efekt czy tylko moje odczucia? Niestety nie wiem. Pierwsze zdanie na okładce głosi: Hołownia i Prokop w elektryzującej rozmowie. Czy ta rozmowa jest elektryzująca? Dyskutowałabym. Na pewno wartościowa.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial