Uleczkaa38
-
W ramach znakomitej serii Domu Wydawniczego REBIS "Wehikuł czasu", ukazała się właśnie kolejna ciekawa pozycja - powieść Johna Wyndhama pt. „Poczwarki”. Ta powstała 1955 roku książka porusza niezwykle aktualną tematykę odmienności i strachu przed nią, która mimo upływu tylu lat pozostaje wciąż boleśnie aktualną. Zapraszam was do poznania recenzji tej powieści, którą miałam przyjemność przeczytać za sprawą serwisu Sztukater.pl
Oto świat po apokaliptycznej zagładzie - Udręce, którą przetrwali nieliczni i która wypaczyła wszystko to, co naturalne i ludzkie. W jej wyniku powstały mutacje - natury, zwierząt, ale też i ludzi, którzy przez innych postrzegani są jako gorsi, jako potwory. Takie poglądy wyznaje z pewnością Pan Storm, dla którego wszystko powinno być takie, jak przed apokalipsą. Nie zdaje on sobie jednak sprawy, że mutacją i w jego mniemaniu spaczeniem dotknięty jest także jego syn - David. Pewne wydarzenie sprawi, że prawda wyjdzie na jaw... Wtedy rozpocznie się największy koszmar w życiu ich obojga...
John Wyndham dał nam fascynującą opowieść science fiction, która opowiada o innym, zmienionym świecie i innych, zmienionych ludziach - niektórych dotkniętą mutacjami, niektórych dotkniętych szaleństwem lęku przed tym, co inne i nowe. Jednocześnie książka ta wykracza poza ramy nurtu science fiction, stając się w pewnym momencie czymś na kształt tragicznego, społecznego dramatu, którego przesłanie można odnieść do codzienności zwykłego życia - strachu przed innym kolorem skóry, narodowością, wyznaniem. I to jest coś, co poraża nas w tej lekturze, skłania do wielu refleksji, dogłębnie porusza.
Autor znakomicie prowadzi nas przez tę historię, nie ukazując od razu wszystkich sekretów tej powieściowej rzeczywistości, a jedynie to, co jest niezbędnym. Oczywiście z czasem wszystko staje się jasne, gdy odkrywamy przeszłość, zagadkę apokalipsy, skrywane tajemnice Davida i jemu podobnych ludzi. I jest tu oczywiście przełomowy monet/scena, która zmienia wszystko, która nadaje paliwa relacji i która czyni życie bohaterów niezwykle dramatycznym, co oczywiście nas czytelników tylko i wyłącznie cieszy. Jednocześnie jest i finał - mocny, wieloznaczny, dający wiele do myślenia finał, o którym nie sposób zapomnieć przez długi czas.
Zachwyca nas w tej książce naprawdę wiele rzeczy - począwszy od jakże pomysłowego, łączącego realizm z wynaturzeniem, mrocznego obrazu świata post apokaliptycznej przyszłości, poprzez kreacje bohaterów - na czele z poczciwym, będącym w niezwykle trudnym położeniu, ale też i jak się okazuje naprawdę twardym Davidem, jak i kończąc właśnie na wieloznaczności tej relacji, gdzie z jednej strony jest fantastyka, z drugiej horror, z jeszcze innej coś na kształt opowieści dla młodzieży, ale też i coś z mocnego dramatu, który stawia pytanie o wyższość przekonań i wiary nade rodzicielską miłość.
Książka ta powstała przed ponad 70 laty, ale wciąż pozostaje ona niezwykle aktualną, a przez to autentyczną, prawdziwą, porażającą swoją emocjonalną wymową. I to jest nie tylko czymś pięknym, ale i świadczącym o wielkości tej kultowej już powieści, którą zachwycamy się w nie mniejszym stopniu, aniżeli kilkadziesiąt lat temu. Oczywiście styl pisania jest być może nieco archaicznym, ale i to ma swój niezwykły i niezaprzeczalny urok, przynajmniej dla mnie.
To literacka uczta z najwyższej półki – tak pod kątem atrakcyjności fabuły, kreacji świata i żyjących w nim bohaterów oraz emocji, które udzielają się nam – zwłaszcza w końcowych scenach, z naprawdę wielką mocą. I to też sprawia, że bawimy się tu doskonale, czerpiąc wielką przyjemność i nie mniejszą satysfakcję z tej lektury. Naturalnie jest to ten rodzaj science fiction, który kojarzy się bardzie z horrorem, ale taka już jest twórczość Johna Wyndhama.
„Poczwarki” to powieść, którą warto poznać lub też przypomnieć sobie raz jeszcze w tej pięknej, efektownej oprawie od Domu Wydawniczego REBIS. Gorąco was do tego zachęcam.