Anna Sosińska
-
Wydane nakładem Wydawnictwa Jaguar „Witamy w Fae Cafe” jest pierwszą w Polsce książką Jennifer Kropf, mimo że mieszkająca w Ontario autorka wydała już kilka powieści, nieprzetłumaczonych jednak na język polski.
Mimo początkowych trudności, aby wkręcić się w powieść, historia mieszkających w świecie ludzi elfów pochłonęła mnie całkowicie, i żałuję, że inne książki tej autorki nie są przetłumaczone. Jestem ciekawa, czy są równie dobre jak recenzowany pierwszy tom serii „Najwyższy Dwór Ziarna Kawy”.
Kate Kole zabijając przedstawiciela magicznego ludu złamała prawo, i dlatego aby pomścić swojego przyjaciela do świata ludzi nielegalnie przedostaje się książę Cressica, asasyn, wraz z trzema swoimi przyjaciółmi. Ich celem jest zabicie Kate.
Jednak wydarzenia nie idą po myśli księcia. Okazuje się, że zabójstwo elfa było zupełnie przypadkowe. Dziewczyna broniła baristki w jednej z kawiarni w Toronto, do której wszedł bardzo przystojny mężczyzna, zupełnie nie potrafiący się zachować wobec obsługującej go dziewczyny, a co więcej próbował wyjść bez zapłacenia za kawę. W wyniku sprzeczki i szarpaniny doszło do nieszczęśliwego wypadku. Kiedy Kate złożyła zeznanie i policja przyjechałana miejsce przestępstwa, okazało się, że ciało zdążyło już zniknąć.
Śladami dziewczyny podąża sam pierwszy asasyn Północy, Creessica Alabastian, znienawidzony przez własny dwór strażnik okrutnej arcy królowej elfów, Levress, władającej Zakątkami Wieczności.
Porywczy książę próbuje zabić dziewczynę. Jednak nie spodziewa się, że znajdzie ona wsparcie, wśród innych magicznych istot mieszkających w świecie ludzi. Nie spodziewa się także, że nie jest ona okrutną morderczynią, ale zwykłą dziewczyną, mającą w sobie mnóstwo empatii i chęci niesienia pomocy oraz spontaniczność, która nakazuje jej bronić słabszych.
Jeszcze większym zaskoczeniem dla Cressa staje się fakt, że zwykła ludzka dziewczyna jest w stanie magicznie spętać jego przyjaciół i zmusić ich do pracy w kawiarni, którą Kate pragnie otworzyć wraz ze swoją przybraną siostrą Lily.
Sytuacja komplikuje się gdy po buntowniczego księcia do świata ludzi przybywają mroczni elfowie i zaczynają zagrażać nie tylko jemu, ale także jego najbliższym.
Jak potoczą się losy elfów w świecie śmiertelników? Czy Cress odpuści i przestanie prześladować Kate za zabicie magicznej istoty?
Mimo pewnych niedoskonałości, momentami absurdalnymi opisami i wydarzeniami oraz wrażeniem, że czas i przestrzeń w powieści, jakoś nie do końca potrafiły się zgrać, to jednak historia bardzo mi się podobała.
Główna zasługa leży w postaciach czterech elfów, którzy uczą się żyć wśród ludzi, uczą się ludzkich zachowań, takich jak sprzątanie, prowadzenie samochodu czy traktowanie ludzi.
Historię ukazująca relację Cressa i Kate, możemy opisać jako motyw „enemies to lovers”.
Z początku niepozorna bohaterka, naiwna i dobroduszna, zaczyna wykazywać się dużą inteligencją, sprytem i odwagą. A sam książę, mimo, że nie do końca potrafi się pozbyć swojego okrucieństwa, okazuje się jednak lojalnym przyjacielem i dzielnym, zdolnym do poświęceń obrońcą.
Książka obfituje w zabawne fragmenty. Czyta się ją szybko nie tylko ze względu na lekki styl autorki, lecz także na niezwykłe i ciągłe zwroty akcji. Zaciekawienie co będzie dalej i jak potoczą się losy bohaterów nie pozwalają oderwać się od książki.
Jest to pozycja przesycona zapachem świeżo parzonej kawy i pieczonych ciasteczek. Pozycja idealna na wieczór pod kocem, z talerzem ciastek i kubkiem gorącej kawy. Ja jednak przeczytałam ją siedząc na słońcu na tarasie z kubkiem pysznej kawy, a powieść otuliła mnie swoim ciepłem wraz z ostatnimi promieniami letniego słońca.
Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy tej niezwykłej historii.