glowahanna
-
Książka Czarne wrota Jakuba Bieli, to gatunek zdecydowanie inny, niż ten po który sięgam na co dzień. Książka mityczna, dość mroczna, ma pewnego rodzaju tajemnicę, którą czuć przez wszystkie strony.
Historia mam wrażenie jest dość zawiła. Trzeba się pilnować i czytać z uwagą, żeby nie przeoczyć jakichś szczegółów, które z czasem okazują się być istotne. Być może dla osób, które są bardziej zaznajomione z fantastyką, będzie to nieco prostsze. Dla mnie- fanki reportaży/ literatury pięknej było zbyt dużo wątków, zbyt dużo postaci i dziwnych sytuacji, jednak książka zdecydowanie mnie zainteresowała. Wciąga, a przez to, że jest tajemnicza, jest przy okazji intrygująca. Nie brakuje też wielowątkowości i dużego rozstrzału między bohaterami, co oczywiście też jest na plus. W książce bohaterów jest całe mnóstwo. Niektórych kochamy niemalże od razu, innych nienawidzimy. Jedni giną, innym udaje się przeżyć. Jednak Czarne wrota, to książka głównie o czwórce ludzi- przynajmniej oni najbardziej się wg. mnie wyróżnili i to ich najbardziej zapamiętałam- Ruben-to władca Tremenu, jego brat- Sarab, który jest rządny zemsty, Ariana- młoda sierota, oraz Benjamin- dziecko, które jest niemową, ale potrafi świetnie porozumiewać się z ptakami. Jest tutaj walka o władzę, jest dbanie i troska o słabszych, są relacje rodzinne i ludzkie, przyjaźń między religią, a magią- bez uprzedzeń. Jest o tym jak poczucie zemsty, niespełnione ambicje i potrzeba władzy, mogą wpłynąć na świat wokół.
Książka, choć na pozór mroczna i raczej smutna, zawiera wątki humorystyczne- i nie jest to w żadnym wypadku humor powodujący ciarki żenady. Momentami naprawdę jest zabawnie, co dodaje książce lekkości i sprawia, że nie przytłacza. Możemy jednak się z niej sporo nauczyć, wyciągnąć wnioski i morały i nie jest przy tym dziecinna- co nie ukrywam, często fantastyka z dziecinnością mi się kojarzyła. Po przeczytaniu skłania do refleksji na temat człowieczeństwa, bycia po prostu dobrymi ludźmi, ale też dążenia do władzy. Jest tu klasyczna walka dobra ze złem, postaci dobre i złe, bohaterowie, których kochamy, ale też Ci którzy od siebie odrzucają. Ostatnie rozdziały książki były mocno refleksyjne, wzruszające, można uronić niejedną łzę. Szczególnie czytając zakończenie, które dość mocno mnie zaskoczyło.
Wszystko opisane jest bardzo barwnym językiem, nie brakuje tu poetycko- magicznych momentów, miejsc i historii.
Czytając tę książkę nie miałam poczucia, że jest na siłę przedłużana, że opisy sytuacji i bohaterów są ciągnięte na siłę, żeby zapchać strony. Myślę, że ta historia spokojnie mogłaby być sporo dłuższa, jeszcze bardziej rozwinięta i też by nie zanudziła czytelników.Fantastyka zawsze kojarzyła mi się z brakiem jakiegokolwiek wątku, przesłania, walką i zabijaniem się nawzajem i z reguły nigdy nie wiedziałam o co tam chodzi. Ta książka trochę odmieniła mi spojrzenie na ten gatunek. Nie wiem czy sięgnę po inną książkę z gatunku fantastyki, jednak mocno kibicuję autorowi. Czarne Wrota, to dla niego debiut, w moim odczuciu zdecydowanie udany. Myślę, że jak tylko zobaczę jego nazwisko na innej książce, z pewnością po nią sięgnę. Znalazłam tu zdecydowanie więcej, niż to czego się spodziewałam. Podsumowując- barwne opisy, wrażliwy i uwrażliwiający język, nostalgiczne chwile i dużo, dużo nieposkromionej wyobraźni.
To była naprawdę ciekawa podróż i jedno z większych czytelniczych odkryć.
_na_stronach_
-
„Czarne Wrota” to imponujący debiut pana Jakuba Biela. Fantastyczna historia na poziomie międzynarodowym, która kompletnie mnie zaskoczyła. Niesamowicie interesujący wykreowany świat i odwieczny motyw walki dobra ze złem w całkowicie nowej odsłonie. Jedna z lepszych polskich powieści fantastycznych, które miałam okazję do tej pory przeczytać.
W „Czarnych Wrotach” śledzimy losy kilku bohaterów, między innymi trójki młodych osób w różnych sytuacjach życiowych: młodego księcia na krótko przed koronacją, samotnej dziewczyny bez nikogo bliskiego i kilkuletniego chłopca, odrzuconego przez rodzinę przez fakt bycia niemową. Każda z tych postaci stała się nieświadomie właścicielem bardzo potężnego artefaktu magicznego, które razem mogą zniszczyć świat. W tej książce znajdziemy rodzinne tragedie, intrygi, zdrady, mityczne stwory i potwory rodem z koszmarów.
Pomysł na fabułę był, moim zdaniem, naprawdę niezwykle interesujący i wyjątkowo urzekł mnie fakt, że jeszcze po około stu stronach nie miałam pewności kto okaże się prawdziwym czarnym charakterem w tej historii. Autor wychodząc od bohaterów o skomplikowanych osobowościach i rozbudowanych doświadczeniach życiowych stworzył historię opierającą się na uczuciach. Wszystkie wydarzenia bazują na chowanej do kogoś urazie, na poczuciu krzywdy porzuconego dziecka lub poszukiwaniu zemsty. To mi się bardzo podobało, ponieważ uwielbiam, kiedy silne emocje decydują o zachowaniach postaci, to sprawia, że bohaterowie nie są tylko kukiełkami w teatrze autora, ale, że stają się ludźmi z krwi i kości, a ich historia wydaje się bardziej realna.
Język książki jest naprawdę dopracowany, niejednokrotnie bardzo poetycki, a jednocześnie przez całą książkę lekko mroczny. Dla mnie jest to wielką zaletą, ale osoby, które zazwyczaj czytają lekką, rozrywkową literaturę mogą mieć na początku pewne trudności z przyzwyczajeniem się do tego. Jednak mam nadzieję, że to ich nie odstraszy, bo warto przeczytać tę książkę, a sposób w jaki została ona napisana tylko dodaje jej wartości. W tekście możemy się natknąć nawet na fragmenty poezji, modlitwy, pieśni i inkantacji magicznych.
Bohaterowie stworzeni przez autora byli bardzo zróżnicowani i każdy z nich intrygował czymś innym. Bardzo ważną rolę odegrała tak niepozorna postać jak dziecko, które od urodzenia było uznawane przez rodzinę za „zepsute”, przygłupie, bliższe zwierzęciu niż człowiekowi. Chłopiec potrzebował odpowiednich okoliczności i ludzi wokół, żeby w pełni wykorzystać swój potencjał i pokazać jaki jest wyjątkowy. Cieszy mnie również postać Ariany, młodej dziewczyny, która mimo swojej niewinności bardzo dobrze potrafi o siebie zadbać i walczyć o to, co jest dla niej ważne. Świetnie został przedstawiony młody cesarz, dla którego moment obejmowania tronu to jednocześnie czas żałoby po swoim ojcu. Książe został ukazany jako osoba, która nie jest jeszcze dobrze zorientowana w kwestii władania państwem, nie jest pewna tego co robi, ale to nie czyni go złym władcą, jedynie niedoświadczonym, wciąż uczącym się, ale mądrze korzystającym z rad najbliższych doradców. Osobiście doceniam również postacie niekoniecznie dobre, które jednak imponowały tym, że są tak dwulicowe, że z rozdziału na rozdział wciąż można się pogubić po czyjej stronie tak naprawdę stoją.
Wyjątkowo chciałabym zwrócić również uwagę na sposób wydania książki. Okładka, która wydaje się dość prosta choć jednocześnie elegancka skrywa pewne tajemnice. Drobniutkie szczegóły niewidoczne na pierwszy rzut oka, a mające ogromny związek z fabułą, sprawiły, że aż zaniemówiłam, gdy w końcu przykuły moją uwagę. Dodatkowo miękka oprawa bardzo dobrej jakości sprawia, że czytanie to czysta przyjemność.
„Czarne wrota” to książka, po którą polecam sięgnąć każdemu miłośnikowi fantastyki. W podziękowaniach pan Jakub napisał, że być może my, czytelnicy, będziemy mieli jeszcze okazję się z nim spotkać w jego kolejnej książce. Mam nadzieję, że to się uda i już nie mogę się doczekać.
Read with tea, dog & me
-
Dziś zabiorę Was w fantastyczną podróż do położonego na dysku świata Cesarstwa Tremenu, które pogrążone jest w żałobie po śmierci władcy. Jednak to dopiero początek problemów, z jakimi będzie się musiał zmierzyć jego syn - Ruben - bowiem żądny zemsty i władzy brat bliźniak następcy tronu – patriarcha Sarab - chce zdobyć magiczne artefakty, które pozwolą mu otworzyć Czarne Wrota do Krainy Cieni, a tym samym pogrążyć całą krainę w mroku oraz doprowadzić do zagłady większości mieszkańców. Czy wygnanym z Tremenu magom, pewnej młodej dziewczynie, staremu mnichowi i niememu chłopcu posiadającemu niezwykły dar uda się pokonać smoka Ermara oraz jego potomstwo i uatować świat przed zniszczeniem?
Choć nie jestem koneserką fantasy, od czasu do czasu lubię wyjść poza swoją strefę komfortu i sięgnąć po coś zupełnie odmiennego od tego, co zazwyczaj czytam. Do tej pory mój czytelniczy nos mnie nie zawiódł, gdyż udało mi się trafić na naprawdę świetne lektury z tego gatunku. Jak było tym razem? Na Wszechwładnych Mocnych! Ta książka okazała się ze wszech miar niezwykła!
Autor stworzył dla nas przepiękną mozaikę złożoną z różnych gatunków, z których laur pierwszeństwa dzierży właśnie fantastyka. Jego styl okazał się lekki, obrazowy i mocno sugestywny, co tylko potęgowało wrażenia z odbioru powieści oraz sprawiło, że chciało się ciągle więcej i więcej. Pisarz znakomicie potrafi budować napięcie, którego nie powstydziliby się najlepsi twórcy kryminałów. Akcja natomiast rozwija się dynamicznie, a jej zwroty sprawiają, iż odbiorca ma poczucie jakby się znalazł w rozpędzonym wagoniku kolejki górskiej. Skrzętnie utkana intryga wciąga niczym bagno, nie pozwalając się oderwać od niej choćby na chwilę. Pełna zaskoczeń fabuła przyciąga niczym magnes i powoduje, że sami stajemy się niejako uczestnikami opisywanych wydarzeń.
Jakub Biel ma ogromną wyobraźnię oraz ewidentny talent do tworzenia alternatywnych światów, które jednak pomimo różnic przypominają tak dobrze znaną nam rzeczywistość. Uniwersum wykreowane na potrzeby tej pozycji zostało dopracowane po mistrzowsku, a czytelnik może się rozsmakować w rozmaitych detalach lub odnieść wrażenie, iż zna przedstawione miejsca dosłownie na wylot. Na ogromne brawa zasługuje język wymyślony przez literata, a także cała mityczna otoczka doskonale komponująca się z całością. Wśród zwykły śmiertelników możecie się natknąć na wiele istot znanych miłośnikom tego gatunku, którymi wypełnić można nie jeden Bestiariusz. Spotkacie tu również magię, zarówno czarną jak i tę w pozytywnym znaczeniu. Choć pewnie wielu z Was pomyślałoby, że to za dużo grzybów do jednego barszczu, to w ostatecznym rozrachunku wszystkie elementy idealnie do siebie pasują, współgrają ze sobą oraz nie dają efektu przesytu.
Kreacja bohaterów również godna jest pochwały. Twórca tchnął w postaci głębię sprawiającą, że wydają się oni na wskroś realni i jednocześnie tak bardzo ludzcy. Tak jak nami ich zachowaniem często kierują emocje, które jak wiecie niekoniecznie bywają dobrym doradcą. Ich działania także próbują ograniczać hierarchia, prawo czy religia, aczkolwiek nie wszyscy są gotowi się temu podporządkować.
Poruszone przez autora motywy stanowią barwny korowód, który wspaniale wpasowuje się w zaprezentowaną nam treść. Palma pierwszeństwa należy się nienawiści, jaką połają do siebie bracia oraz zemsta. Do tego należy jeszcze dodać zawiść, zazdrość, zdradę, spiski i chęć pełnienia najważniejszej roli w cesarstwie. Kwestie te, mimo że tak dobrze nam znane, tutaj zostały przedstawione w świeży, a zarazem ciekawy sposób. Kruchość przymierza ołtarza i tronu natomiast świetnie obrazuje rozłam między państwem a religią. Pan Jakub wspaniale ukazuje, iż konflikt tych dwóch grup pretendujących do sprawowania najwyższej władzy nigdy nie przynosi niczego dobrego, a jego zaostrzenie może doprowadzić do wyniszczającej wojny, w której pierwszą ofiarą zawsze jest zdrowy rozsądek.
Ta epicka opowieść posiada naprawdę bogatą problematykę, która skłania do refleksji oraz rewelacyjnie przedstawia odwieczną walkę dobra ze złem. Dostarcza również wielu różnorodnych emocji, które pozostają w odbiorcy na dłużej. Ten debiut skradł moje czytelnicze serducho od samego początku i gdybym nie wiedziała, że to pierwsze dzieło pisarza, nigdy bym na to nie wpadła. Z pewnością będę wyczekiwać kolejnych książek autora. Mam nadzieję, że Was również zachwyci ta niesamowita wyprawa do Tremengardu oraz jego okolic.