Katarzyna Anna
-
To jest lektura z takich, które uderzają. Dotyczy bowiem człowieka, który pisał swoim doświadczeniem o Auschwitz, największym piekle na ziemi, największym obozie koncentracyjnym. Pisanie nie uwolniło go od doświadczonych rzeczy. Od tego nie da się uciec. Wiem, bo prowadziłam wywiady z Ocalonymi z tego obozu i innych. Ludzie podejmowali próby mówienia, pisania, nawet rysowania itd. Niemniej nie wyzwolili swojego umysłu już nigdy. To jest tragizm tego doświadczenia, że ono stale otwiera się w człowieku. Opowie o nim, oczyści się, ale na chwilę. Tak trwa ciągły dialog w przeszłością, bo z pewnością i wiele musimy sobie po tym doświadczaniu ludzkości wyjaśnić, zrozumieć, przeżyć.
Autor miał kompulsywną potrzebę opowiadania o tym, co go spotkało w obozie, ale też jego towarzyszy. Tylko, że wiele osób jak zaczęło mówić, ciągle wracało do tego, do dawania świadectwa światu, o ludzkim/nieludzkim, potwornym okrucieństwie i zarazem przejawach nadzwyczajnej dobroci, o czym nie można zapomnieć. Pisanie o Auschwitz zwodzi, by wpaść w przepaście tego, co najtrudniejsze w człowieku. To nie jest pełną perspektywą. Zrozumiały jest żal Ocalonych, że piszą traumą, ale w Auschwitz obok brzydoty, ludzkie piękno, obok bestialstwa, ludzkie poświęcenie do dania swojego życia za innych. Świat sprzeczności, utraconych i wykorzystanych szans. Tu zmagało się człowieczeństwo, to jego wielka batalia i każda opowieść po Auschwitz przypomina taką małą wojnę człowieczeństwa, o człowieczeństwo. Wobec tego tak ważne jest, by czytać krytycznie literaturę nawet świadków. Byli w różnym wieku, mieli różne doświadczenia, usposobienie, poglądy, wiedzę, odporność, wytrzymałość. Razem ich przekaz jest bardzo pełny.
Jest to książka z tych, gdzie jak upiorne twory – występują pociągi itd. To symbole zagłady, nie tylko ludzkiego postępu, ale i upadku. Po Auschwitz każdy przekaz łamie, bo obóz łamał ludzi. Tak i ta opowieść jest pisana dużą wiedzą o ludzkiej naturze.
Jest to książka o ludzkim sadyzmie i zwyczajności człowieczeństwa. W tej zwyczajności jest jego godność, siła. Niezależnie, do czego człowiek był zmuszony, do przyjęcia jakich praw, egzystencji – ta jego ludzka słabość, bezbronność, życie mimo wszystko – to jest tak uderzające. Uderzające jest, że człowiek potrafi żyć w każdych warunkach. Wielu ma ogromną wolę życia i dostosuje się do niego, mimo ogromnego cierpienia.
W książce jest ciekawe to, że ona nie jest naszpikowana okropieństwami. To refleksje i o moralności. Można mieć wrażenie, że to cyniczne. Ale nie. I w tym świecie ostały się wartości, właśnie przez takich ludzi, choć mógł przejmować żal – nie zmienili się na tyle, aby uwierzyć tej rzeczywistości, jaką zobaczyli, że ona ma sens, logikę, prawo rozpościerać się na świat. Tworzyli po to, bo była w nich niezgoda, chcieli uświadomić ludzi, dokąd mogą dojść, każdy. Wobec tego to jest ta panika takiej literatury, że człowiek potrafi przejść wiele granic, każdy, ale także granic poświęcenia siebie dla innych, za wartości cywilizacji Bożej. O niej zapominano w obozach, ale pozornie. Bóg tutaj nie umarł ani przez chwilę (choć może umierał), więźniowie zajmowali się kultem i było to tym mocniejsze, wobec zła, wobec perspektywy, że zapłacą za to tym, co najgorsze, że to ich spotka, nie sama śmierć, ale i upokorzenia, wymyślne dręczenie.
To jest książka człowieka, co myśli, co ma wiedzę, co ma swój charakter. Jest wierny temu, jaki jest. I to jest piękne, że obóz może i łamał ludzi masowo i skutecznie, ale nie zmienił tak, że utracili rozeznanie w świecie, w hierarchii moralnej.
Książce daję pięć gwiazdek.