Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ahatanhel

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ahatanhel | Autor: Natalka Śniadanko

Wybierz opinię:

Orchisss

Z okładki:

 

Powieść "Ahatanhel" to nowa karta w życiorysie artystycznym pisarki. Karkołomna i niemal detektywistyczna intryga prowadzi czytelnika przez problemy współczesnego ukraińskiego społeczeństwa. Groteskowe poczucie humoru autorki z psychologicznych, społecznych i politycznych wywodów bohaterów, a Tygrysowice, sparodiowana stolica wszechprowincji, niepokojąco przywodzi na myśl polskie realia. Natalka Śniadanko w charakterystyczny dla siebie ironiczny i nienachalny sposób diagnozuje rzeczy ważne i poważne, a spiętą wątkiem kryminalnym całość czyta się znakomicie.

 

Kiedy zaczynam czytać książkę napisaną przez kogoś z postsowieckich obszarów niemal zawsze zacieram łapencje. Tak się jakoś przyjemnie składa, że co chwycę - to w mój absurdalny gust trafia i się podoba. Bardzo, ale to bardzo rozumiem klimat socjologiczny "komuny" i czuję go całą sobą. Czy Natalka Śniadanko zrobiła mi krzywdę i rozczarowała oczekiwania? Po trzykroć nie!

 

"Ahantanhel" to historia rozgrywająca się w Tygrysowicach. Mieście, które aspiruje do miana kulturalnego centrum Ukrainy. Stolicy wszechprowincji. A czymże jest owa prowincja w naszym rozumieniu? Idąc za Ciocią Wiki - obszar zamieszkany z dala od stolicy regionu, a sam termin prowincjonalizmu stosowany jest lekceważąco jako podkreślenie zacofania cywilizacyjnego i kulturalnego danego regionu. I Tygrysowice w ujęciu N. Śniadanko są zupełnym zaprzeczeniem tej definicji. Tu się trendy dyktuje - nic to, że mieścina niewielka, lecz opiniodajne czasopisma posiada. I w takim to periodyku - "KOL-2" pracuje główna bohaterka - Lichosława Galiczanko.

 

Pierwszym moim skojarzeniem - po pobieżnym zapoznaniu się z opisem na okładce, zdjęciem autorki i notą biograficzną było przypięcie jej łatki "ukraińskiej" Masłowskiej. Nic bardziej mylnego - owszem może i składniki są podobne, ale historia moim zdaniem dużo zgrabniejsza, bardziej strawna i dająca większą satysfakcję.

 

W fabułę wdawać się nie zamierzam - ni to kryminał, ni to obyczajówka. Raczej esej, który pod przykrywką absurdalnej historii doprawionej ironicznym językiem wyśmiewa współczesnych mieszkańców Ukrainy Zachodniej. "Ahatanhel" jest jednak bardziej uniwersalny w swoim zasięgu geograficznym - historię równie dobrze można by umiejscowić w Polsce i w każdym innym zakątku świata. Bo Tygrysowice nie są chyba niechlubnym wyjątkiem, gdzie wszystko ma swoją cenę, prawda?

 

Szczególnie pozytywne wrażenie zrobiły na mnie opisy pracy w gazecie "KOL-2". Już samo wprowadzenie w klimat - rys ideologiczny dziennika, geneza tytułu to wyjątkowo smakowite opisy. A praca w najbardziej opiniodajnym czasopismie w Galicji? No cóż - łatwy chleb to nie jest. Po pierwsze - do końca nie wiadomo dla kogo pracujesz. Właściciel gazety, zwany chlubnie Inwestorem, nie jest znany żadnemu pracownikowi ni z nazwiska, ni z twarzy. Idąc dalej - siedziba znajduje się na 6. piętrze budynku Instytutu Naukowego i nie jest oznaczone w żaden sposób. Trafienie za pierwszym razem do właściwego pomieszczenia równe jest szansie trafienia w Toto-Lotka bądź przedostaniu się do Narnii przez szafę we własnym pokoju. Po kolejne - praca w najbardziej poczytnym (o jedynie 10-krotnie zawyżonym nakładzie - "jedynie" gdyż konkurencja zawyża nakład przynajmniej 50-krotnie) to głównie praca dla idei, gdyż Inwestor nie zwykł płacić w ogólnie przyjętym cyklu miesięcznym. Zdarza się, że zapłaci po 3-4 miesiącach. A zdarza się, że zapłaci w naturze - na przykład w cukrze.I wtedy to biedna redakcja musi się nieźle napocić, aby to cukier ów spieniężyć. Literówki i błędy merytoryczne to chleb powszedni - jaka płaca ... Przysłany z Holandii szkoleniowiec dziwi się wynalazkowi marketingu barterowego (wróżka gazecie horoskop sprawi i reklamę w zamian kilka stron dalej otrzyma). I tak dalej ... i tak dalej...

 

A czymże jest tytułowy (i okładkowy nawet) Ahatanhel? A jest to szczur domowy Lichosławy. O rudym futerku. I szczur wprowadza niemałe zamieszanie w naszą historię. Jest on "judaszem" na świat dla naszej głównej bohaterki. Co i dlaczego - odsyłam do powieści.

 

Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu taka forma pisarstwa. Mi Natalka Śniadanko zapewniła niemałą rozrywkę i zmusiła do myślenia, jak to tak naprawdę jest z tą naszą tak zwaną cywilizacją. Bo czy czasami nie ocieramy się w mediach o taką formę absurdu jaką zaserwowała autorka. Doskonały język, rewelacyjne tłumaczenie, dużo ironii, dużo absurdu. Nie mogę nie polecić. Zasłużona bardzo dobra ocena.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial