KIRA
-
Powieść „Obca” autorstwa Claudii Durastanti, włoskiej pisarki urodzonej na Brooklynie to powieść autobiograficzna. Pochyla się w niej nad własnymi korzeniami, powraca pamięcią do dziecięcych lat i konfrontuje się z własną przeszłością. A w tej przeszłości wszystko było przemieszane. Wielka włoska rodzina kontra samotność, szczęście i nieszczęście, świat głuchych i świat słyszących, kultura amerykańska naprzeciw kultury włoskiej.
Rodzice Claudii byli głusi. Od najmłodszych lat posługiwała się słowem mówionym i językiem migowym. Jej rodzinę łączyły przedziwne relacje – mocne, ale nieraz toksyczne więzi. Członkowie tej rodziny byli konfliktowi i zbuntowani, niestabilni emocjonalnie. Do tego ekscentryczni. Claudia szuka własnej tożsamości, czegoś stałego, punktu odniesienia w życiu. Jest tytułową „Obcą” – czuje, że nie pasuje do miejsca, w którym tkwi, jest inna niż ludzie, którzy ją otaczają. Próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Kiedy przeprowadza się z bratem i mamą do Włoch ma nadzieję, że zapuści tam swoje korzenie. Ale okazuje się, że nie jest to wcale takie proste. Jest emigrantką, czuje się jeszcze bardziej wyobcowana. Jej życie to wędrówka i poszukiwania.
Claudia krąży pomiędzy własnymi przeżyciami, a doświadczeniami wcześniejszych pokoleń, między zwyczajami włoskimi i amerykańskimi, między izolacją, a wyjściem w świat, między środowiskiem osób głuchych i słyszących.
Z całą pewnością próbuje słowami rozliczyć się z przeszłością swojej rodziny. Analizuje związki i zależności, próbując zrozumieć innych, ale też przede wszystkim – siebie. Wypowiada słowa, które wywołują dreszcz na skórze czytelnika: „Przechadzasz się po zgliszczach swojej rodziny i uświadamiasz sobie, że jedne słowa zostały wymazane, a drugie ocalały, niektóre zniknęły, a pozostałe zawsze będą w tobie rozbrzmiewać, aż w końcu dochodzisz na krawędź, do twojego ojca i matki, po latach, przez które wierzyłaś, że śmierć lub szaleństwo to jedyny sposób, by im dorównać. I tam uświadamiasz sobie, że wszystko w twojej krwi jest wołaniem, a ty sama jesteś tylko echem wcześniejszej mitologii.”.
Claudia wypracowuje sobie własny system przeżycia, przetrwania, który pozwala jej pokonywać piętrzące się przeciwności. Będąc dorosłą osobą dostrzega wszystkie rysy na własnej psychice spowodowane dorastaniem w dysfunkcyjnej rodzinie. Sama o sobie mówi, że idzie naprzód, żeby się cofać. Jest przejmująca w tej swojej szczerej powieści-spowiedzi: „Nie wiem, jak się nosi własne ciało po świecie.”.
W powieści mamy nieco polskich wątków. Autorka przytacza refleksje nad powieścią „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej. Lektura skłoniła ją do zastanowienia się nad własnym życiem, dała pewne ukojenie w poczuciu osamotnienia. Przywołuje też m. in. twórczość antropologa Bronisława Malinowskiego, czy Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Claudia Durastanti opowiada o swoich związkach, miłościach, chłopakach, o podróżach (również do Polski), o swojej pracy. Od kilku lat publikuje powieści nagradzane w prestiżowych konkursach literackich. Jest także członkinią zarządu Międzynarodowych Targów Książki w Turynie i współpomysłodawczynią Festiwalu Literatury Włoskiej w Londynie.
Książka została napisana niezwykle plastycznym, mocnym, poetyckim językiem. Jest dosadny, autorka nie ubiera w eleganckie słowa trudnych przeżyć. Zakochanie się w sobie nawzajem jej rodziców nazywa wprost apokalipsą.
Taka proza mocno osiada w myślach. Po lekturze nosiłam ją w sobie przez dłuższy czas. Przynosi też refleksję, jak naprawdę niektórzy ludzie mają pokomplikowane życiorysy.
Okładka powieści nie do końca do mnie przemawia z kontekście przeczytanego tekstu. Przedstawia graficzny, uproszczony rysunek przedstawiający dziewczynę z jednym okiem na intensywnym, nasyconym różowym tle. Jak dla mnie nie współgra z wybitną treścią.