inka
-
Klątwa sprzeczności to trzecia odsłona cyklu poświęconego literaturze lat 1939 – 1989, a konkretnie – tworzącym w tym okresie pisarzom. Tym „niepokornym”, sprzeciwiającym się oficjalnej polityce państwa lub – wręcz odwrotnie – takim, którzy dla komfortu życia i tworzenia kreowali światy zgodne z programowymi założeniami rządzących aparatczyków.
Zarówno w pierwszej części Od glorii do infamii z 2015 roku, jak i w W pisarskim czyśćcu z 2017 roku Krzysztof Masłoń (dziennikarz, publicysta, krytyk skoncentrowany na badaniu związków literatury, historii, polityki) stosuje tę samą metodologię. Wybiera autorów, których aktywność lub impas przypada na czasy totalitaryzmów. Najpierw w wersji niemieckiej, potem rosyjskiej. Są to sylwetki najczęściej trzydziestu kilku twórców skumulowanych w jednym tomie nie na zasadzie krótkiego kompendium wiedzy, ale raczej eseju. Wybranego fragmentu życiorysu mającego istotne znaczenie dla roli konkretnego pisarza w kalendarium literatury polskiej.
Z informacji wydawcy Oficyny Zysk i S-ka wiadomo, że przewidziana jest kolejna odsłona tetralogii. Krzysztof Masłoń daleki jest od gładkich, schlebiających recenzji. Bliżej mu do Tadeusza Boya – Żeleńskiego i typowego mu „odbrązowiania” wieszczy. Styl prezentowanych postaci to nie urocze laurki, ale bezkompromisowe sądy krytyka nieobawiającego się swoich poglądów i ocen. Często mało popularnych i narażających autora na ostracyzm konserwatystów. W wersji Masłonia Słowacki wcale „wielkim poetą [nie] był”, a słynne Ferdydurke Witolda Gombrowicza niekoniecznie należy do dzieł udanych. Raczej widać w nim gombrowiczowską manierę. Ślady autotematyzmu.
Klątwa sprzeczności pokazuje często rozdźwięk między oczekiwaniami wobec twórcy, a ich rzeczywistą biografią. Czytelnik spragniony przyjemności wynikłej z obcowania z lekturą i skupienia na fabule nie będzie raczej wnikał, jakie intencje przyświecały autorowi. Jakim był człowiekiem, jakie koleje życie wpłynęły na ostateczny kształt dzieła. Często zdarza się także, że odbiorca buduje błędne wyobrażenie o twórcy bazując jedynie na treści. Masłoń stara się opisać codzienność swoich bohaterów. Pokazać ich prawdziwe oblicze. Nie – ideał, a człowieka z jego bolączkami, problemami, także chorobami. Demitologizuje funkcjonujące opinie, weryfikuje wizerunki ponad trzydziestu autorów z lat 1939 – 1989.
Tytułowe „sprzeczności” obnażają obłudę podręczników szkolnych i oficjalnych biografii. Odważne. Ale takie pozycje na polskim rynku są potrzebne. I ciekawsze od setki razy powtarzanych, kopiowanych, nudnych przykładów „życia i twórczości”.
Plusem pozycji Masłonia jest wybór bohaterów. To osoby niejednoznaczne, uwikłane w sieci zależności polityki i historii. Postawione w obliczu niełatwych decyzji. I to ostatecznie kompilacja indywidualnych wyborów oraz okoliczności zewnętrznych wpływały na wielkość lub małość wywoływanych postaci. Wiele przechodziło do kanonów, inne popadały w zapomnienie. W centrum zainteresowań Masłonia są zarówno jedni, jak i drudzy.
Na pierwszy ogień idzie cytowany już Witold Gombrowicz. Masłoń, wykorzystując wspomnienia żony Rity, dalekie od mitologii stworzonej przez męża, weryfikuje obraz pisarza według własnych ustaleń. I nie wstydzi się podkreślać tych subiektywnych opinii: „Co do mnie, powiem tu najwyraźniej, jak mogę (..), „radziłbym uważać (…).”
Ponieważ każdy wpis to swoista anegdota przetykana cytatami, wypisami historiograficznymi, budującymi aparat naukowy, brakuje tutaj indeksów, przypisów i uszeregowanej ;literatury przedmiotowej, co absolutnie nie jest żadnym zarzutem.
Masłoń nie boi się również niewygodnych tematów: homoseksualizmu Jerzego Zawieyskiego, Pawła Hertza, Wilhelma Macha, schlebiania władzy (Bohdan Czeszko), żydowskiego pochodzenia Jana Brzechwy i Stanisława Lema, donosicielstwa (Włodzimierz Odojewski), niechęci wobec uchodźców Janusza Głowackiego.
Prawdziwą przyjemność sprawia czytanie fragmentów poezji Ernesta Brylla wplecionych w rytm narracji. Na uwagę zasługują błyskotliwe tytuły rozdziałów („pisarz roztomiły” – o Gustawie Morcinku, „Od Rabarbaru do Nowego Jorku – o Edwardzie Redlińskim, „Czerwone majtki Koziołka Matołka” – o Kornelu Makuszyńskim). Żal jedynie, że na trzydzieści trzy sylwetki polskich pisarzy tylko cztery eseje poświęcone są kobietom: Annie Kowalskiej, Marii Iwaszkiewicz, Marii Kuncewiczowej oraz Zofii Kossak. Jedne z ciekawszych opisów dotyczą Jana Himilsbacha „chama popisującego się własnym chamstwem”, Janusza Głowackiego playboya, który „mimochodem napisał całą masę książek”, czy Stefana Kisielewskiego, który „podpadał każdemu”.
Bez wątpienia każdy z rozdziałów stanowi przyczynek do stworzenia osobnych, pogłębionych monografii. Wszyscy opisani twórcy to ciekawy materiał dla czytelnika poszukującego prawdy.