Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pandemiczny Pamiętnik Pani Kasi

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 5 votes
Wątki: 100% - 6 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 5 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Pandemiczny Pamiętnik Pani Kasi | Autor: Katarzyna Lemmo

Wybierz opinię:

Biegający Bibliotekarz

  Gdybym Was zapytał, czy pamiętacie datę pierwszego potwierdzonego przypadku wykrycia koronawirusa w Polsce, to znalibyście odpowiedź? Zapewne już w wielu głowach ten dzień zatarł się, spora część wyparła z umysłów słowa covid-19, pandemia, maseczki, zachowanie dystansu, zdalna nauka, zdalna praca, obostrzenia, zakazy, nakazy. Są jednak osoby, które bardzo przeżyły, to co miało miejsce w 2020 i 2021 roku. Chyba nie ma rodziny, by ktoś nie zachorował na covid-19 objawowo, czy też nieobjawowo, A pamiętajmy jeszcze o szczepionkach, ich zwolennikach i przeciwnikach. Oj działo się, działo! Zapewne każdy z nas miałby wiele historii do opowiedzenia, do spisania, do przekazania innym swoich doświadczeń związanych z tamtym czasem. Pewnie i ja wiele bym napisał na ten temat. No, ale ja nic nie napisałem i może to zdecydowanie lepiej, za to przeczytałem niezbyt grubą objętościowo lekturę pt.: Pandemiczny pamiętnik pani Kasi, autorstwa Katarzyny Lemmo.

 

Co wiemy o autorce pamiętnika, o pani Katarzynie Lemmo? Na czwartej stronie okładki dowiemy się jedynie, że jest ona młodą kobietą, matką i żoną, której pandemia głęboko zagnieździła się w umyśle autorki. Co przedstawia nam sama okładka? Daje przede wszystkim pole do popisu naszemu umysłowi. Ręce podtrzymujące głowę, głowę, której mózg musi dać sobie radę z przytłaczającą go rzeczywistością. Tak właśnie to widzę, choć wiem, że na pewno odpowiedź co do okładki, podsunęła mi treść niniejszego pamiętnika. Widzę też na niej oczami wyobraźni maseczkę, rekwizyt, który używaliśmy codziennie przez wiele, wiele dni, szczególnie w komunikacji, sklepach, czy w miejscu pracy.

 

Pandemiczny pamiętnik pani Kasi to trzydzieści dziewięć krótkich rozdziałów, na które złożyły się przemyślenia autorki, dotyczące początkowych tygodni pandemii. Jak sama twierdzi, covid-19 i wszystko to, co się wokół niego działo, był dla niej koszmarem, gorszym niż najstraszniejszy horror. Emocje, jakie jej towarzyszyły, przelała na papier. Niektóre rozdziały do krótkie wiersze, oddające jej nastrój kobiety. Nastrój, który prowadził do depresji, stanów lękowych, załamania psychicznego, aż wreszcie do zdiagnozowania choroby, jaką jest schizofrenia. Widać jak na dłoni, że pani Katarzyna w walce z chorobą była osamotniona, mimo że otaczały ją bliskie jej sercu osoby.

 

Czy ta historia skończy się dobrze? Czy pani Katarzyna Lemmo wyjdzie na życiową prostą? Nie będzie to łatwe, ponieważ schizofrenia to dość powszechne zaburzenie psychiczne, które ma integralny wpływ na wszelkiego rodzaju zachowania, emocje i myślenie człowieka. Niestety obecnie choroba ta jest nieuleczalna, choć leki, które się stosuje, łagodzą chorobę i pomagają normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Choruje na nią przeszło 21 milionów ludzi na całym świecie, a nieleczona może być zagrożeniem dla otoczenia. Szczególnie najbliższych osób.

 

Gratuluję pani Kasi odwagi, otwarcia się na świat i opisanie problemów, jaki jej towarzyszyły i zapewne nadal jej towarzyszą, mimo że coraz rzadziej wspominamy pandemię covid-19. Mogę tylko żałować, że istotę sprawy zawarła na zaledwie 48 stronicach. Zdecydowanie był to dla mnie za krótki utwór, jednak przypomniał pewne sytuacje, które i ja przeżyłem w 2020 i 2021 roku. Dał mi szansę przypomnienia tamtych chwil. Pandemia dała się wszystkim we znaki, niestety... Pani Kasi życzę jak najwięcej zdrowia i wiele radości w spełnianiu swoich życiowych marzeń, pragnień i wyzwań.

Pani M.

  Podejrzewam, że wielu z nas nawet w najgorszych koszmarach nie myślało o tym, że pewnego dnia pojawi się wirus, który sparaliżuje świat. Sprawi, że ludzie będą zamknięci w domach, trafią na kwarantanny, w sklepie będzie mogło być tylko kilka osób, będziemy musieli nosić maseczki, a wielu z nas na całe miesiące będzie odciętych od swoich bliskich. Ale stało się. I choć świat wraca już do normalności, pandemia położyła się cieniem na życiu wielu z nas.

 

Doskonale pamiętam jeżdżący po ulicach mojego miasta samochód, który miał przyczepkę z głośnikami, z których puszczano informację nawołującą do tego, żeby zostać w domu. Niektórzy moi bliscy popadli niemal w paranoję, zastanawiając się, co będzie, gdy zachorują. Nie mogłam słuchać tych paranoicznych wywodów. Moje podejście „co ma być, to będzie, nie stresuj się na zapas, reaguj, jak coś się zadzieje” pozwoliło mi przejść przez pandemię bez większych strat. Niestety, u niektórych osób życie w ciągłym strachu, niepewności, spowodowało wystąpienie zaburzeń. Zdrowie psychiczne wielu ludzi legło w gruzach. Podobnie było w przypadku autorki tej książki, Katarzyny Lemmo.

 

Autorka dzieli się z czytelnikami zapiskami dotyczącymi pierwszych tygodni pandemii. Wspomina o robieniu zakupów na zapas, o przejściu dzieci na nauczanie zdalne, a także o samochodzie, o którym sama wcześniej powiedziałam. Dla niej życie w pandemicznej rzeczywistości okazało się bardzo trudne. Pokazuje, do czego ją doprowadziło. Podejrzewam, że wiele osób ma bardzo podobne do autorki przemyślenia, może dla nich pandemia zakończyła się podobnie.

 

Książka jest niewielka objętościowo, można ją przeczytać w godzinę. Za to dla mnie był to całkiem spory emocjonalny kaliber. Nie byliśmy przygotowani na pandemiczną rzeczywistość. Wszyscy wiemy, jakie cyrki serwowali nam nasi rządzący. Kiedy czytałam tę książkę, przypominały mi się rozmowy z jedną z osób, która za każdym razem powtarzała mi, że jak zachoruje, to na pewno umrze. W autorce cała ta sytuacja niemal pobudziła do życia demony. I ktoś może sobie pomyśleć, że w sumie czym się przejmowała, tylko sobie wrzody żołądka mogła zaserwować. Ja widzę to inaczej. Mam przed oczami kobietę, która znalazła się w niecodziennej sytuacji, nie była do niej przygotowana, a musiała być silna nie tylko dla siebie, ale też i dla swoich dzieci. To ogromna odpowiedzialność. Zwłaszcza gdy samemu mierzy się z trudnymi emocjami. Cieszę się, że Katarzyna Lemmo zdecydowała się podzielić z innymi swoimi przemyśleniami. Mówienie głośno o problemach natury psychicznej, zwraca na nie uwagę. W niektórych kręgach społecznych chodzenie do psychiatry jest wciąż uważane za coś złego. Jeśli będzie więcej tego typu publikacji, jest szansa, żeby coś się zmieniło.

 

Z tej lektury bije niepokój. Jest niewielka objętościowo, za to emocjonalnie jest dość trudna do uniesienia. I nie, nie jest to zarzut z mojej strony. Chcę tylko, żebyście byli tego świadomi, kiedy po nią sięgniecie. Ona może sprawić, że wyjdziecie ze strefy swojego czytelniczego komfortu, że znów spotkacie się z trudnymi emocjami, które towarzyszyły wam na początku pandemii, ale uważam, że taka konfrontacja może być cenna. Być może są wśród was osoby, dla których ten czas nie był łatwy, ta książka może być dla was impulsem do działania, by poukładać swój wewnętrzny świat na nowo.

Martucha

  Nie tak dawno temu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że nie ma już pandemii Covid-19. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, gdyż każdy z nas miał jej po prostu dosyć. Jeszcze gdy trwała epidemia, jej motyw i wszechobecne maseczki zaczęły pojawiać się w książkach, filmach, spektaklach, graffiti. To przez długi czas była nasza codzienność, więc nic dziwnego, że trafiła ona także do literatury.

 

Hmm… sparafrazuję pewną piosenkę w wykonaniu popularnego autora, która nasunęła mi się po przeczytaniu „Pandemicznego pamiętnika pani Kasi” Katarzyny Lemmo. Zacznę śpiewająco:

 

Pisać każdy może

Trochę lepiej lub trochę gorzej,

Ale i oto chodzi,

Jak co komu wychodzi. Uff…

 

Rozumiem potrzebę pisania, przelewania swoich myśli i uczuć na papier, tworzenie tekstów różnej maści. Jednak ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie każdy musi publikować „swoje dzieło” ku potomności innych. Tak było w przypadku tego pamiętnika.

 

Katarzyna Lemmo zwraca się do czytelnika wprost. Informuje go, że po trzech latach postanowiła opisać swoją historię. Po trzech, bo tyle trwał jej powrót do normalności. Chce mu przekazać, co czuła, gdy jej życie z dnia na dzień runęło. I ja to rozumiem. Niektórzy mają potrzebę uzewnętrznienia swoich odczuć, targających nimi emocji. Być może ten pamiętnik jest dla autorki formą autoterapii, rozliczeniem się z traumą pandemii.

 

W blurbie padają słowa o tym, że jest to bardzo osobista relacja. Osobista na pewno, a co do „bardzo” powątpiewam. Wiele matek w czasie pandemii COVID-19 i zamknięcia w czterech ścianach domu przeżywało te same emocje, odczuwało ten sam strach, miało huśtawkę nastrojów, żyło w niepewności, co przyniesie jutro i jak będzie wyglądała przyszłość, o ile jeszcze takowa będzie. Osobiste przeżycia pani Kasi moim zdaniem niczym się nie wyróżniają na tle ogółu społeczeństwa, zwłaszcza młodych matek i żon.

 

Moim zdaniem Katarzyna Lemmo niezbyt wgłębiła się w swoje emocje i rozterki. Wpisy są dość krótkie, a jest ich zaledwie trzydzieści dziewięć. To bardziej luźne przemyślenia niż wejrzenie w siebie i swoje emocje. Nic mnie tu nie poruszyło, nic nie zaskoczyło. Całość wydała mi się monotonna. Strach kobiety przelany na kilka kartek papieru nie zrobił na mnie wrażenia, nie przekonał mnie do swojej autentyczności. Wydawał mi się bardzo powierzchowny. Dużo tu o szkole, dzieciach, wychodzeniu po zakupy. Mąż praktycznie nie istnieje. Mało analizy własnego JA, kotłowaniny emocji, targanych nią uczuć. Wszystko powierzchownie opisane.

 

Oprócz wpisów prozatorskich pani Kasi czynionych z doskoku, prawdopodobnie z potrzeby wylania własnych uczuć i opisania tego, co dzieje się wokół niej, pojawiają się wierszyki. Spostrzeżenia są dobre, wiernie odzwierciedlają rzeczywistość, oddają autentyczność obserwacji poczynionych przez autorkę, szczególnie wierszyk o zakupach dla seniorów. Jednak forma ich przekazania jest bardzo prosta. To pisanie do rymu, niekoniecznie z zachowaną rytmizacją. A rymy częstochowskie. W efekcie wierszyki rażą swoją formą.

 

Książka według mnie to za duże słowo w odniesieniu do publikacji Katarzyny Lemmo. Objętościowo kwalifikuje się bowiem na broszurę. Ma zaledwie 48 stron. Gdy weźmie się pod uwagę długość wpisów, wielkość czcionki i interlinię, to można byłoby ją skrócić co najmniej o połowę. Spodobała mi się szata graficzna pamiętnika. Zarys dłoni, które trzymają lub podtrzymują głowę, a na nich dwie kolorowe, asymetryczne plamy. Właściwie to połowę jej twarzy. Nie widzimy oczu ani czoła i włosów. Całość tworzy zatroskane oblicze kobiety. Dobrze dobrano numerację poszczególnych dni pandemicznego pamiętnika i dobór czcionki. Jednak nie wiem dlaczego, tekst nie został wyjustowany, co jest podstawą wszelkich publikacji i książek, słowa drukowanego. Mnie osobiście denerwują schodki w tekście, świadczą bowiem o niedbałości redakcyjnej. Nie sądzę, by pełniły one jakąś inną funkcję w tym pamiętniku.

 

Trudno mi komuś konkretnie polecić „Pandemiczny pamiętnik pani Kasi”. Chyba tylko osobom zainteresowanym tą tematyką lub tą formą wypowiedzi. Jest jeszcze jeden plus poza ciekawą okładką… Czyta się piorunem.

MadameGie

  “Pandemiczny pamiętnik pani Kasi” to tak naprawdę zbiór krótkich zapisków autorki, które dotyczą jej funkcjonowania w rzeczywistości pandemicznej.

 

Rozdziały oznaczone są jako cyfry od jednego do trzydziestu dziewięciu, a nie jak ma to często miejsce w pamiętnikach — za pomocą konkretnych dat.

 

Treść rozdziałów jest bardzo skromna, najdłuższy liczy raptem kilkanaście zdań. Niektóre z nich to wiersze pisane ręką autorki, które również odnoszą się do jej emocji związanych z COVID-19.

 

Głównym motywem publikacji było ukazanie, jak pani Kasia radziła sobie z izolacją i jak destruktywnie wpłynęła ona na jej zdrowie psychiczne. Nie tylko okres, kiedy ludzie musieli zostać w domach, miał odcisnąć piętno na jej samopoczuciu, ale również ciągły strach i lęk o to, czy ona lub jej najbliżsi zachorują.

 

Okres pandemii był ciężki chyba dla każdego. Za pomocą tej krótkiej pozycji przypomniałam sobie pierwsze dni, tygodnie i miesiące, kiedy świat się po prostu zatrzymał. O tym samym na początku pisze autorka, że uderzające dla niej było to, że nagle świat zamarł, a ludzie zaczęli drżeć o własne zdrowie.

 

Jako że dla mnie samej okres najgorszej zachorowalności, był czasem psychicznie bardzo, bardzo ciężkim, chętnie zatem sięgnęłam po tę książkę, po to, by sprawdzić, czy moje osobiste emocje z tamtego czasu pokrywają się ze wspomnieniami autorki.

 

“Pandemiczny pamiętnik pani Kasi” to bardzo specyficzna pozycja. Autorka pisze bardzo swobodnie, rzuca po prostu luźne myśli, które akurat w danym momencie przyszły jej do głowy. Takie publikacje dla recenzentów są trudne do oceny. Rozumiem, że ktoś czuje wewnętrzną potrzebę podzielenia się ze światem ze swoimi przemyśleniami, ale szczerze wątpię, czy takie skromne zapiski mają szansę przyciągnąć czytelników.

 

W treści czytelnik bardzo łatwo wyczuwa wahania nastrojów. Ciężkie dni pani Kasia opisuje krótko i dobitnie, kiedy jednak zdarzy się, że poczuje się lepiej, tych notatek jest więcej.

 

Często również podkreśla, jak źle na nią wpływa izolacja, a z drugiej strony czuje się niekomfortowo w długiej kolejce do sklepu, gdzie łatwo o zakażenie. W pewnym momencie samo wyrzucenie śmieci jest dla niej niebywałą przygodą i czymś, co pozwala jej, choć na chwilę spojrzeć w niebo i pooddychać powietrzem. Niestety, podstępny wirus zajrzał także do zalęknionej pani Kasi, jednak ta opisała bardzo pokrótce wydarzenia, kiedy dotarło do niej, że po prostu nie czuje smaku i zapachu. Wcześniej jednak stan psychiczny autorki pogorszył się na tyle, że ta musiała skorzystać z pomocy psychiatry.

 

Na sam koniec Katarzyna Lemmo w kilku słowach żegna się z czytelnikiem, wyjaśniając, że jej powrót do normalności trwał trzy lata i ma nadzieję, że już nigdy nikt jej nie zamknie w domu. Teraz w końcu może cieszyć się jazdą na rowerze i spotkaniami z innymi ludźmi, a ten ciężki pandemiczny czas, jest w jej opinii również winą polskiego rządu.

 

Na pewno książka ma bardzo ładną okładkę. Minimalistyczna, kobieca, subtelna, ale zarazem główna grafika daje do zrozumienia, że treść będzie nawiązywała do trudnych psychicznych przeżyć.

 

Zastanawiam się, komu mogę polecić tę publikację… Może osobom, które również źle zniosły tamten okres? Może tym, którzy również po przeżyciach z okresu pandemii musieli odbudowywać swoje psychiczne zdrowie i zastanawiają się, czy “ktoś również miał tak, jak ja”?.

MarzenaD

  „Pandemiczny Pamiętnik Pani Kasi” autorstwa Katarzyny Lemmo to spis zapisków z czasów pandemii Covid-19, która miała druzgoczący wpływ nie tylko sytuację światową, ale również życie pojedynczych ludzi. I choć dziś już prawie nie słychać w mediach o tej chorobie, to jednak pozostawiła po sobie ślad, który mniej, lub bardziej wciąż jest widoczny w codziennej rzeczywistości. Przypomnijmy sobie:Jakie emocje nam towarzyszyły, gdy pojawiły się w Polsce pierwsze zachorowania na tę chorobę? Strach o siebie i o bliskich? A może obojętność? Pamiętam, że gdy w mediach zaczęto publikować informacje o pierwszych zanotowanych przypadkach chorych na świecie, i to gdzieś w dalekich Chinach, to mało kto brał pod uwagę to, że w niedługim czasie dotrze ona do kraju i zmieni życie każdego z nas. I na pewno nie traktowano tego typu wiadomości jako zapowiedź czasów, które wywrócą codzienność do góry nogami. I nagle nadszedłten dzień – 4 marca 2020, kiedy to ogłoszono wykrycie pierwszego przypadku zachowania w Polsce. Ruszyła lawina strachu, niepewności, osobistych dramatów i często także publikowanych wielu sprzecznych, fałszywych informacji. Rozpoczął się chaos, nad którym próbowano różnymi sposobami zapanować i choć prowizorycznie dostosować się do nowej rzeczywistości.

 

„Pandemiczny Pamiętnik Pani Kasi” ma zarówno osobisty, jednostkowy charakter, jak i uniwersalny – podobne emocje, uczucia towarzyszyły wielu osobom, które nagle musiały zmierzyć się jednocześnie z czymś nieznanym, niewidzialnym, a zarazem tak groźnym. Wielu z nas towarzyszył nam strach tuż po przebudzeniu i ze strachem zasypialiśmy. I choć lęk był tak przejmujący i wnikający w każdą cząstkę codziennego życia, to jednak zaczęto próby przystosowania się do nowej i niebezpiecznej rzeczywistości. Na bok zeszły plany na przyszłość, a wyjątkowe znaczenie nabrały chwile tu i teraz. O tym mowa również w zapiskach autorki, która, choć w krótkich, ale dosadnych notatkach raportuje swoje i rodziny życie. I z nich wyłania się obraz rzeczywistości, która jest bliska wielu czytelnikom. Kto nie robił zapasów papieru toaletowego, makaronu, kasz i ryżu? Kto nie zaczynał dnia od sprawdzenia statystyk, dotyczących liczby zachorowań i zgonów na Covid-19? I kto nie stał w kolejkach do sklepów lub nie miał telefonicznych wizyt lekarskich? Tytułowa „Pani Kasia” opisuje te zmagania z codziennością w taki sposób, że na nowo powracamy do tych wspomnień, w których nie było niczego pewnego, a przyszłość jawiła się w samych czarnych barwach.

 

Ważnym elementem tego pamiętnika jest to, że autorka nie tylko skupia się na opisywaniu codzienności, ale również w różny sposób przekazuje swoje myśli i emocje. Jest to istotne, ponieważ czytelnik ma możliwość prześledzenia pewnego drogi, która prowadzi do pojawienia się choroby psychicznej bohaterki. Należy podkreślić, że trudna sytuacja epidemiologiczna i towarzyszące jej liczne niedogodności przyczyniły się do znacznego pogorszenia zdrowia psychicznego. Ponadto choroby psychiczne związane z pandemią także mogą wynikać z czynników psychospołecznych, które w bardzo dużym stopniu obciążają kondycję psychiczną. To m.in. przejmujący strach o zdrowie i życie bliskich, poczucie niepewności, ograniczenia wolności osobistej, czy też zwiększone obciążenie pracą przyczynią się do ich wystąpienia. A o tym należy mówić, ponieważ takie osoby, które muszą zmagać się z chorobami psychicznymi wymagają odpowiedniej opieki i wsparcia.

 

Dlatego „Pandemiczny Pamiętnik Pani Kasi” autorstwa Katarzyny Lemmo jest również zachęta do zwrócenia uwagi na to, że pandemia nie tylko miała negatywny wpływ na ciało człowieka, ale przede wszystkim na jego umysł. A to przyczynia się do uwrażliwienia - być może w otoczeniu czytelników są osoby, które cierpiały, lub dalej zmagają się z chorobami psychicznymi, które dotknęły ich w czasie pandemii.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial