Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Świetlana Droga. Obóz Koncentracyjny W Doniecku

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Świetlana Droga. Obóz Koncentracyjny W Doniecku | Autor: Stanisław Asiejew

Wybierz opinię:

Doris

       Człowiek jest silny nadzieją osiągnięcia wyznaczonego sobie celu. Jak bardzo, o tym świadczy „Świetlana droga. Obóz koncentracyjny w Doniecku”, której autor, Stanisław Asiejew, wspomina: „żeby ją napisać, musiałem przeżyć. Żeby przeżyć, musiałem pamiętać, że muszę ją napisać.”

 

       Tak więc dostajemy prawdziwe świadectwo piekła na ziemi, a konkretnie w Doniecku, przy ulicy Świetlanej Drogi 3. Areszt zwany Izolacją, który straszy autora w koszmarach sennych przez kolejne lata. To więzienie umiejscowione w postsowieckich schronach bombowych dawnej fabryki materiałów izolacyjnych. Najwymyślniejsze tortury, również z pomysłowym użyciem prądu na najdelikatniejsze partie ciała, gwałty, bicie, a w końcu i zabójstwa. Więźniowie to ludzie niewygodni i niebezpieczni dla systemu, których trzeba izolować i „zresocjalizować” tak, aby już nigdy niczego nie ośmielili się kwestionować.

 

       W każdym więzieniu obowiązują pewne niepisane prawa, którym nie można się nie podporządkować. Recydywiści znają je na pamięć, nowi po prostu uczą się ich jak najszybciej. Izolacja jest jednak czymś, co wyłamuje się spod wszystkich reguł, tutaj nikt nie może być niczego pewien – reguł nie ma. „Różniliśmy się tak bardzo, że czasem skład celi przywodził na myśl surrealistyczny eksperyment zorganizowany ku uciesze cyfrowego oka kamery: dziennikarz, weteran służb specjalnych, kierowca, były ukraiński wojskowy, dwóch bojówkarzy z „pospolitego ruszenia Donbasu” i zwyczajny górnik, który nagle awansował na szpiega” Trudno pojąć, że autor, ukraiński dziennikarz, został więźniem Izolacji tylko za to, że słowa Doniecka Republika Ludowa ujął w cudzysłów.

 

       Opisuje więzienną codzienność w sposób zdystansowany, jakby zza szyby, na chłodno przedstawiając fakty, obracając je uważnie w dłoniach, nie pozwalając rozhulać się emocjom. Są one bowiem, jak sam to ocenia, nadal tak żywe i bolesne, że woli ich do siebie zbyt blisko nie dopuszczać. Mógłby się już z tego nie podnieść. Chce jednak przywołać przed nasze oczy, pokazać nam istnienie w europejskim kraju, w XXI wieku, tak niewyobrażalnego odczłowieczenia istoty ludzkiej. Jeśli myśleliście, że powtarzana i przywoływana raz za razem potworna prawda o losie, jaki zgotował człowiek drugiemu człowiekowi w czasie wojny, wystarczy by nigdy się to nie powtórzyło, to po lekturze tej książki spostrzeżecie swoją naiwność.

 

       Izolacja, zwana „Donieckim Dachau” robi wrażenie jakiegoś szatańskiego eksperymentu, gdzie po pierwsze, testuje się, ile człowiek jest w stanie znieść, zanim całkiem się załamie (odpowiedź brzmi – sporo) i, po drugie, jak bardzo można zmienić współwięźniów w bestie, gotowe rozszarpać się nawzajem (odpowiedź brzmi – bardzo). Takie eksperymenty robił lata temu Zimbardo. Obserwowaliśmy to potem w filmach. Jednak Izolacja to nie film, nie eksperyment kontrolowany, nie najczarniejszy ze snów o człowieku – to po prostu fakt.

 

       Tytuł jednego z rozdziałów tego specyficznego reportażu-wspomnienia brzmi „Zło absolutne” – taki też powinna nosić książka. Trudno się ją czyta, bardzo trudno. Nie dlatego, że jest źle napisana, bo pod każdym względem jest wybitna. Autor zawarł w niej mnóstwo szczegółów, tak więc „życie” tutaj możemy wyobrazić sobie drobiazgowo. Rzecz w tym, że to boli i przerasta naszą wyobraźnię. Jak bardzo Stanisław Asiejew musiał znów się pokaleczyć wydobywając te treści z pamięci, jak długo później leczył rany… tego rodzaju trauma pozostaje na zawsze.

 

       Jak widać na przykładzie pana i władcy Izolacji – Pałycza, okrucieństwo doprowadzało do szaleństwa nie tylko osadzonych. To nie zabawa owo przekraczanie granic bez miary. Rozciąga to człowieka, deformuje, aż w końcu zasupłuje w węzeł szaleństwa. Więźniowie imają się różnych sposobów, by nie popaść w obłęd. Trenują techniki psychicznego izolowania się, zobojętnienia na otoczenie, wyznaczają sobie zadania na „po odsiadce” – musi istnieć coś w rodzaju kotwicy, co nie pozwoli im dryfować w stronę opętania. Ale jak to zrobić w sytuacji skrajnej, gdy, jak pisze autor: „Utraciłem łączność z fikcją, którą okazało się osiem liter ułożonych w słowo „człowiek”.

 

       Nie dość, że system więzienny ze swoją bezmyślną powtarzalnością każe człowiekowi skupić się na własnym wnętrzu aż do udręki i chęci odwrócenia się do siebie plecami, to w Izolacji spotkać można tyle zdziczenia i krwiożerczości, że słowo „ludzki” dawno zgubiło tu swoje znaczenie. Panika, depresja, dezorientacja …bo cóż poza tym pozostało… chyba już tylko śmierć… O samobójstwie autor rozmyśla na różne sposoby, obracając to słowo w ustach, a obraz w myślach tysiące razy. To jeden z najbardziej dołujących rozdziałów. Zastanawianie się, czy to już ten czas, podczas gdy ma się tylko 28 lat… nie sposób czytać bez przerażenia. Autor cytuje jednak słowa współwięźnia: „Nie sprzedam tanio skóry. Umrzeć na froncie jak żołnierz – z radością. Ale zdechnąć tu jak pies na pryczy, żeby mogli kolejny raz zapisać: „niewydolność serca”, nie, nie ze mną te numery.”

 

       Ten wstrząsający reportaż jest nie tylko zbiorem faktów, cytatów i osobistych historii. Jest też, co bardzo istotne, próbą ich uogólnienia, ujęcia w pewne ramy logicznych schematów, psychologicznego uzasadnienia zachowań, w przypadku bestialskich katów niemal niemożliwego bez sięgnięcia do podręczników psychiatrii i psychopatologii, a także próbą porównania „Donieckiego Dachau” do najcięższych więzień o najostrzejszym rygorze. Żadne nie wytrzymuje porównania.

 

       Autor nie szuka człowieczeństwa u oprawców, bo go tam po prostu nie ma. Znajduje je za to u tych, których tu się systematycznie odczłowiecza, wygrzebuje je spod pokładów zobojętnienia i agresji, zwierzęcego lęku i katatonii. Przygląda się także sobie, ma dużo czasu, by z każdej strony przeanalizować swój wizerunek, przeskanować go do woli. Dokonuje swoistej wiwisekcji na własnym żywym organizmie, by dojść, jak zmieniła go Izolacja i czy zmieniła go już na stałe, czy też można jeszcze ten proces odwrócić. Rozważa, czemu, mimo pielęgnowania myśli o śmierci, przeżył. Paradoksalnie, mając w perspektywie zaplanowaną „drogę ewakuacji” czuje się silniejszy. Jest to w końcu coś, o czym może samodzielnie decydować.

 

       „Świetlana droga” jest nie tylko świadectwem straszliwej historii, nie tylko oskarżeniem rzuconym w twarz systemowi, bo ten akurat zupełnie się tym nie przejmie. To elegia o człowieku, który przetrwał, to pieśń żałobna po człowieczeństwie wielu i esej psychologiczny o przemocy i zniewoleniu oraz, co trzeba głośno powiedzieć, o traumie powrotu do życia, z którym już się pożegnano, uczenia się go na nowo.

 

       Książka trudna do udźwignięcia emocjonalnie, zmuszająca do jeszcze wnikliwszego przyglądania się obecnej wojnie, toczącej się także o wyzwolenie tych właśnie terenów. Choć liczy sobie tylko 200 stron, zdaje się cięższa i twardsza od granitu, z którego zbuduje się w przyszłości pomnik ofiar donieckiej Izolacji.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial