Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Jak Odkrywałem Michała Boyma - Polskiego Marco Polo

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Jak Odkrywałem Michała Boyma - Polskiego Marco Polo | Autor: Edward Kajdański

Wybierz opinię:

Doris

       Edward Kajdański, sam urodzony w Chinach, znający ten kraj bardzo dobrze, „czujący” go i rozumiejący, wiele lat poświęcił gromadzeniu informacji o działalności polskiego jezuity i podróżnika, Michała Boyma. Ten XVII wieczny „polski Marco Polo” został wymazany swego czasu z chińskich annałów, ponieważ nie sprzyjał nowym, mandżurskim zdobywcom chińskiego tronu, pozostając wiernym starej dynastii Ming. Boym, zafascynowany Chinami, badał je, zwiedzał, opisywał. Opracował Atlas Chin, pisał o florze i faunie tego rejonu, a także, co zrozumiałe, o medycynie i filozofii.

 

       Edward Kajdański, wróciwszy do Chin, skorzystał z okazji i dalej tropił prace Boyma, szukał jego śladów w archiwach, jeździł jego tropem. Michał Boym był wówczas w Europie właściwie nieznany i nietłumaczony. Jak podkreśla autor, w czasie, gdy jezuici upowszechniali w Kraju Środka chrześcijaństwo, Boym pragnął Europie przybliżyć wiedzę o Chinach, o ich mieszkańcach i warunkach, w jakich żyją i czynił to z godną podziwu konsekwencją i uporem.

 

       Autor opowiada także o swojej dyplomatycznej pracy w Kantonie, o tym, jak wyglądały poszukiwania informacji o Michale Boymie i na jakie napotykał przeszkody, a także o samym Boymie, o Chinach jego czasów i tych całkiem współczesnych.

 

       Książka nie jest zatem ani naukową monografią, ani typową biografią, a raczej dość swobodną gawędą, w której wątki i plany czasowe się przenikają, autor płynnie przechodzi z tematu na temat i ucieka w liczne, naprawdę wciągające dygresje, a to wszystko w tak erudycyjny i przystępny sposób, że bez trudu przychodzi mu utrzymać uwagę czytelnika, także tego, który o Chinach do tej pory miał tylko dość powierzchowną wiedzę.

 

       Tak przenosimy się od stanu wojennego w Warszawie wprost na statek, którym Boym płynie do Przylądka Dobrej Nadziei i oglądamy jego oczami afrykańskie wybrzeże. Odnajdujemy stare, XVIII wieczne mapy okolic Pekinu w Bibliotece Czartoryskich i zachwycamy się relacjami Boyma, szczególnie tymi zamieszczonymi we „Florze Chin”, śledzimy też wpływ, jaki miały wspomnienia spisane przez Marco Polo na Michała Boyma. Boym wiele podróżował, jak choćby dżonką z Makau do Goa, a później już lądem przez Indie, Persję i Armenię do Turcji. Ślady tych egzotycznych podróży odnajdujemy w tej książce wraz z fragmentami tekstów spisanych ręką tego XVII wiecznego globtrotera, który wspomina: „Przez ziemie Industanu, które pokonywałem w towarzystwie Chińczyków, poruszaliśmy się na bawołach.” Te kwestie były dla mnie najbardziej interesujące. Zestawiając z sobą to, co opisuje Boym ze słowami jego biografa, doprawdy sporo można się dowiedzieć i o dawnych i o tych współczesnych Chinach.

 

       Edward Kajdański przebywał w Chinach na tyle długo, że doczekał stopniowej liberalizacji, jaka nastąpiła po rewolucji kulturalnej, i otwarcia się Państwa Środka na międzynarodową turystykę, co skutkowało dostępem do coraz to nowych prowincji, które chętnie zwiedzał i opisywał. Jest więc okazja do porównania zapisków Boyma i tymi, które poczynił jego biograf.

 

       Jeśli weźmiemy pod uwagę wielość zasług Boyma w popularyzowaniu na gruncie europejskim chińskiego pisma, fauny, flory, filozofii (Konfucjusz), geografii i w ogóle wszystkiego co chińskie, a ciekawe, to narzuca się pytanie, czemuż to Europa nie odwdzięczyła się polskiemu jezuicie i pozwoliła popaść mu w całkowite zapomnienie. Dużo kurzu musiał odgarnąć Edward Kajdański, by dokopać się do wszystkich danych, dokumentów, pierwodruków, rysunków i atlasów, które przykryły lata zapomnienia.

 

       Kajdański udowadnia, choćby w przypadku Atlasu Chin, że dzieła Boyma wiele razy bywały tymi pierwszymi, odkrywczymi, lecz ponieważ były tak mało znane, to jego właśnie posądzano o wzorowanie się na innych, podczas gdy to własność intelektualna Michała Boyma była naruszana. A wszystko to dlatego, że popadł on na pewien czas w konflikt ze stolicą apostolską. Choć tak naprawdę, to kiedy tylko mógł, unikał kontrowersji. Na przykład pisząc o ruchach ciał niebieskich bardzo zręcznie lawirował, by nie wspomnieć o Koperniku, którego praca znalazła się na indeksie ksiąg zakazanych, a ci, którzy ośmielali się głośno propagować jego heliocentryczną teorię, kończyli na stosie. Boym był zaiste człowiekiem renesansu, a lista jego zainteresowań jest na tyle szeroka, byśmy nawet nie pomyśleli o nudzie w trakcie tej lektury.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial