Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziady i dybuki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziady i dybuki | Autor: Jarosław Kurski

Wybierz opinię:

Doris

       Już sam tytuł tej biografii familii Kurskich częściowo sugeruje jej zawartość. „Dziady i dybuki. Opowieści dygresyjne”. A więc jakiś rodzaj przenikania się kultur, polskiej i żydowskiej, w rodzinnym tyglu na przestrzeni lat, co stanowi pretekst do ogólniejszych rozważań. Raz cofamy się do czasu sprzed Wielkiej Wojny, to znów siedzimy w samolocie obok Lecha Wałęsy i jego rzecznika prasowego, podsłuchując rozmowę obu panów z Bronisławem Geremkiem. Tak więc są i rodzinne dramaty i wielka, zawikłana historia, która te dramaty jeszcze pogłębia, bo „Pan Bóg pisze prosto po liniach krzywych.” Pamiętamy wszak, że bracia Kurscy to ogień i woda, w dodatku sort najlepszy i ten całkiem byle jaki, dawniej bracia, dziś antagoniści, nie podający sobie ręki.

 

       Rodzice Jarosława zamieszkali na Osiedlu Młodych, wybudowanym na terenie byłego Stalagu. Wojennemu pokoleniu trudno było o tym nie pamiętać, nie próbować „zaglądać” pod fundamenty i nowo położone chodniki, w poszukiwaniu przeszłości. To tutaj bez litości rozstrzelano rosyjskich jeńców w przeddzień wkroczenia Armii Czerwonej. Dlatego też idzie się na spacer z psem „po obozie Stalag XX B/Z Danzig-Oliva.” Czytajac „Diabły i dybuki” nie możemy wprost oprzeć się wrażeniu, że co chwila rozgarniamy jedne warstwy zdarzeń, by odkryć kolejne, że sprzeczności narastają na sobie, że to, co wydawało się być jednym organizmem, co jakiś czas zaczyna się lekko rozwarstwiać, pękać, by na koniec rozpaść się na oddzielne kawałki. Tak jest z wielonarodowościową społecznością, z tolerancyjnym państwem (choć może to tylko pozory tolerancji), z rodziną o różnych odgałęzieniach narodowościowych, politycznych, wyznaniowych. Nic nie jest trwałe. Zniszczyć jest bardzo łatwo, przywrócić równowagę niekiedy już niepodobna.

 

       Ważnym problemem dla autora, ale też dla nas wszystkich, podzielonych i podatnych na różne narracje, jest kwestia żydowska. Zarówno w aspekcie wcześniejszym, z okresu tuż przedwojnia i wojny, jak i późniejszym, aż do współczesności. Jarosław Kurski podejmuje ją ze względu na swoje rodzinne koligacje, naznaczone, o czym dowiedział się przypadkiem i całkiem późno, ogromnym lękiem i idącym za tym ukrywaniem przez matkę żydowskich korzeni. Jak pisze w dramatyczny sposób: Psu zdecydowanie łatwiej było przeżyć niż Żydowi. Pies miał dobry pieski wygląd. Był lepszej rasy niż jego właściciel. Pies wyglądał jak rasowy pekińczyk, a Żyd wyglądał jak rasowy Żyd z getta. Banalny tragizm.” Wziąwszy pod uwagę wydarzenia powojenne, pogromy i nagonkę 1968 roku, a także to, co pobrzmiewa do dzisiaj w mediach narodowych i publicznej telewizji (której prezesuje przecież, o kuriozum – brat Jarosława) , nie można ani trochę dziwić się matce autora. Jej obawy są ze wszech miar zrozumiałe i usprawiedliwione okolicznościami, a podziela je zapewne duża część osób w podobnej sytuacji (nie wyłączając moich bliskich). Można więc uznać za realną prawdę podsumowanie autora odnoszące się do asymilacji żydowsko-polskiej, że są to „Dwa nieprzenikające się światy”, choć tak naprawdę to przecież od pokoleń są już Polacy, dla Polski często bardzo zasłużeni, którymi chwalimy się lub wypominamy im pochodzenie w zależności od doraźnych okoliczności. Wzruszyło mnie, że autor, szanując obawy swej matki i mając na względzie złożoną jej obietnicę, zaczekał z publikacją wspomnień, by nie musiała się z nimi boleśnie konfrontować.

 

       Tematyka polskiego stosunku do żydowskiego genu jest poruszana tutaj w rozmaitych aspektach dość często i zasługuje na pilną uwagę. Już samo to bowiem pokazuje, jak jest ona dla Polaków istotna i jak można się nią umiejętnie posłużyć, manipulując nią ideologicznie. Niesłychanie interesująco przedstawił to autor na przykładzie fragmentów opisujących poglądy Aleksandra Halla, idola młodych antykomunistów w latach 70-tych, który endecką, międzywojenną myśl Dmowskiego całkowicie oczyścił z antysemickich naleciałości. Jakże innego, jasnego kolorytu wówczas nabrała.

 

       Im więcej odautorskich dygresji, im więcej przeskoków czasowych, tym bardziej wciągający wydaje się ów memuar. Wciąż trzeba natężać uwagę, gdy z Gdańska lat 90-tych przenosimy się na przykład do Wolnego Miasta Gdańsk, w którym unosi się duch rodem z książki Guntera Grassa, a „zamożny górny Langfuhr, w odróżnieniu od proletariackiego dolnego Wrzeszcza ciasnych czynszówek opalanych węglem z wychodkiem na półpiętrze” wychodził „by po niedzielnym obiedzie pospacerować wśród podobnych sobie.” Za moment zaś obserwujemy uroczysty przejazd Adolfa Hitlera gdańskimi ulicami, gdy poczciwa ludność miasta, z dziećmi siedzącymi na ramionach ojców, by też mogły zobaczyć wodza, skanduje w uniesieniu „Heil!”.

 

       Historia rozgałęzionego rodu Kurskich łączy się ściśle z dziejami Polski, Ukrainy, Lwowa, Wolnego Miasta Gdańska, a także z rodem słynnych rabinów na Litwie i dzisiejszej Białorusi. Zaś późniejsza działalność solidarnościowa, zaangażowanie w politykę opozycyjną w PRL-u i w późniejszą, po 1989 roku, powoduje, że i cały ten okres powojenny aż do dzisiaj poznajemy trochę od kulis, począwszy od silnego gdańskiego środowiska intelektualistów, przez znanych polityków i dziennikarzy. Wszyscy oni kształtowali Polskę po jej „nowym otwarciu”, a Jarosław Kurski nie tylko przybliża ich sylwetki, ale przede wszystkim rzuca światło na najważniejsze wydarzenia, jakie miały wtedy miejsce.

 

       Jarosław Kurski zastanawia się: „Kim byli więc ci ludzie od Adamskich, Bernsteinów, Hofmanów, Kurskich, Modzelewskich, Rojewskich, Sommersteinów, Weydlichów?” I odpowiada na to sobie sam: „To zależy: kto, kiedy i gdzie. Ludzie się zmieniają. Czasy się zmieniają. Miejsca się zmieniają. Można ich zatrzymać na osi czasu, by utrwalić tę chwilową ludzką konstelację. Tak niejednorodną i niepowtarzalną.” I autor właśnie tak uczynił. Pozostawił nam obraz swojej rodziny na tle zmieniających się czasów, rodziny w różny sposób uwikłanej w historię, stawającej niejednokrotnie po przeciwnych stronach, reprezentujących racje nie do pogodzenia. Taka jest właśnie paleta losów większości Polaków, powikłana, niejednorodna, z jasnymi i ciemnymi plamami, podobnie jak panorama całej Europy i świata od zarania.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial