Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Padlina

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Padlina | Autor: Adam Dzierżek

Wybierz opinię:

Edymon

  Piotr Kościelny, który w swojej twórczości nie szczędzi czytelnikowi brutalnych obrazów zbrodni, ociekających krwią scen przemocy czy też psychicznego zniewolenia mrożącego krew w żyłach, uznaje powieść Adama Dzierżeka za dzieło nieodkładalne. Za powieść szalenie dynamiczną, zaskakująca i pełną napięcia. Pochlebstw nie szczędzi mu również inny polski autor, którego fani również lubują się w powieściach pełnych grozy i przemocy, a który „Padlinę” uznaje za mistrzowsko skonstruowany thriller. Czy takim opiniom można się oprzeć? Książce, która wkracza do najmroczniejszych zakamarków ludzkiego umysłu? Która kreuje w naszej wyobraźni świat tak zepsuty, że aż cierpnie od niego skóra? Zdania będą zapewne podzielone, bo nie każdy lubi ten rodzaj powieści. A jaki to rodzaj?

 

Kryminał, sensacja, thriller – tak została ta powieść zaszeregowana. To jednak w moim odczuciu nie wszystko. Można jej bowiem przypisać znacznie więcej. Czytelnicy bowiem o słabych nerwach albo mówiąc inaczej, o zwiększonej wrażliwości emocjonalnej, mogą zwyczajnie nie dać rady jej przyswoić z uwagi na sceny przypominające film grozy. Sceny mocne, brutalne, ociekające krwią i szaleństwem. Niewyobrażalne wręcz dla ludzkiego umysłu.  „Padlina” z tej perspektywy jawi mi się więc jako powieść grozy, w której ścielę się od trupów, a każdy z nich to obraz paskudnych dewiacji i chorej psychiki mordercy, od których wzbierają mdłości. Moim sposobem na poradzenie sobie z nią było bieżące wypieranie tych obrazów. Wyrzucenie ich poza nawias mojej pamięci. Co łatwe też nie było. Nie widziałam jednak innego sposobu by móc w niej trwać. Czytać dalej. Jeśli zatem lubicie tego typu historie – to coś zdecydowanie dla was!

 

To jednak nie wszystko co można w niej dostrzec. Tak dzieje się chociażby z uwagi na jednego z bohaterów powieści. Małego chłopca, który przygląda się temu wszystkiemu z bliska. Jest wręcz uczestnikiem wspomnianych wydarzeń, bo to nad jego rodziną krąży sęp. Sęp, który pojawił się wraz z powrotem na łono rodziny Marka Tarana, byłego egzekutora długów mafii narkotykowej. Człowieka, który w ramach współpracy z policją dostał skrócony wyrok, który zamienił się na inny. Groźniejszy. Będący jego kolejnym gwoździem do trumny. Dawni koledzy bowiem nie wybaczają zdrady, a bagno, do którego już raz się weszło nie pozwala się z niego wynurzyć. Taran może już teraz co najwyżej zawisnąć. Zanim to się jednak stanie podejmie jeszcze jedną próbę. Próbę ucieczki przed złym losem. I to nie dla siebie, nie dla ochrony własnego życia, ale dla życia jego siedmioletniego siostrzeńca, który ma już teraz tylko jego. 

 

W tym miejscu pojawiło się też pewne poczucie niedosytu i wątpliwości. Pasmo bowiem nieszczęść, które spłynęły na to dziecko wydawało się, być niejako poza nim, co zapewne można było tłumaczyć na wiele sposobów, wplatając w to myśli psychologiczne,  mimo to czułam pewien dyskomfort i niedosyt. W obrębie pewnych sytuacji, relacji i informacji. Doskwierał mi brak wiedzy, który pozwoliłby mi w pełni urzeczywistnić przejmowane obrazy i sceny z udziałem dziecka. Zostawmy to jednak, bo to wyjątkowo trudny temat. 

 

Tymczasem, jak przystało na rasowy kryminał w „Padlinie” pojawia się również pewien komisarz. Doświadczony glina, któremu problemów poza pracą dostarcza również nastoletni syn. Zbuntowany chłopak, który pakuje się pod pięść Tarana, a potem ląduje w szpitalnej sali. Tymczasem komisarz Werner prowadzi sprawę brutalnych zabójstw dokonanych na rodzinie byłego więźnia. Podejrzanym o to jest oczywiście Marek Taran, podobnie jak i o porwanie chłopca. Zaczyna się więc wyścig ze śmiercią. Gra o życie, w której wygrać może tylko jeden, choć graczy jest wielu.

 

Mimo wielu scen i bohaterów wciąż jednak najsilniej wybrzmiewa we mnie temat dzieci, który jak się czytelnik przekona maw tej historii szczególne znaczenie. Niby jest on w tle wydarzeń, a jednak nadajejej rytm. To wokół nich bowiem kręci się życie innych. Dla nich podejmuje się takie a nie inne decyzje. Ryzykuje, naraża i błądzi. I choć autor nie mówi całkiem tego wprost, to jeden z najważniejszych motywów tej powieści - dziecko wplątane w traumatyczne przeżycia. Jego psychologiczny aspekt, który tylko od czasu do czasu wybrzmiewał w słowach, myślach i czynach innych bohaterów, tej smutnej, wręcz przytłaczającej powieści. Przesiąkniętej nienawiścią, zbrodnią i krwią, która barwi ja na czerwono, a świat, który autor kreuje to bagno – padlina, w którym nie powinno być miejsca dla dzieci… A jednak w nim są. Co przeraża jeszcze bardziej.

Szyszka

  Adam Dzierżek pojawia się w moim życiu wraz z książką Padlina, która według opisu jest jego drugim dziełem. Zawsze jest to dla mnie pozytywny znak, że autor nie zgasł po swoim debiucie. Nie przygniotła go konkurencja, nie brakuje kolejnych pomysłów. Ciekawa jestem, czy za tym mięsistym i śmierdzącym tytułem kryje się historia, od której trudno będzie odwrócić wzrok?

 

Marek Taran po zawarciu ugody z wymiarem sprawiedliwości, przedwcześnie opuszcza więzienne mury. Widok upragnionego słońca zakrywają jednak szerokie skrzydła sępa, który wyjątkowo sam dba o to, by Padliny było dużo. Świat przestępczy nie zapomina, więc za grzechy płacą nawet ci, którzy narkotyki znają tylko z telewizji. Nieszczęśliwie dla nich, więzy krwi przypieczętowują ich los.

 

Już od pierwszych stron czułam, jakby autor wygodnie umościł mnie w plecaku, który następnie założył na plecy głównego bohatera, i nie pozwolił mi opuścić go do samego końca. Razem z nim odczuwałam trudy ucieczki, a to wszystko dzięki wartko prowadzonej akcji, która w moim odczuciu nie miała ani chwili rozmemłania. Zdecydowanie Adam Dzierżyk nie ułatwia życia swoim bohaterom i robi to w bardzo pomysłowy sposób.

 

Podobała mi się również kreacja bohaterów, dzięki której nie byli tylko płaskimi postaciami przewijającymi się na kolejnych stronach, ale kimś, za kogo trzyma się kciuki lub komu życzy, by sęp przysłonił słońce. Autor ciekawie buduje obrazy postaci odnosząc się do ich przeszłości, co tylko uatrakcyjnia historię.

 

Padlina niesie za sobą także oryginalną historię, w której na szczęście trudno szukać wątków stricte detektywistycznych czy prawniczych, bo tego czuję już przesyt. Mamy za to świat przestępczy, który nie ogranicza się do ludzi żyjących za wysokimi murami willi, ale będącymi zwykłymi sąsiadami na zwykłym osiedlu. Może z większą liczbą tatuaży czy szemranych występków, ale jednak codziennie mijanych na chodnikach w drodze do sklepu. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale obawiam się, że przerażająco dużo.

 

Książka zawiera wiele niezwykle brutalnych, krwawych i trudnych to wyobrażenia sytuacji, co przeraża i jednocześnie na swój książkowy sposób wciąga. Choć autor ograniczył się do opisów zbrodni po fakcie, bez wdawania się mrożące krew w żyłach szczegóły samego przebiegu morderstwa, to i tak osiągnął u mnie efekt ciarki. I tak, trudno było oderwać się od czytania.

 

Polecam wszystkim, którzy cenią sobie zaskakujące zwroty akcji i nie boją się sprawdzić, ile krwi musi upłynąć, gdy zostanie złamany układ.

Biegający Bibliotekarz

  Mocne thrillery psychologiczne, książki z bardzo dobrą akcją, taką bez chwili wytchnienia nie tylko dla bohaterów, ale też dla samego odbiorcy, to książki, które uwielbiam najbardziej. Oczywiście nie byłbym w stanie czytać tylko takiego typu literatury, ale właśnie takowe dają mi najwięcej satysfakcji... o ile są to znakomicie napisane lektury.

 

Z prozą Adama Dzierżka spotkałem się po raz pierwszy. Autor pochodzi z północy Polski, z Gołdapi położonej tuż przy granicy z Rosją, z Obwodem Kaliningradzkim. Jego pasją jest literatura sensacyjno-kryminalna, co można odczuć, czytając Padlinę. Zagłębia się w świat prozy Raymonda Chandlera i Dashiella Hammetta, którzy są przedstawicielami klasycznych kryminałów nurt noir. Padlina jest jego drugą powieścią. Debiutował książką pt. Nieco bliżej piekła.

 

Zajrzyjmy szybko na okładkę. To, co na niej widzimy, może być tytułową padliną, resztkami jakiegoś zwierzęcia, z którego zostały już tylko same kości. Dodam też, że padlina to resztki zwierzęce. Nie można padliną nazwać zwłok ludzkich. Od początku mamy więc zagadkę, co będzie tą padliną. Czy aby na pewno będziemy czytać w tej książce o zwierzęcych resztkach?

 

„Sęp już nad tobą krąży. Jest głodny. Wiesz, czy się żywią sępy?” Na czwartej stronie okładki przeczytamy to zdanie. Możemy się szybko domyślać, że spotkamy się tutaj z pewną walką, walką o ludzkie życie. O jedno? O wiele? Kto jest tym sępem? No dobrze. Nie będę przedłużał, przejdę do sedna. Do tego, co pan Adam Dzierżek chciał przekazać swojej powieści czytelnikom.

 

Głównym bohaterem książki jest Marek Taran. Kończy odsiadkę w więzieniu, a właściwie czas jego w szczelnych murach więzienia znacznie się skrócił, gdy poszedł na współpracę z organami śledczymi. Taran był egzekutorem długów. Ściągał je od ludzi, którzy nie byli w stanie wywiązać się z należności po sprzedaży detalicznej narkotyków. Czy układ z policją był dobrym posunięciem ze strony tarana? Czy za murami zakładu penitencjarnego będzie mógł czuć się bezpiecznie? Otóż nie!!! Żaden mafiozo, szef grupy przestępczej nie może pozwolić sobie na to, żeby jakiś pionek mógł na lewo i prawo zdradzać swoich kupli, a przede wszystkim przełożonych. A gdy taką wiadomość dostaje, wychodząc za kratek, to jedno jest pewne. Musi mieć się na baczności.

 

Od tego momentu akcja powieści nabiera odpowiedniego tempa. Nikt przy tej lekturze nie będzie się nudzić. Taran chce wyjaśnić swoim byłym zleceniodawcom, że nie do końca jest to prawdą. Jednak nie ma do nich dojścia, a ludzie, których spotyka na swojej drodze, albo giną, albo... doprowadzają do sytuacji, by Marek Taran... sam wykonał wyrok na sobie. Żeby było jeszcze bardziej dramatycznie w całą sprawę zamieszani będą postronni ludzie (a nawet niewinne dzieci), czasem ci, którzy powinni stać na straży prawa, a „jedzą potulnie chleb” z rąk, z których nikt nie by się nie spodziewał.

 

Powieść czyta się dosłownie jednym tchem. Zwroty akcji i pewne momenty zapierają dech w piersiach, wciskają głęboko w fotel. Trup ściele się gęsto, siłą pięści i pistoletu to podstawa. Powstałby z tego niesamowity film, trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Na pewno bardziej spodoba się czytelnikom, choć znam z racji swojej pracy, że i paniom przypadnie do gustu.

 

Recenzja powstała dzięki portalowi sztukater.pl, któremu dziękuję za egzemplarz książki.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial