Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ucieczka Z Chinatown

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Ucieczka Z Chinatown | Autor: Charles Yu

Wybierz opinię:

Doris

       „Ucieczka z Chinatown” to książka pisana częściowo na wzór scenariusza filmowego, nawet czcionka drukarska została do tego odpowiednio dobrana. Akcja powieści rozgrywa się na planie filmowym, w Hollywood, w azjatyckiej restauracji „Złoty Pałac”, a bohaterem jest jeden z aktorów, Willis Wu.

 

       Podsumować, że powieść porusza problem stereotypowego postrzegania Azjatów w Ameryce, jakie rozpowszechniło Hollywood, to jednak stanowczo za mało. Owszem, owa niemożność przekroczenia pewnego pułapu, tutaj określonego mianem „sufitu”, osiągniecia wyższego statusu, który został zastrzeżony dla białych, stanowi temat wiodący, jednak Charles Yu oferuje nam o wiele więcej. Mamy tu, owszem przechodzenie przez kolejne etapy kariery i wizerunku, od Statysty o Orientalnym Wyglądzie, przez Martwego Azjatę aż do Azjaty Numer Jeden, przy czym marzenie by osiągnąć stopień Bruce`a Lee czyli Mistrza od Kung-Fu pozostaje tym, co z reguły się nie spełnia.

 

       Ale także, wraz z osiąganiem kolejnych, coraz wyższych faz, mijają przydane nam przez naturę etapy życia. Od beztroskiego dziecka, a później młodzieńca z głową nabitą marzeniami, przychodzi moment, gdy można osiągnąć poziom mistrza, nauczyciela i mentora, jakim dla głównego bohatera stał się ojciec, Sifu, by potem nieuchronnie to wszystko utracić na skutek starości i związanych z nią fizycznych i intelektualnych ograniczeń.

 

       Życie ma swoje prawa i są one niezwykle brutalne. Zmieniają całą hierarchię wartości, nie ma od nich odwrotu. „Sztuczka polegała głównie na orientowaniu się, czego nie należy mówić. Jak po cichu wejść do teatru schyłku życia, siedzieć po ciemku i nie zadawać żadnych, choćby najprostszych pytań, które mogłyby wprowadzić chwilowy zamęt, wytrącić was z kolein rutynowych interakcji i rozdrapać jakąś ranę, przypomnieć wam obu lub każdemu z was z osobna, co tu się dzieje, jak odwrócił się porządek waszej relacji oraz kierunek opieki i karmienia, unaocznić brutalną rzeczywistość fizycznej zależności: jeśli ty nie zrobisz tych rzeczy za niego, on sobie nie poradzi.” I w ten sposób każdy kończy jako postać Starego Azjaty. Starzenie się, przechodzenie romansu, namiętności w rutynę, znużenie i pragnienie odpoczęcia od siebie, zwiększenia dystansu, obserwuje bohater w związku swoich rodziców i traktuje jako coś naturalnego. Wszystko ma swój czas, który nadchodzi i mija, by rozpoczęło się coś następnego. A jeśli jesteś Azjatą, Starym Azjatą, zapomnianym przez żonę, przez Boga i przez kino, zmuszonym szukać jedzenia na śmietniku? „Tu czas staje się twoim wrogiem. Dawniej wyciskałeś każdy dzień, teraz kolejne dni wyciskają wszystko z ciebie. Z miesiąca na miesiąc poczucie wstydu się nawarstwia, zbija coraz ciaśniej, rozrasta z nieuniknioną konsekwencją prostej arytmetycznej prawdy.”

 

       Zastanówmy się zatem wraz z autorem i jego bohaterami, jakie jest w świecie czerni i bieli miejsce Azjaty. Z góry wyznaczone, jak wiele innych spraw, o których wcześniej wspomniałam. Z nieprzekraczalną barierą, za którą nic już więcej dla niego nie ma. Fragmenty scenariusza pokazują, jak wygląda i funkcjonuje stereotyp wygenerowany przez popkulturę, a głównie hollywoodzkie seriale klasy B i dalszej. Owe migawki przeplatane są scenami z życia, a te dają nam obraz rzeczywistości, często brutalnej, bez filtra kosmetycznego, za to z bezcennymi elementami czarnego, czasem uszczypliwego, a niekiedy absurdalnego humoru. To jazda bez trzymanki, bowiem Charles Yu jest brawurowym kierowcą po kliszach i schematach myślowych i nie oszczędza nikogo, włącznie z nierealnymi, albo ograniczającymi się do tychże klisz marzeniami Azjatów.

 

       Rojeniom i mrzonkom przeciwstawia scenerię „bloku złożonego z samych mikrokawalerek”, jaki zamieszkują wszyscy Typowi Azjaci, Bezimienne Azjatki, Stateczne Orientalne Matrony i Niedożywione Azjatyckie Niemowlęta. Bo wszyscy oni to dla społeczeństwa biało czarnych jedna twarz, bez imienia i nazwiska, nieważne czy z Chin, Tajwanu czy nawet z Japonii, wygodna unifikacja. Jednak czy chcielibyśmy być tak postrzegani?

 

       Bohater udowadnia nam, że każdy z mieszkańców bloku to osobny, niepowtarzalny człowiek, z własną historią, planami, które tak trudno mu spełnić i z rozczarowaniami, z bliskimi, których kocha lub wcale nie tak bardzo. A więc nie anonimowy Typowy Azjata, ale Mnich, który nie wypowiedział ani słowa od czterdziestu lat, Cesarz, dziś wiecznie pijany król dawnej reklamy czy Hostessa, specjalistka od ról kobiet upadłych. I oczywiście rodzice naszego bohatera, których rozbudowane portrety otrzymujemy w retrospektywie. Zniedołężniały na stare lata ojciec i czuła matka, pragnąca by syn przełamał nieprzełamywalne i został kimś więcej niż Człowiek od Kung-Fu.

      

       Co mnie najbardziej ujmuje w tej nietypowej powieści? Na pewno zbudowanie w niej dwóch przenikających się światów. Tego ekranowego, sztucznie wykreowanego, który konstruuje mity, a one z kolei stają się niepodważalną prawdą. I tego prawdziwego, z krwi i kości, z potu i łez. Dodatkowym, niebagatelnym atutem jest rozładowywanie narastającego wzruszenia ironią, dowcipem, często nawet absurdalnym, który, choć z początku wydaje się, że spada nie wiadomo skąd, w rezultacie idealnie pasuje do sytuacji i nie sposób się nie roześmiać. Gdyby nie to, pewnie kipiała by w nas złość i do oczu cisnęły się łzy, jak przy okazji fragmentu o Starym Fongu, który zmarł biegnąc spod prysznica, by odebrać telefon od syna, gdyż „żył w absolutnym, niezachwianym przekonaniu, że jest na świecie jedna osoba, której zawsze będzie na nim zależeć, która zawsze do niego zadzwoni.”

 

       Czytamy wiec i czekamy w napięciu, by zobaczyć, czy Willisowi uda się przeskoczyć niewidzialną barierę i zostać kimś więcej niż Gościem od Kung-Fu, może uda się to jeszcze innym, może ów sufit zostanie rozbity i rozpostrze się przed nimi drabina do samego nieba. Czy ucieczka z Chinatown jest możliwa?

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial