Kozel
-
„Thriller psychologiczny, który sprawi, że zaczniesz zastanawiać się, co może kryć się w mroku za oknem” – taką zapowiedź wydawcy możemy przeczytać na okładce Wspaniałej śmierci Emmy Angström. Muszę przyznać, że właśnie to zdanie okazało się dla mnie największą zachętą. Sama lektura natomiast okazała się niezwykle udana.
Główną bohaterką Wspaniałej śmierci jest Julia – matka trójki dzieci, żona Henrika, spełniona dziennikarka i gospodyni domowa. Kobieta ma wszystko, czego tylko można zapragnąć, włącznie z kochankiem, umilającym jej wolne chwile. Ta swoista sielanka trwa do dnia, gdy jej mąż znika. Początkowo Julia nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że Henrik mógł ją porzucić. Z czasem zaczyna odkrywać, jak wiele miał przed nią tajemnic…
To, co jest najmocniejszym punktem Wspaniałej śmierci, to pomysł – zarówno na samą fabułę, jak i na konstrukcję. Opowieść prowadzona jest dwutorowo – na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony stykamy się z historią Julii, umieszczoną w teraźniejszości, z drugiej zaś – wydarzeniami z życia niejakiego Valtera. Początkowo wydaje się, że te dwie sprawy nigdy się nie połączą, choć czytelnik podejrzewa, że przecież taki związek musi istnieć. Emma Angström do samego końca utrzymuje nas – a przynajmniej mnie – w niepewności, czy moje podejrzenia podążają dobrym torem.
Nieco słabiej postrzegam kreacje bohaterów – przede wszystkim od strony czysto psychologicznej, która przecież w thrillerze psychologicznym powinna wysunąć się na pierwszy plan. Owszem, sporo czasu autorka poświęca stanowi psychicznemu Julii – jej rozpaczy, jej przemyśleniom, jej egocentryzmowi, jednak to zbyt mało, żeby zbudować portret psychologiczny bohaterki. Dodatkowo mam wrażenie, że z każdą kolejną stroną główna bohaterka coraz bardziej mnie irytowała. Sytuację tę dodatkowo podkreślał fakt, że – choć sama nie była bez skazy – miała ogromne pretensje w odniesieniu do nieuczciwości swojego męża.
Na drugim planie fabularnym pojawia się Valter – pełen nienawiści, pogardy, złości. Jak doczytałam, tworząc tę część opowieści,Emma Angström bazowała na prawdziwej historii Belga, który znęcał się nad swoją żoną. Jednocześnie stworzył we własnym domu liczne zmyślne pułapki, które miały doprowadzić do jej śmierci. Żałuję, że tak mało miejsca zostało poświęcone właśnie tej części. Pomijając fakt, że ta właśnie historia sama w sobie stanowi materiał na powieść, poświęcone Valterowi fragmenty potraktowały temat zdecydowanie zbyt pobieżnie. Szkoda, że autorka nie zdecydowała się wycisnąć z tego więcej.
Na koniec jeszcze kilka słów o warstwie językowej powieści… Nie wiem, czy w tym przypadku zawiniła korekta, tłumaczenie czy też jedno i drugie, ale w książce pojawiło się sporo błędów językowych, literówek i niewłaściwych odmian. Przykładem może być zdanie „Podeszła do domu w stronę domu, gdzie były zgaszone okna”. Takie niezręczności zdecydowanie wybijały z rytmu.
Pomimo wymienionych przeze mnie wyżej mankamentów, zarówno tych językowych, jak i związanych bezpośrednio ze światem przedstawionym, Wspaniała śmierć Emmy Angström okazała się przyjemną i wciągającą lekturą. Z pewnością pozostawia czytelnika z kilkoma ważnymi pytaniami, które może on odnieść bezpośrednio do swojego życia. Są to kwestie związane z uczciwością, przeszłością, tajemnicami – także tymi dotyczącymi naszych bliskich.
Osobiście bardzo żałuję jednak, że historia została zakończona przedwcześnie. Zdecydowanie warto byłoby pogłębić psychologię postaci, rozbudować kilka wątków, w tym poszerzyć historię Valtera, a tym samym zaproponować czytelnikowi szerszą perspektywą. Plusem jest natomiast zakończenie, które w zręczny sposób zbiera wszystkie rozpoczęte wątki i nadaje całości sens.