Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziennik Włoski. Apulia. Abruzja. Rzym

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziennik Włoski. Apulia. Abruzja. Rzym | Autor: Grzegorz Musiał

Wybierz opinię:

Doris

       Po Sycylii, podróżnik Grzegorz Musiał przybliża nam w formie osobistych zapisków kolejne regiony Włoch, bardzo różniące się między sobą: górską Abrazję, położoną w dolinach nad Adriatykiem Apulię i oczywiście nieśmiertelny Rzym – Wieczne Miasto, którego nie sposób pominąć. Jak poprzednio, za towarzysza podróży ma jowialnego Livio, nie omieszkującego przy każdej nadarzającej się okazji wtrącić swojego zabawnego komentarza.

 

       Abruzja przywitała ich deszczem i płakała nim całkiem długo. Jednak autorowi to absolutnie nie przeszkadza. Pisze nawet, ku mojemu zdumieniu, z prawdziwym wzruszeniem: Jak ja kocham Włochy jesienią! Inna twarz Italii – pokutna, zmęczona tym trwającym od wieków festiwalem piękności.” Ponadto niespotykane nigdzie indziej widoki wynagradzały jemu oraz jego towarzyszowi wszelkie niedogodności: „Miasteczko uczepione szczytu skały wygląda jak płatek confetti na czubku igły. Wspinamy się tam serpentyną, aż po niepojęte splątanie uliczek na samej górze. Niektóre zwisają jednym bokiem nad przepaścią, a jeszcze zmieści się tu szczypiąca trawę koza. Inne prowadzą wprost do rynku wielkości chustki do nosa. Pięć minut postoju. Ani jednego mieszkańca. Kościół. Wiry i zakręty brukowanych uliczek, które histerycznie rozbiegają się z placyku na wszystkie strony świata, ginąc za urwiskiem.”

 

       Niekoniecznie piękne miejsca kultu, jak San Giovanni di Rotondo, przywodzą na myśl jakąś oszalałą autostradę, tak pełne są spieszących się, nerwowych turystów, że trudno tu skupić myśli.

 

       Uśmiecham się, gdy czytam pisaną z wyraźnym przekąsem uwagę o słynnej, nietykalnej sjeście Włochów. W czasie gdy miasta w innych regionach: we Francji, Anglii, Szwecji czy Szwajcarii tętnią gwarem, a restauracje notują spore obroty, Italia zamiera w odpoczynku. Od godziny piętnastej ulice dosłownie pustoszeją. Zostają na nich tylko turyści. Sklepy i bary zamykają drzwi, zawieszając na nich kartkę z jednym, magicznym słowem: SJESTA. Pamiętam jak dziś, jak trudno mi było zaakceptować ten stan rzeczy, gdy w żołądku już porządnie burczało z głodu, a nadzieja na posiłek oddaliaa się o dwie godziny.

 

       Miasteczka rozłożone nad brzegiem Adriatyku tylko z pozoru wydają się podobne. Gdy wkroczy się pomiędzy domy, w wąskie, kręte uliczki, odkrywa się prawdziwe perełki architektury, palazza, stare domy zapewne z własną legendą. A każdy jedyny w swoim rodzaju. Katedry, ogromne i milczące, górujące nad miastem, mieszczące skarby w postaci niepowtarzalnych fresków. „Apulijczycy żyją tu sobie już ze dwa tysiące lat. Wśród tych arkad, portali, krużganków rozrzuconych po wybrzeżu pańską ręką, na tych placykach obsiadłych przez staruszków i koty, w zaułkach zastawionych popsutymi rowerami, gdzie z niedbałością książąt, na bezcennych trawertynach stawia się kosze jarzyn i wiesza nad nimi majtki dla całej rodziny.” No i oczywiście tak charakterystyczne dla tego śródziemnomorskiego regionu „winnice, gaje oliwne, pola uprawne i dębowe zarośla.”

 

       Grzegorz Musiał jest też niekiedy bardzo refleksyjny, szczególnie, gdy w swoim dzienniku dotyka sfery sacrum, a więc religii, wiary, przeżyć związanych z modlitwą czy kontemplacją wizerunków świętych i miejsc kultu. Uwagi wówczas czynione są bardziej emocjonalne, osobiste, widać, że wspomnienia ówczesnych przeżyć duchowych są wciąż bardzo żywe i istotne.

 

       Natomiast opisy krajobrazów, odwiedzanych miejsc, mogłyby zyskać więcej głębi i szczegółów, wówczas z pewnością lepiej podziałałyby na naszą wyobraźnię, która w przypadku tego wydania musi radzić sobie, a szkoda, bez wspomagania ilustracjami, których bardzo mi brakowało. Można, a nawet koniecznie trzeba skorzystać zatem z internetowej wyszukiwarki.

 

       Książkę czyta się leciutko, gdyż pisana jest ze swadą, swobodnie. Sporo fragmentów, szczególnie tych, w których spotykamy Livia, wywoła szeroki uśmiech. Niektóre, zbyt moim zdaniem generalizujące i płytkie uwagi dotyczące spotykanych ludzi, zirytują. Jeśli dodamy do tego podróż palcem po mapie i wyszukiwanie fotografii w sieci, to już wiadomo, że nudy na pewno nie będzie. Książkę polecam nie tylko miłośnikom podróży, Italii i historii.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial