Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kolekcjoner śniegu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Kolekcjoner śniegu | Autor: Jan Štifter

Wybierz opinię:

czytacz1967

  Boję się takich powieści jak „Kolekcjoner śniegu” Jana Štiftera. Obawiam się konstrukcji na jakiej takie powieści zostały napisane. Otóż Czytelnik dostaje trzy historie dziejące się w trzech rożnych przestrzeniach czasowych. Wspólnym mianownikiem, budulcem jest miejsce akcji – miasto Budziejowice.

 

Dlaczego boję się takich powieści? Jest wielce prawdopodobne że zapomnę co się wydarzyło w wątku A, gdy wątek C zanika za rogiem. Wątek B gdzieś się plącze, gdy wątek A przenika wątek C. I tak dalej, i tak dalej. Trzeba dużego skupienia w czasie czytania, zwłaszcza jeśli słuchamy e – booka czytanego przez niezbyt przyjemny głos dochodzący z komputera. Lecz w przypadku „Kolekcjonera śniegu” są to jedyne mankamenty czytania.

 

Oczywiście istnieje również zagadka: co łączy wszystkie trzy wątki. Co łączy Dominika, który ma nietypowe zajęcie z trójką przyjaciół penetrujących stare budynki oraz z rodzeństwem mieszkającym ze starą matką? Jak się może wydawać na początku lektury – tylko już wspomniane Budziejowice. Ale trzeba poczekać, to jest przeczytać więcej niż kilkanaście stron, a zagadka rozwiąże się sama. Właśnie ta przeplatanka wątków, której się obawiałem na początku, i efemeryczność zdarzeń spowodowała że jednak „Kolekcjoner śniegu” jest moim faworytem zmagań „Książka roku 2023”.

 

Silny, intensywny jest wątek samego głównego bohatera, który nie jest postacią łatwą do polubienia. Jest młody, egoistyczny, choć stara się być porządny, tak naprawdę jest zagubiony. Z tego powodu trochę mi nie pasował do reszty historii, ale może to dobrze. Lubię w postaciach nierzeczywistości i to, że zaskakują. Są „jakieś”, sprawiają, że cała historia nabiera odcieni szarości i nie da się jej odczytać tylko na jeden sposób.

 

Autor zamiast na eufemizmy, stawia na dosłowność, nie łagodzi przy tym brutalności zdarzeń i mocy słów bohaterów. Dlatego, pomimo swojej oniryczności, ta powieść jest wyjątkowo realna i czeska. Jakby ją pisał Bohumil Hrabal wypiwszy uprzednio kilka kufli piwa.

 

Oprócz opowieści o ulotności ciała i trwałości duszy, w książce ukazany został zarys historii i polityki, które kształtują życie i poziom egzystencji głównych bohaterów. Notoryczne zmagania z biedą, wykluczeniem, problemy z asymilacją i samotnością, zostały ukazane na przestrzeni lat w czasach przed i po wojnie.

 

Warto podejść do czytania z otwartością, powoli zanurzać się w słowach i stopniowo poznawać losy bohaterów. Nauczyć się tego specyficznego, bardzo intensywnie pachnącego emocjami i tajemnicami klimatu. W pewnym momencie powieść zaczyna dosłownie pochłaniać.

 

To, że boję się takich powieści, jak „Kolekcjoner śniegu”, nie oznacza że ich nie czytam. Lęk można okiełznać poprzez robienie notatek. Kto jest kim w powieści, jaką pełni funkcję i tak dalej. W ten sposób pobędziemy dłużej z powieścią i … zrozumiemy ją. W całości.

 

"Kolekcjoner śniegu" to taki typ książki, która osiada głęboko w zakamarkach umysłu. Powieść, w której wszystko jest proste, ale nic nie jest oczywiste. Nawet ten jeden bohater, duch, który chce zaznaczyć swoją obecność w świecie, jest w tej książce naturalny, metaforyczny i potrzebny. Historia Czeskich Budziejowic - przedwojenne życie, powojenne wysiedlenia ludności niemieckiej, komunizm i życie współczesne na skrawkach zapomnianych historii poszczególnych bohaterów, opowiedziana w sposób bardzo przystępny, ale chwytający za serce.

 

Tak jak cała powieść.

Tulliana

Oniryczna powieść z akcją na trzech płaszczyznach czasu.

 

  Przyznam, że niewiele wiem o współczesnej literaturze czeskiej, ale bardzo zaintrygował mnie opis książki pt. ,,Kolekcjoner śniegu” Jan Štiftera, dlatego postanowiłam po nią sięgnąć. Czy to była dobra decyzja? Zdecydowanie tak, ta powieść w pięknym tłumaczeniu A. Radwan-Żbikowskiej to bez wątpienia lektura, która na długo pozostanie w mej pamięci. Dlaczego? ,,Kolekcjoner śniegu” jest wciągającą opowieścią o mieszkańcach czeskich Budziejowic, akcja rozgrywa się w latach 30-tych, w latach 50-tych oraz współcześnie. Dzieje bohaterów z tych trzech okresów w dziwny sposób łączą się ze sobą, finalnie tworząc jedną, niesamowicie interesującą historię.

 

Recenzowana tutaj książka to udane połączenie powieści obyczajowej z rozbudowanym wątkiem historycznym i miłosnym, całość przywodzi mi trochę na myśl słodko-gorzki klimat ,,Stu lat samotności” G.G. Márqueza. Czym tak właściwie jest pamięć i co decyduje o tym, że coś jest warte analizy, utrwalenia w najgłębszych zakamarkach umysłu i naszej duszy? Jeśli lubicie nieoczywiste historie o trudach codziennego życia, o miłości pokonującej wielkie przeszkody i macie słabość do tzw. ,,poetyckiej prozy”, z pewnością będziecie pod ogromnym wrażeniem tej właśnie powieści.

 

Śnieg ulotny i nietrwały symbolem przemijającego życia i piękna wokół nas.

 

Powieść Štiftera to wysublimowana opowieść o szybko mijającym życiu, o dziecięcych, nieco naiwnych marzeniach, które nieraz trzeba zderzyć z okrutną rzeczywistością. Kim jest tytułowy ,,Kolekcjoner śniegu”? W książce szczegółowo opisana jest postać tajemniczego Dominika, który zbiera do woreczka śnieg i przechowuje go w zamrażarce, chcąc zachować wraz z nim wszystko, co ulotne, charakterystyczne dla pięknych momentów naszego życia. ,,Kolekcjoner śniegu” to przejmująca opowieść o utraconej rodzinie, o duchach odwiedzających choćby wspomnianego wcześniej Dominika…

 

Recenzowana tutaj książka to barwna opowieść o trudnej wojennej i powojennej rzeczywistości. Autor powieści, z właściwą sobie delikatnością i poczuciem smaku literackiego porusza problematykę niemiecką i romską w odniesieniu do czeskich Budziejowic. Dzięki tej książce łatwiej zrozumieć nam kontrowersyjne decyzje ludzi w obliczu zagrożenia i mamy okazję wyobrazić sobie, do czego mogą doprowadzić pogłoski, plotki przekazywane sobie w najbliższym otoczeniu. Czy warto mimo wszystko wierzyć w dobro drugiego człowieka? Jak zachować w pamięci słowa i czyny ludzi, którzy już odeszli, ale wciąż tkwią w naszych sercach, bo wiemy, że dużo dla nas znaczyli? Odpowiedzi na te i podobne pytania dostarczy wam książka ,,Kolekcjoner śniegu”, której fabuła toczy się wokół enigmatycznie przedstawionych trzech chłopców, a właściwie dwóch żywych i jednego ducha… Przedstawiana tutaj książka jest pełna wielu sprzeczności – pokazuje bowiem piękno i brzydotę tego świata, trudności wynikające z nazizmu, komunizmu, szeroko pojętej dyskryminacji rasowej.

 

,,Kolekcjoner śniegu” to powieść o gwałtownych przemianach społecznych, a jednocześnie pewnej życiowej, umysłowej stagnacji, niechęci do wszystkiego, co nieznane. Ukazane w książce Czechy podlegają ciągłym przemianom, ale sednem powieści jest tradycja pewne skostniałe poglądy i osobliwe obyczaje wyzwane przez mieszkańców małych miejscowości.

 

Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, podoba mi się jej poetycki styl, klimat pełen smutku i nostalgii, a jednocześnie niosący w sobie jakąś nadzieję na to, że tam, gdzie prawda i miłość, można żyć naprawdę zgodnie i szczęśliwie. Jeśli lubicie powieści, gdzie historia łączy się z teraźniejszością i macie ochotę zanurzyć się w sennym, bardzo tajemniczym klimacie czeskiego miasteczka sprzed lat, koniecznie sięgnijcie po ,,Kolekcjonera śniegu”. Jestem przekonana, że też będziecie urzeczeni tą historią i będziecie chcieli polecać ją później innym czytelnikom.

MagLaw

  Od czasów Bogumiła Hrabala wiadomo, że Czesi potrafią posługiwać się słowem i tworzyć piękne opowieści, czego dobitnym przykładem jest również proza Jana Stiftera. Jego „Kolekcjoner śniegu”. To niezwykła i urzekająca powieść, w której historia jest równie ważna jak teraźniejszość. Z resztą oddać w tym względzie należy honor Czechom, że mają oni lekkość w ocenie własnej historii, pisząc o niej bez pompatycznych naleciałości, bez syndromu narodu wybranego, a z dużą dozą umiejętności humorystycznego do niej podejścia, któremu nie brak jednak krytycyzmu. Taki właśnie jest „Kolekcjoner śniegu”.

 

W książce Stilfera Czytelnik śledził będzie akcję na trzech płaszczyznach czasowych, które pozornie nie mają ze sobą punków stycznych, ale jedynie pozornie, gdyż wbrew pozorom łączy je więcej niż można byłoby przypuszczać.

 

Jest zatem rok 1934 r. i historia Anežki i František, która miałaby szansę na happy end, gdyby nie jeden drobny, ale z perspektywy czasu, w którym toczy się akcja istotny szczegół – ona jest rodowitą Czeszką, a on synem Niemca, którego rodacy dokonują aneksji czeskich terytoriów. Czy można się zatem dziwić ojcu dziewczyny, że nie patrzy przychylnym okiem na zięcia i nie cieszy go perspektywa takiego ożenku? Zważywszy na zbliżającą się wielkimi krokami wojnę i w pełni zasadne animozje narodowościowe z pewności nie. Jak zatem potoczy się historia tych dwojga i jaki będzie miała finał? Nic nie powiem, chociaż odpowiedzi być może przyniesie kolejna warstwa czasowa.

 

W roku 1956 poznamy z kolei trzech nastolatków, chociaż jak sam autor pisze choć było ich trzech, naprawdę było ich dwóch. Nie brzmi logicznie? Na pierwszy rzut oka nie, ale jest w tym dużo prawdy, gdyż chłopcami z krwi i kości jest jedynie dwunastoletni Cygan – Karlos oraz trzynastoletni Adolf, owoczwiązku Czeszki i Niemca. Kim jest zatem ten trzeci? To Josef chłopiec-duch, którego lata temu wraz z matką pochłonął nurt Wełtawy, a który z niewiadomych przyczyn widoczny jest dla swych ludziach towarzyszy. Czeskie Budziejowice widziane oczami chłopców, to obraz nędzy i rozpaczy, to bieda i przemoc domowa, to uzależnienie od alkoholu i nierząd, który wrasta w życie chłopców jak niezmyty brud. Oni jednak, wbrew wszystkim i wszystkiemu odnajdują wspólną nić porozumienia. Czy pozwoli ona im przetrwać ten trudny czas?

 

Wreszcie jest rok 2017 i 22-letni pogubiony życiowo Dominik, który żyje tym co tu i teraz, bez analiz przeszłych dni, ciesząc się danym mu dniem, który mija mu na pracy oraz konsumowaniu życia, zwłaszcza w postaci używek i kobiet. Dominik zdaje się nie mieć zmartwień, ale to też tylko pozory, gdyż każdej nocy nawiedza go duch chłopca, który czegoś od niego chce i czegoś wyraźnie się domaga. Czy ma to jakiś związek z przeszłością? Nic nie powiem.

 

Podobnie nie zdradzę, dlaczego Dominik zbiera śnieg i skąd jego zamiłowanie do takiej formy kolekcjonowania. Lektura książki przyniesie jednak tym względzie satysfakcjonujące odpowiedzi.

 

Jedno jest pewne książka Stiftera, choć porusza trudne tematy i prowokuje czytelnika do refleksji nad wpływem przeszłości na nasze życie oraz nad naturą pamięci i tożsamości, to warta jest przeczytania z uwagi na jej niebanalny przekaz. Stifter zgrabnie przechodzi między różnymi okresami historycznymi, tworząc napięcie i wywołując ciekawość u czytelnika. Każda z płaszczyzn czasowych ma swoją unikalną atmosferę i ukazuje specyficzne wydarzenia związane z danym okresem.

 

Stifter zadaje pytania o losy jednostek wobec zmieniającego się świata, o to jak przeszłość wpływa na ich decyzje. Wątki miłosne, polityczne i społeczne są sprawnie splatane, tworząc wielowarstwową opowieść o ludzkich losach i ich związku z historią.

 

"Kolekcjoner śniegu" to powieść, która trzyma w napięciu i skłania do refleksji. Jan Stifter stworzył bowiem niezwykłą opowieść o Czeskich Budziejowicach, gdzie przeszłość i teraźniejszość splatają się w jedną całość. To lektura, która z pewnością zostanie w pamięci czytelnika na długo po jej przeczytaniu. Gorąco polecam tę książkę wszystkim miłośnikom powieści historycznych oraz tym, którzy lubią historie pełne tajemniczości i głębi emocjonalnej.

Agnesto

  Co napisać o książce, która rozrywa serce, która swoją treścią osiada we wnętrzu i przytyka oddech i która po prostu zmienia człowieka? Człowieka jako istotę i człowieka czytelnika?

 

Co napisać o książce, która odbiera mowę i sprawia, że każde słowo, jakie się teraz powie o niej będzie niewłaściwe? Nie takie, jak powinno być? Będzie zbyt małe, zbyt trywialne?

 

Co napisać...? Jak to ująć...?

 

Czujesz się mały wobec niej. Czujesz się ziarnem, odłamkiem, który boi się mocniejszego podrywu wiatru... Porywu w nieznane...

 

„Kolekcjoner śniegu” wrzuca cię w okres wojny zarówno dzieci, jak i dorosłych, ludzi wyrzuconych poza nawias normalności, zbitych w ciasnym budynku, gdzie przepierzeniami dzieli się pokoje na mniejsze, gdzie kobietę gwałci obleśny dochodzący dwa razy w tygodniu pan-panów, a za kocem udającym ścianę leży inna i wszystko słyszy. On przykrył jej dłonią usta, by nie jęczała, by stłumić jej dźwięki, by nikt nie wiedział, co się tu dzieje, co on robi ... Nikt nie reaguje. Nawet ta zza koca leżąca kilka centymetrów od nich. Nie reaguje, bo tak lepiej. Trzeba unikać niepotrzebnych kłopotów i lepiej nie mieszać się w czyjeś sprawy. Raz ona, potem inna - trzeba jakoś zarobić na siebie, na dziecko... Trzeba zarobić, bo inaczej zdechniesz, dlatego dzieci uciekają z tego zaduchu dorosłych. Uciekają z tej pseudo normalności, gdy do mamy przychodzi pan, gdy chcą się pobawić w swoim gronie. Bo tu „zaduch nie znika nawet przy otwartych oknach. Jest tak ciężki, że wycieka przez parapety i kapie na ziemię”. Tu „pleść wgryzła się w ściany, na których rysuje mapy nieistniejących cywilizacji, przejmuje nogi foteli i komód. Jest powolna...”

 

Dzieci mają swój świat poza pleśnią malującą wzory na sufitach, poza tą duchotą dorosłych, poza ich krzykami i pretensjami wszystkich do każdego z osobna.

 

Jest Adolf i Josef i Karlos. Josefa nie widać, nie żyje, ale jest...i jest Dominik i Anezka i Frantisek... w innych latach w innym czasie... bo „Kolekcjoner śniegu” to powieść ni o historii, ni o pokoleniach, ni o godnym pochówku, ni o karmie, którą z genami dostajesz po przodkach, czasem nawet po tych, o których istnieniu nic nie wiesz …

 

„Kolekcjoner śniegu” to książka, która na przestrzeni kilkudziesięciu trudnych lat nakreśla losy ludzi, których coś jakoś łączy. Sam skleisz ich relację i sam narysujesz ich genealogię, a gdy dojdziesz do końca... gdy przeczytasz ostatnie słowo i zamkniesz ją to zamilkniesz.

 

Brakuje słów.

 

Płaczesz do środka, do wnętrza siebie.

 

I wreszcie otwierasz oczy i powoli następuje w tobie dopełnienie tego, o czym czytałeś. Wszystkie słowa układają się w tobie i nie chcesz ich pochować razem z Josefem i jego mamą. Idziesz, jak Dominik, na dwór, bo śnieg spadł i chcesz go nazbierać i schować do zamrażarki... co roku tak będziesz robił... co roku... przez lata.

 

Ta książka zachwyca w wyjątkowy sposób. Pochłania cię, wciąga i nie puszcza. Żyjesz nią i tymi ludźmi tak różnymi od ciebie w tak innym czasie i miejscach. Każdy marzy o czym innym, inaczej śmierdzi potem, inaczej mówi, myśli, chce czegoś a nie potrafi tego zdobyć...

 

Misterium słów...

 

Parafrazując myśli Josefa, gdy za dużo wiesz o ludziach wokół, czujesz ciężar ich bólu. Tak jest tu, w „Kolekcjonerze kości”. Rozlewa się w tobie ciemność, gaśnie światło, a razem z nim nadzieja. Nadziei wyczerpały się baterie...

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial