Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pod Krzewami Bzu. Wydanie Ilustrowane

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Pod Krzewami Bzu. Wydanie Ilustrowane | Autor: Louisa May Alcott

Wybierz opinię:

mania.ksiazkowaniaa

  Dajmy się porwać w dziecięcą beztroskę, otuloną zapachem bzów, których zapach delikatnie okrasza nasze nozdrza. Przenieśmy się w odległe czasy, staromodne powiedzonka i historię, której humorystyka wpłynie na nasz uśmiech.

 

Kiedy w moje ręce wpadła powieść autorstwa Louisy May Alcott, która ukazała się w przepięknym wydaniu od wydawnictwa Mg, pierwsze co mnie poruszyło to okładka. Przepięknie dobrane kolory, które idealnie wkomponują się w klimat tej historii. Bzy tworzące obramowanie, sprawiają, że przypomina mi się ich zapach. Jako dziecko, często zbierałam te fioletowe kwiatki, wkładałam do szklanki i ozdabiałam nimi kuchnię babci. Nostalgia, jaką wprowadziła we mnie początkowa szata graficzna, przyśpieszyła moje zapoznanie się z lekturą.

 

Zaczynając zagłębiać się w tę historię, byłam omylnie przekonana, że będzie to dziecięca opowieść o szczęśliwości tego stanu. Nie spodziewałam się jeszcze wtedy, że książka ta zawiera w sobie głębie i swego rodzaju morał, który z pewnością każdy dojrzy. Życie nie jest kolorowe, wiec i historia ta, do takich należeć nie będzie. Porusza ona w nas wiele emocji, które nie zawsze chcemy okazywać.

 

Powieść tą spokojnie możemy porównać do spaceru po chmurach, oczywiście w metaforycznym znaczeniu. Jest to jednocześnie ciekawość i ekscytacja, ale również przewijająca się w nas niepewność. To takie szczęśliwe uniesienie, jednak wiemy z doświadczenia, że gdzieś czai się jakiś haczyk.

 

Na uznanie zasługuje tu z pewnością kreacja bohaterów, których pojawia się w tej historii całkiem sporo, jednak nie każdy z nich odgrywa tę najważniejszą rolę. Jednak dają nam one możliwość nakreślenia działania tych pierwszoplanowych postaci, które w swoim życiu musieli stoczyć trochę bitew, aby móc być w tym miejscu, w którym są. Natomiast zabieg ten ma swoje zadanie. Ukazuje determinacje człowieka w boju o własną tożsamość. Wypowiedzenie słów oto ja, kiedy się w to nie wierzy, nie sprawi, że stanie się to prawdą. Najpierw musimy sami być pewnymi siebie, aby móc przekonywać o tym innych.

 

Człowieczeństwo bohaterów sprawia, że moglibyśmy spotkać ich w codziennym życiu i z pewnością zawalczyć o ich przyjaźń. Są tacy jak niektórzy z nas. Wytrwali w swoich postanowieniach, dociekliwi, uzdolnieni czy samodzielni. Również też lubią ulegać pewnym pokusom czy urokom. To sprawia, że w naszych oczach stali się ludzcy i tak bardzo znajomi.

 

Na pierwszy rzut oka, moglibyśmy pomyśleć, że historia ta trafi najbardziej do młodszych czytelników, jednak jest to swego rodzaju bujda. Ciepło płynące ze słów autorki otula nas swoim spokojem i czasem dziecięcej beztroski, która kłębi się w naszej głowie. Niejednokrotnie na naszą twarz wpłynie uśmiech, smutek, jak i melancholia. Jednak dajemy się tej historii pochłonąć, zostawiając za sobą otaczający nas świat. Wczuwamy się w jej sentymentalność i piękno słów.

 

Wcześniej wspominałam o morale płynącym z tej książki. Przesłanie ukazuje nam, że pomimo wszystkich upadków, warto mieć w sobie dobroć i życzliwość. Te pozytywne wartości powinniśmy w sobie pielęgnować, nie dać ich w sobie zniszczyć. Pokora w życiu jest potrzebna, bo dzięki niej uczymy się, co tak naprawdę się liczy, co powinno nas budować.

 

Mimo że powieść opiera się na dramatach najmłodszych, ja czytałam ją z zapartym tchem, chłonąc płynące z niej wartości. Jest to podróż do świata, którego nie chce się opuszczać, pomimo iż nie zawsze jest on cukierkowy i delikatny.

Mariediak

  Amerykańska pisarka Louisa May Alcott, twórczyni klasycznej już w literaturze powieści „Małe Kobietki” ponownie zauroczy czytelników wydaną na nowo powieścią „Pod krzewami bzu”. Alcott była jedną z pionierek literatury kobiecej i powieści dla dziewcząt w Stanach Zjednoczonych. Jej książki, które w XIX wieku były przełomem w świecie literackim, dziś ponownie czarują i uczą czytelników na całym świecie. Pierwszy element, który rzuca się w oczy to piękne wydanie, utrzymane w podobnym tonie do pozostałych książek pisarki. Twarda okładka oraz grafiki tytułowych bzów (i bohatera powieści) od razu urzekają. Dodatkową zaletą są rysunki pojawiające się pomiędzy rozdziałami, autorstwa amerykańskiej ilustratorki Alice Barber Stephens, która tworzyła dla Alcott.

 

Tym razem stworzona przez pisarkę historia opowiada o przygodach sióstr Betty i Bab Moss, ich przyjaciela Bena, który odszedł z cyrku, niezwykłego psa Sancho oraz ich sąsiadki, panny Celii. Ben w końcu odnajdzie swoje miejsce w życiu i pozna siłę prawdziwej przyjaźni, która „góry przenosi”. Po raz kolejny świat, który tworzy Alcott ma swoje wzloty i upadki, ale życzliwość i serdeczność potrafią rozwiać czarne chmury.

 

Porównując „Pod krzewami bzu” z pozostałymi książkami takimi jak „Małe Kobietki” czy „Dobre żony”, tym razem czytelnik poznaje bohaterów młodszych i nie wchodzących jeszcze w zupełną dorosłość. Jest to świat dzieci i widziany ich oczami. Oczywiście na swojej drodze mali bohaterowie spotykają wielu dorosłych, którzy kreują ich charaktery i uczą dobrych manier, jednak jest to powieść skierowana do nieco młodszego odbiorcy. Ten aspekt nie wybrzmiewa w „blurbie”, co może wprowadzić czytelnika w błąd do jakiego rodzaju powieści sięga.

 

Pierwsze odczucie przychodzące na myśl po przeczytaniu książki to z pewnością ciepło. Ciepło, ponieważ bohaterowie w zdecydowanej większości są poczciwi i pomocni nawet dla zupełnie obcych. Jednak znajdziemy w tej pozycji również trudne doświadczenia, walkę o własną tożsamość i ciągnące się za człowiekiem (dzieckiem) traumy. Historia niesie za sobą morał, że pomimo wielu trudności warto jest pozostać dobrym i życzliwym. Te pozytywne wartości powinniśmy w sobie pielęgnować, nie dać ich w sobie zniszczyć.Alcott porusza nie tylko cierpienie młodego człowieka, ale również złe traktowanie zwierząt. Przywołuje życie cyrkowców, które w okresie jej życia było bardzo popularną formą rozrywki, która jednocześnie niosła za sobą wiele złego.

 

Autorka pisze w bardzo lekkim i obrazowym stylu. Przerzucając kolejne kartki jej powieści ma się wrażenie, że wraz z bohaterami przeżywamy kolejne przygody. Czytelnik niemalże zmienia swój charakter wraz z dynamiką akcji, w której dostrzec możemy pozytywną stronę natury ludzkiej. Tekst płynie i nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo Alcott potrafi niesamowicie wciągnąć czytelnika do wykreowanego przez siebie świata. Ktokolwiek miał styczność z twórczością pisarki ten doskonale wie, że to o czym pisze ma ogromne znaczenie i wielką wartość. Również tutaj za całą historią kryją się głębsze prawdy i liczne wnioski.

 

Dziecięce czasy beztroski potrafią być najpiękniejszym okresem w życiu człowieka. Dzięki książce „Pod krzewami bzu”, czytelnik może na nowo przenieść się do tego niezwykłego okresu. Wzruszająca, sentymentalna, ciepła – taka właśnie jest ta książka. Można by rzec, że otula niczym ciepły koc lub ulubiona, rozgrzewająca herbata. Polecam powieść każdemu, niezależnie od wieku i życzę doznania tego magicznego uczucia, które towarzyszyło mi podczas jej czytania.

Julia Panicz

Louisa May Alcott to pisarka znana przede wszystkim z książki pt. „Małe Kobietki”, osławionej przez jej kolejne adaptacje filmowe. Ja też muszę przyznać, że Louisa May Alcott to nierozerwalnie kojarzy mi się właśnie z „Małymi Kobietkami” i kontynuacjami tejże książki. A więc z zainteresowaniem sięgnęłam po zupełnie inną pozycję autorki, dla poszerzenia horyzontów i upewnienia się, czy „Małe Kobietki” były pozytywnym wypadkiem, czy nie należy odmawiać pisarce talentu opowiadania niesamowitych historii.

 

Wybór padł na „Pod krzewami bzu” znane również pod nazwą „W cieniu bzów”. Książka, przeznaczona dla najmłodszych czytelników, wydana została po raz pierwszy w 1878 roku. Polskim czytelnikom przypomniało ją Wydawnictwo MG w 2023 roku z tłumaczeniem Edyty Głód. Wydawnictwo jest oczywiście znane ze swoich pięknie i bogato zdobionych wydań. Nie inaczej jest także tym razem. Na pierwszy rzut oka – prześlicznie ilustrowana okładka, pełna kwiatów i przyjemnych dla oka kolorów. W środku natomiast znajdziemy liczne obrazki i ilustracje, które chociaż pozbawione są już barw, to za to idealnie oddają klimat tamtych czasów, bo właśnie mam wrażenie, że specjalnie w ten sposób były stylizowane. Tak czy inaczej – Wydawnictwo MG po raz kolejny raduje oko estetyką wydania, a duszę – estetyką treści.

 

Co do samej fabuły jest ona dość prosta, ale jednocześnie niezwykle urocza w swojej prostocie. Historia zaczyna się kiedy dwie dziewczynki – Bab i Betty urządzają w pewnej malowniczej alejce – oczywiście pod krzewami bzu – przyjęcie z herbatką dla siebie i swoich lalek. Roześmiane i rozradowane spożywały herbatkę, rozstawiając zastawę i… chwaląc się przepysznym wypiekiem. Ciastem, które przygotowały specjalnie na tę okazję. Niestety impreza dobiega końca, kiedy okazuje się, że dziwaczny pies ukradł im owe ciasto i wsunął je ze smakiem, nie dzieląc się z dziewczynkami. Wkrótce znajdują też właściciela psa – Bena Browna – chłopca, który, jak się okazuje, uciekł z cyrku i schował się niedaleko.

 

Dalsza historia to właściwie dylematy i rozterki chłopca, do których dołączono elementy przygody i suspensu oczywiście. Ben, chociaż dowiaduje się w międzyczasie o śmierci ojca, to dostaje pracę na farmie i namiastkę rodziny u pani, która pozwoliła mu u siebie zamieszkać. Ma też nowe przyjaciółki w postaci Bab i Betty i oczywiście swojego ukochanego psa – Sancha. Jednak mimowolnie tęskni za przygodami i wesołym życiem cyrkowym. Nowe otoczenie i znajomi pozwalają mu jednak wciągnąć się w życie okolicy. Wszystko kończy się oczywiście przyjemnie, szczęśliwym zakończeniem.

 

Jest to w końcu książka dla dzieci, więc nie można od niej wymagać nic więcej. A jednak „Pod krzewami bzu” nie tylko bawi, ale również można się z niej wiele dowiedzieć – zarówno o realiach tamtych czasów (czyli przyjmijmy 2 połowy XIX wieku – tak jak wydana została powieść), zwłaszcza z dziecięcej perspektywy. Pokazuje, że nawet dziecięce życie bywa  niekolorowe i wiąże się z licznymi problemami i przeciwnościami losu. Dlatego sięgając po „Pod krzewami bzu” nie ma co oczekiwać lekkiej i wesołej lekturki na otarcie łez. Wręcz przeciwnie. Książka potrafi wycisnąć z człowieka hektolitry łez – i to nie tylko tych ze wzruszenia. Niemniej jednak jest to historia tak piękna, że naprawdę żałować powinien ten, kto nigdy nie miał jej w swoich rękach. Bez dwóch zdań polecam lekturę „Pod krzewami bzu” każdemu! Nie tylko dzieciom. Dorośli znajdą na pewno wiele radości w czytaniu tak cudownej książki.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial