Sylfana
-
Książka pt. „Zapomniana dziewczyna” autorstwa Karin Slaughter to poniekąd kontynuacja innej jej powieści pt. „Układanka”. Autorka jednak tak umiejętnie prowadzi narrację, że spokojnie można przeczytać oba teksty oddzielnie i nie po kolei, choć myślę, że mimo wszystko lepiej zachować sekwencję ustaloną odgórnie. Dzięki temu mamy większe możliwości zrozumienia sposobu bycia i zachowania głównej bohaterki, wydaje być się nam ona zasadniczo dopełniona i kompletna. Bez wiedzy na temat pierwszej powieści mogą umknąć nam pewne detale psychologiczno – społeczne, które również budują fabułę, choć oczywiście sens i logika tekstu zostanie zachowana.
Powieściopisarka cały czas trzyma poziom, potrafi stworzyć intrygę opierającą się na tajemnicy, niedookreślenia, swoistego mroku. Zaciekawia treścią od samego początku, czytelnik nie ma poczucia, że musi przebrnąć przez pierwsze stronnice, żeby móc zacząć delektować się lekturą. To delektowanie przychodzi od razu, co świadczy o talencie i dobrym zmyśle wyobrażeniowym kobiety. Autorka od samego początku zaskakuje nas ciekawą konstrukcją narracyjną – prowadzi ją przez dwie strefy czasowe: przeszłą i teraźniejszą, i oczywiście obie mają wiele punktów wspólnych. Rozsądnie skomponowane wydarzenia (zaszłe i aktualne) powodują, że czytelnik nie ma problemu z odnalezieniem się w akcji, bez problemu można łączyć te dwie płaszczyzny bez uszczerbku pamięciowego. Daje to niesamowity komfort czytania, nie męczy, nie powoduje, że po kilku stronach musimy odłożyć lekturę i układać sobie wszystko w głowie, aby odnaleźć sens i logikę.
Słowo „tajemnica” jest tu ewidentnie kluczem fabularnym. Jej odkrycie jest motorem napędowym dla głównej bohaterki, ale także nieodzowną barierą dotarcia do świadków i zamieszanych w sytuację osób. Tajemnica tworzy mur milczenia, niezmiernie wysoki i ciężki do przejścia, ale to nadaje wspomnianej tajemnicy intrygującego i złowieszczego charakteru. Napięcie rośnie z kartki na kartkę, autorka nie daje nam odetchnąć od zapętlenia, wdraża nas w uczestnictwo w dochodzeniu, dzięki temu sami możemy podszkolić nasze zdolności detektywistyczne. Pod tym kątem mamy do czynienia z klasycznym thrillerem, który jednak okraszony jest jakąś innowacyjną, nowoczesną nutą. To zdecydowanie nie jest płaska, wypłowiała historia, tylko opowieść pełnokrwista, która spokojnie mogłaby być fundamentem do stworzenia ekranizacji filmowej.
Ciekawym, wartym zauważenia wątkiem jest tu kwestia mentalności małych społeczności, które trzymają się razem, nie pozwalają na wniknięcie żadnego elementu obcego do tego zamkniętego obszaru. Główna bohaterka jednak robi wszystko, aby przebić barierę milczenia, jednocześnie pokazuje nam prawdziwe oblicze małomiasteczkowego życia. Ta otoczka fabularna powoduje, że opowiedziana historia ma charakter trójwymiarowy, nie jest płaska i papierowa. Trzeba również pamiętać, że zespolenie wątków głównych i pobocznych wychodzi autorce wyśmienicie. Nie mamy w trakcie lektury poczucia, że coś tu jest niedopracowane. Wydaje się, że to jest największe atuty tej powieści to solidna praca przygotowująca, inteligencja emocjonalna twórczyni oraz psychologizacja postaci. Te elementy składają się na całość, która może być bezwzględnie gwarancją dobrej zabawy czytelniczej.
Karin Slaughter łączy w tej konkretnej powieści swoje doświadczenie, zmysł kreacyjny i wnikliwą obserwację społeczną. Widać wyraźnie, że nie jest to nowicjuszka w kategorii kryminalnej, a raczej niebywale oswojona z gatunkiem pisarka. Miejmy nadzieję, że pokusi się ona o napisanie kolejnej części, a co w dużej mierze sugeruje dosyć otwarte zakończenie wymagające dopowiedzenia, jakiegoś konkretnego finiszu.
Polecam wszystkim wielbicielom sensacji i kryminałów, szykujcie się na niezłą ucztę czytelniczą!