MagLaw
-
Do tej pory wydawało mi się, że wydawnictwo Mięta silne jest siłą swoich autorek urban fantasy, a tu nieoczekiwanie okazuje się, że i thriller wypracował sobie właściwą pozycję, a nawet jeśli jeszcze tak się nie stało to za sprawą Kamili Bryksy z pewnością tak powinno się stać. A skąd te moje przemyślenia? Z zupełnego zaskoczenia jakim okazało się dla mnie odkrycie tej autorki i jej najnowszej książki „Cień”
To zdecydowanie pozycja dla tych, którzy lubią odrobinę tajemniczości w fabule powieści, którzy czekają na interesujące zwroty akcji, a przede wszystkim dla tych, którzy chcą, żeby finał opowieści ich zaskoczył, nie był banalnie przewidywalny. Ja właśnie do takich czytelników należę i Cień spełnił wszystkie moje oczekiwania. Okazał się bardzo przyjemną lekturą, która idealnie zapewnić może rozrywkę na popołudniowy relaks, zwłaszcza jeśli ktoś wypoczywa przy powieściach, w których za każdym kolejnym zdaniem kryje się nutka niepokoju. Tu z pewnością tak jest.
Zagłębiając się w historię poznajemy nieco zagubioną bohaterkę – Malwinę Sawicką, fankę jakże mało popularnego ptactwa jakim są kolibry, rozczarowana życiem, po zakończeniu wieloletniego związku a dodatkowo znajdująca się w dołku finansowym z ogromnym domem na utrzymaniu. Jakby tego było mało, jej życie zaczyna przedstawiać pasmo niekończących się problemów – sąsiedzi unikają jej na ulicy, policja nie wiedzieć czemu przeszukuje jej mieszkanie, a ona ma nieustanne wrażenie, że ktoś stale ją obserwuje, że czai się za jej plecami. Czy faktycznie tak jest? Czy to objaw jakiejś paranoi? A może rzeczywiście ktoś próbuje Malwinę zastraszyć? Czego może chcieć jej ewentualny prześladowca? Jaki mieć cel w tym, aby uprzykrzyć Malwinie życie?
Pytania można mnożyć, jedno natomiast jest pewne – czytając „Cień” sami będziecie rozglądać się na boki, spozierać za plecy i unikać ciemnych zaułków, gdyż autorka niezwykle sugestywnie wpływa na czytelnika, przerzucając na niego odrobinę tego niepokoju, który towarzyszy głównej bohaterce. Stworzenie takiego mrocznego klimatu świetnie świadczy o umiejętnościach pisarskich autorki, która bardzo dobrze poczuła istotę dobrego thrillera. Równie ważne są tu emocje głównej bohaterki. Jej obawy, przeczucia, próby rozwikłania przyczyn znalezienia się w potrzasku, w którym ktoś albo ona sam się wpędziła, a wreszcie oparcie się na tkwiących gdzieś głęboko instynktach, zwrócenie się ku własnej intuicji, słowem odrobina psychologii w tym mrocznym świecie.
Co do stylu autorki, to od razu uprzedzę, że nie jest to jakaś wysublimowana literatura pełna przenośni i metafor. Przeciwnie, zdania są proste, czasem dość schematyczne, ale to one budują akcję i sprawiają, że ta książka w zasadzie sam się czyta. Ten mechanizm został również zastosowany do budowy postaci, które budują akcję, ale ponownie podkreślę – absolutnie nie jest to jakikolwiek zarzut. W tym przypadku ta prostota nadaje tej książce wyrazu.
Jeśli zatem jeśli tak jak ja do tej pory nie znaliście książek Kamili Bryksy, a lubicie sensacyjne opowieści, w którym zło czai się za rogiem lub jedynie w ludzkim umyśle, to polecam Wam serdecznie zapoznanie się w pierwszej kolejności z „Cieniem”. Ja zostałam na tyle zachęcona, że swoją przygodę z twórczością autorki będę kontynuowała i z miłą chęcią sprawdzę, czy pozostałe książki są również warte uwagi. Tym czasem zostawiam w waszych rękach „Cień” ostrzegając, że czasem nie warto oglądać się za siebie.