MagLaw
-
Humor w literaturze pięknej to zjawisko rzadko spotykane. Ma być doniośle, wzniośle i patetycznie, wtedy na pewno będzie pięknie. W wielu wypadkach dokładnie tak jest, ale Zyta Rudzka swoją najnowszą powieścią „Ten się śmieje, kto ma zęby”, wydaną przez Wydawnictwo WAB udowadnia, że można pozostać w gatunku, a mimo to rozśmieszyć czytelnika. Ba, nie jest to jakiś przaśny żart, nikt się tu nie będzie śmiał z gagów pokroju „poślizgnął się na skórce od banana”, ale pojawi się specyficzny humor, któremu bliżej będzie do satyry, który w sposób ironiczny punktował będzie otaczającą rzeczywistość, który wręcz drwił będzie z patosu.
A temat przewodni bynajmniej nie by śmieszny. Oto po wielu latach wspólnego życia umiera on –Karol, mąż i dżokej w jednym, a więc ona – Wera, żona i fryzjerka męska zarazem musi nie tylko poradzić sobie ze stratą, nauczyć się żyć w pojedynkę, znaleźć sposób na przejście przez traumę rozstania, a wreszcie samodzielnego dalszego funkcjonowania, ale przede wszystkim musi mu wyprawić pogrzeb. A jak wiadomo do trumny trzeba w butach iść, a znaleźć dobre buty dla nieboszczyka, to jest nie lada kłopot.
Ta krótka charakterystyka fabuły niech stanie się przyczynkiem do tego, żeby zachęcić Was do podążenia wraz z Werą po jej codzienności, poznania kobiety, która mimo przeciwności losu, ma twardy charakter, ogromny dystans do siebie, a dodatkowo odwagę do tego, by nie bać się pokazać zarówno swej kruchej natury, jak i silnej strony. Taka właśnie jest bohaterka Zyty Rudzkiej.
Choć boryka się z trudnościami życia, śmieje im się w twarz, bo przecież są rzeczy ważne i ważniejsze. I niech Was nie zwiedzie z pozoru zwyczajna, wręcz prozaiczna opowieść o codzienności, gdyż Autorka tą przeciętność opisuje w tak nieprzeciętny sposób, że trudno od lektury się oderwać.Co więcej, czyni to w zabawny sposób przedstawiając różne sytuacje z życia swojej bohaterki, co czyni zarazem równą babką, jak i nietuzinkową indywidualistką.
I tu pojawia się kolejny argument za tym, aby sięgnąć po książkę Zyty Rudzkiej - umiejętne łączenie w jedną spójną całość elementów humorystycznych z refleksyjnymi, ukazującymi różne oblicza ludzkiego życia. Dzięki dowcipnym dialogom i zabawnym sytuacjom, „Ten się śmieje kto ma zęby”, choć oscyluje wokół tematu śmierci, nie jest przytłaczająca ani ponura, przeciwnie - wciąga i bawi.Żonglując absurdem, posługując się czarnym humorem Autorka pastwi się odrobinę nad samą instytucją małżeństwa, ale i życiu w biedzie i dostatku, bessach i hossach, które przynosi życie i nad jego oczywistym finałem, który dla wszystkich maluczkich skończy się śmiercią. W tym wszystkim poszukiwanie idealnych butów do trumny stanowi idealną metaforętego, jak czasem zupełnie nieistotne rzeczy zaprzątają naszą głowę.
Sięgając po tę książkę trzeba jednak mieć odrobinę odwagi i może trochę wyzbyć się pruderii. Nie obejdzie się bez dosadnych stwierdzeń, wpisanych powszechnie w słowa uznane za obelżywe, nie zabraknie ciętych ripost i czy uszczypliwości, ale one sprawią, że ta książka będąc unikatowa przyciągnie czytelnika i rozkocha go Werze, bo mimo zaawansowanej metryki jej się po prostu nie da nie lubić.
Ja nie mam co do tego wątpliwości, że "Ten się śmieje kto ma zęby" stanowi zabawną i pouczającą powieść, która z pewnością zainteresuje czytelnika. Nie bójcie się zatem zmierzyć ze światem wpisanym na kartach powieści Zyty Rudzkiej, wystarczy tylko trochę dystansu do siebie, a zapewniam Was, że nie będziecie tego wyboru żałować.