Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Ja, Michał Z Mointagne

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Józef Hen
  • Gatunek: Biografia
  • Liczba Stron: 432
  • Rok Wydania: 2022
  • Numer Wydania: I
  • ISBN: 9788377798478
  • Wydawca: MG
  • Oprawa: Twarda
  • Ocena:

    5/6

    5/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Ja, Michał Z Mointagne | Autor: Józef Hen

Wybierz opinię:

masło

  Któregoś pięknego dnia, a był to 10 lipca 1914 roku, Tadeusz Boy Żeleński, który właśnie tłumaczył Rabelais’a, zawiadomił listownie swego przyjaciela Adama Grzymałę-Siedleckiego, że tak mu już „w nałóg weszło to umysłowe próżniactwo” (sic!), że podczas korekty Wyznań zabrał się „z nudów do Montaigne’a”. Zaproponował koledze, by połączyli jego wykład o francuzie i boyowskie tłumaczenie dzieł Michała z Montaigne i wydali je. Grzymała miał napisać jakąś miłą przedmowę, jednak odmówił i w dodatku nie pomógł koledze znaleźć wydawcy. Nad polską literaturą zawisła wówczas groźba straszliwa, bo nikt z wielkich do przekładu Montaigne’a się nie kwapił. Gdyby nie upór i zawziętość Boya, który w dziełach pana Michała – a zwłaszcza w Próbach, najcenniejszym z nich – dostrzegł nieprzemijającą mądrość, polska czytelniczka i polski czytelnik rzucaliby gromy na niewdzięcznego Adama Grzymałę, męcząc się z tekstami spisanymiojczystym dla Michała, skądinąd pięknym, językiem.

 

Zabrał się więc niestrudzony Boy do przekładu. To, że po drodze wybuchła Wielka Wojna, w niczym mu nie przeszkadzało – spędzając dwa lata w szpitalu, ślęczał nad klasykiem dalej i ukrywał przed przełożonymi teczkę z Montaignem. Tłumaczenie zakończył w październiku 1916 roku i Pisma oparzył wstępem. Wydał je własnym nakładem, a że było to nieco kosztowne, zapożyczył się strasznie, bo na kilkanaście tysięcy koron w złocie. I tak dzieła Montaigne’a staną się pierwszym tomem słynnej Biblioteki Boya (łącznie sygnowane będą cyframi do 1 do 5). Pisma, w ilości – 50 sztuk, odbite na papierze czerpanym włoskim, będą posiadać dedykację dla małżonki Tadeusza – kobiety rozumnej i jego miłej towarzyszce pracy. Później Boya będą czekały wizyty w Paryżu, gdzie reprezentując polski Pen Club, w blasku zasłużonej chwały, jako piewca francuskiej klasyki na polskich ziemiach, otoczony będzie specjalistami od Montaigne’a*.

 

I tak za sprawą Boya, którego ubóstwiam, trafiłem na książkę tego, który napisał o Żeleńskim fenomenalną biografię – JózefaHena. Autor, najwidoczniej dostrzegając w twórczości Michała z Montaignetyleż uroku i powabu co wcześniej Boy, postanowił przytoczyć polskiemu czytelnikowi biografię francuza. I tak biograf tłumacza stał się hagiografem tego, którego ów tłumaczył.

 

Józef Hen z humorem wartym Boya i poetyką godną Montaigne’a, maluje przed nami XVI wieczne losy jednego z bardziej docenianych we Francji myślicieli epoki Odrodzenia. Jako że jest to niezwykle rzetelna biografia, dowiadujemy się o Michale nie tylko zaskakująco wiele szczegółów z jego życia prywatnego, ale także tańczymy wraz z nim na królewskich salonach. No, może z tymi salonami nieco się zapędziłem, gdyż czasy były to niespokojne – w tle kontemplacyjnego żywota naszego bohatera Katarzyna Medycejska knuje i spiskuje, dochodzi do zawarcia małżeństwa Henryka, syna kalwińskiej królowej Nawarry Joanny d’Albret, z jej córką Małgorzatą, do Paryża zjeżdżają kalwini, a wtedy Henryk de Guise na czele swych siepaczy w Noc Świętego Bartłomieja rusza w miasto, by zabić najważniejszych z nich. Tymczasem Michał, zamknięty wieży perigrodzkiego zamku, tworzy, pisze, analizuje – i tak powstają słynne Essais, tak, to Michał wymyślił esej. I Hen trwale podąża za autorem Pism, zestawia jego przeżycia i uczucia z tym, co mistrz zawarł następnie w swych księgach. Jedzie za swym bohaterem przez pół Europy, zasiada z nim do stołu, bawi się, przygląda i notuje.

 

Dzięki lekkiemu pióru Józefa Hena powstała wyjątkowa biografia, spisana przepięknym językiem, którą delektować należy się spokojnie, z umiarem, bo smakuje jak dobre wino. Sama w sobie jest dziełem godnym epoki Odrodzenia, humanistyczną perełką, zaś jej autor bawi się z czytelnikami, podsuwa im myśli Montaigne’a, czasami się z nim sprzecza, dyskutuje, ale przede wszystkim podziwia. Bo na Pismach Montaigne’u wzorowali się późniejsi najwięksi francuscy poeci i pisarze, wzorował się wreszcie literacki świat. Pisma – bo w rzeczywistości Ja, Michał z Montaigneto historia powstania tego dzieła, stają się zbiorem odwiecznych prawd i porad, myśli o człowieku i jego naturze. Zostały okraszone subiektywnymi wprawdzie, odautorskimi, ale jakże cennymi spostrzeżeniami i błyskotliwymi pointami. Zaskakująco współczesne walczą wraz z ich autorem z zabobonami, mówiąo tym, że człowiek powinien kierować się szczęściem i żyć szczęśliwie,krytykująuprzedzenia i wszelakie fanatyzmy, a na dokładkę uczą, jak wychowywać dzieci.

 

Michał de Montaigne, którego imię nadane mu było nie bez przyczyny – Michał wśród aniołów jest przecież najbardziej rycerskim z nich, „hetmanem zastępów niebieskich” – miał więc już od maleńkości sławę wpisaną w swoje życie. Józef Hen pieczołowicie odnotowuje wszelkie sprzeczności, jakie powstały w tym ciekawym skądinąd życiorysie, pochyla się nawet nad tym, jak powinno czytać się nazwisko francuza – tak jak „montagne” przez „a” czy też przez „eń” (jak się okazuje, wszystko zależne jest od tego, czy jest się lokalsem de Montaigne, czy też montenistą cudzoziemskim). Michał jest prawdziwym humanistą – to poeta, myśliciel, nieskończony twórca, który do ostatnich swych dni poprawiał swoje opus magnum, znawca antycznych i średniowiecznych klasyków i nie bojący się wschodzić z nimi w spór, krytyk władców i sprawowanych przez nich rządów, doradca i uważny jej obserwator. Ale przede wszystkim to człowiek z krwi i kości – czasami gniewny, łaknący sławy i pochlebstw, kuszony namiętnościami twórca, który w pierwszej kolejnościmiłuje człowieka, zna jego ułomności, przywary, uważa je za naturalne, zwykłe i przez to piękne. To także niemały figlarz, pamietający o tym, co jest dla człowieka najważniejsze: „Próżno wspinać się na szczudła; i na szczudłach trzeba nam chodzić swoimi nogami; na najwyższym tronie świata i tak siedzimy jeno na własnym zadku”.

 

Dzięki biografii Józefa Hena polski czytelnik, jak niegdyś pierwsi czytelnicy samych Pism, bezbłędnie przetłumaczonych przez obłędnego Boya, mają możliwość stanąć oko w oko z jednym z najwybitniejszych umysłów swej epoki. Polecam nie tylko zagorzałym humanistom, miłośnikom Historii wszelakich, pisanych koniecznie wielką literą, ale przede wszystkim każdemu, kto kocha piękno w człowieku i słowa, które człowiek tylko spisać potrafi.

*

”Tadeusz Żeleński Boy. Twórczość i życie”, Barbara Winklowa, PIW, 1967; „Boy-Żeleński. Błazen – wielki mąż”, Józef Hen, Wyd. Wab, 2028

MarzenaD

  Są takie książki, które pełnią rolę pereł, a ich czytanie jest prawdziwą przyjemnością. Przykładem takiej pozycji jest „Ja, Michał z Montaigne” Józefa Hena. Może na początku kilka słów o samym autorze. Publicysta, pisarz, reportażysta i autor imponującego dorobku literackiego, który zachwyca najwyższą jakością literatury. Józef Hen po mistrzowsku łączy ze sobą humor, lekkość pióra i historyczne fakty, tworząc opowieść, która od pierwszych stron porywa czytelnika do XVI wiecznej Francji. Jest to okres we Francji niezwykle trudny i naznaczony krwią niewinnych–rzeź hugenotów, reformacja i wielkie zmiany zachodzące oraz nadchodzące w polityce międzynarodowej. W takich czasach rodzi się tytułowa postać – Michał z Montaigne. Kim on był? I dlaczego Józef Hen postanowił napisać jego biografię, która jednocześnie zachwyca swoją szczegółowością i lekkością? Michał de Montaigne to postać wybitna i wyprzedzająca swoją epokę. Myśliciel epoki Odrodzenia, filozof, pisarz i autor „Prób”i „Pism”, które wciąż inspirują i zachwycają swoją mądrością. A przede wszystkim humanista, zarówno umysłem, jak i sercem. Ten francuski szlachcic już za swojego życia nazywany był Talesem francuskim ze względu na rady, z których korzystali nawet królowie.

 

Józef Hen doskonale wprowadza czytelnika w klimat tej epoki, przekazując w nieraz humorystyczny sposób myśli tego wielkiego mędrca. Autor nie zarzuca historycznymi faktami, nie próbuje przytłoczyć czytelnika dokonaniami tego francuskiego humanisty, ale tworzy świat, w którym to każdy z nas może symbolicznie zasiąść przy jego boku i zasłuchać się w jego mądrościach. Ale wróćmy jeszcze na chwilę do samej postaci, ponieważ istotnym aspektem w procesie rozumienia i budowania wizerunku Michała de Montaigne jest jego okres dzieciństwa.

 

Przez wiele lat Michał de Montaigne władał jedynie łaciną ze względu na to, że takim językiem zwracała się do niego służba i rodzina. Co ważne, jako rodziców chrzestnych otrzymał ludzi najuboższych, a na okres karmienia został oddany prostej, wiejskiej ludności, aby miał możliwość związania się z tą warstwą społeczną. Nie stosowano wobec niego kar cielesnych, a to z kolei m.in. miało wpływ na ukształtowanie jego poglądów, które zawarł w swoich dziełach. Michał de Montaigne był rewolucjonistą w swoich poglądach –krytykował fanatyzmy, zabobony i dawał rady na temat np. wychowania dzieci. I choć wydaje się, że w tym okresie historycznym nie było miejsca na genialnych indywidualistów, to jednak ta postać nie tylko wzbudzała szacunek ówczesnych, ale także wzbudza fascynacje.I ta mądrość zostaje w doskonały sposób zaakcentowana i podkreślona przez Józefa Hena. Cała ta książka jest niczym zaproszenie do wielkiej dyskusji z wielkim człowiekiem XVI – wiecznej Francji, która może mieć wpływ na kształtowanie się poglądów.

 

Należy również podkreślić, że biografia autorstwa Józefa Henaucieszy przede wszystkim miłośników „Pism” stworzonych przez Michała de Montaigne, a przetłumaczonych przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Ale także ci czytelnicy, którzy nie znają tego dzieła, a szukają wybitnych biografii wybitnych umysłów, mogą sięgnąć po tę pozycję – na pewno się nie zawiodą.

inka

  Ja, Michał z Montaigne to pozycja dojrzała, napisana przez doświadczonego publicystę, scenarzystę, autora powieści historycznych i biograficznych Józefa Hena. Tym razem, w dorobku pisarza znalazł się esej o renesansowym myślicielu, filozofie, humaniście, a także polityku. Ale nie jest to zwykły życiorys okraszony kalendarium. Kilkanaście rozdziałów dzieli się na część biograficzną ułożoną chronologicznie. Reszta to panorama Francji XVI wieku oraz, co chyba najciekawsze, dążenie do przekazania myśli de Montaigne’a, zinterpretowania jego najwybitniejszego dzieła.

 

Józef Hen nie należy w tym przypadku do obiektywnego grona biografów. Zdecydowanie widać sympatię wobec odrodzeniowego twórcy. Rzetelnie przedstawiane fakty nie wykluczają lekkości stylu, klarownego języka, humoru. Miejscami Hen wręcz utożsamia się z poglądami Montaigne’a. Chociaż w publikacji wyraźnie widać erudycyjny charakter, całość bardziej przypomina fabularyzowany dokument, niż naukowy elaborat. Już pierwsze zdanie: „Pani zamku w Montaigne szczęśliwie zległa: syna macie, panie (…)” nasuwa na myśl powieści Kraszewskiego, Karola Bunscha, Jacka Komudy, bądź Elżbiety Cherezińskiej. Czytelnik automatycznie zostaje przeniesiony w świat podbarwiany prawdą dziejową. A tę podkreślają wtopione w tekst ilustracje, czarno – białe ryciny, portrety, dokumenty, mapy. Wydawnictwo MG zadbało również o przyjazną, dużą czcionkę ułatwiającą lekturę, solidne szycie, twardą oprawę podnoszącą jakość książki. Równie emocjonalny jest tytuł – subiektywne „ja” pozwalające na bardziej osobisty stosunek oraz zdrobnienia: Michałek, Michałka, Michałkowi…

 

Hen przedstawia Montaigne’a jako człowieka, który już w chwili narodzin, dzięki anielskiemu imieniu, przeznaczony został do wyższych celów. Odizolowany przez ojca „fanatyka pedagogiki” od otoczenia, wyobcowany, pozostał taki do końca życia, mimo założenia własnej rodziny, doradzania królowi Henrykowi III, licznych podróży (Włochy, Niemcy, Szwajcaria) i urzędniczej aktywności.

 

O Montaigne wiadomo tyle, że czytał klasyków: Plutarcha, Senekę, Horacego, Owidiusza w oryginale dla rozrywki (co dla renesansowego humanisty nie było w sumie niczym niezwykłym); że studiował nauki wyzwolone w Paryżu. Hen dosyć barwnie przytacza dzieje jego rodu, etymologię nazwiska, powiązania genealogiczne. Opisuje także szkolne przygody bohatera swojej książki, jego „nerw aktorski”, ale i cierpienia związane z kamicą nerkową. Raz stoicki charakter, raz awanturniczą, zrzędliwą naturę. Nie wybiela Montaigne’a. Patrzy na niego z pobłażaniem, ale i ewidentnym podziwem.

 

W czym tkwi fenomen myśliciela, który sformułował tak wiele trafnych maksym, podając za przykład: „Poczucie dobrego i złego zależy w dużej mierze od naszego o tym mniemania”, „Największa rzecz na świecie, to umieć należeć do siebie”, „Człowiek, który dla interesu poświęca swój honor, traci i swój honor, i swój interes”?

 

Po pierwsze Próby Michela de Montaigne’a to pierwszy, odnotowany przykład eseju. Takiej formy literackiej lub naukowej, w której najważniejszy jest subiektywny punkt widzenia autora. Zapis jego myśli na wybrany temat. Czy to społeczno – polityczny, czy też filozoficzny, artystyczny. Sam w sobie trudny do zdefiniowania z racji synkretyzmu gatunkowego dopuszczającego mieszanie reportażu, traktatu, felietonu, anegdoty, czy pamiętnika oraz intertekstualnego kształtu. Forma wymagająca kunsztu i erudycji, którą posiadał Montaigne. Jego Próby mogły być przyjęte entuzjastycznie i przez czytelnika, i przez krytykę, gdyby nie… krytyka właśnie. Dzieło Montaigne zostało przez współczesnych mu umieszczone na indeksie ksiąg zakazanych z racji sprzeciwiania się rzeczywistości XVI – wiecznego świata, zwłaszcza Francji: fanatyzmowi religijnemu, działalności inkwizycji, zabobonom, sytuacji politycznej, walce katolików i protestantów. Montaniści z wielką uwagą studiują myśli dotyczące kwestii etycznych, filozoficznych, ale i społecznych: pracy, wychowania dzieci, obyczajów, związków damsko – męskich. Za Monteigne’m zastanawiają się nad własnym doświadczeniem, zachęcają do eksperymentowania, obserwacji i wyciągania wniosków. W Próbach nie zabrakło też bardzo osobistych spostrzeżeń. O funkcji snu, psychosomatycznych objawach chorób, kondycji umysłowej, fizycznej, seksualnej. A także własnej bibliotece i zgromadzonym w niej księgozbiorze.

 

Józef Hen w swojej dość obszernej publikacji rzuca  światło nie tylko na wyjątkową postać, ale także dosyć szczegółowo zapoznaje czytelnika z jej poglądami, dorobkiem życia. I robi to w bardzo absorbujący sposób.                                                                                                 

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial