Michał Lipka
-
Emigracja, uchodźcy, azyl – hasła w ostatnich latach bardzo popularne, często używane, ale przecież uciekanie z ojczystego kraju to rzecz wspólna dla różnych czasów, pokoleń czy miejsc na świecie. Polska też, stosunkowo niedawno przecież, była miejscem, z którego ludzie chętnie uciekali, pod warunkiem, że tylko mieli taką możliwość (tematu współczesności poruszać tu nie będę, bo nie miejsce na to, ani czas). I właśnie o tym ostatnim opowiada niniejsza publikacja. Książka niewielkich rozmiarów, ot sto osiemdziesiąt stron, z odrobiną zdjęć ilustrujących całość, do pochłonięcia w kilka godzin ledwie, ale jednak ciekawie zgłębiająca temat i ukazująca go nam może i w subiektywny, niemniej jednak dość obszerny sposób.
PRL. Epoka dawno miniona, ale wciąż żywa w pamięci, w sercach, w kulturze i popkulturze. I to te czasy wspomina Bugaj, zabierając nas w podróż po swoich szczenięcych latach w peerelowskiej Polsce i dorastaniu – tak fizycznemu, emocjonalnemu, jak i dojrzewaniu do emigracji. I o emigracji też opowiada. O podróży do RFN i życiu tam.
To nie naukowe opracowanie, a wspomnienia. Nie do końca relacja, bo relację pisze się na bieżąco albo krótko po danych wydarzeniach, a tu lata minęły. Więc bardziej to literatura wspominkowa – rozliczeniowa na pewno też, bo pewne zaangażowanie znajdziecie tu także. A pisząc literatura, mam też na myśli fakt, że to takie bardziej literackie, fabularne rozwinięcie wspominek autora. Uderzenie w powieściowy ton, by nie nudzić samymi tylko relacjami. Choć jednocześnie często Bugaj o tym zapomina i snuje nam swoją historię tak, jak to chce i czuje, bez zawracania sobie głowy tym, jak to być powinno i czy stylistycznie utrzymana jest spójność.
Czy to przeszkadza? Bynajmniej. Ma to wszystko swój urok, ma też pewną nonszalancję, choć są momenty, gdy autor uderza w bardziej profesjonalne, surowe tony. Ale istotne jest też to, jak patrzy na przeszłość. Bo dla jednych PRL to coś, co widzą właściwie tylko przez różowe okulary. Dla innych zaś to po prostu szarość, brud, zimno i brak wszystkiego. A Bugaj? U Bugaja jest różnie, w końcu kwestia to bardziej złożona, więc nie można tak po łebkach, tak z jednej strony tylko – i to z jednej strony poruszanych tematów emigracji i gospodarstw domowych. Co nie znaczy, że nie ma własnego zdania na ten temat – i że tego zdania w książce nie widać. Ale tolerujemy to, nie wadzi nam, bo w końcu to subiektywna historia i…
Nie wiem do końca, czy tę przypisywaną jej rolę brakującego ogniwa we wszystkich tych opowieściach o PRL-u, bo chyba pretendent do takiego miana powinien być obiektywny i temat ukazać z wielu perspektyw i z różnych stron. Ale i tak jest ciekawie. Bo i nieźle to wszystko napisane, i swojskie takie, i proste, bez przedłużania, ale bez oszczędnego podejścia także. Nie przynudza, nie przesadza. Czasem jest w tym gorycz, czasem sentyment, przede wszystkim są jednak nieźle malowane realia, ciekawostki i… I tych zdjęć, o których wspominałem, jak na lekarstwo tu jest, a chciałoby się więcej. I mogło być to wszystko obszerniej rozpisane, bo jednak to lektura, jaką łyka się dosłownie na raz, w jedno popołudnie kiepskiej pogody z książką w ręku. A i tak jeszcze trochę czasu zostaje. Niemniej kogo temat interesuje, będzie zadowolony.
mmichalowa
-
Nie pamiętam okresu PRL-u. Jest on mi jedynie znany z filmów albo przekazów starszych znajomych bądź rodziców. Być może właśnie dlatego, obdarzam tamte lata dziwnym i niezrozumiałym sentymentem, chociaż mam świadomość, że dla osób żyjących w tamtym czasie rzeczywistość nie była łatwa. Moje uwielbienie owocuje tym, że z przyjemnością sięgam po tytuły odnoszące się do życia w Polsce Ludowej, jednak pomyślałam, że warto dać również szansę pozycji traktującej o emigracji.
"Jak zostałem emigrantem" to autobiograficzna historia Ryszarda Bugaja. Autora poznajemy jeszcze w okresie dziecięcym, jako chłopca pochodzącego z naprawdę biednej rodziny. Rodzice Ryszarda ledwie wiązali koniec z końcem. W domu brakowało jedzenia, warunki mieszkaniowe pozostawiały wiele do życzenia. Od najmłodszych lat Bugaj starał się jakkolwiek wspomóc sytuację materialną rodziny. Wspomina handel prowadzony na targach bądź w uliczkach. Przytacza historie, które obecnie wydają się mocno wątpliwe pod względem moralnym. Jednak czytelnik musi pamiętać, że życie w powojennej Polsce nie było łatwe. Następnie poznajemy autora już jako młodzieńca, który chciałby podjąć studia, by poprawić swoją sytuację materialną i znaleźć stabilne zatrudnienie. To fragment, w którym autor opisuje trud połączenia pracy z nauką, swoje wszelkie starania. Chociaż od początku książki odczuwalna jest nieco roszczeniowa postawa, to mam wrażenie, że właśnie w tej części jest ona najsilniejsza. Ostatecznie dochodzimy do momentu, w którym główny bohater już jako młody mężczyzna rozczarowany jest tym, co ma do zaoferowania nasz kraj. Ostatnia część odnosi się już do jego emigracji, która przypadała na lata 80.
Nie spodziewałam się tutaj peanów pochwalnych względem sytuacji, jaka miała miejsce w tamtym okresie w naszym kraju. Jednak nie byłam też gotowa na tak duże rozżalenie i tak silne przekonanie autora, że należy mu się: więcej, lepiej,bardziej… Początkowo myślałam, że kierowało nim również pragnienie rozwinięcia swoich umiejętności i poszerzenia wiedzy, a im bardziej zagłębiałam się w historii, tym bardziej miałam poczucie, że studia były potrzebne jedynie do celów finansowych. Niestety w momencie, gdy aspekt ten się nie zrealizował, pojawiła się gorycz.
Ostatnio opisywany okres w życiu Bugaja, czyli lata spędzone w Republice Federalnej Niemiec wywołały we mnie największe poruszenie. Po tym fragmencie lektury przestało mnie dziwić, że przez lata funkcjonował obraz Polaków - złodziei. Opisywane przez autora sytuację niejednokrotnie wywoływały we mnie fale wstydu, chociaż to nie ja byłam tam na miejscu i nie ja bezpośrednio uczestniczyłam w tych wydarzeniach. Bolały mnie opisy tego, na jaką skalę kradli inni, pracujący z autorem Polacy. Bardzo często strategie ich działań były szczegółowo dopracowane. Znajdowano też sposoby na zaoszczędzenie na jedzeniu, np. prowokując wyjazd do szpitala. Dzięki otrzymywanym tam obiadom, udawało się zaoszczędzić pieniądze, które w normalnej sytuacji wydane zostałyby w kantynie. Ze wspomnień tych wyłania się również obraz Polaka- alkoholika. Czy coś takiego czyta się przyjemnie? Oczywiście, że nie. Natomiast myślę, że do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, z czego tak naprawdę wynikały te wszystkie przytyki w kierunku naszego społeczeństwa.
Rozumiem chęć dążenia do poprawy sytuacji życiowej, natomiast to, że przybierały one bardzo często formę zwykłego cwaniactwa, jest dla mnie przykre. We wstępie do tej książki sam autor zaznacza, iż ma świadomość czasów, w jakich przyszło mu wydać tę pozycję. Prosi również o nieporównywanie tamtejszych wydarzeń i zachowań do obecnej sytuacji w naszym kraju związany z konfliktem zbrojnym w Ukrainie.
Agnieszka Fox
-
Jestem jednocześnie pod wrażeniem i pełna sprzecznych uczuć. Autor opisuje czasy dorastania i wychowywania się moich rodziców. Opis jest porażający – trudne warunki mieszkaniowe, trudne warunki bytowe, kiedy mały Rysio nie miał, co jeść. Autor wspomina trudny okres szkolny oraz zwraca uwagę na niewspierające środowisko pedagogiczno-wychowawcze. Jestem w stanie uwierzyć, co Rysio przeżywał w szkole, gdyż jeszcze do niedawna nauczyciele mieli silną pozycję, mimo że nie wykazywali się wiedzą merytoryczną i autorytetem. Trudne doświadczenia szkolne i rodzinne popchnęły Rysia do podejmowania prac zarobkowych już w młodym wieku. Myślę, że to ukształtowało jego charakter i wzmacniało determinację.
Ryszard ukończył szkołę podstawową, wbrew sugestiom środowiska nie poszedł do szkoły zawodowej a wybrał technikum geodezyjne i skończył również studia. Autor opisuje, że był ambitny i chłonny wiedzy, wykazywał się zaradnością, sprytem i intelektem, co skutkowało zmianami pracodawców i awansami a tym samym poprawą warunków finansowych. Mimo, że Ryszardowi wiodło się coraz lepiej i założył rodzinę to doskwierała mu swego rodzaju samotność. Komunizm w Polsce był w fazie apogeum, pozbawiony wszelkiej logiki, pełen nakazów i zakazów. Na stanowiskach kierowniczych obsadzano osoby bez kompetencji i kwalifikacji, co było przejawem układów i relacji międzyludzkich. Akurat, co do ostatniego zdania śmiem stwierdzić, że nic w tym kraju się nie zmieniło, no, powiedzmy, niewiele. Ryszard chciał być niezależny, wolny, mieć przestrzeń do rozwoju osobistego i zawodowego. Przesiadywał od dzieciństwa w bibliotekach i przeglądał czasopisma, w tym „Amerykę", co zainicjowało w nim myśl o emigracji.
Władze komunistycznej Polski w latach 80. XX wieku odmawiały wydawania paszportów lub wiz dla swoich rodaków. Tak, jak można było wyjechać turystycznie, tak emigracja ekonomiczna uchodziła za zdradę. Ciężko sobie to wyobrazić obecnie. Ryszard jednak zdecydował się na radykalny krok i wyjechał najpierw do Holandii a następnie do Niemiec, gdzie starał się o azyl. Bardzo istotną kwestię autor pominął (może celowo), mianowicie był on reprezentantem nielicznej grupy Polaków, którzy mieli pewne zasoby- mówił biegle po niemiecku (nie napisał, kiedy i jak nauczył się biegle języka, zwłaszcza, że za komuny obowiązywał w szkole język rosyjski). Rodzice autora emigrowali do Niemiec Zachodnich kilka lat wcześniej, a siostra założyła rodzinę w Holandii (rodzina Bugajów mieszkała w 9 m2 w łódzkiej kamienicy, zatem jaki etap i co spowodowało zmianę statusu i pozycji siostry i rodziców?).
Książka stanowi dla mnie ogromną inspirację i prowokuje do rozmyślań. Autor wyjechał zostawiając w Polsce żonę i ośmiomiesięczną córkę, których nie widział kilka lat. Nie poddał się, tak bardzo zależało mu na ucieczce z kraju. Jednak wyrażam tutaj duży szacunek do żony autora i ogromne współczucie dla córki, że straciły cenne chwile z mężem i ojcem, który zapragnął (głównie dla siebie) lepszego życia, (chociaż nie znam stanowiska żony i może to niesprawiedliwa ocena). Wiem, że w 1985 roku Bugajowie dążyli do wydania zezwolenia na opuszczenie przez Wandę i Paulinę Polski i była to bezskuteczna walka doprowadzająca do radykalnego kroku, jakim jest strajk głodowy.
Oby nigdy nie przyszło nam w tak desperacki sposób szukać szczęścia poza granicami kraju. Szczerze rekomenduję przeczytać książkę.