Atypowy
-
To jak bardzo podzielone są oceny tej książki, w której profesor Grzegorz Kucharczyk przedstawia najnowsze dzieje naszej ojczyzny, idealnie obrazuje polaryzację polskiego społeczeństwa. Jedni nie ustają w peanach, ciesząc się, że oto po latach doczekaliśmy się uczciwego przedstawienia historii. Drudzy nie hamują się w bezwstydnej krytyce, gratulując profesorowi, że udało mu się osiągnąć poziom poniżej dna. Ta gorąca dyskusja (a może lepiej byłoby napisać o internetowych przepychankach) świadczy o tym, że za książką tą stoją pewne, konkretne tezy. Nie jest to obiektywny opis wydarzeń historycznych, który zostawiałby nam przestrzeń na wysnucie własnych sądów. Grzegorz Kucharczyk bardzo wyraźnie zaznacza swoją opinię, przedstawiając ją jako prawdę historyczną. W tym wypadku jest ona spójna z linią aktualnie rządzącej partii, co samo przez się jest przyczyną ognistej polemiki ze strony oponentów.
Czytając wersję historii prezentowaną w tej książce, nie mogłem nie myśleć o „Roku 1984” Georga Orwella. Poznajemy tam Winstona Smitha, który jest jednym z trybików w wielkiej maszynie propagandy, która pozwala partii kontrolować tzw. opinię publiczną. Czy i dziś nie o to toczy się batalia? O to by obowiązywała ta wersja historii, która najbardziej odpowiada władzy? Wszak „kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość, a kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość”. Choć starałem się zachować otwarty umysł, to nie mogłem przestać o tym myśleć czytając „Historię Polski 1914 - 2022”.
Mam spore braki w wiedzy historycznej na temat tego co się działo w 20-leciu międzywojennym. Niewiele wiem też o czasach „przyjaźni” polsko-radzieckiej, o żelaznej kurtynie, komunizmie. Jednak lata dziewięćdziesiąte już pamiętam, a to co działo się w ostatnich dwudziestu latach jest wciąż świeże i byłem już na tyle świadomym uczestnikiem pewnych zdarzeń, że wyrobiłem sobie na ten temat własne zdanie. Widząc jak bardzo odmienne potrafi ono być od tego jak przedstawia historię profesor Grzegorz Kucharczyk, zastanawiam się na ile mogę ufać jego narracji wobec wydarzeń dawniejszych. Oczywiście każda książka historyczna nosi pewne znamiona subiektywności, ale autor powinien walczyć o to by zachować obiektywność na ile jest to tylko możliwe. Moim zdaniem Grzegorz Kucharczyk nawet tego nie próbuje robić.
Jestem wierzący i doceniam wkład wartości chrześcijańskich w kształtowanie się naszej państwowości. Jednak uważam, że profesor Grzegorz Kucharczyk w swojej książce idzie zdecydowanie zbyt daleko, przypisując Kościołowi Katolickiemu niebotyczną rolę w najnowszych dziejach Polski. Już sam fakt, że na okładce pojawia się jeden z arcybiskupów jest dość znamienny. Nie jeden z prezydentów, nie Lech Wałęsa, który jest rozpoznawany na całym świecie i kojarzony z upadkiem komunizmu, ale właśnie hierarcha katolicki. To jeden z głównych zarzutów do autora oraz przedstawionej przez niego „wersji” historii. Jednak czego należałoby się spodziewać po kimś kto stale publikuje w prasie katolickiej i konserwatywnej („Do Rzeczy”, „Polonia Christiana”, „Nasz Dziennik”, „Miłujcie się”, „Christianitas”, miesięcznik „Wpis”), a w 2020 roku wydał książkę: „Chrystofobia. 500 lat nienawiści do Chrystusa i Kościoła”? Odruchowo wchodzi w tryb obrońcy kościoła katolickiego, nawet w sytuacji, gdy nikt go nie atakuje.
Nie chcę całkowicie krytykować tej książki. Jest w niej wiele dobrych rzeczy. Styl Grzegorza Kucharczyka jest bardzo przystępny. Opisuje wydarzenia historyczne w sposób barwny i żywy – przyjemnie się o tym czyta, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko jedna strona medalu. Nie żałuję, że sięgnąłem po tę lekturę – wiem, że sporo się z niej dowiedziałem. Poznałem punkt patrzenia jednej strony – ale dla równowagi warto byłoby przeczytać historię Polski z tego okresu, ale pióra autora o innych sympatiach politycznych. Mogłoby się okazać, że opisywaliby te same wydarzenia w zupełnie inny sposób.
Wśród recenzji pojawiają się zarzuty, że sposób w jaki opisuje historię profesor Grzegorz Kucharczyk wskazuje na to, że książka ta powstała na zamówienie obecnej władzy. Niektórzy uważają, że to wręcz inna odsłona podręcznika „Historia i Teraźniejszość”. Nie szedłbym tak daleko w krytyce, choć zarzuty nie są bezpodstawne. Warto zapoznać się z książką i wyrobić sobie własne zdanie. Dobrze jest wczytywać się w pozycje z obu stron „barykady”, bo prawda zazwyczaj leży gdzieś po środku.