Uleczkaa38
-
„UTRACONA GODZINA” - takim tytułem została opatrzona powieść fantasy autorstwa Marcina Mortki, która stanowi jednocześnie drugą odsłonę znakomitego cyklu „Straceńcy Maadsa Voortena”, ukazującego się nakładem Wydawnictwa SQN. Zapraszam was zatem do poznania recenzji tej pozycji, którą miałam przyjemność przeczytać za sprawą serwisu Sztukater.pl
Plotki, pogłoski i szemrania niosą, że legendarny Mads Voorten i zarazem Ostrze Burzy, zginął... Na szczęście z plotkami tak już jest, że nie zawsze mówią prawdę... I to jest dobra wiadomość, gdyż oto po wątpliwym zwycięstwie nad Tuistanami nadchodzi kolejne zagrożenie, jakim są negocjacje z przedstawicielami Wyzwolonych Królestw, którzy przybywają do Brzasku by radzić nad najbliższą przyszłością Rozkrzyczanych Krain. Zarządzająca stolicą Elinnare wie, że ta bitwa będzie równie trudną... A to jeszcze nie koniec kłopotów...
To dobra, klimatyczna i świetnie poprowadzona opowieść fantasy, która z jednej strony kontynuuje wątki rozpoczęte w pierwszym tomie cyklu, jak i jednoczesne zaprasza nas do nowych przygód, wyzwań i scen, w którym tych razem kluczową rolę odegra tyleż Mads - co jest rzecz oczywistą, jak i wspominana już Elinnare, która nagle znajduje się na szczycie władzy, choć wcale tego nie chciała. I mamy tu akcję, przygodę, czarny humor oraz rozmach, czyli dokładnie wszystko to, co nas intryguje w tego typu literaturze.
Fabularnie jest dobrze, gdy oto jeden barwny wątek goni drugi wątek, gdzie to Mads wciąż stara się odzyskać Hunnę, Elinnare stara się zapanować nad politycznym chaosem, jak i oboje muszą stawić czoła nadciągającemu nowemu złu, które zagraża całemu światu Rozkrzyczanych Krain. I mamy tu oczywiście fantastykę ze smokami, elfami i magią w tle, nie zabrakło politycznych intryg i knowań, jak i też pojawia się ciekawie zarysowany wątek stricte kryminalny. Innymi słowy rzecz ujmując, dzieje się na stronach tej książki, oj dzieje.
Zachwyca nas tu naprawdę wiele rzeczy, by wspomnieć o kreacji intrygującej postaci Madsa, który z jednej strony jest wojownikiem, awanturnikiem i w pozytywnym znaczeniu tego słowa szaleńcem…, ale po którym widać też ciężar lat spędzony na walce właśnie, a co za tym idzie i poświęceń…; kolejno o wciąż nas oczarowującym, zimnym, pięknym i zarazem nadal nieodgadnionym świecie ludzi, smoków, elfów, krasnali i innych nacji…; czy też wreszcie o znakomitym humorze, który w wydaniu niektórych bohaterów – m.in. Larsin i Orianny, po prostu rozbraja.
Wyjątkową rzeczą w tej opowieści jest również jej niezwykły klimat rodem z baśni, ale raczej takiej z elementami grozy i satyry. Tu jest magicznie, efektownie, pięknie…, ale też i czasami strasznie, co jednak skutecznie łagodzą komediowe akcenty. I wydaje się, że autor znalazł tym samym idealny środek na to, by swoją opowieścią zaintrygować tyleż młodego miłośnika literackiego fantasy, który lubi lekką i przyjemną rozrywkę…, jak i też bardziej doświadczonego czytelnika, który wymaga nieco więcej – i to też właśnie tu znajduje.
Rzecz całą reasumując – powieść Marcina Mortki pt. „Utracona godzina”, to pozycja ze wszech miar udana, świetnie napisana i w piękny sposób kontynuująca sobą historię o ludziach i smokach, zapoczątkowaną książką „Mroźny szlak”. To przygoda, emocje, humor i bohaterowie, wobec których nie można przejść obojętnym. Dlatego też z jak największym przekonaniem polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – zróbcie to, naprawdę warto.