Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Samotności

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Samotności | Autor: Christian Kobluk

Wybierz opinię:

enlili

  „Samotności” Christiana Kobluka to tak naprawdę zbiór krótkich opowiadań, które powiązane są tematem – tytułową samotnością – oraz kreacją narratora (swoją drogą – świetniewymyśloną, ale o tym później).

 

Autor zabiera nas w podróż, pokazując, że nie ma jednej samotności, lecz jest ich wiele, a dla każdego może ona być czymś innym i różne mogą być jej oblicza.Ale nieważne, czy wynika ona z problemów rodzinnych, niewidzialności wśród znajomych, poczucia obcości – ze względu na wygląd, płeć, orientację seksualną czy choćby nawet na zainteresowania – wszystko to nie zmienia faktu, że samotności te istnieją i – co więcej – grają główną rolę w życiu przedstawionych bohaterów.

 

Nie znamy ich imion; mamy jedynie podane słowo,będące określeniem cechy charakterystycznej dla danej osoby, lub pierwszą literę imienia, jak T. czy J. Ale też właśnie o to chodzi – zdaje się, że bohaterowie nie mają być konkretnymi indywiduami, lecz mają stać się typem, przedstawicielem większej liczby osób. Pozwala to na to, że czytelnik może odnaleźć – w całości bądź tylko fragmentarycznie – w ich historii swójlos, co z kolei wpływa na to, że czytelnik z owym bohaterem – i jego historią – się utożsamia. A nawet jeśli do owego utożsamienia nie dochodzi, to możliwe jest zrozumienie, że sytuacja, która właściwa jest bohaterom, jest sytuacją, która spotkać może każdego.

 

Jedno z opowiadań, które podzielone jest na trzy części spaja całość kompozycji (część pierwsza znajduje się na początku, druga – pośrodku, a trzecia – na końcu). Wyraźna jest tu także klamrowość kompozycji, co daje wrażenie spójnego zamknięcia historii. Między częściami tego opowiadania umieszczone są inne, które tworzą kolejne portrety osób w taki czy inny sposób dotkniętych samotnością.

 

Wskazane jest, że samotność (choć w tym przypadku użyłabym raczej słowa „odmienność”) nie zawsze wiąże się z czymś negatywnym, a często wynika z niezrozumienia i braku akceptacji ze strony otaczającego społeczeństwa. A także, że nawet w samotności można znaleźć swoich kompanów i być samotnymrazem z kimś. W większości opowiadań jednakże, przebija się nuta melancholijności, która waży na tonie opowieści i która też – a może i przede wszystkim – skłania do refleksji i próby zrozumienia położenia bohaterów.

 

Jak wspomniałam wyżej, poza głównym tematem, wszystkie opowiadania zespolone są z sobą osobą narratora. Kreuje się on na twór wszechwiedzący, ale jednocześnie podaje się za dobrego znajomego postaci, które opisuje. Co ciekawe, pojawia się tu nawet koncept spotkania się bohatera z narratorem (tutaj więcej zdradzać nie będę, żeby nie było spojlerów, powiem tylko, że akurat te sceny są napisane w bardzo ciekawy sposób).

 

Spotkałam się tutaj także z inną rzeczą, która była dla mnie sporym zaskoczeniem – projekt odbiorcy, czytelnika jest w tej książce płci żeńskiej. Wiadomo – w książkach pojawiają się bezpośrednie zwroty do czytelnika, lecz po raz pierwszy chyba spotkałam się ze zwrotami kierowanymi do czytelniczek.Nie jest to zabieg, który widzi się w książkach często, ale z drugiej strony bohaterowie wiedzą tutaj o postaci narratora, więc można śmiało twierdzić, że schemat komunikacji w dziele literackim został tutaj poważnie zachwiany. Jednakżetaki projekt odbiorcy (odbiorczyni!) jest z pewnością odmianą i z pewnością na plus.

 

Czy są to opowiadania napisane przez mistrza pióra, który starannie jak Flaubert dobiera każde słowo i wyważa każde zdanie? Z pewnością nie. Brak tutaj finezji i kunsztu pisarskiego. Nie jest to najlepiej napisana książka – styl raczej prosty, ozdobników też tu szukać raczej próżno.

 

Nie ma tu poetyzacji, zbędnego patosu. Nie ma tutaj celowego upiększania. Ale też – historie te nie są piękne, są prawdziwe.

 

I tak właśnie zostały ukazane.

Doris

       Tytuł już nam sugeruje, wokół jakiego tematu będzie krążył Christian Kobluk w swoich opowiadaniach. Zagadnienie osamotnienia, mimo iż często, jak bohaterowie „Samotności”, przebywamy wśród ludzi, niekiedy nawet w ludzkim tłumie, to poważny problem, można go chyba nazwać nawet cywilizacyjnym, utrudniający bardzo nasze życie.

 

       Nie ma jednej przyczyny, tak jak nie ma dwojga jednakowych osób. Bohaterów opowiadania przedstawia nam wszechwiedzący narrator, można nawet powiedzieć, że twórca ich smutnego losu, z czego oni zdają sobie sprawę, spotykając się z nim od czasu do czasu oko w oko. To taki zabieg narracyjny, jednak nie bardzo rozumiem jego zastosowanie akurat w tym przypadku.

 

       Samotna dziewczyna, patrząca jak ludzie wokół się bawią, wznoszą toasty, coraz bardziej upojeni alkoholem, tańcem i gwarem. I ona jedna, osobna, z kieliszkiem wina, które jakoś nie chce uderzyć do głowy i z nieodłącznym papierosem – towarzyszem samotności.

 

      Autor i tłumacz, obydwaj wciągnięci w swoją pracę po uszy, nie zauważają mijających godzin. Jednak ta praca, która izoluje ich od świata, zamyka w rzeczywistości wyobrażonej, w której muszą być sami. To inny rodzaj samotności.

 

       I on, urzędnik, od rana do wieczora z teczką, zagrzebany w dokumentach, biegnący na spotkania z ludźmi, którzy nic go nie obchodzą i których za chwilę już nie pamięta. Rano samotne śniadanie, kawa, wsłuchiwanie się we własne myśli…

 

       Mężczyzna recenzujący filmy, kochający kino, uśmiechający się do czasu wyjścia na ulicę, między nas, ludzi, jak on. Czy na pewno takich samych? On chciałby tak myśleć, ale wyróżnia go kolor skóry, którego nie sposób ukryć. Czemu zresztą miałby tego pragnąć? To jego skóra, to po prostu on. A jednak skazany na samotność.

 

       To tylko przykłady, nas między ludźmi, a tak zarazem od nich dalekich. Dlaczego nie potrafimy wejść w relacje, choć przecież tego pragniemy? Czasami odnosiłam wrażenie, że bohaterowie nie są pewni, czego chcą, że umościli się w tej swojej osobności całkiem wygodnie i trudno im otworzyć drzwi drugiej osobie. Uciekają w pracę, jedni w tę lubianą, która ich pasjonuje, inni zaś do kieratu, który pozwala zająć myśli i odhaczyć kolejny dzień w kalendarzu.

 

       Jednak w jednym wszyscy oni są do siebie podobni. Skupieni na sobie, na analizowaniu swojego nieszczęścia, na rozpamiętywaniu wszystkiego, co im w życiu nie wyszło, nie zauważają ludzi wokół siebie. Ci, którzy mienią się przyjaciółmi, jakoś nie dostrzegają błagalnego spojrzenia, wołającego: „Uratuj mnie!”. Bo jakże mają je zobaczyć, gdy ich zamknięte oczy skierowane są do wewnątrz.

 

       Mężczyzna zajęty tłumaczeniem książki nie ma czasu porozmawiać z ukochaną, tak naprawdę wcale nie zauważa jej obecności, choć czuje się do głębi samotny. Autorowi powieści wydaje się, że zna ludzi i może o nich pisać, ponieważ ich obserwuje, siedząc przy kawiarnianym stoliku. Nic bardziej mylnego. Czemu nie wyjdzie im naprzeciw, nie zatopi się w rozmowie. Jak można kogoś poznać, spoglądając na niego przez krótki czas znad parującej filiżanki?

 

      Autor przedstawił nam bohaterów szczegółowo, nawet może nazbyt dokładnie. Tylko niestety zbyt schematycznie, nie zagłębiając się w ich psychikę. Choć starał się sprawić takie wrażenie, nie wyszedł poza banał. Poznajemy ich reakcje, ale już nie ich genezę, a jeśli nawet otrzymujemy informacje o ich przeszłości, to bardzo płytkie i podobne do siebie. Bo porzucił chłopak, bo rodzice zginęli w wypadku, bo wszyscy patrzą tylko na moją urodę, a nie widzą we mnie człowieka… Ale w gruncie rzeczy mówi nam to niewiele, albo zgoła nic. Przecież na taką samą sytuację każdy zareaguje trochę odmiennie, w zależności od wcześniejszych doświadczeń, wrażliwości.

 

       Zamiast jednak skupić się na tych niuansach psychiki, na drobnych sytuacjach, gestach, a nawet niedomówieniach, co bywa w literaturze najciekawsze, autor przedstawia nad całe sprawozdanie, w którym nie ma emocji, tylko suche informacje, tak, że nawet nas ono zbytnio nie zajmuje, a bohaterowie pozostają nam obojętni i obcy. Do tego zaś trochę też sztuczni, upozowani i przez to bezbarwni.

 

       Dodatkowo autor zadał sobie trud objaśnienia od A do Z zachowania każdej z przedstawionych postaci, łopatologicznie, na siłę. Czyżby wątpił w naszą, czytelników, inteligencję i umiejętności analityczne?

 

       Jasnym punktem w całym zbiorze jest opowiadanie o chłopcu zasłuchanym w muzykę, wtopionym w nią całym sobą, nie dostrzegającym obecności innych słuchaczy na sali w filharmonii. Porwała go dotychczas nieznana mu magia, a w tej sytuacji każdy z nas jest samotny, choć to akurat samotność pożądana, oznaczająca obcowanie z pięknem, z absolutem.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial