Damato
-
Książka “Byliśmy w Oświęcimiu” w poprzednim roku (2022) zyskała nowe wydanie w twardej, solidnie oprawie dzięki Burda Media Polska. Pierwszy druk tejże publikacji sięga roku 1946 i było to wydanie Oficyny Warszawskiej na Obczyźnie.
Książkę napisało trzech obozowych kolegów, którym udało się przeżyć nazistowską zagładę. Są to: Tadeusz Borowski (numer obozowy: 119198), Krystyn Olszewski (numer obozowy: 75817) oraz Janusz Nel Siedlecki (numer obozowy: 6643). Po tych numerach możemy sądzić, że Janusz Siedlecki był najwcześniej osadzony, bo ma najmniejszy numer w porównaniu z dwójką pozostałych. Tadeusz Borowski, którego uczniowie mogą kojarzyć z opowiadań pt. “Pożegnanie z Marią” czy “Proszę państwa do gazu”, ponieważ były one często omawiane na lekcjach języka polskiego - był w obozie osadzony najpóźniej, dlatego też ma “duży” numer obozowy. Dla machiny Zagłady byli oni nic nie znaczącymi numerami, którzy mieli zginąć uprzednio ciężko pracując dla Rzeszy. Jednak nie tylko przeżyli, ale dzięki nim, możemy dowiedzieć się w szczegółach jak wyglądało ich życie w obozie. Mówią oni zgodnie: “Na luksus zapomnienia nie możemy sobie pozwolić”, dlatego też napisali wspólnie o tym książkę.
Publikacja jest niezwykła i ważna - opisuje “świeże” doświadczenia, ich spotkanie z machiną obozu, w której byli małymi trybikami. Niestety niektórzy z ocalałych, mimo uwolnienia nie potrafili poradzić sobie z nową rzeczywistością i na pewno wracali myślami do tego co przeżyli i doświadczyli w obozie. Wspomniany jeden z autorów - Tadeusz Borowski czy inny znany ocalały i autor książek - Primo Levi nie udźwignęli tego jakże ciężkiego i emocjonalnego bagażu i traumy - popełnili samobójstwo. Jest to zatrważające. Jak głęboko w psychikę muszą wwiercać się obrazy i doświadczenia wiedzą tylko Ci, którzy tam byli. Takie pozycje oparte na wspomnieniach są niezwykle ważne, aby przyszłe pokolenie nie zapomniały tego, co tam się wydarzyło.
Książka jest zbiorem opowiadań z różnych okresów pobytu w obozie. Myślę, że najbardziej znane są “U nas w Auschwitzu” czy “Dzień na Harmenzach”. Co ważne, na końcu publikacji umieszczono tzw. określenia oświęcimskie, które na pewno pozwolą lepiej zrozumieć treść książki nie zaznajomionym w tejże tematyce. Należy bowiem wiedzieć, że obóz miał swoje własne określenia (wywodzące się głównie z języka niemieckiego) na pomieszczenia, choroby, czy komanda robocze. Co nie jest zaskakujące, ludziom osadzonym w tym miejscu zmieniały się priorytety od razu po przekroczeniu bramy obozu. Jeśli już poznali prawdę o tym dokąd trafili to najważniejszymi kwestiami było najedzenie się i przeżycie kolejnego dnia. W dzisiejszym świecie niby proste i podstawowe czynności, ale w tamtych okolicznościach te osoby traktowały to jako swoisty cud.
Podsumowując - bardzo się cieszę, że wydawnictwo wznowiło tę publikację. Tym sposobem na pewno coraz więcej osób dowie się o książce i autentycznych wspomnieniach autorów z obozu w Auschwitz. To niezwykle ważne, ponieważ ostatnimi czasy coraz bardziej popularne są pseudo - książki związane z tematyką obozową, ale nie mającą z nią nic wspólnego (oprócz np. tytułu). Bardzo chciałbym, aby ludzie czytali prawdziwe wspomnienia i dowiadywali się z rzetelnych źródeł (bez wplątywania niepotrzebnych i fałszywych historii).. Książkę oczywiście bardzo polecam wszystkim! Oddajmy tym niezwykłym ludziom część i zachowajmy pamięć o nich jak najdłużej się da.