Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Do Powiedzenia Bez Niedomówień

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Do Powiedzenia Bez Niedomówień | Autor: Antoniak Marzena

Wybierz opinię:

Sosnowa Igielka

  Dziś pisarzem i poetą może być właściwie każdy. Czasem wystarczy popularność, bycie celebrytą, innym razem- spore zaplecze finansowe. Jednak nie wystarczy pisać i wydawać, żeby to, co ukaże się drukiem miało w sobie wartość oraz przesłanie… albo chociaż nadawało się do lektury. Dlatego też warto pochylać się nad tymi publikacjami, które wnoszą coś pozytywnego, inspirującego do naszego trudnego, współczesnego życia. Których nie charakteryzuje polityczny bełkot i bylejakość. Taką dobrą publikacją może stać się chociażby zbiór wierszy autorstwa Marzeny Antoniak „Do powiedzenia bez niedomówień” wydany przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Zbierane przez siedem lat utwory koją, dają do myślenia i pozwalają na nowo szukać tego, co dobre, mądre i piękne.

 

To, co najbardziej zwróciło moją uwagę, a także, co piękne w poezji Marzeny Antoniak, to przyroda. Zmieniające się pory roku z ich wyraźnymi, charakterystycznymi atrybutami. Razem z autorką obserwujemy świat, patrzymy na zielony, soczysty maj, puszysty śnieg, spadające nocą gwiazdy towarzyszące różnym przeżyciom. W wierszach stają się wspomnieniami, a jednocześnie przypominajkami dla czytelników- że tak może być, a może kiedyś nawet było, że taki niesamowity jest krajobraz wokół nas. Zatrzymaj się swoim biegu, spójrz uważnie, dostrzegaj więcej i dalej.

 

Styl autorki cechuje niezwykła delikatność, lekkość. Jakby słowa układały się na kartkach naturalnie niczym motyle na kwiatach. Niektóre wiersze przypominają japońskie haiku, inne są jak klasyczne fraszki. W utworach znajdujemy ciekawe porównania i niezwykle trafne metafory dotyczące między innymi języka, człowieka, poezji. Marzena Antoniak żongluje słowem, wykorzystując wieloznaczność, dosłowne rozumienie pewnych rzeczy. Często sięga też po przysłowia, czy potoczne stwierdzenia, używając ich w zmienionym, zupełnie nietuzinkowym kontekście. Zaskakujące są także puenty utworów, zbierające wszystkie refleksje z zgrabną, wysmakowaną całość. W ogóle mamy tu do czynienia z oszczędnością słów. Niektóre wersy to czasem tylko jeden, mówiący wszystko, wyraz. Autorka ma też pomysł na własne słowa. Jej neologizmy są bardzo ciekawe.

 

Większość wierszy zawartych w zbiorze „Do powiedzenia bez niedomówień” to utwory krótkie, takie na „jeden gryz”, jak ciasteczko do kawy, czy ciasteczko z chińską z wróżbą. Gdyby ktoś dziś, jak jeszcze dwadzieścia, trzydzieści lat temu wpisywał się do pamiętników, byłyby to wersy idealne do wykaligrafowania na pamiątkę. Ale nie mylmy ich oczywiście z hasłami „na górze róże”! Chodzi tu o słowa ponadczasowe, z przesłaniem. Mogą stać się pięknymi sentencjami podsumowującymi ludzkie poczynania. W tomiku znalazły się poematy o codzienności, o tworzeniu i samej poezji, o wspominanej już naturze, i oczywiście utwory plasujące się w temacie poetyckim nr 1, czyli o miłości. A wszystkie melancholijne, refleksyjne, bardzo emocjonalne. Warto przed lekturą mieć na uwadze, że autorka często nawiązuje do Boga, wiary, ale jest to tak osobiste, że nie ma się wrażenia nawracania na siłę, czy surowego upominania, a jedynie zachętę do refleksji i korzystania z czasu, który jest nam dany.

 

Lektura wierszy Marzeny Antoniak daje jakieś takie ukojenie, spokój. Po przeczytaniu wielu różnych zbiorów poezji tutaj mogę odpocząć od bezustannego słuchania oskarżeń rzucanych przez artystę, z których dowiadujemy się, że ludzie to są tacy, a tacy (najczęściej mający wyłącznie wady), a świat wręcz koszmarny i potworny. Tutaj mogę odpocząć od tak częstego w poezji, na którą ostatnio trafiam, narcyzmu i samouwielbienia poety. W świecie Marzeny Antoniak jest zdecydowanie przyjemniej.

Sylfana

  Tomik pt. „Do powiedzenia bez niedomówień” autorstwa Marzeny Antoniak to bardzo niepozorny zbiór, który jednak przebija ilość tekstu jakością i zasadnością. Autorka pragnie za pomocą konstrukcji podmiotu lirycznego przedstawić rzeczywistość w sposób dosadny, prosty, bezpośredni, bez zbędnych ozdobników, złoceń i podkreśleń. Forma jej tekstów jest równie przejrzysta, co wybrana tematyka, a to nadaje tej poezji pewnej wyjątkowości i nietuzinkowości. Choć wspomniana stylistyka i język wydają się być nieskrępowane wieloma nadbudowującymi znaczeniami i przenośniami, to nawet ta, wydawać by się mogło, przystępna forma może nastręczyć wielu trudności z odczytaniem i szeroko pojętą interpretacją.

 

Wszystkie teksty umieszczone w zbiorze są krótkie i treściwe. Niektóre mają jedynie cztery wersy, inne dwa razy tyle, jednak w dalszym ciągu forma wydaje się być ultra zgnieciona, tak aby każde pojedyncze słowo mogło przenosić jakąś ogromną warstwę semantyczną. Tomik pod kątem znaczeń i wybranych tematów wydaje się być nierówny. Teksty o miłości plączą się z tymi o codziennym życiu i religii, nie ma tutaj jednego toru rozważań. Jedyną osią, która jako tako stanowi trzon całego zbioru, jest czas, a właściwie zmieniające się pory roku. Wszelkiego rodzaju święta, okazje, okoliczności, wyznaczają tok narracji lirycznej – mowa tu np. o Wielkanocy, maju, i innych fragmentach przestrzeni czasowej, które szeregują wiersze. Nie jest to jednak zasada stała, dominująca nad całym zbiorem. Czasami w pojedynczych tekstach nie zauważamy żadnych szczegółów, które mogłyby utwierdzić nas w przekonaniu, że autorka miała jakiś szczególny pomysł na ułożenie tekstów, jednak ja osobiście nie odnajduję wszędzie tej jednomyślności i konsekwencji. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć z pewnością, że nie było takiego zamysłu.

 

Konsekwencja natomiast zauważana jest zdecydowanie w braku interpunkcji w utworach. Ma to otworzyć horyzonty czytelnika, nie ograniczać przepływu jego myśli, a także nadać lirykom głębi i symbolicznego charakteru. Autorka pragnie otworzyć przed nami przestrzeń interpretacji, nie chce nas ograniczać, daje nam ogromne pole manewru. Ten brak ograniczeń jest czymś niebywale ciekawym, gdyż twórczyni posługuje się słowami wieloznacznymi, motywami szeroko pojętymi, które pozwalają na spontaniczność w refleksji i rozważaniach. Jest to niebywały plus utworów, możemy je dzięki temu „wykorzystywać” na różne sposoby, w różnych okolicznościach i sytuacjach.

 

Najważniejszymi zagadnieniami, które rozpatruje poetka są między innymi: współczesne sposoby bycia, moralność, relacje międzyludzkie, a także relacje między człowiekiem a Bogiem. Kwestia religijności jest tutaj najważniejsza, można odnieść wrażenie, że autorka próbuje wspomnianą relację rozłożyć na czynniki pierwsze. Pewnie dla wielu osób jest to niezwykle fascynujące i ciekawe, jednak dla mnie ta kwestia w utworach bywa podrzędna. Inne teksty również nie porywają jakoś mocno, są przystępne, miłe dla świadomości, jednak nic poza tym.

 

Można natomiast przyznać ogromnego plusa za wspomnianą formę i konstrukcję. Autorka gra troszeczkę z czytelnikiem, struktura liryczna ma być formą zabawy, ale jednocześnie też komplikuje wykonane zadanie twórcze. Krótka forma liryczna nastręcza trudności, gdyż trzeba w kompaktowej formie zapisać wszystkie przemyślenia. Twórczyni odnajduje się w tym, jest jak ryba w wodzie i trzeba uznać jej talent w przywołanej kwestii. Jednak wybrane zagadnienia nie do końca współgrają z formą, co wydaje się być największym minusem zbioru.

 

Tomik o tytule „Do powiedzenia bez niedomówień” jest porządnym kawałkiem liryki, jednak do wybitnego dzieła jeszcze mu daleko. Mam nadzieję, że autorka dalej będzie się rozwijać i wyda kolejne publikacje, które wraz z przyrostem doświadczenia staną się bardziej intrygujące i pełne.

Agnesto

  „Kto wie, gdzie nogi poniosą głowę (…)

Z Twojej woli /Panie/

rodzą się wiersze...”

 

Najlepiej patrzeć na wszystko z góry, z nieba, być ponad życiem na ziemi. Tam panuje spokój, melancholia i „...myśli bez szwów

 

tam wijesz gniazdo marząc by tu zostać lecz...” życie. To twoje życie wzywa cię do siebie i musisz opuścić chmury marzeń niedoścignionych.

 

Leżę

zasypiam

budzę się

jeszcze nie umieram

jestem...”. Musisz opuścić towarzystwo Boga.

 

Życie woła, ale jakie to życie, pytasz?

 

Ból dokucza i zdumiewa...”

„Krzyż

który dźwiga ciało...”

 

To wszystko jest czasem zbyt trudne, ponad twoje siły. I choć szukasz w modlitwie jakiegoś znaku, że podołasz, że tak po ludzku dasz radę, to nie znajdujesz nic. Czasem siebie szukasz w oczach innych ludzi, ale to ciągle za mało. Modlisz się, spoglądasz w niebo, wiesz, że nie jesteś sam, bo czujesz obecność Boga, czujesz jego opiekę, dlatego wytrwale, koralik za koralikiem, prosisz. I czasem Go widzisz. Milczy i choć

 

dał ucho czułe na słowo

otwarte okno na szczegóły...” to nie słyszysz Go, nie dostrzegasz. Mijasz. Bo jesteś tylko człowiekiem.

Niesiesz swój krzyż przez pory roku.

Jesień, wiosna

„(...) chłodne noce i przesilenie”,

 

słota i plucha i nagle lato wkracza. A barwy dywanów tworzą zgniłe liście, bo to czas, gdy wszystko chyli się ku końcowi. Ku śmierci. Czas zniczy, czas, który drga w tobie odchodzeniem i pustką, której nic i nikt nie wypełni. Mijają się pory roku, mijają cię ludzie, słowa, spojrzenia oczu. Wszystko zmierza ku końcowi.

 

Poetka bawi się słowami w dwojaki sposób. Nie używa interpunkcji, brak tu kropek i przecinków, ale jest za to miejsce na twoje znaki, na twoje przystanki i zadumę. Czytając takie wersy bawisz się ich znaczeniem. Każde zatrzymanie zmienia sens wiersza. Zmienia jego odczucia i sam do końca nie wiesz, czy faktycznie odczytałeś przekaz poetki. Jednak, czy to ma znaczenie? Tu chodzi o duszę i ukojenie i tylko to się liczy. To ma wartość samą w sobie.

 

Marzena Antoniak pisze prostymi słowami, jednak nie wszystkie utwory są proste... w zrozumieniu. Czasem odnosisz wrażenie, że ich kompletnie nie pojmujesz, że to zlepek słów o nijakiej formie. Wtedy lepiej pomiń stronę, wrócisz do niej kiedy indziej. Ale taki już chyba urok poezji, że nie każdy ją lubi, nie każdy czyta, a tym bardziej nie mówi o niej. W wersach częstokroć szukasz siebie, swojego domu i czegoś, co trudno nazwać, bo wymyka się słowu.

 

Te wiersze powstawały na przestrzeni kilku lat. Ostatni czas był izolacją, zamknięciem i zatrzymaniem. Był czasem dla siebie. To też jest w wierszach. Oczy strachu i trwogi. Co będzie? Dokąd to zmierza? Czy to koniec świata i życia i … mnie?

 

Do powiedzenia bez niedomówień” nie jest może porywającym zbiorem wierszy. Brak tu głębi, jednolitości i jakiegoś wspólnego mianownika. Jest Bóg, jest miłość, są wspomnienia. Są kolory ziemi i kwiatów i dni, ale czytasz, odkładasz i nic w tobie nie zostaje.

 

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial