Sosnowa Igielka
-
Dziś pisarzem i poetą może być właściwie każdy. Czasem wystarczy popularność, bycie celebrytą, innym razem- spore zaplecze finansowe. Jednak nie wystarczy pisać i wydawać, żeby to, co ukaże się drukiem miało w sobie wartość oraz przesłanie… albo chociaż nadawało się do lektury. Dlatego też warto pochylać się nad tymi publikacjami, które wnoszą coś pozytywnego, inspirującego do naszego trudnego, współczesnego życia. Których nie charakteryzuje polityczny bełkot i bylejakość. Taką dobrą publikacją może stać się chociażby zbiór wierszy autorstwa Marzeny Antoniak „Do powiedzenia bez niedomówień” wydany przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Zbierane przez siedem lat utwory koją, dają do myślenia i pozwalają na nowo szukać tego, co dobre, mądre i piękne.
To, co najbardziej zwróciło moją uwagę, a także, co piękne w poezji Marzeny Antoniak, to przyroda. Zmieniające się pory roku z ich wyraźnymi, charakterystycznymi atrybutami. Razem z autorką obserwujemy świat, patrzymy na zielony, soczysty maj, puszysty śnieg, spadające nocą gwiazdy towarzyszące różnym przeżyciom. W wierszach stają się wspomnieniami, a jednocześnie przypominajkami dla czytelników- że tak może być, a może kiedyś nawet było, że taki niesamowity jest krajobraz wokół nas. Zatrzymaj się swoim biegu, spójrz uważnie, dostrzegaj więcej i dalej.
Styl autorki cechuje niezwykła delikatność, lekkość. Jakby słowa układały się na kartkach naturalnie niczym motyle na kwiatach. Niektóre wiersze przypominają japońskie haiku, inne są jak klasyczne fraszki. W utworach znajdujemy ciekawe porównania i niezwykle trafne metafory dotyczące między innymi języka, człowieka, poezji. Marzena Antoniak żongluje słowem, wykorzystując wieloznaczność, dosłowne rozumienie pewnych rzeczy. Często sięga też po przysłowia, czy potoczne stwierdzenia, używając ich w zmienionym, zupełnie nietuzinkowym kontekście. Zaskakujące są także puenty utworów, zbierające wszystkie refleksje z zgrabną, wysmakowaną całość. W ogóle mamy tu do czynienia z oszczędnością słów. Niektóre wersy to czasem tylko jeden, mówiący wszystko, wyraz. Autorka ma też pomysł na własne słowa. Jej neologizmy są bardzo ciekawe.
Większość wierszy zawartych w zbiorze „Do powiedzenia bez niedomówień” to utwory krótkie, takie na „jeden gryz”, jak ciasteczko do kawy, czy ciasteczko z chińską z wróżbą. Gdyby ktoś dziś, jak jeszcze dwadzieścia, trzydzieści lat temu wpisywał się do pamiętników, byłyby to wersy idealne do wykaligrafowania na pamiątkę. Ale nie mylmy ich oczywiście z hasłami „na górze róże”! Chodzi tu o słowa ponadczasowe, z przesłaniem. Mogą stać się pięknymi sentencjami podsumowującymi ludzkie poczynania. W tomiku znalazły się poematy o codzienności, o tworzeniu i samej poezji, o wspominanej już naturze, i oczywiście utwory plasujące się w temacie poetyckim nr 1, czyli o miłości. A wszystkie melancholijne, refleksyjne, bardzo emocjonalne. Warto przed lekturą mieć na uwadze, że autorka często nawiązuje do Boga, wiary, ale jest to tak osobiste, że nie ma się wrażenia nawracania na siłę, czy surowego upominania, a jedynie zachętę do refleksji i korzystania z czasu, który jest nam dany.
Lektura wierszy Marzeny Antoniak daje jakieś takie ukojenie, spokój. Po przeczytaniu wielu różnych zbiorów poezji tutaj mogę odpocząć od bezustannego słuchania oskarżeń rzucanych przez artystę, z których dowiadujemy się, że ludzie to są tacy, a tacy (najczęściej mający wyłącznie wady), a świat wręcz koszmarny i potworny. Tutaj mogę odpocząć od tak częstego w poezji, na którą ostatnio trafiam, narcyzmu i samouwielbienia poety. W świecie Marzeny Antoniak jest zdecydowanie przyjemniej.