MaHa
-
Jaka powinna być powieść kryminalna, godna uwagi wymagającego czytelnika w XXI wieku? Powinna przede wszystkim wciągać niemal od pierwszych stron, intrygować i pozostawiać w zaciekawieniu przez całą lekturę. Powinna nie pozwalać zasnąć, dopóki nie przejdzie się do kolejnego rozdziału. Wreszcie - powinna wywoływać nie tylko dreszcz niepewności, ale i ciekawość oraz podniecenie… czytelnicze, rzecz jasna. Dodatkowo powinna też być wyjątkowo mroczna. I taka jest właśnie najnowsza powieść pt. “Maszyna losu”, napisana przez Andrzeja Mathiasza, a wydana nakładem wydawnictwa Novae Res. To licząca niemal 550 stron książka, która pochłania czytelnika bez reszty i sprawi, że nie będzie można zasnąć… Czy warto po nią sięgnąć? Jeśli jeszcze do tego nie przekonałam i wystarczająco nie zaintrygowałam, zapraszam do poznania dalszej części recenzji. Gwarantuję, że warto!
“Maszyna losu” to doskonale skonstruowana, trzymająca w napięciu fabuła i historia, która uruchamia wszystkie zmysły czytelnika. To także kryminał najwyższych lotów, pełen mroczności i opisu psychiki mordercy. Czytelnik niemal do samego końca jest niejako wodzony za nos przez autora - nie wie, kto tak naprawdę jest zabójcą, a jego domysły okazać się mogą zupełnie inne od prawdy. Do tego w powieści Andrzeja Mathiasza nie brakuje ciekawych opisów psychologicznych. Czytelnik przekonać się może, że zemsta nie zawsze jest oczywista i nie musi wiązać się wcale z uczuciem ulgi (o czym informuje zresztą niejako podtytuł powieści umieszczony już na okładce książki).
Muszę przyznać, że po książkę zatytułowaną “Maszyna losu” sięgnęłam z uwagi na to, że jestem wielką fanką powieści kryminalnych. Dodatkowo nie miałam dotychczas do czynienia z twórczością Andrzeja Mathiasza. Po lekturze tej powieści jestem jednak pewna, że sięgnę także po inne książki znajdujące się w dorobku pisarskim autora. Warto wiedzieć, że “Maszyna losu” jest drugą powieścią autora z cyklu książek z prokuratorem Adamem Szmytem (po “Szlamie”). Nieznajomość pierwszej książki jednak nie ma żadnego wpływu na zapoznanie się z treścią “Maszyny losu”.
Tym, co mnie zachwyciło w powieści, jest mroczność. Zdawać by się mogło, że akcja dzieje się w okolicznościach zupełnie pozbawionych mroczności. Okazuje się jednak, że nawet w mieście można tę mroczność doskonale wydobyć, wprawiając w ruch autorską maszynę losu. Jej autorem jest jeden z głównych bohaterów - Czesław Grinwald, który po latach odsiadki wychodzi z więzienia. Co takiego się wydarzy podczas kilku dni opisanych na kartach powieści? Ile osób będzie musiało stracić życie? Co więcej - czego symbolem jest pomarańcza, odgrywająca niezwykle ważną rolę w książce, dodatkowo umieszczona także na okładce powieści? Tego wszystkiego dowiedzieć się można, sięgając po “Maszynę losu”. Gwarantuję, że fani doskonale skonstruowanych powieści kryminalnych nie będą zawiedzeni!
Nikogo nie powinno więc dziwić, że najnowsza powieść Andrzeja Mathiasza zasługuje w moim odczuciu na najwyższą ocenę spośród dostępnych. Stawiając “Maszynie losu” mocną 6 wiem, że nawet najbardziej wymagający czytelnicy nie będą zawiedzeni podczas lektury tej książki, a co więcej - po zakończeniu przygody z historią opisaną przez autora będą mieli uczucie niedosytu. Z pewnością też będą chcieli poznać dotychczasowy dorobek pisarski autora - ja zaliczam się do tych właśnie osób i z ogromną przyjemnością sięgnę nie tylko po “Szlam”, ale i pierwszą książkę autora - “Drugą rzeczywistość”.
Cóż pozostało mi innego, jak tylko zaprosić do poznania historii opisanej w “Maszynie losu”. Wszystkich, którzy jeszcze jej nie znają, mogę śmiało określić mianem szczęściarzy. Udanej, pasjonującej i zajmującej lektury życzę!