Julia Panicz
-
Oriana Fallaci zasłynęła przede wszystkim swoim wybitnym kunsztem dziennikarskim: była korespondentem wojny w Wietnamie, przeprowadzała najsławniejsze na świecie wywiady, opowiadała niesamowite historie. Wzbudzała też i kontrowersje. Jedni ją podziwiają, inni wytykają jej niekorzystne wypowiedzi. Ale tym razem przedstawiam Orianę Fallaci w innym wydaniu.
Przedstawiam ją jako Caterinę – wyzwoloną, ekstrawagancką ateistkę i potomkinie spalonej na stosie czarownicy, która pomodliła się tylko raz w życiu i nauczyła się czytać i pisać w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Jako Montserrat, która oszalała po śmierci swoich wszystkich synów na morzu i zamarzła w ogrodzie przytułku dla obłąkanych grając na lutni. W końcu jako Anastasię – kobietę, która wystraszyła indiańskiego wojownika, która uczyła się strzelać na Dzikim Zachodzie, baletnicę, która oszałamiała publiczność swoim tańcem żmii.
Te niebywale silne kobiety, których życie bywało przewrotne, biegnąc od skrajnej biedy do niewyobrażalnego bogactwa. Bohaterki, będące świadkami włoskiej historii, walk o niepodległość, rewolucji i powstań, które widziały jak tworzy się państwo jakie znamy dziś. One wszystkie były przodkami Oriany Fallaci, która oddaje im hołd w autobiograficznej sadze „Kapelusz cały w czereśniach”. Ta monumentalna powieść, licząca niemal 900 stron, to historia pradziadków, prababć, dziadków i babć sławnej dziennikarki.
Książka, podzielona została na kilka części, tak, że każda z nich opowiada historie innej gałęzi drzewa genealogicznego Fallaci. Swoją sagę rozpoczyna w 1773 roku kiedy Carlo Fallaci, biedny rolnik z Panzano, który marzył jedynie o latrynie i szybach w oknach wyrusza do Wirginii, nowopowstałej kolonii w odległej Ameryce. Nigdy tam jednak nie dociera. Zamiast tego wydzierżawia gospodarstwo i żeni się z toskańską chłopką Catariną. Przez pierwszą część autorka śledzi kolejne pokolenia tego odłamu przeszłości swojej rodziny, aby dotrzeć do swojego bezpośredniego przodka – dziadka Antonio. Z drugiej strony mamy historię porywczego Francesco – poślubionego morzu bosmana i pięknej Montserrat, zrodzonej ze związku z watykańskim karierowiczem i jego kochanki. Jest również i Giobatta, o którym autorka mówi wprost: część historii, której się wstydzi. Wciągnęła go przechodząca przez Włochy w połowie XIX wieku wielka rewolucja: brutalna i krwawa.
Na koniec Fallaci przedstawia Anastasię – córkę Marguerite i walczącego o niepodległość Polski Stanisława z Krakowa – oraz trójkąt miłosny między nią, Antoniem a córką Anastasii – Giacomą.
Wszystkie te historie splątane są bezpośrednio z wielkimi wydarzeniami w historii Włoch. Kiedy dziennikarka rozpoczyna swoją sagę, pod koniec XVIII wieku Włochy są pod panowaniem austriackim. Następnie wkracza Napoleon Bonaparte, a jego wojska plądrują wioski, gdzie mieszkali przodkowie Fallaci. Kolejne lata to już okres następujących po sobie rewolucji i walk o niepodległość i zjednoczenie. Powieść kończy się pod koniec XIX wieku, kiedy Włochy są już niepodległym i zjednoczonym krajem. Pomiędzy kartami powieści przewijają się postacie historyczne, choćby takie jak Garibaldi czy Wiktori Emmanuel II.
Powiedzieć, że „Kapelusz cały w czereśniach” to utwór wybitny, to zdecydowanie za mało. Powiedzieć, że jest to arcydzieło – też wydaje się niewystarczające. Ta olbrzymia saga to istny rollercoaster emocjonalny. Przeżywamy kolejne romanse, nieszczęśliwe miłości, tragiczne śmierci i rewolucje. Giniemy razem z jej przodkami od austriackich czy francuskich kul, giniemy z żalu i miłości. Ale także kochamy, jak Giobatta i Maria Rosa, jak Antonio i Anastasia, jak Carlo i Caterina i jak Franceso i Montserrat.