Mamaczyta
-
„Nie rób scen, Flora” to debiut Martyny Pustelnik, który okazał się czytelniczą perełką 2022 roku. Komedie romantyczne to gatunek po który sięga się z przyjemnością, tutaj jednak autorka podniosła sobie poprzeczkę i pod słodką otoczką ukryła kilka poważniejszych tematów.
Flora to dziewczyna z głową pełną marzeń, jest zdolną aktorką ale jeszcze czeka na rolę życia. Kolega ze szkoły, uzdolniony reżyser składa jej propozycję nie do odrzucenia. Xawier chce wystawić na deskach teatru mit o Erosie i Psyche i proponuje Florze główną rolę. Dziewczyna jest zachwycona do czasu aż nie dowiaduje się kto ma być jej scenicznym partnerem. Maks gwiazda kina akcji, chodzący półbóg, pierwsza miłość Flory ma zagrać Erosa. Mało komfortowa sytuacja, ale dziewczyna nie pogrzebie przez to swoich marzeń. Zagra swoją rolę najlepiej jak potrafi, zbliży się do Maksa i tym razem to on zostanie ze złamanym sercem. Rola mitycznych kochanków jest wymagająca, reżyser dąży do perfekcji, liczy że aktorzy oddadzą na scenie emocje czym wzbudzą zachwyt publiczności. Wątek teatralny został tutaj niezwykle ciekawie przedstawiony, takie zajrzenie za kulisy.
Dzieje się sporo od samego początku. Tłem do głównego wątku jest zwariowana rodzina Flory. Jej siostry to barwne ptaki, chodzące indywidualności. Przekomarzania między kobietami, czat rodzinny i wielka miłość rodziców tworzą klimat tej powieści. Flora może liczyć na wsparcie swoich sióstr, czyli w zależności od sytuacji na kubeł zimnej wody lub pogłaskanie po głowie.
Relacja Maks Flora to przepychanki słowne, cięte riposty i błyskotliwe uwagi. Szaleństwa Flory i upór Maska są rozczulające. Mężczyzna jest zdeterminowany by naprawić błędy przeszłości, wie że słowo przepraszam nie wystarczy. Wspaniale było obserwować jak ta relacja się zmienia, jak oboje dojrzewają do przyjaźni. Wspólne spędzanie czasu, praca w teatrze, bezinteresowna pomoc, szalone imprezy i leczenie kaca. Flora zaczyna czuć się swobodnie w towarzystwie Maksa, ale cały czas myśli o tym jak bardzo kiedyś ją skrzywdził.
Wspomniałam, że w powieści pojawiają się też poważniejsze tematy. Tak, Flora zmaga się z zaburzeniami odżywiania, ale nie boi się iść na terapię, bo wie że samej trudno byłoby się jej z tym uporać. Depresja, samotność i pustka którą trudno zapełnić to tematy, które autorka porusza z niezwykłą delikatnością. Bohaterowie tej historii są szczerzy i mimo że to trudne potrafią zwierzyć się ze swoich problemów. A żeby je rozwiązać potrzebne jest wsparcie i bliskość przyjaciół. Nie są to wątki wplecione nachalnie, są spójne z charakterystyką bohaterów. Nie wychodzą na pierwszy plan, ale są zauważalne i idealnie wyważone.
Podsumowując „Nie rób scen, Flora” to historia pełna dobrego humoru, ciepła i romantycznych klimatów. To ponad 400 stron dobrze napisanej powieści. To książka, w której nie brakuje sytuacji życiowych, drogi do spełnienia marzeń i miłości, która zupełnie niepostrzeżenie wkrada się do życia bohaterów. Postacie są barwne ale nie przerysowane, absolutnie realistyczne, z całą paletą cech.
Przy tej książce bawiłam się naprawdę dobrze, serdecznie polecam. Tę powieść czyta się z prawdziwą przyjemnością. Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z lepszych debiutów, które przeczytałam w ubiegłym roku. Na półce wyróżnia się też niebanalną okładką, która zaprasza za kulisy teatralnej sceny.