Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Najskrytsza Pamięć Ludzi

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Najskrytsza Pamięć Ludzi | Autor: Mohamed Mbougar Sarr

Wybierz opinię:

Doris

       Pisarz, literatura, marzenie o wielkim dziele, o opus magnum, do którego stale się dąży, jest się ciągle w drodze, ale które wciąż pozostaje niedościgłą iluzją. I recenzencki palec skierowany w dół albo w górę, choć czasem ten podniesiony w górę potrafi zepchnąć dalszą karierę w przepaść, a ten opuszczony w dół, dać nowe życie. Jest jeszcze autor i usilna, a niszcząca próba zaklasyfikowania go do którejś z kilku istniejących i wypełnionych już szufladek. Jak się mają do siebie te i inne, nie wspomniane jeszcze przeze mnie zagadnienia, w rozlicznych względem siebie konfiguracjach?

 

       „Najskrytsza pamięć ludzi” to właśnie książka o bardzo szeroko rozumianej literaturze, zderzająca autora i jego dzieło z wieloma czynnikami, co prowadzi do często nieoczekiwanych zbiegów okoliczności. To książka wieloaspektowa, inna niż wszystkie i ze względu na skomplikowaną strukturę szkatułki, wymagająca skupionej uwagi. I, uwierzcie mi, za tę uważność podczas lektury szczodrze się odwdzięcza.

 

       Przy czym od razu daje się zauważyć, że tak piętnowana przez Sarra oczywistość wielu oklepanych pisarskich fraz i zabiegów autorskich, jego wydaje się w ogóle nie dotyczyć. Jego język jest niezwykle świeży i obrazowy, wielopiętrowy niczym misterna układanka, łączący kunsztowne, wyrafinowane sformułowania z tymi jak najbardziej kolokwialnymi. Zaskakują nas one, zwracają uwagę, przyciągają, mogą się podobać lub wcale nie, ale nie przejdą niezauważone, to pewne. Choćby ten fragment o pewnej senegalskiej pisarce: „Ja widziałem w niej anioła; czarnego anioła senegalskiej literatury, bez którego ta ostatnia byłaby kloaką śmiertelnej nudy, gdzie taplają się, niczym miękkie stolce, (…)”

 

       Czym jest „Nieludzki labirynt”, książka-legenda, nie do zdobycia. Kim był (jest?) jej autor, T. C. Elimane, który po rozpętaniu się wielkiego skandalu wokół swego dzieła, zniknął bez śladu, jakby zapadł się pod ziemię? Największym marzeniem początkującego pisarza, Diegana Faye`go, jest ją przeczytać, a potem poznać Elimane`a. Poświęci temu mnóstwo czasu oraz wysiłku, w wyniku czego jego świadomość życia, siebie i świata przejdzie metamorfozę.

 

       Postacie bohaterów – pisarzy wymyślone przez Sarra przeplatają się w książce z tymi rzeczywistymi twórcami, których dzieła znamy i czytaliśmy, jak Gombrowicz czy Sabato, ale potraktowanymi w sposób zupełnie dowolny, fikcyjnie włączonymi w tok wydarzeń. Do tego dochodzą wypowiedzi pisarzy znanych i cenionych, jak Toni Morrison, Vargas Llosa czy Susan Sontag, wymyślone na potrzeby dyskusji wokół „Nieludzkiego labiryntu”.

 

       Jedne po drugich pojawiają się niezwykle istotne pytanie, na które niełatwo, albo wręcz nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Czy pisarz potrafi żyć spontanicznie, szczerze, czy też każdą sytuację, rozmowę, gest, nawet ten najbardziej intymny, przerabia od razu w myślach na zgrabny akapit. Czy dyskusje o literaturze nie zastępują twórcom samego procesu twórczego, nie są jałową stratą czasu. I jak można zatracać się w teoretyzowaniu o literaturze, gdy wokół istnieje tyle ważniejszych, obiektywnie bardziej istotnych problemów, z jakimi boryka się świat.

 

       Jednak rozważania dotyczące literatury dotykają zarazem wielu innych, pozornie tylko odległych kwestii. Choćby polityki i tożsamości. Stawiania twórcom określonych wymagań i nie wychodzenie poza utarte szablony. Jeśli mowa choćby o pisarzach afrykańskich, to wrzuca się ich do jednej kategorii, oczekując od nich taniej egzotyki, łatwej do zrozumienia dla Europejczyka, żąda się, by byli zarazem czarni, ale jakby wybieleni. Inaczej nigdy nie wyjdą poza afrykańskie getto. A pozycja zdobyta w świecie afrykańskiej literatury jest znikoma i nijak nie przebije się na szersze wody. Czy mają zatem pisać zgodnie z oczekiwaniami czy z tym, co czują i naprawdę pragną przekazać? „Każdy pisarz powinien móc pisać swobodnie, co chce, nieważne, gdzie jest, skąd pochodzi czy jaki ma kolor skóry. Jedynym, czego można wymagać od afrykańskich czy inuickich pisarzy jest to, żeby mieli talent. Cała reszta to tyrania. Brednie.” To zagadnienie wybrzmiewa tutaj bardzo wyraźnie, stając się jedną z osi powieści.

 

       Nie ma tutaj odpowiedzi, jest za to mnóstwo pytań i różnych alternatyw. Wszystko obraca się wokół pisania, rzemiosła i posłannictwa, oczekiwań i prób sprostania im, co bywa oczywiście perfidną pułapką. I może jeszcze wokół wolności, prawa mówienia od siebie oraz roli krytyki i mediów, ich odpowiedzialności. Wątek poszukiwań tajemniczego Elimane`a spaja te dywagacje w całość. A oskarżenie go o plagiat każe zastanowić się nad samym pojęciem plagiatu: „Czyż cała historia literatury nie jest historią wielkiego plagiatu? (…) A może bycie wielkim pisarzem nie jest niczym więcej niż sztuką maskowania zapożyczeń i odniesień(…)”

 

       Trudno się czyta opowieść szkatułkową, gdzie poszczególne historie włożone są jedna w drugą, wpasowane idealnie, tworzą mozaikę, a raczej łańcuch przenikający przez pokolenia i stanowiący łącznik miedzy nimi. A my przechodzimy po jego kolejnych ogniwach, przeskakując raz do przodu, innym razem kawałek w tył, starając się nie zgubić rytmu i zrozumienia całokształtu. Poza tym opowieść ta jest przenikaniem się sprzeczności, które mimo to jakoś się uzupełniają. Afrykańskie korzenie i biały, nabyty w trakcie edukacji suplement. Senegalska obyczajowość i wierzenia oraz europejska kultura ze swoim niezachwianym poczuciem wyższości, wyniesionym z okresu kolonializmu. Magia i realizm, dzieła literackie oraz ich zapożyczenia następcze.

 

       Oprócz tego mamy tu człowieka z całą jego złożoną psychiką i uczuciowością. Pisarza z głową nabitą marzeniami i ideami, mężczyznę wobec różnych form miłości i spełnienia, dorosłego, w którym wciąż tkwi płaczące dziecko poszukujące rodzicielskiej akceptacji.

 

       No i jest jeszcze wciągająca historia, sięgająca przełomu XIX i XX wieku, doprowadzona aż do współczesności. To ona integruje z sobą dwie warstwy powieści, tę fabularną, epicką z tą refleksyjną, kontemplatywną. O ile początek książki czyta się z trudem, ciężko rozeznać się w chaosie, to z czasem coraz więcej wątków zaczyna się łączyć i zaczynamy wygodniej mościć się w gąszczu podejmowanych problemów. Na dobre wciągamy się w opowieść. Tym bardziej, że wieloletnie poszukiwania Elimane`a bardziej zaczynają przypominać detektywistyczne śledztwo, przekazywane z rąk do rąk przez pokolenia, wędrujące z Francji do Senegalu, stamtąd do Argentyny i z powrotem, przekraczając granice czasu i przestrzeni. Widzimy, że to zarazem docieranie do źródeł własnej tożsamości przez kolejnych bohaterów, odnajdowanie w natłoku informacji, wydarzeń, sugestii i błędnych tropów, drogi do samego siebie. A przewodnikiem jest tutaj właśnie „Nieludzki labirynt”, będący objawieniem, wyzwalaczem, dla niektórych zaś po prostu przekleństwem. „Wielka książka zawsze mówi wyłącznie o niczym, a mimo to jest w niej wszystko” – to cytat mający charakteryzować opus magnum Elimane`a, pasujący zaś doskonale również do powieści Sarra.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial