Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Matrymonium. O Małżeństwie Nieromantycznym

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Matrymonium. O Małżeństwie Nieromantycznym | Autor: Alicja Urbanik Kopeć

Wybierz opinię:

Julia Panicz

  „Matrymonium” Alicji Urbanik-Kopeć, to książka, która uświadamia nam – kobietom, jak bardzo powinniśmy być wdzięczne wszystkim tym sufrażystkom, emancypantkom i feministkom, które do dzisiaj walczą o prawa kobiet. Chociaż obraz dziewiętnastowiecznego i dwudziestowiecznego (z początków) społeczeństwa jest mi znane z wszelkiej maści powieści, filmów czy po prostu – z lekcji historii, to ten niezwykle obrazowy reportaż, potrafił jeszcze sprawić, że włos znowu mi się zjeżył na głowie.

 

Autorka przedstawia trudną sytuację kobiet nie tylko tych z biedniejszych kręgów społecznych. Uświadamia też czytelnikom, że bycie panią domu wcale nie było wówczas takie łatwe. Zresztą życie robotnic czy służących też nie należało do najprzyjemniejszych. Owszem, zarabiały pieniądze, ale to jednak nie oznaczało ich samodzielności.

 

Podtytuł tej książki „o małżeństwie nieromantycznym” jest, jak uważam, jednak trochę zbyt skromny jak na tematy, za które bierze się autorka. Reportaż to bardziej kompleksowa próba zrozumienia tego, jak żyło się na przełomie wieków. I jaką rolę odgrywały w ówczesnym społeczeństwie kobiety. Bo nie ma co ukrywać, że to właśnie one są najważniejszą osią reportażu. Te biedne – robotnice i służące, bezrobotne i te harujące 12 godzin na dobę oraz te bogate – zagubione młode mężatki, niesamodzielne panie domu. Wszystkie te bohaterki łączy jednak jedna rzecz – poszukiwanie męża. Nie napiszę, że poszukiwanie miłości, bo jak udowadnia Alicja Urbanik-Kopeć, ówczesne małżeństwa częściej przypominały transakcję finansową niż romans.

 

Z instytucją małżeństwa w tamtym okresie autorka rozprawia się bardzo szybko – negocjacje posagu, swaty i uzależnienie finansowe. Nie ma to nic wspólnego z miłością, którą pokazują nam różne powieści i produkcje filmowe, chcące oddać „magię” tamtego okresu. W książce zresztą często pojawia się jako odwołanie „Lalka” Bolesława Prusa, chyba najbardziej odpowiednia lektura do ukazania jak naprawdę funkcjonowały pary wówczas. Autorka jednym ruchem rozdeptuje romantyzm Wokulskiego i z oczarowanego Izabelą kawalera zamienia go w sprytnego ekonomistę i rentiera. Wszyscy znamy to zmemizowane już podejście do postaci Izabeli Łęckiej, ale autorka rzuca też i na nią nowe światło, pokazując, jak przedmiotowo traktowane były wtedy kobiety.

 

Jednak najciekawszym fragmentem „Matrymonium”, jak dla mnie, jest obraz archaicznego Tindera. Autorka opisuje, jak w tamtym czasach poszukiwano miłości (lub po prostu zabezpieczenia finansowego potwierdzonego aktem ślubu), kiedy nie potrafiło się znaleźć jej „w realu”. Obecnie mamy do tego mnóstwo możliwości: portale randkowe, social media, fora i tak dalej. Zresztą w samych portalach mamy już szerokie spektrum wyboru. A zanim pojawiły się komputery, telefony i Internet? Wtedy rządziła prasa. Reportażystka przedstawia nam najpoczytniejsze numery, które zajmowały się umieszczaniem anonsów, w których panny i kawalerowie prezentowali swoje wady i zalety.

 

Dlaczego akurat to, tak zwróciło moją uwagę? Dzięki autorce właściwie, która nie wstawia po prostu losowych anonsów z zamysłem – patrzcie, tak to się żyło bez Tindera! Nie, nie. Analizuje, sprawdza, dywaguje i spisuje swoje refleksje. W tych ogłoszeniach znaleźć można prawdziwy obraz tamtego społeczeństwa. Jak chociażby to, co zresztą udowodnione jest wielokrotnie w tym reportażu, że wygląd i usposobienie nie miało wcale takiego znaczenia, jak stanowisko, pozycja czy wysokość posagu. Panny, próbując się zareklamować przed potencjalnymi kandydatami o rękę, informowały o swoim zapleczu finansowym, natomiast kawalerowie wprost wypisywali, ile posagu by chcieli dostać wraz z żoną. Cóż, ciężkie to były czasy dla miłości.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial