masło
-
Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem porządną, skomplikowaną książkę szpiegowską. Mając wpamięci filmy o najsłynniejszym agencie JKM, z wielkim apetytem zasiadłem do „Wojny w Zatoce Perskiej” Władysława Żernika. I nie zawiodłem się.
Licząca ponad czterysta stron książka składa się wyłącznie z trzech rozdziałów. Ale taki układ jest wpełni uzasadniony – w pierwszym narrator w szpitalnej sali spotyka ciężko rannego mężczyznę. To właśnie jego, bohatera książki Żernika, Johna Pulawskiego, poznajemy w najobszerniejszym drugim rozdziale książki.
Wątkiem przewodnim „Wojny…” jest narastający konflikt na linii Irak – Kuwejt i reszta świata. Reszta, czyli USA i ZSRR, a że zawiła gra toczy się w obrębie handlu bronią i ominięcia restrykcji nałożonych przez ONZ, od razu wiadomo, że na kartach książki pojawią się tajni agenci ścierających się ze sobą supermocarstw. W środku tej nieustającej, wieloletniej walki stoi oczywiście nasz polski bohater, który lawirując i klucząc straszliwie, próbuje nie tylko „ugrać swoje”, ale przede wszystkim odkryć, kim są otaczający go ludzie i czy przyjaciele są rzeczywiście jego przyjaciółmi.
Brzmi wyśmienicie, prawda? I tak właśnie było – bawiłem się świetnie, choć, co muszę przyznać, niebyła to zabawa lekka i łatwa. Żernik zbudował bardzo precyzyjną, rozbudowaną akcję, gdzie każdy, naprawdę każdy szczegół ma znaczenie. Dzięki nim bowiem można próbować się domyślać, who is who, kto zdradził, kto zabił, a kto gra podwójnego a może potrójnego agenta…
Książka zawiera absolutnie wszystkie elementy doskonale skrojonej akcji szpiegowskiej – są tu i podsłuchy i nagrania, i misterna gra wywiadów, „złole” z KGB, i ci dobrzy z CIA, którzy również potrafią działać przeciwko bohaterowi. Tajemnicze zniknięcia, sfingowane wypadki samochodowe, trefni kelnerzy, szyfrowane wiadomości i idąca śladami stóp bohatera podejrzana dwójka młodych zakochanych… Akcja ciągle przeskakuje z miejsca na miejsce (od Paryża po Bagdad) i nieustanie przypomina nam, że w czasach, kiedy nie było telefonii komórkowej, przekazywanie informacji, zwłaszcza tych tajnych, przybierało niekiedy zaskakujące formy. Autorowi należą się oklaski za brawurowo prowadzone wątki szpiegowskie i doskonałe pomysły na skrytki, gdzie można umieścić podsłuch.
To, co w książce Żernika specjalnie mnie urzekło to fakt, iż Autor zdaje się przestrzegać szpiegów wszelakich przed poddawaniem się uczuciom. To one doprowadzają do ich zguby, prowadzą na manowce i zasłaniają prawdę, która dla każdego wydaje się być widoczna na pierwszy rzut oka. Nierzadko rozwiązanie tajemnicy wiąże się z koniecznością odbycia podróży w przeszłość, zatem uważaj, Czytelniku! To, co wyczytasz na pierwszych stornach książki, może mieć kolosalne znaczenie dla wyjaśnienia zagadki!
Także sam bohater, niejaki pan Pulawski, nie jawi się jako osoba o krystalicznej przeszłości i czystości serca. Bądź co bądź to jeden z najlepszych światowych handlarzy bronią. Jednak trudno nie darzyć go sympatią, zwłaszcza gdy szybko orientujemy się, że dzięki machinacjom znanej każdemu organizacji szpiegowskiej, został bez jego wiedzy ożeniony z pewną przepiękną kobietą, która na widok świeżo zaślubionego, przystawiła mu broń do skroni…