Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Przez 581 Dni Byłem Tylko Numerem

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 3 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 4 votes

Polecam:


Podziel się!

Przez 581 Dni Byłem Tylko Numerem | Autor: Agata Pakuła

Wybierz opinię:

Agnesto

  Są książki, które zmieniają postrzeganie świata. Całkiem.

 

Są książki, które otwierają oczy i dusze. Na zawsze.

 

Są książki, które zamieszkują w sercu na wieczność.

 

Są ludzie, którzy zostają z nami i w nas, wnikają w pamięć i są. Po prostu są...

 

Jest książka-pamiętnik Franciszka Knapczyka „Przez 581 dni byłem tylko numerem” napisana przez Agatę Pakułę. Jednak ta książka robi coś jeszcze – wstrząsa, rani i wywołuje bunt. Rodzi się niezgoda na to, czym los obarczył ludzi 1 września 1939 roku. Pytasz się – dlaczego? Za co? Czy można TAKIE COŚ zgotować ludziom? Historia udowadnia, że tak, a ta publikacja to dowód, że tak było, że to się stało – wręcz dokonało – i że są ludzie, którzy przez owo piekło przeszli.

 

W dniu 1 września 1939 roku świat utracił wszelkie kolory. Marzenia przysypały gruzy walących się domów, radosny śpiew zagłuszyły wybuchy bomb, salwy z karabinów maszynowych i jęki ludzi leżących z otwartymi ranami. Uśmiechy zmazały łzy, odwagę zastąpił strach. A to wszystko podlał krwawiący ból.

 

Wszystko stało się czarne i szare od kurzu. Jedynie dym z kominów krematoryjnych był biały i gaz uśmiercający, który był bezbarwny i niewidoczny – jak śmierć, której nie widać, a stale towarzyszy u boku. Ludzie też utracili kolory – całkowicie. Ludzie stali się masą głodnych, wyrzuconych, pozbawionych nadziei istot. Stali się tłumem, w którym jednostka traciła na znaczeniu. Stali się stadem prowadzonym na rzeź, lecz wcześniej były bite, poniżane i głodzone, by w konsekwencji trafić nie tyle do ubojni, ile do komory gazowej zwanej łaźnią z natryskiem. Ale tego tytułowy bohater, Franciszek Knapczyk nie wiedział. Dowiedział się dopiero w 1972 roku, gdy ponownie stanął na ziemi Mauthausen z wycieczką w 27. rocznicę wyzwolenia obozu.

 

Miał zostać zagazowany, miało go już nie być.

 

A jest. I wraca do przeszłości, do tego, czego człowiek do śmierci nie może wymazać z pamięci. Alzheimer byłby zbawieniem, bo mózg cały czas przechowuje w sobie klatki z czasu zza drutu kolczastego. Wszystko wraca i trzeba ogromnej siły i odwagi, by ponownie przekroczyć bramę obozu i postawić stopy na ziemi upodlenia.

 

Był rok 1943, 16 września, gdy gestapo aresztowało Franciszka i z krwią cieknącą po nogach wywiozło do więzienia politycznego w Nowym Sączu. Tam był torturowany, przesłuchiwany i głodzony. 2 października 1943 roku pociągiem towarowym przewieziono go do Oświęcimia i tu dostał numer obozowy 153337. Franciszka Knapczyka oznaczono cyfrą, którą od teraz był. Był numerem, który przy każdej kontroli musiał głośno podawać w języku niemieckim. W Mauthausen dostał inny – 5880, lecz ostatecznie, w 1944 roku stał się numerem 45101. Stał się nikim w tabelach statystyki, oznaczony, jak bydło...

 

Ciężka praca fizyczna, terror, głód. Chodzenie boso po zamarzniętej ziemi, choroby, kilkugodzinne apele obozowe w zimie, brak odpoczynku i ciągłe poniżanie. Taka w zarysie byłą codzienność. Budziłeś się rano z marzeniem, by dożyć do wieczora. Wieczorem padałeś z nadzieją, by dożyć do jutra, do pobudki. Permanentny strach, jak druga skóra, przywierał do człowieka. Strach o własne życie, podczas gdy sił ubywało...

 

Franciszek Knapczyk przeżył.

 

Bóg się zlitował, uratował.

 

Bóg wyciągnął rękę do ludzkiego szkieletu o numerze 45101 i wyciągnął go oddając życiu.

 

Po latach ocalały Franciszek znajduje w sobie dość siły, by wrócić do piekła zza zasieków. By wrócić do tragedii, strachu i paniki. By wrócić tam, gdzie człowiek nigdy nie powinien być.

 

Jakże to wszystko niepojęte – dla nas.

 

Jakże to wszystko niezrozumiałe.

 

Jakże to boli. Krwawi. Jątrzy.

 

Serce nie może bić, brakuje oddechu, brakuje łez, brakuje słów.

 

„Przez 581 dni byłem tylko numerem” - Przeczytaj. Zamknij. Przytul do piersi. Zamknij oczy. Oddaj hołd – inaczej nie można.

 

„Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie ... „

MagLaw

  Chociaż od zakończenia II wojny światowej minęło już blisko 80 lat niewyobrażalna skala krzywdy jakiej doznały jej ofiary, w tym zwłaszcza Ci, którzy zmuszeni byli poznać piekło na ziemi i zmierzyć się z okrucieństwem okupanta w ramach zsyłki do zakładów zagłady, sprawia, że nie można przechodzić obojętnie wobec wspomnień tych, którzy mimo bólu chcą głośno mówić o tym, co przeżyli. Ich głos powinien wybrzmieć tym głośniej, że za chwilę naocznych świadków wojennej rzeczywistości zabraknie. Póki zatem są należy pozwolić im mówić, a jeśli to możliwe starannie spisać ich wspomnienia.

 

Przed takim niezwykle osobistym zadaniem stanęła Agata Pakuła, która przelała na papier obozową relację bliskiej sobie osoby – swego dziadka- Franciszka Knapczyka. To z jego relacji, z jego przeżyć, odczuć i spostrzeżeń, zebranych w spójną całość powstała książka wydana przez Wydawnictwo Psychoskok zatytułowana „Przez 581 dni byłem tylko numerem”.

 

Już sam tytuł pokazuje skalę okrucieństwa i uprzedmiotowienie człowieka pozbawionego w obozowych warunkach jakiejkolwiek podmiotowości. Odarty z czci, pozbawiony imienia i nazwiska, sprowadzony do kolejnego numeru w rejestrze, więzień obozu koncentracyjnego stawał się pozbawionym ludzkich cech bytem, na którym nazistowskie władzez uporem godnym lepszej sprawy, kultywowały wszelkie możliwe formy przemocy, a wręcz tortur, aby doprowadzić do zagłady, maksymalnie upodlić i poniżyć, w imię irracjonalnej wizji stworzenia lepszej rasy.

 

W książce, choć popełnionej przez Autorkę, zebrane zostały wspomnienia jej dziadka, który jako więzień polityczny, walczący z reżimem faszystowskim na terenie Generalnej Guberni, trafił początkowo do obozu Auschwitz – Birkenau(Oświęcim – Brzezinka, a następnie Mauthausen – Gusen. To właśnie czas spędzony za drutami obozu, stał się przyczynkiem do spisania bolesnych, wręcz wydawać by się mogło niewiarygodnych przeżyć, gdyby nie fakt, że popełnione zostały one ręką człowieka, który dzień po dniu, od 2 października 1943 r. do dnia wyzwolenia obozu w Gusen w dniu 5 maja 1945 r. przez siły alianckie musiał walczyć o przetrwanie, wykrzesać w sobie siły do tego, aby znaleźć nadzieję na przeżycie i wierzyć w to, że taki dzień wreszcie nadejdzie. I niby o tym co stało się sednem książki wiemy, niby mamy świadomość, że rzeczywistość w obozie była gehenną trudną do pojęcia, to kiedy kartka po kartce, strona po stronie czyta się zapis obozowego życia serce rozpada się na kawałki, a łzy płyną ciurkiem po policzkach.

 

Ten przekaz jest tym bardziej dotkliwy i działający wręcz jak impuls elektryczny na zmysły, jeśli weźmie się pod uwagę, że mimo ogromnego wysiłku emocjonalnego jaki niewątpliwie kosztowało autora pierwotnego zapisu spisanie relacji z hitlerowskiego terroru, opis zawarty na stworzonych przez niego egzemplarzach stanowi próbę dziennikarskiej relacji, w której w sposób pozbawiony emocji stara się on przekazać realia obozowej rzeczywistości, w której głód, wychłodzenie i stanowiące ich efekt wyniszczenie organizmu szło w parze w ustawicznym poniżeniem iwiecznym strachem. W której wiecznie unoszący się dym z kominów krematoryjnych oraz smród palonych ciał każdego dnia boleśnie uzmysławiał, że obozy koncentracyjne z obozami pracy nie miały zupełnie nic wspólnego.

 

Chociaż „Przez 581 dni” to zaledwie 80 stron wspomnień to ładunek emocjonalny jakie w sobie one niosą sprawia, że trzeba zapoznać się z ich treścią. Właśnie po to, aby pamiętać, że wojna niezależnie od tego czy toczyła się przed laty, czy ma współczesny wymiar, to okrucieństwo jakie jeden człowiek zgotował drugiemu. Chylę czoła przed Panią Agatą Pakułą za odwagę w podjęciu decyzji o upublicznieniu wspomnień dziadka. Obok tego świadectwa nie można przejść obojętnie i zachęcam do tego, aby zmierzyć się z treścią lektury.

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial