Liber Tinea
-
Nieczęsto zdarza mi się czytać książkę, która w moje życie wprowadza tak intensywny, podskórny niepokój. Trudno trafić na dobrze napisaną lekturę, sprawiającą zjeżenie się drobnego meszku na karku, nawet w biały dzień, w tłumie ludzi. W ogólnym rozrachunku niewielka ilość takich pozycji na rynku czytelniczym, wychodzi na plus mojemu zdrowiu psychicznemu, choć przekornie czasem lubię się bać. W czasie czytania “Przypadłości” miałam problemy z określeniem własnego nastroju, który wahał się od względnego spokoju, przez brak komfortu, aż do ekstremalnego przerażenia. Och, jak ja uwielbiam i jednocześnie nie znoszę takiego stanu skrajnych emocji! Pan Tomasz Sablik idealnie potrafi uderzać w najgłębsze lęki, jakie potrafią wylęgać się w zakamarkach duszy i bawić emocjami czytelnika.
Przed przeczytaniem “Przypadłości” poznałam już twórczość Autora w jego innej książce - “Lęk”. W obu można zauważyć ten brak pośpiechu i rozsmakowanie w słowach, które wprowadzają subtelnie Czytelnika w należyty horrorowi nastrój. Kiedy już zagnieździł się w nim na dobre i mógł odnieść wrażenie, że opowieść już tak będzie się prząść nienachalnie, nagle dostaje w łeb fabularnym obuchem. Dla mnie bomba! Niedługo kolej na “Windę”, która po dostępnych opiniach zapowiada się równie intrygująco jak te dwie pozycje.
"Przypadłość", pomimo tego, że przecież już nawet w opisie mamy zapowiedź pojawienia się wątków fantastycznych, jest powieścią bardzo realistyczną i konsekwentną. Hanna mogłaby być naszą koleżanką, sąsiadką zza ściany. Zwyczajna, dojrzała kobieta, która pracuje od wielu lat w lokalnym kinie i poświęciła się wychowaniu swojego jedynego, teraz już dorosłego dziecka. Kiedy spotyka na swojej drodzę sprzedawcę starych zegarów, jej wyobraźnia zaczyna galopować na oślep w coraz to bardziej mroczne wizje. Ale czy na pewno wszystko dzieje się jedynie w sferze jej myśli?
Gorąco polecam fanom mocnych wrażeń!