Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sex, Disco I Kasety Wideo. Polska Lat 90.

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 6 votes
Akcja: 100% - 9 votes
Wątki: 100% - 5 votes
Postacie: 100% - 5 votes
Styl: 100% - 5 votes
Klimat: 100% - 3 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 3 votes

Polecam:


Podziel się!

Sex, Disco I Kasety Wideo. Polska Lat 90. | Autor: Wojciech Przylipiak

Wybierz opinię:

Doti

       Lata 90-te w Polsce obrosły już legendą, jako czas transformacji, kiedy to wszyscy z radością zachłysnęliśmy się nowinami, jakie wreszcie bez przeszkód mogły napływać do nas z Zachodu. A ponieważ powiedzenie „Polak potrafi” nie powstało bez przyczyny, to szybko zaczęliśmy adaptować do naszej polskiej zgrzebnej rzeczywistości zachodnie wzorce. W sposób mniej lub bardziej udany. Wolno było właściwie wszystko. Polski system prawny nie nadążał za zmianami. O prawach autorskich, patentowych, nikt nie myślał. Panowała nomen omen wolna amerykanka.

 

       Z jakąż niepochamowaną zachłannością rzuciłam się na książkę Wojciecha Przylipiaka „Sex, disco i kasety video”. Lata 90-te to wszak lata mojej bujnej i durnej młodości. To wszystko, co przedstawiają zamieszczone w książce liczne fotografie, widziałam i smakowałam osobiście. Podobne fotki mam w swoich albumach. Całkowicie podzielam zachwyt autora nad tą kolorową dekadą, kiedy to artyzm mieszał się z kiczem, tworzyły się nowe prądy, skini tłukli punków, lub odwrotnie, a metalowcy przyglądali się temu ze zrozumieniem. Polacy, pijani wolnością chcieli spróbować dosłownie wszystkiego, możliwie jak najszybciej, i możliwie jak najwięcej.

 

       Wojciech Przylipiak przywołuje tyle różnych nowych trendów w muzyce, filmie, architekturze, modzie, mnóstwo miejsca poświęca rozwojowi techniki (głównie komputerowej), że nie wiedziałam, od czego mam zacząć. Początkowo więc buszowałam wśród stronic po omacku, co chwila wykrzykując z euforią: ja też tam byłam, tak to rzeczywiście wyglądało. Później zaś, już spokojniej zasiadłam do uporządkowanego czytania, smakując treść rozdział po rozdziale.

 

       Bardzo dobrze, że autor ograniczył się do popkultury lat 90-tych, pomijając sferę polityki, która może znaleźć swoje miejsce w kolejnym opracowaniu. Dzięki temu lektura jest samą radością, bez domieszki irytacji, jaką polityka zwykle wywołuje. Wszyscy pamiętamy, że w latach 90-tych Polskę zalały kasety VHS. Najpierw te pirackie, wątpliwej jakości. Ale za to z jaką zawartością. Rzuciliśmy się na filmy karate z Brucem Lee i Van Dammem, na horrory, głównie te klasy B, jakich wcześniej nie mieliśmy możliwości oglądać w żadnym z dwóch istniejących programów telewizyjnych. Kto z nas nie krzyczał ze strachu wpatrując się hipnotycznym wzrokiem w takie slashery jak „Koszmar z ulicy Wiązów”, „Piątek trzynastego” czy, brrr, „Masakra piłą mechaniczną”. Ciemny pokój, zaciągnięte zasłony, kaseta VHS, lekko śnieżąca, kręci się w magnetowidzie, na ekranie telewizora leje się krew (w ogóle nie przemawiało do mnie, że to tylko keczup), niepokojąca muzyka wzmaga się, dreszcz przebiega po plecach siedzących w fotelach i chrupiących słone paluszki, a przy okazji z przejęcia własne paznokcie, miłośników mocnych wrażeń. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć filmu o pladze szczurów, choć za nic nie przytoczę już tytułu, albo Arachnofobii Franka Marshalla z Jeffem Danielsem.

 

       No i cudowne komedie. Zarówno te zwariowane ze Stevem Martinem, Chevy Chasem czy cykl Nagich broni z Leslie Nielsenem, jak i te romantyczne, z Julią Roberts albo Meg Ryan. One, w przeciwieństwie do horrorów, nie podlegają w ogóle działaniu czasu, wzruszają jeszcze dzisiaj. Nagle wszyscy stali się znawcami kina, toczyli zażarte dyskusje. Jedni woleli Stallone, drudzy Schwarzeneggera, prawie wszyscy zaś czekali niecierpliwie na nowego Bonda. Przyjęło się wspólne oglądanie filmów, wzajemne zapraszanie się, wymienianie kasetami.

 

       Autor bardzo ciekawie przedstawił ewolucję, jakiej podlegały nośniki, z jakich korzystaliśmy w tym czasie. Od kaset VHS do płyt DVD i telewizji satelitarnej. Nie było jeszcze kablówek, wiec, kto tylko mógł kupował własną antenę satelitarną i wkrótce miasta pokryły się metalicznymi czaszami niczym talerzami kosmicznej cywilizacji.

 

       Lata 90-te to rozkwit muzyki disco polo, rozbrzmiewającej latem z otwartych okien, wchodząc w sukurs popowym, plastikowym przebojom Modern Talking czy Breatney Spears. Nikogo nie raziły żenująco proste teksty „Mydełka Fa” czy „Bara bara riki tiki tak”. No, chyba się trochę zagalopowałam, pisząc tak dużo o muzyce i filmie. Ale były one naprawdę znakiem rozpoznawczym lat 90-tych. Twarze wykonawców patrzyły na nas z okładek kaset rozłożonych na straganach, na stolikach turystycznych, łóżkach polowych, czy wprost na kocu rozpostartym na chodniku. Sprzedawano, przegrywano, wymieniano się na potęgę. Wreszcie na wyciągnięcie ręki były filmy erotyczne, w wypożyczalniach skryte skromnie za zasłonką. Branża erotyczna przeżywała prawdziwy boom, otwierały się nocne kluby i sex shopy. Polskie nazwy zostały zastąpione bardziej światowymi, na czasie, anglojęzycznymi. Kto nie jadł zapiekanki, czy hot doga ze Snack Baru albo Sandwich Baru w kolorowej „szczęce” na ulicy? Chwilę później wyparły je McDonalds i Burger King. W książce zamieszczono zdjęcie kilometrowej kolejki przed warszawskim McDonalds`em, do którego zjeżdżały wycieczki z całego kraju.

 

       A te pierwsze cegłowate telefony komórkowe! Pierwsze komputery, żółwio powolne, a wywołujące dreszcz zachwytu, że są. Wieczory spędzone przy pierwszych grach komputerowych czy gadu gadu.

 

       Panował powszechny entuzjazm. Każdy mógł założyć biznes. Fortuny szybko powstawały i równie szybko topniały. Energia młodych zapaleńców napędzała gospodarkę. Był to szalony czas zmian, sięgania po nowe, eksperymentowania. Czas wizjonerów i entuzjastów, dla których nie istniał zwrot „nie da się”. Nic dziwnego, że odczuwamy taką nostalgię, wspominamy, określamy produkty lat 90- tych mianem kultowych. Ja, pisząc tę recenzję, czuję podobny sentyment. Mogłabym tak jeszcze długo sięgać pamięcią 30 lat wstecz. Jeśli macie podobne wspomnienia, chcecie je odkurzyć, sięgnijcie po książkę. Ci zaś, którzy są na tyle młodzi, że nie mogą pamiętać tych lat, również powinni ją przeczytać, choćby po to, by zrozumieć, co ukształtowało ich rodziców. Kto wie, może nawet im pozazdroszczą. Bowiem wówczas byliśmy jeszcze blisko siebie, nie podzieleni jak dziś jako społeczeństwo, lecz złączeni entuzjazmem i dobrą energią przed ekranem telewizora, wspólnie śledząc kolejną porcję przygód Indiany Jonesa.

 

 

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial