Majka
-
Nie ma chyba piękniejszej rzeczy w literaturze, aniżeli zaskoczyć czytelnika opowieścią science fiction, która nie bazuje na utartych schematach, nie powiela innych pomysłów i niesie czytelnikowi coś, czego nie znał. Tak właśnie ma się rzecz ze znakomita powieścią Magdaleny Solik pt. „Płomień”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Powergraph.
Naukowcy szykują się do największej z dotychczasowych misji ludzkości. W kosmosie, całkiem blisko jak na jego skalę, odkryto nadającą się do zamieszkania Drugą Ziemię. Co może zjednoczyć podzieloną planetę? Rozwiązaniem wydaje się nowy prometejski mit: ogólnoświatowy projekt wyprawy międzygwiezdnej do zbadania pokrytego lodem globu.
Za przygotowania „Płomienia” do startu odpowiada Albert Towsend. Pozyskuje on do projektu doktor Evelyn Brin, psycholożkę moralności, która będzie odpowiadać głównie za etyczne aspekty projektu. Czy mapowanie mózgu pilotów uczestniczących w misji okaże się sukcesem i przed jakimi dylematami z tym związanymi stanie ludzkość? I czy powinniśmy uciekać w kosmos, pozostawiając na Ziemi nierozwiązane sprawy klimatu, społeczeństwa i geopolityki?
Mamy tu wielowątkową historię sciene fiction, która zaprasza nas między innymi na pokład kosmicznego okrętu, ale też i zabiera chociażby na apokaliptyczną Ziemię, gdzie nieliczni ocaleńcy toczą walką o przetrwanie. Jest jeszcze i jeden ciekawy plan - spojrzenie w nieodległą przeszłość względem dwóch poprzednich obrazów, które pozwala odkryć na to, czym one są, w jaki sposób zaistniały i dokąd mogą prowadzić. I jest to z pewnością fantastyka niezwykle interesująca, ambitna i przede wszystkim inna, niż większość dostępnych obecnie pozycji na rynku.
Można pokusić się w przypadku tej powieści o stwierdzenie, że stanowi ona dla nas swoistą układankę, która najpierw objawia się w postaci pozornie niepołączonych ze sobą elementów, ale w pewnym momencie następuje przysłowiowy „klik” i wszystko nabiera logiki, pełni, bardzo ciekawej formy. To prowadzi nas zaś do mocnego, ze wszech zaskakującego i pozostającego na długo w pamięci, finału. Wtedy też tak naprawdę zdajemy sobie w pełni sprawą z tego, z jak dobrą i wielką literaturą mamy do czynienia.
Tu wszystko jest niezwykle ciekawe, intrygujące i udane, by wspomnieć o mocnych postaciach bohaterów na czele z psycholożką Evelin Brin, naukowcem Albertem Townsendem oraz kosmonautką Keri; bardzo malowniczych i niezwykle realistycznych lokacjach - m.in. świecie nieodległej przyszłości z zaawansowaną technologią, pokładzie gwiezdnego statku oraz wspominanej już mrocznej, apokaliptycznej scenerii wymarłych miast; czy też chociażby misternie potęgowanym napięciu, w którym to procesie wielką rolę odgrywa wizja tytułowego Płomienia. To wszystko jest dobre, dopracowane w każdym względzie i dokładnie na swoim, właściwym miejscu.
Ta opowieść wciąga, porywa i ekscytuje z każdą przeczytaną stroną bardziej i bardziej, gdy tak naprawdę poznajemy bliżej jej bohaterów, odkrywamy ich niełatwą codzienność życia oraz rozumiemy w większym stopniu to, co się z nimi dzieje. Oczywiście największe wrażenie wywiera na nas sam finał, ale i do tego momentu jest więcej niż dobrze. To wszystko przekłada się oczywiście na naszą znakomitą rozrywkę, przednią zabawę i wielkie emocje, które wiążą się przede wszystkim z ekscytacją, ale też i poczuciem żalu i niesprawiedliwości.
„Płomień” to powieść pełna akcji, przygód i mocnych scen, ale też i nie brakuje w niej pytań o moralność nauki, która wymaga poświęcenia od obiektów badań – ludzi. Ten aspekt wydaje się być tu szczególnie istotnym, jak i doskonale wkomponowanym w tę stricte rozrywkową część tej historii. Dla mnie jest to tym samym dzieło wielkie, do którego poznania gorąco was zachęcam. Polecam!