Agnesto
-
Wiersze i eseje mają to do siebie, że trzeba umieć je czytać. Trzeba poświęcić im czas i siebie. Dlaczego? Gdyż są wymagające, czasem wręcz absorbujące i trudne. Zarówno poezja, jak i eseje kroczą swoimi literackimi ścieżkami, nie zawsze prostymi, nie zawsze łatwymi. Stąd ten czas, jaki wykradają z twojego życia. Mój czas skradały eseje Justyny Bargielskiej, Mariki Krajniewskiej i Izabeli Szolc zamieszczone w „Siostrach”. Dlaczego?
Oto niepozorna publikacja, której czytanie boli. Dosłownie. Czytasz i czujesz ogromną ciężkość w sobie, jakiś paraliż wywołany zapisanymi tekstami „Sióstr”. Każda ze stron w tobie osiada i przytłacza cię blokując oddech i paraliżując ciało. Nie ma ucieczki od prawdy, jaka wylewa się z tych esejów. Siedzisz, jak pomnik. Siedzisz, jak zastygła bryła i zastanawiasz się, czy jest to spowodowane szczerością autorek, czy prawdą, która jest, a o której się nie mówi. Nie mówi w takim wymiarze, tak prosto i bez omijania setna. A dominują tu śmierć, wstyd, życie. To koktajl emocji, jaki siedzi stale w autorkach.
Śmierć, która staje się przyjacielem, jakiego się pożąda.
Wstyd, którego nie można się wyzbyć.
Choroba, która pożera ciało.
I życie. Marne życie na płótnie nieznanego Stwórcy.
I one, autorki, kobiety. One, które szukają w sobie siebie. Uczą się siebie i życia. Każdego dnia od nowa.
Teksty zamieszczone w „Siostrach” są trudne w dwójnasób. Czytasz człowieku i uczuciach. Czytasz o zatrważających momentach życia, o samotności, o braku nadziei, o chęci uściśnięcia i przytulenia śmierci. Śmierć – jedyna pomoc i ratunek. Życie potrafi „dowalić” w najmniej oczekiwanym momencie. Przed ciosem nie ostrzega, sporadycznie daje sygnały, jednak ciało nie potrafi ich rozpoznać i przygotować się w jakikolwiek, choćby marny, sposób. Depresja nagle wchodzi do pokoju, kładzie się na tobie i nie pozwala wstać. Zostaje z tobą. Przytula się i kusi, odbiera siły, chęci, przesłania nadzieję.
Wstyd, poczucie wyobcowania i inności. Nie tak powinno dorastać dziecko, dziewczynka. Nie takie dzieciństwo powinni zafundować jej rodzice. Dziecko powinno mieć czas na zabawę, na śmiech i nie beztroskę. Dziecko powinno mieć prawdziwych przyjaciół, nie urojonych...
Życie czasem wstrętne, czasem wspaniałe. Czasem żółte, jak słońce, czasem czarne, jak piekło, jak otchłań, jak czeluść bez dna. Jak się go nauczyć? Jak wiedzieć co robić, co mówić, gdzie patrzeć? Życie, a ja? - pytają głośno autorki. Jak się nauczyć SIEBIE?
Ale jest i inna strona „Sióstr”, ta dobra, ta pociągająca. Te teksty musiały zostać napisane właśnie teraz. Teraz nadszedł ich czas. Justyna, Iza i Marika znalazły się w odpowiednim punkcie życia, by zmierzyć się z prawdą wykrzykując ją. Teraz właśnie odnalazły w sobie siłę, by „wyrzygać” te chore dni z przeszłości i oczyścić siebie w całości, by nie wstydzić się niczego. Klękają przy konfesjonale i spowiadają się nam do ucha. A ty? A ty skryty za drewnianą kratą, skulony w ciemności, spuszczasz głowę i nie możesz oddychać. Słuchasz... Przepadasz...
Tak odbieram „Siostry, eseje”. Na wskroś prawdziwe, autentyczne, słone i gorzkie...