Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Z Hajerem Do Dalajlamy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Z Hajerem Do Dalajlamy | Autor: Mieczysław Bieniek

Wybierz opinię:

Doris

       Kolejna wyprawa z Hajerem – Mieczysławem Bieńkiem, dowcipnym, wszędobylskim podróżnikiem ze Śląska? Dlaczego nie? Tym bardziej, że książkę wydało, jak zwykle przepięknie, wydawnictwo Annapurna. Jest wiec piękny, gruby, błyszczący papier, mnóstwo kolorowych, wabiących wzrok zdjęć. Wizualne cacko po prostu.

 

       A jak treść? No, chyba nikogo nie zaskoczę, gdy powiem, że znakomita. Wszak to nie pierwsza czytelnicza podróż z Hajerem. W tej książce jednak możemy poznać go nieco bliżej, przeczytać o jego pracy w kopalni i o wypadku, który na pewien czas wybił go z dotychczasowej życiowej trajektorii. Nie on pierwszy musiał wymyślić siebie od nowa, wymienić dotychczasowe priorytety i marzenia na te możliwe do zrealizowania.

 

       I jego historia daje wszystkim nadzieję, odwagę, pewność, że może być jeszcze lepiej, że mamy tyle różnorodnych możliwości, które możemy realizować. Hajer zaczął podróżować. I pisać o swoich wyprawach. Odważył się w tych podróżach na niejedno ryzyko.

 

       Do Dalajlamy wybrał się autostopem. Aż trudno w to uwierzyć. Przecież to długi, nie zawsze bezpieczny, a już z pewnością bardzo męczący szlak przez Państwa dawnego Związku Radzieckiego, przez łańcuch górski Karakorum, na pograniczu Indii, Pakistanu i Chin, aż do Dharamsali w Indiach. Autostopem!

 

       Ważny jest język, jakim autor posługuje się w swojej relacji. Swobodny, lekki, ze śląskim zaśpiewem, dla reszty Polski dość egzotycznym, tutaj jednak w pełni zrozumiałym. To taki wędrowiec, jakim mógłby być każdy z nas. No, może tylko odrobinę odważniejszy, a może bardziej szalony i zdeterminowany do realizacji swoich planów.

 

       Podróż rozpoczyna w 2006 roku z Katowic. I już na samym początku robi się wesoło, kiedy czytamy, jak reagowali kierowcy, gdy ich zatrzymywał na „stopa” i na pytanie – dokąd? odpowiadał – Do Indii. To jedna z nich: „O kurwa! Tylko do Rzeszowa zabieram.”

 

       Jedzie przez Kijów – teraz nie do pomyślenia. Gdy pisze, że zwiedzał tam muzeum wojny, to można tylko z goryczą uzmysłowić sobie, że dzisiaj zobaczyłby wojnę prawdziwą. Później była Rosja, Kazachstan, Uzbekistan – pociągiem. I Chiny.

 

       Jego wielką wygraną jest zdolność do nawiązywania znajomości, bezpośredniość. W podroży to nieoceniona zaleta, która pomaga bezpiecznie wędrować, strzeże przed oszustwem i cwaniactwem miejscowej ludności. Takie sprawy, które są w podróży codziennością, jak wymiana pieniędzy, tani nocleg, informacje o trudnościach na trasie, wydają się wówczas prostsze, łatwiejsze do przejścia. W książce mamy na to mnóstwo ciekawych przykładów.

 

       Chiny to specyficzny kraj, gdzie istnieje dużo ograniczeń, nie wszystko można fotografować. Hajer jednak nawet na takie sytuacje ma swoje niezawodne sposoby.

 

       Przy tym, gdzie się dało, zwiedza najciekawsze miejsca. W Pakistanie wybrał się na lodowiec, a zdjęcia tamtejszych masywów górskich, choćby Rakaposchi (7788m), jakie zamieszczono w książce, przyprawiają o zawrót głowy. Dolina Hunzy zaś, z jej niedosięgłymi górami, twierdzami i barwnym folklorem to po prostu bajka.

 

       No i to hajerskie szczęście. Cudem jakimś dostał się z marszu na audiencję u Dalajlamy, na którą czeka się co najmniej rok, jak nie więcej.

 

       Po przeczytaniu tej książki nie potrafiłam oprzeć się żalowi. Dlaczego nie mogła być dłuższa! Czytało się ją na jednym wdechu, trochę wzruszała, mocno bawiła i na pewno zaciekawiała.

 

       Doszłam do jednego, ważnego wniosku: jeśli podróżować z przytupem, z przygodami, które zawsze kończą się szczęśliwie, poznawać się i wręcz zaprzyjaźniać z miejscowymi ludźmi, którzy zaproszą nas do swoich domów – takie cuda to tylko z Hajerem. Ciekawe, dokąd wybiera się teraz…

 

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial